Koniec wątku Ori
#1
Napisano 18.02.2007 - |17:39|
Chciałbym, by ten topic był dyskusją na temat propozycji, jak dalej potoczą się losy tego tematu-tematu ori i ich wyznawców. Czy film zrobi jedno wielkie BUM, po którym zostanie tylko paru wieśniaków wymachujących radośnie amerykańskimi flagami i rysujący znak Tauri na piasku patykiem umazanym w gnoju? Peace&Love+CocaCola? Wolność dla galaktyki Ori?
Pozwolę sobie wysunąć moją własną wizję. (oj, jak ja lubię pisać, jak ja bym coś w serialu zrobił ;P )
Zastanówmy się rpzez chwile, jak wyglada sytuacja wojny z Ori po "The Shroud" (jeśli ktoś jeszcze nie oglądął tego odcinka niech w tym miejscu zastanowi się, czy chce czytać dalej, bo będą leciały spoilery. Także do filmu.).
Mamy następującą sytuację: odblokowane superwrota, przybyły posiłki z galaktyki Ori. Nadal nie jest to flota na tyle duża, by móc mówic o szybkiej konwersji glalatyki na "Origin", ale na pewno więcej statków jest na wykończeniu i lada chwila się u nas pojawią. Wysłaliśmy też broń Merlina przez superwrota-nie wiadomo jednak, czy zadziałała i czy Ori odwalili kitę.
Z spoilerów do filmu można wywnioskowac, że niestety nie-i tego będzie dotyczyła misja naszych bohaterów. Przelecieć do galaktyki Ori i unicestwić ich.
Pytanie: co to zmieni? Ostatecznie Ori przestaną zagrażać naszej galaktyce, Alteranie odetchną z ulga i... I nadal jesteśmy w bagnie. Bo nawet bez swoich bóstw wyznawcy "Origin" są śmiertelnie groźni. Trudno jest mi uwierzyć, że jednocześnie i jednomyślnie, po zniknięciu Ori, ich wyznawcy porzucą dawna wiarę i zakończą krucjatę. To nie jaffa, ich wiara jest szczera i ogromnie trudna do podważenia, nadto ich pojęcie bogów jest trudne do podważenia. Poza tym nadal będą widzieli przed sobą kapłanów, którzy teraz-po zniknięciu Ori-będą z pewnością trzymać lud w niewiedzy co do tego faktu. Dodatkowo, jeśli Orisai przeżyłaby, byłaby jedyna w trzechy galaktykach istotą zdolną do samoascendacji. Jej potencjalne wyniesienie byłoby wstępem do kolejnej zimnej wojny z Alteranami-na penwo po czymś takim postarałaby się o poszerzenie wesołej gromadki post-oriowców. Pytanie tylko, czy by się to jej udało i czy to coś by zmieniło.
Teraz pogdybajmy sobie maksymalnie. Oto co wg. mnie powinno się zdarzyć:
Niszczymy Ori za pomocą broni Merlina. Mamy wielkie zwycięstwo. Wyznawcy Ori dzielą się-cześć ma dowód, że Ori nie byli bogami. Cześć wierzy, że to kolejne próby. Część nie wierzy w zniknięcie Ori. Obydwie strony chcą jednak, by ta druga część zamilkła na wieki. Wybucha wojna domowa-tym groźniejsza, że w ruch idą okręty zbudowane dzięki wiedzy Ori. Nasi wycofują się z galaktyki Ori-konflikt jest dla nas nie do rozwiązania przy tych siłach i możliwościach, jakie posiadamy. Poza tym jedna z frakcji nadal prowadzi krucjatę w naszej galaktyce. Więc wracamy na stare śmieci i staramy się wykończyć ostatnie okręty. Teraz naprawdę jesteśmy zdani na siebie-Pradawni na 100% nie pomogą nam w tej wlace, gdyż jest ona tylko na "naszym poziomie". Nie muszę chyba dodawać, że wcale nas pokonanie Ori specjalnie nie urządza-pozwala nam tylko liczyć na to, że frakcja fantyków nie wygra wojny domowej i nie rzuci wszystkich sił przeciwko nam. Z racji tego na pewno będziemy w miarę możliwości wspierać buntowników. Jak tylko, oczywiście, uporamy się z siłami fanatyków u nas.
Tak właśnie to widzę-pokonanie Ori oznaczałoby rozłam wśród ich wyznawców i wojnę domową, ale nie oznaczałoby to końca zagrożenia dla Ziemi jak i całej naszej galaktyki. Zwycięstwo byłoby jednak bardziej realne-wyznawcy Ori nie mieliby możliwości budowy nowych okrętow i strata każdego z nich byłaby niepowetowana.
Jest jednak jeszcze jedna możliwość rozwoju sytuacji. Być może broń Merlina zadziałała i Ori już nie ma. Jednak ciągle jest Adria, i jak wiemy z spoilerów, ma się świetnie. Być może mamy już tą idelaną sytuację, jaką opisałem-być może juz jest wojna domowa... Jednak z Adrią u steru wątpie, by jej wynik mógłby być korzystny dla nas. Wyznawcy Ori nadal bedą na nas najeżdzać, Adria będzie ich trzymała za pysk i nic na to nie poradzimy. Jedyny plus to to, że być moze szybko nie uda im się produkować nowych statków.
Jak by nie było, wątek jakoś zostanie zakończony w obu scenariuszach. W naszej galaktyce może zostanie parę okrętów Ori. Może znajdziemy skuteczną metodę na walkę z nimi. Zakładam jednak, że zagrożenie kolejną krucjatą nadal będzie istniało. Superwrota-nie do tknięcia przy naszych systemach uzbrojenia-pozostaną otwartą bramą do nas, której non-stop będzie trzeba pilnować i monitorować. Może udałoby się nam połączyć i zablokować ewentualna inwazję, ale przy priorach i działającej Adrii niekoniecznie oznaczałoby to spokój dla nas (nie mamy pewności, czy gdzieś tam nie ma gotowych do wystrzelenia członów kolejnych superwrót).
W ten sposób wątek Ori zostałby częściowo rozwiązany-zagrożenie nadal by istniało, ale już bez udziału ascendatów. Blokowałoby to część naszych sił i było swoistym mieczem damoklesa, wiszącym nad Ziemią. Blokowałoby to możliwość przezrucenia większości sił do Pegaza. Nadto zawsze może się okazać, że mamy problem z konwertytami z naszej galaktyki, którzy wszczęliby własna wojnę z niewiernymi. Po prostu wymarzone okoliczności dla goa'uld, by ponownie przejąć władzę, tym razem jako "boscy posłańcy".
Tak ja widzę zakończenie wątku Ori i takie rozwiązanie chciałbym zobaczyć na keranie. Bo niemożliwym wydaje mi się wykończenie i wyznawcow i ich bogów w jednym filmie-to graniczyłoby z śmiesznością. Temat, na którym chciano oprzeć nowy serial (pierwtonie tak miało być) nie powinien kończyć się w jednym filmie, lecz zostać właśnie w ten lub inny sposób zawieszony, otwierając możliwość jeog ostatecznego, poprawnego zakończenia.
#2
Napisano 18.02.2007 - |23:48|
...:::Son of Anarchy:::...
#3
Napisano 19.02.2007 - |00:13|
#4
Napisano 19.02.2007 - |00:19|
Greed is eternal.
#5
Napisano 19.02.2007 - |00:44|
- bron Merlina nie podzaialala, Ori czuja sie teraz juz calkiem bezkarni;
- przez superwrota przejsc moze jeszcze wiecej ich statkow;
- cala nasza galaktyka jest zagrozona; Orii podbijaja w blyskawicznym tempie wiele planet;
- jednoczesnie sa w posiadaniu broni Merlina, ktora nie zadzialala jak powinna, ale majac ja, Ori moga ja ulepszyc i przeprogramowac tak, by zagrazala Pradawnym;
- Merlin umarl, ale moze ponownie ascendowal?? czemu nie?
- widzac zagrozenie i nadchodzaca niechybnie apokalipse, Pradawni w koncu ruszaja swoje transcendentalne swietliste tylki do walki
- kontaktuja sie z SG-1 (np Oma Desala lub Merlin - Daniel Jackson... )
- wielkie lubu-dubu- bum-bum w kosmosie z uzyciem ark of truth
- i bye, bye ori
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#6
Napisano 19.02.2007 - |01:16|
SiLenT-poszedłem się zapytać Zorrowa o to wszystko i on mi kazał napisać tak: generalnie o to mi chodziło. Wątek Ori nie da się dobrze zakończyć w jednym filmie. W jego trakcie Ori powinni zostać zniszczeni przez broń Merlina, powinna wybuchnąć wojna domowa wśrod wyznawców Ori, a my powinniśmy cichem wrócić do naszej galaktyki, gdzie będą rozrabiać pozostałe okręty.
Wodzu-replikatory to stara śpiewka, raczej nie chciałbym ich znowu oglądać en masse. Mogliby się raz przewinąć w nowym serialu, może dwa, ale nie jako jeden z głównych wątków.
BTW-jak na mój gust, to replikatory w swojej członowej formie nadal latają po galaktyce Asgardu, ale szaraki sobie z nimi snadnie radzą, przepuszczając każdą planetkę przez anti-replikator beama. Przecież nie wszystkie polazły do naszej galaktyki, na miejscu Repli-Carter zostawiłbym parę za sobą. Teraz na pewno sie nammnożyły, ale Asgard nie ma z nimi problemu. Wymagają jednak stałego nadzoru i wypalania jednej planety po drugiej.
#7
Napisano 19.02.2007 - |08:17|
...:::Son of Anarchy:::...
#8
Napisano 19.02.2007 - |08:36|
no, chyba ze chodzi tez o klonowanie.
moze cos kombinowali z tym "odmlodzeniem" gatunku, byl jakis odcinek z odnalezionym cialem asgardczyka sprzed ilustam tysiecy lat...
moze stworzyli jakies atawusy, jak w EFC, i one im teraz rozrabiaja?
a moze nie moga sie nadal rozmnazac i juz... asgardczykow juz na moj gust strasznie niewielu zostalo, po wojnie z replikatorami...
nie liczylabym na ich pomoc..
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#9
Napisano 19.02.2007 - |12:05|
#10
Napisano 19.02.2007 - |12:24|
BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out"
#11
Napisano 19.02.2007 - |14:35|
Asgardczycy mowili o dengeneracji ich ciał ze względu na to że klonują się od tysięcy lat. Chociaż dziwi mnie czemu nie mogli użyć człowieka. Skoro Jack mógł pomieścić całą wiedzę Pradawnych, która jest znacznie większa niż wiedza Asgardu (co przyznaje sam Thor) to w czym problem?
#12
Napisano 19.02.2007 - |15:00|
Z Dolly było tak, ze jądro komórkowe teoretycznie ma całe DNA organizmu, ale nie wykorzystuje całosci (tylko część związaną z działalnością danej komórki) a jak wszczepia się to jądro zamiast jądra w zarodku to okazuje się ze nie zawsze jest w stanie użyć całego DNA.
Asgardczycy mowili o dengeneracji ich ciał ze względu na to że klonują się od tysięcy lat. Chociaż dziwi mnie czemu nie mogli użyć człowieka. Skoro Jack mógł pomieścić całą wiedzę Pradawnych, która jest znacznie większa niż wiedza Asgardu (co przyznaje sam Thor) to w czym problem?
Prowadzili badania w tym kierunku. Nawet niektorzy Asgardczycy nielegalnie, ze to tak ujme. Looki sklonowal przeciez Jacka, tylko ze marker umieszczony w jego DNA spowodowal, ze klon zatrzymal sie w rozwoju. Chyba ludzie są jednak zbytnio do tylu.
Co do klonowania. W zasadzie chodzi o to, ze caly czas uzywaja tego samego materialu genetycznego do klonowania. Motyw taki byl obceny chyba w kazdym serialu, tylko ze wczesniej metoda rozmnazania byla bardziej naturalna. Hehe
#13
Napisano 17.03.2007 - |13:05|
Prowadzili badania w tym kierunku. Nawet niektorzy Asgardczycy nielegalnie, ze to tak ujme. Looki sklonowal przeciez Jacka, tylko ze marker umieszczony w jego DNA spowodowal, ze klon zatrzymal sie w rozwoju. Chyba ludzie są jednak zbytnio do tylu.
Co do klonowania. W zasadzie chodzi o to, ze caly czas uzywaja tego samego materialu genetycznego do klonowania. Motyw taki byl obceny chyba w kazdym serialu, tylko ze wczesniej metoda rozmnazania byla bardziej naturalna. Hehe
po pierwsze klonuje się z konkretnej komórki więc warto się zdecydować na gatunek. Inna sprawa to krzyżowanie gatunków i to stwarza miliardy możliwych kombinacji wręcz niewyobrażalne pole do popisu dla naukowców. Pozostaje tylko podstawowy problem, w zasadzie etyczny czy to co wymieszamy jest jeszcze naszym gatunkiem, czy już nie.
Po drugie problem nie leży w technice tylko metodzie rozmnażania. Dzięki selekcji naturalnej, doborze naturalnym, wreszcie ewolucji otrzymujemy coraz (teoretycznie) doskonalsze osobniki a klonowanie, czyli kopiowanie pozwala otrzymywać identyczne egzemplarze ale z uwagi na oczywiste minimalne nawet "straty po drodze" pomnożone przez wiele tysięcy powtórek - gorsze. Dlatego Asgardczycy chcieli się z powrotem rozmnożyć w ramach tego samego gatunku ale zróżnicować próbki.
Użytkownik medusa edytował ten post 17.03.2007 - |13:08|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych