Skocz do zawartości

Zdjęcie

Szkarłatny dzwonek

horror fantasy

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 05.05.2013 - |19:51|

Napisałam kolejne opowiadanie. Nie wiem czy będę je kontynuować - zależy od tego czy będzie mi się chciało czy nie, mało czasu mam ostatnio. Mam nadzieję, że ten oto twór umili Wam wieczór :).

 

***

 

Słyszała rozpaczliwe bicie swojego serca. Zło czaiło się za rogiem, tuż za ścianą. Ukryła się we wnęce, mając nadzieję, że jej nie zauważy.
Odgłos delikatnych kroków przybliżał się coraz bardziej. Za każdym razem, gdy ich dźwięk docierał do jej uszu, serce podskakiwało do gardła. Tup, tup, tup…



Nagle usłyszała delikatny dziecięcy głosik nucący piosenkę:



-Kim żeś jesteś człeku
zły?

 

Czemu ranisz mnie?

 

Noc zasłoni chmura
mgły,

 

Pobawimy się.

 

Pełnia w pełni i nów w
nowiu,

 

Twoje nogi jak z
ołowiu.

 

Słońce po drugiej
stronie tęczy,

 

Co cię tak straszliwie
dręczy?

 

Pobawimy się!

 

 

Jej drżące ręce stały się lepkie od potu. Było jej tak strasznie duszno. Oddychać… muszę oddychać… Znajdzie mnie! Zobaczy! O Boże! Nie! Ja… nie chcę… błagam!



Zło zatrzymało się. Zapadła nieznośna, złowroga cisza. Anna była pewna, że zauważy jej szloch, łzy same pociekły po gładkich policzkach.
Siedząc tam skulona nagle usłyszała delikatny dźwięk dzwoneczka. Jęknęła ze strachu, jednocześnie zaciskając dłonie w pięści jeszcze mocniej, aż pobielały jej kostki palców. Dotknęła ręką lodowatej podłogi  i spojrzała w lewo. Chciała krzyknąć jednak nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku. Jej źrenice maksymalnie się rozszerzyły. Przed sobą widziała małą dziewczynkę w białej sukience z kokardkami. Dziecko trzymało w dłoni złoty dzwoneczek na czerwonej tasiemce i  co kilka sekund dzwoniło nim, wpijając swoje zupełnie czarne gałki oczne w dziewczynę.



- Dzyń! Dzyń! Znalazłam cię!



W tej chwili jej jasne blond włosy wydłużyły się i niczym macki zacisnęły na gardle Anny. W pierwszym momencie poczuła się sparaliżowana przerażeniem. Jednak szybko się opamiętała, chwyciła coraz bardziej zaciskające się loki i wyciągnęła nóż, przecinając śmiertelną pętlę. Dziewczynka patrzyła na nią tylko czarnymi ślepiami i krzyczała:



- Przestań! Czemu nie chcesz się ze mną bawić?!



Gdy przecięła już ostatnie pasmo, zerwała się i zaczęła uciekać jak najdalej od tego przeklętego miejsca i źródła zagrożenia. W międzyczasie kaszlała i charczała, próbując zaczerpnąć powietrza. Na szyi miała siną wstęgę, która piekła ją niemiłosiernie. Uciec! Uciec! Uciec!



Za sobą słyszała tylko płacz dziecka:



- Moje włosy! Ty… jesteś zła… ZŁA! – ostatnie słowo zostało wykrzyczane głosem, zupełnie nie pasującym do niewielkiej postury dziewczynki, który był tak wysoki, że Annę przeszył ból głowy zakłócający myślenie. Poczuła jak z uszu wypływa ciepły, lepki płyn, a gdy go dotknęła i spojrzała na swoją dłoń, ujrzała szkarłatną krew na długich palcach. Spazmy bólu powracały co kilka sekund, paraliżując ją i spowalniając bieg. Nagle obraz miejsca, w którym się znajdowała, zaczął się zamazywać. Spod ścian zaczęła ulatniać się mgła, początkowo szara, stopniowo ciemniejąca w półmroku korytarza.



- Gdy uciekasz, nie
skryjesz się.

 

Ja na pewno znajdę cię.

 

Dlaczego płaczesz?

 

Dlaczego szlochasz?

 

Czy naprawdę mnie
kochasz

 

Siostrzyczko?

 

Pobaw się ze mną,
pobawmy się,

 

Gdy mgła zamazuje
obraz nocy,

 

A serce twe krwią
broczy.

 

 

Z mgły wyłoniły się postacie-cienie i zaszły jej drogę. Słyszała małe dziecięce kroczki stąpające po podłodze z płytek. Jęki ofiar docierające do uszu przyprawiały ją o dreszcze. Czerwone ślepia zjaw śledziły każdy jej ruch, kontrowały, czy wszystko przebiega zgodnie z planem. Przecież ma do nich dołączyć Zawsze-Świadoma.



Mary zaczęły postępować krok za krokiem, a właściwie sunąć w jej kierunku na niewidzialnych nitkach chaosu. W ich ślady szła dziewczynka, przed którą owe zjawy się rozstępowały, chcąc zrobić dla niej przejście. Ta podchodziła coraz bliżej, co chwilę dzwoniąc dzwoneczkiem i wpatrując się w Annę obojętnym spojrzeniem.



- Włosy, włosy… moje włosy. Nic mi po nich. Znam jeszcze wiele innych gier. Hi, hi…



I w tej chwili jej spojrzenie się zmieniło. Nie pozostał w nim nawet ślad wcześniejszej obojętności. Teraz kryły się w nim jednocześnie radość, zaciekawienie i oczekiwanie na szybkie zaspokojenie nudy.



- Zagrajmy w berka! Na pewno ci się spodoba, bo będzie nas kilku! Co ty na to? Na pewno bardzo się cieszysz, prawda?



Cienie przyspieszyły. Chciała uciekać, jednak mary otoczyły ją ze wszystkich stron, tym samym odcinając drogę ucieczki. Rozpaczliwie szukała choćby najmniejszej nadziei na wyjście z tak opłakanej sytuacji. Jak ja się tu w ogóle znalazłam?!



- O jej… myślałam, że pobawimy się dłużej. Naprawdę jesteś aż tak kiepska w berka?



- Czego chcesz?! – krzyknęła łamiącym się głosem. – Dlaczego mnie dręczysz?! Wypuść mnie stąd!



- Czyli po co tutaj przyszłaś, skoro nie chciałaś się ze mną bawić? – zapytała ze zdziwieniem w głosie.



- Sama już nie wiem…



- A więc to przeznaczenie. – powiedziała blondynka i zaczęła się zbliżać do Anny.



- Nie… odejdź… proszę… Stój!!! – krzyknęła jakby nie swoim głosem, innym głosem. To nie była ona. To była ta Druga. – Zaklinam cię na wszystko co dobre, na wszystkie cnoty i radości tego świata odejdź! Zostaw mnie! Zostaw ich! Uwolnij z czeluści zapomnienia i otchłani mgły otulającej noc! Zaklinam cię na cztery żywioły i piątą tajemnicę! Otwórz studnię! Zamknij złudzenia! Zniszcz iluzję! Uwolnij myśli! Katharne Nimeris Norgha! Ja Zawsze–Świadoma!



W tym momencie dziecko krzyknęło tak przenikliwym, gardłowym jazgotem jakby dotknęło rozpalonego żelaza. Cofnęło się, a wraz z nim cienie będące pod jego komendą. Mgła zaczęła się rozpływać. Wyjście stało otworem.



Pobiegła co sił w nogach, starając się nie myśleć o tym, co przed chwilą miało miejsce. Tak jakby w jej umyśle był ktoś jeszcze, ktoś kto chronił jej ciało, umysł i duszę przed unicestwieniem, przed złem z tego i innego świata zamieszkującego każdy region kuli ziemskiej. Czuła się tak jakby spojrzenie w zwierciadło mogło wyjawić jej prawdę o sobie i tym niezwykłym zjawisku. Kim ja właściwie jestem? Co ja tutaj robię? Nic nie pamiętam. To niemożliwe. To wszystko… jest niemożliwe!



Łapczywie chwytając każdy haust powietrza, zupełnie zmęczona dotarła do zardzewiałych, podwójnych drzwi budynku. Popchnęła je, a te puściły tak szybko, że o mało nie potknęła się o stopnie znajdujące się czterdzieści centymetrów od żeliwnych skrzydeł. Szybko zeszła po schodach i zaczęła biec po błotnistej ścieżce prowadzącej prosto do okraszonego promieniami słonecznymi lasu. Wiedziała, że musiała się stamtąd jak najszybciej wydostać. Chciała wrócić do domu i zapomnieć o wszystkim, zapomnieć minione wydarzenia i okoliczności, które przyprowadziły ją do tego przeklętego miejsca. Chciałam poznać siebie. To bezsensowne! Nielogiczne! Ale… jakim cudem to wszystko się stało i… jakim cudem… jestem tym Kimś?! Niemożliwe! Niewytłumaczalne!



Jej świat zaczynał się walić. Ona – racjonalistka – nigdy w życiu nie podejrzewałaby, że coś takiego istnieje, tak niewytłumaczalna nicość,
coś metafizycznego. Wiedziała, że odtąd musiała żyć zupełnie inaczej niż przedtem, ale czy się z tym pogodziła. Nigdy, nigdy, nigdy…



Słyszała jak głośne plaski wydawały jej szybkie kroki. Po ostatniej ulewie wszędzie zalegało błoto. Brnęła w nim, buty tonęły po brzegi.
Czuła jakby coś wciągało ją pod ziemię i za wszelką cenę nie chciało puścić wolno. Coraz bardziej ją to męczyło, coraz większe znużenie obejmowało ją niczym poranne światło dochodzące zza zasłony szaleństwa.



- Obudź się lub zginiesz! – głos Drugiej rozległ się w umyśle Anny.



Nagle ocknęła się jakby z sennej mary i znowu zaczęła biec, nie oglądając się za siebie. Nie mogę się odwracać. Nie mogę się zatrzymywać. Nie mogę…



- Zginąć! – krzyknęły jednocześnie Anna i ta Druga.



Delikatne światło Słońca zaczęło znikać za linią horyzontu. Nie wiedziała ile błąkała się po lesie. Minęło tyle czasu. Była głodna, spragniona
i zmęczona ciągłą ucieczką. Muszę znaleźć drogę. Muszę się stąd wydostać.



Nagle zauważyła asfaltową szosę przecinającą las na wskroś. Dobiegła do niej i zauważyła w oddali światła samochodu. Momentalnie wypadła na ulicę i po krótkim czasie zatrzymując pojazd, podbiegła do drzwi i po ich otwarciu przez kierowcę krzyknęła:



- Zabierz mnie stąd! Błagam! Pomóż mi!



Mówiła to przez łzy przerażenia, ale także szczęścia.



Została uratowana. Musiała dowiedzieć się więcej o tym domu, o Drugiej i… o sobie.


Użytkownik igut214 edytował ten post 05.05.2013 - |20:08|

  • 1
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#2 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 06.05.2013 - |21:20|

Żeby tak ci się chciało ;)

Bardzo mi się podobało i chętnie przeczytałabym dalszy ciąg. Więc trzymam kciuki, może się uda... :)


  • 1

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#3 igut214

igut214

    Kapral

  • Użytkownik
  • 244 postów
  • MiastoKraków

Napisano 07.05.2013 - |10:01|

Mogę się zebrać, usiąść przed laptopem i dać sobie mocne postanowienie, że napiszę ciąg dalszy, ale ze mną jak to ze mną to i tak trzeba poczekać;-) .
  • 1
"Tęsknię za lasem, uświadomił sobie Leiard. Tęsknię za życiem w spokoju. Za sercem i umysłem, których nie drąży zamęt. Za bezpieczeństwem" -- ("Kapłanka w bieli" - str. 363).

#4 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 07.05.2013 - |18:20|

to ja też poczekam na dalszą część


  • 1





Również z jednym lub większą ilością słów kluczowych: horror, fantasy

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych