Odcinek 025 - S02E03 - Prisoners
#1
Napisano 05.01.2004 - |18:22|
#2
Napisano 07.01.2004 - |20:29|
gulus
#3
Napisano 07.01.2004 - |22:55|
T.O.M.C.I.A.K.: Transforming Obedient Machine Calibrated for Infiltration and Accurate Killing
Czuję, że budzi się we mnie zwierzę... Ale obawiam się, że to leniwiec...
#4
Napisano 14.01.2004 - |00:21|
Pozdrawiam Herosista
#5
Napisano 14.01.2004 - |10:57|
Ocena 3/10
ZeB
#6
Napisano 13.02.2004 - |09:27|
do serca człowieka
zimnego jak głaz
Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas
Mój świat
#7
Napisano 30.04.2004 - |15:41|
#8
Napisano 25.09.2005 - |21:57|
My tylko decydujemy, jak wykorzystać dany nam czas"
Gandalf - Drużyna Pierścienia
#9
Napisano 06.04.2006 - |21:38|
#10
Napisano 23.05.2006 - |18:21|
#11
Napisano 23.07.2006 - |12:52|
#12
Napisano 08.08.2006 - |19:03|
Dałem, być może na wyrost 7. To i tak najniższa ocena jaką postawiłem serialowi od początku. Na plus pani niszczycielka. Minusów znacznie więcej. Już nawet nie mówiąc o roślinie zasilającej, ale skąd ta babka umie obsługiwać komputer? Ok, pochodzi z planety bardziej rozwiniętej niż nasza, ale na początku nie wiedziała co to komputer, a już 2 minuty później pisze nie patrząc nawet na klawiaturę - też bym chciał tak szybko wszystko zapamiętywać, że o złamaniu zabezpieczeń i haseł wojskowych nie wspomnę.
Mogła udawać, że nie umie obsługiwać kompów, jak im takiego psikusa wywinęłą.
#13
Napisano 15.08.2006 - |11:29|
#14
Napisano 30.10.2006 - |19:03|
nie mozna ocenic tego pozytywnie. dla mnie tez, jeden ze slabszych odcinkow serialu
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#15
Napisano 07.02.2007 - |17:39|
Użytkownik kefir edytował ten post 07.02.2007 - |17:40|
#16
Napisano 19.02.2007 - |14:07|
#17
Napisano 24.04.2007 - |15:53|
A ja dałam 8,5. Bo mi się podobał. Na przekór innym.
Więzienie było mroczne, a ja mrok lubię. Brutalność ludzi, rządy pięści i eliminowanie słabszych oddawało w zupełności posępną naturę tego miejsca. Skazańcy mordują się nawzajem, wszędzie panuje brud, na ziemi widnieją kałuże krwi, walają się po niej zwłoki, bite i kopane przez wściekłych współwięźniów. Klimat więzienny został w tym odcinku dobitnie przedstawiony, ale nie przesadzony. Jak powiedział O'Neill, nie należy ujawniać tam żadnych swoich słabości, jak kłopoty z widzeniem czy głuchota. To miejsce ma własne reguły. Nawet jeśli ludzie sami idą na śmierć rzucając się na wir powstały z otwierających się Wrót, to ich decyzja, ich życie, ich nadzieja. I nie należy ich im odbierać.
I w tym całym zamęcie, w tym brudzie i w tej brutalności, znalazła się delikatna starsza kobieta - Linea. Niby nie pasuje do tego wszystkiego, jednak popełniła straszną zbrodnię i na dodatek przyznała się do jej popełnienia. Odkryła powstanie zimnej fuzji! Carter oczywiście była pod ogromnym wrażeniem jej zdolności, i nie tylko ona, bo także ja. Zimna fuzja, mikstury niemal do wszystkiego, od tych do przyprawiania „jedzenia” więziennego (którego nigdy nie wzięłabym do ust ) do tych przywracających wzrok. Duże osiągnięcia jak na "skromną starszą panią". Podejrzane było to też, że inni więźniowie Hadante patrzyli na nią ze strachem w oczach (co zauważył Daniel, ale wszyscy potraktowali go jak... głupka :/ ). Od razu czuć było, że coś z nią nie tak, choć z drugiej strony była uprzejma i miła, więc nie wydawała się być jakimś wielkim zagrożeniem.
Oczywiście śmieszne było to, że Linea pierwszy raz zobaczyła komputer, a dwie minuty później potrafiła włamać sie do systemu, zablokować wszystkie kody i pisać po klawiaturze nie patrząc na nią . Ale przyjąć można też, że tylko udawała głupią (co zresztą mogłoby być prawdą, patrząc na jej rozwinięte umiejętności naukowe). Rozbawił mnie też pojedynek (jeśli można go było w ogóle tak nazwać) Vishnoora i Daniela. Grubas go dusi i zabija, a Jackson myśli o adresie planet, na którą mogą uciec xD . Nawet nie próbował się bronić! Co innego Sam - rozbiła Vishnoorowi nos o swoją głowę i zaczęła skakać wymachując rękami, niczym w Emancipation . Dużo było bójek w tym więzieniu, ale to zrozumiałe - nie lądują tu zwykle ludzie wychowani i kulturalni.
Ciekawy motyw Niszczycielki Światów doczekał się później kontynuacji, ale nie była ona zapewne idealnym wyobrażeniem dalszych potyczek Linei po tym interesującym zakończeniu odcinka. Trzeba przyznać, że kobieta umie wyjść z hukiem! Blokuje system, kody zabezpieczeń, przesłonę, a po odejściu przez Wrota wyłącza wszystko w SGC i jeszcze żegna wszystkich tajemniczym i złowrogim komentarzem, który jednak nie sugeruje zagrożeniem dla Ziemi, gdyż mimo wszystkiego Ziemianom jest pewnie wdzięczna za wypuszczenie jej z Hadante, lecz można z niego wywnioskować, że jak na Niszczycielkę Światów przystało, zajmie się niszczeniem innych planet, oczywiście w duchu nauki i rozwoju.
Plusem dla tego odcinka była niewątpliwie postać Linei, nierozgryzionej do samego końca, mroczne, lecz naturalistyczne klimaty więzienia oraz oczywiście Hammond pierwszy raz offworld! "- Czego ja dla nich nie robię!" - te zdanie chyba najbardziej udowodniło, jak wielką nasz generał ma słabość do SG-1. Chciał się nawet dla nich poświęcić i wymiany za naszą ukochaną drużynę. System Taldoru, czyli Sprawiedliwości, był niezwykle niesprawiedliwy. Wg. mnie nie powinno się skazywać na dożywocie w jedno miejsce seryjnych zabójców i złodziei jabłek ze straganu! Przecież są dwie zupełnie inne zbrodnie innych ludzi, przy czym pierwszy rzeczywiście zasługuje na męki w Hadante, a drugi najwyżej na kilka dni w areszcie! Ale ja rozumuję systemem ziemskim, więc o systemie obcej planety wypowiadać się nie powinnam .
Odcinek ten był bardzo dobrym średniakiem. Dużo było w nim akcji, na brak napięcia także narzekać nie powinniśmy. Nowinek rasowych czy technologicznych nie było (może z wyjątkiem zimnej fuzji, ale to raczej rzecz naukowa), ale z tego powodu epizodu nie można uznać za kiepskiego. Czepiacie się uruchamiania Wrót roślinką, a przecież Linea i Carter wyjaśniały sobie nawzajem, na czym polega zimna fuzja. Całego ich naukowego bełkotu teraz wam nie przytoczę, ale chodziło tu głównie o to, że podczas tegoż procesu wytwarzają się ogromne pokłady energii. Wykorzystując więc tą energię można uruchomić Wrota. So what's it all about? Nie widzę powodu do narzekań .
#18
Napisano 29.08.2007 - |08:38|
Jeden z tych odcinkow w ktorym mam wrazenie ze scenarzysci sobie kpia z widza, zwlaszcza zakonczenie i do n'tej potegi naiwnosc (po raz nie wiem juz ktory) zalogi SGC.
#19
Napisano 14.09.2007 - |15:20|
Gdzie ty widzisz tą naiwność? Ale powiedzmy sobie szczerze - SG-1 i Atlantis tym się właśnie charakteryzują, że są bardzo naiwne. No i te wieczne happy endy, ułatwienia, słodzenia... Takie są te seriale i jak się komuś to nie podoba, to jego problem.
#20
Napisano 21.01.2008 - |16:09|
Genesis
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych