Tytuł: Na całe życie 2/?
Autor: Ruth M. King
Email: ruth@snowqueen.demon.co.uk
Spoilery: brak
Alternatywny sezon 6 lub 7
Ostrzeżenia: R
Prawa autorskie: Stargate SG-1 i jego postanie są własnością Stargate (II) Productions,
Showtime/Viacom, MGM/UA, Double Secret Productions, i Gekko Productions.
Ta opowieść ma wyłącznie cele rozrywkowe, nie zarobkowe. Brak zamierzonego naruszania
praw autorskich. Oryginale postacie, sytuacje i historie są własnością autora.
Ta opowieść nie może być postowana gdzie indziej bez zgody autora.
Tłumaczenie: gazeboo
Poprawki: SGTokar
Była chudsza niż pamiętał. Dobra, Sam zawsze była szczupła, ale teraz wygląda mizernie. Została umyta, a rana na głowie opatrzona, to jednak nie wymazało z pamięci widoku dzikiej kobiety przywleczonej przez wrota. Jack siadł obok jej łóżka, bo tego od niego oczekiwano, a nie, dlatego, że chciał. Jego palce nadal ściskały zawiniątko, jego ręce odwracały je raz za razem. Nie, nie chciał tu być. Chciał być z powrotem w łóżku z Laurą, a nie oglądać żonę, która go nawet nie poznaje.
Ostatnim razem siedział tak, kiedy została przejęta przez obcego, jeszcze przed tym jak związali się ze sobą. Pamiętał jak wtedy siedział, rozmyślając o wszystkich rzeczach, których jej nigdy nie powiedział, nigdy nie zrobił... Tym razem było inaczej. Tym razem jedynymi słowami, które nie zostały wypowiedziane były słowa przeprosin. Nie musiał domyślać się jak to jest być kochankiem Samanthy Carter. Już wiedział. To było piekło dla nich obojga.
Jakaś część jego uświadomiła sobie, że cokolwiek jej się przytrafiło, było złe. Powrót do zdrowia będzie długi, bolesny i będzie potrzebowała każdej pomocy, jaką tylko może dostać. Tylko on nie wiedział czy jest właściwą osoba by jej pomóc. Jack musiał stanąć twarzą w twarz z faktami. Jeśliby nie zaginęła w akcji, byliby już po rozwodzie. Właściwie to ma on nadal przygotowane papiery gdzieś w domu. Rozpoczął proces rozwodowy, kiedy związek z Laurą stał się poważny.
Więc co on tu właściwie robi?
"Jack?"
Spojrzał w górę, na zmartwioną twarz Daniela.
"Hej," Jack odpowiedział
"Właśnie się dowiedziałem. W jakim jest stanie?"
"Ona mnie nie poznaje."
"Co?"
"Nic."
Jack żałował swych słów. Nie był to najlepszy czas na jedną z tych konwersacji z Danielem. Co on do diabła wiedział? Nic. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że mają jakieś problemy. Oboje byli cholernie dobrzy w zakładaniu swoich profesjonalnych masek. Nigdy nie kłócili się przy przyjaciołach, kolegach z pracy czy przy rodzinie. Za zamkniętymi drzwiami, bez swoich masek wrzeszcząc na siebie dopóki nie ochrypło gardło. Jakoś to było łatwiejsze niż szukanie pomocy.
“Słuchaj, mógłbym z nią posiedzieć przez jakiś czas, jeśli chcesz się przespać” zaproponował drugi mężczyzna.
”Wiesz, to nie jest taki zły pomysł” Jack usłyszał siebie zgadzającego się.
Daniel wyglądał na zaskoczonego, nie spodziewał, się, że jego oferta zostanie przyjęta. Wiele rzeczy się zmieniło, a Jack jest jedną z nich. Kiedy oglądał śpiącą Sam, nie było już tej fascynacji, która kiedyś tam była.
“Zadzwonię do ciebie, jeśli się obudzi,” powiedział Daniel.
"Jasne.”
Jack wyszedł z ambulatorium. Wiedział, że Daniel będzie miał wątpliwości, co do jego zachowania, ale w tej chwili miał to gdzieś. Myślał o udaniu się do Laury, dopóki nie przypomniał sobie, że ma ona wczesną zmianę w restauracji i nie będzie jej w domu. Więc zadowoli się swoją kwaterą w bazie, swędzącym kocem i to wszystko.
Nie spał i wbrew sobie udał się do ambulatorium parę godzin później. Stan Sam nie zmienił się, nadal odpoczywała spokojnie. Jack zauważył, że jej palce ściskały to zawiniątko szmat, które zostawił na łóżku.
”Wyjdzie z tego,” powiedział Daniel, kiedy Jack zasiadł na krześle obok niego.
“Tak, na pewno” odpowiedział.
”Idę po kawę, przynieść ci też?” zapytał Daniel.
”Nie.. Tak... i pączka.”
Cokolwiek, żeby tylko pozbyć się Daniela choćby na chwilę. Kiedy Jack rozmyśla, lubi robić to w samotności.
Jack ledwie zauważył wyjście czy powrót swojego przyjaciela. Jego kawa stała u jego boku nietknięta.
“Niech to wszyscy diabli!!!” stracił panowanie nad sobą, odepchnął krzesło do tyłu.
Chwycił za tackę z narzędziami i cisnął nimi o najbliższą ścianę. Poczuł się lepiej i zaczął oglądać się za innymi przedmiotami, jakie mógłby roztrzaskać.
„Jack przestań!” Daniel nalegał. "To nie pomaga Sam.”
"Daniel przysięgam, że..."
Jack obrócił się z powrotem w stronę łóżka. Obudziła się. Jej oczy były otwarte, lekko nieskupione.
”Zawołaj doktora.” rozkazał Jack.
Potem zgiął się bliżej w stronę Sam.
"Jak się czujesz" zapytał.
Wpatrywała się w niego.
"Sam?"
Jej usta poruszały się, ale nie była w stanie wymówić słowa. Jack chwycił szklankę wody I pomógł jej popić..
"Jack?" spytała.
"Jestem tu," odpowiedział starając się dodać jej otuchy.
Sam nie wyglądała na przekonaną.
"Dziecko?" spytała.
Jack poczuł jak ból przeszywa jego ciało.
"Nie," powiedział jej, "nie ma dziecka."
"Dziecko!" powtórzyła
Zaczęła szukać po omacku, ostatecznie przyciągając zawiniątko szmat do klatki piersiowej. Jack poczuł szarpnięcie w jego brzuchu.
"Sam, nie," powiedział jej
Spróbował delikatnie poluzować jej uścisk, lecz ona nie podawała się bez walki, poczuł paznokcie rozdzierające jego ciało. Pomimo jej widocznego osłabienia, jej instynkt działał bez zarzutu. Sam oderwała się od niego i zaczęła biec w stronę drzwi. Szczęśliwie zjawił się Daniel, Fraiser i parę pielęgniarek, Jack nie próbował nawet myśleć, co by było gdyby się nie pojawili. Sam zatrzymała się.
"Sam," powiedziała Janet, "Już dobrze."
Jej głos wydawał się mieć uspokajające działanie. Sam pozwoliła jej się zbliżyć gdy, z Jackiem walczyła. Nie był tym całkowicie zaskoczony. Cokolwiek przeżyła, miał przeczucie, że nadal przypomina sobie ich antagonistyczny związek i to było przyczyną takiego zachowania.
„Wracaj do łóżka,” doktor powiedziała spokojnie.
"Dziecko!" odpowiedziała Sam wskazując na zawiniątko.
Twarz Janet ledwie drgnęła.
"Jest piękne," odpowiedziała. "Dlaczego nie pozwolimy siostrze Smith zając się dzieckiem, podczas gdy ja sprawdzę czy masz się dobrze?."
Sam nie wyglądała na przekonaną do końca, jednak ostatecznie przekazała zawiniątko pielęgniarce.
"Teraz, jeśli panowie nam wybaczycie," Janet zasugerowała.
Jack tylko czekał na okazje, żeby się stąd wydostać. Nie rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi, ale wiedział, że jego obecność na pewno nie pomaga Sam.
"O co tu chodziło?” zapytał Daniel, kiedy wyszli z pomieszczenia.
"Nie tutaj," powiedział Jack
"Dobra, to gdzie?”
Daniel naciskał, ale Jack czuł się zbyt zmęczony, żeby się kłócić.
"U mnie, później." było wszystkim co z siebie mógł wydobyć.
Na całe życie 2/?
Rozpoczęty przez
gazeboo
, 01.04.2004 - |15:08|
6 odpowiedzi w tym temacie
#1
Napisano 01.04.2004 - |15:08|
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)
#2
Napisano 01.04.2004 - |17:39|
No i znowu! Juz sie rozkrecalem w czytaniu a tu koniec...
Nienawidze poniedzałku...
#3
Napisano 19.04.2004 - |11:16|
Ciąg dalszy!!!!!
Jak to mówia: "Żarło, żarło i zdechło."
Jak to mówia: "Żarło, żarło i zdechło."
Być człowiekiem to znaczy zmieniać się by stać się lepszym
J.L. Picard
Teoria jest wtedy gdy nic nie działa choć wszystko jest wiadome.
Praktyka jest wtedy gdy wszystko działa choć nikt nie wie dlaczego.
Łącze teorie z praktyką, nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
J.L. Picard
Teoria jest wtedy gdy nic nie działa choć wszystko jest wiadome.
Praktyka jest wtedy gdy wszystko działa choć nikt nie wie dlaczego.
Łącze teorie z praktyką, nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
#4
Napisano 19.04.2004 - |11:31|
bedzie jeszcze dziś! Nie postowałem wcześniej bo mam drobne wątpliwości co do tłumaczenia, ale skoro są naciski to poleci.Ciąg dalszy!!!!!
Jak to mówia: "Żarło, żarło i zdechło."
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)
#5
Napisano 19.04.2004 - |13:33|
Naciski naciskami ale jak są wątpliwości to lepiej poczekać. Porządek musi być!!!!
Być człowiekiem to znaczy zmieniać się by stać się lepszym
J.L. Picard
Teoria jest wtedy gdy nic nie działa choć wszystko jest wiadome.
Praktyka jest wtedy gdy wszystko działa choć nikt nie wie dlaczego.
Łącze teorie z praktyką, nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
J.L. Picard
Teoria jest wtedy gdy nic nie działa choć wszystko jest wiadome.
Praktyka jest wtedy gdy wszystko działa choć nikt nie wie dlaczego.
Łącze teorie z praktyką, nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
#6
Napisano 07.05.2004 - |17:31|
jiż tyle dni i nic może jednak coś by drgneło i skończyło bo narobiło smaka i sobie poszło tak sie nie robi to nie fer
#7
Napisano 09.02.2005 - |12:27|
Dobre, jadę dalej...
Czemu tak mało ludzi tu trafia?
Czemu tak mało ludzi tu trafia?
"...Gdyby Pinokio wiedział jakie jest życie - nigdy nie chciałby zostać chłopcem..."
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych