Odcinek 023 - S02E01 - The Serpent's Lair
#1
Napisano 05.01.2004 - |18:20|
Na początku Bra'tac planował poprowadzić wojowników w imieniu Klorel'a przeciwko Apophis'owi, jednak teraz plan ten nie ma szans powodzenia. Postanawiają więc wykorzystać to, że statek, na którym obecnie się znajdują, ulegnie zniszczeniu i przy okazji fala uderzeniowa zniszczy również ten, którym przybył Apophis, trzeba tylko wyłączyć pole siłowe na tym drugim. Plan zostaje wcielony w życie, niestety w jego trakcie Daniel zostaje śmiertelnie ranny, reszta SG-1 wraz z Bra'tac'iem kontynuują działanie. Mimo wielu trudności wszystko kończy się szczęśliwie, Ziemianie widzą dwa rozbłyski na niebie, Daniel używa sarkofagu znajdującego się na statku Klorel'a, a następnie ucieka z niego przez Wrota, po czym wraca do SGC, a pozostałych bohaterów, po tym jak uciekli ze statku Apophis'a, ratuje jeden z promów kosmicznych.
#2
Napisano 05.01.2004 - |20:02|
9/10
T.O.M.C.I.A.K.: Transforming Obedient Machine Calibrated for Infiltration and Accurate Killing
Czuję, że budzi się we mnie zwierzę... Ale obawiam się, że to leniwiec...
#3
Napisano 07.01.2004 - |20:20|
Inna rzecz, która mnie zastanowiła, to szybkość leczenia Daniela. On przecież miał około 6 minut na dojście do sakofagu, wyleczenie, na powrót i ucieczkę ze statku. Trochę za szybko go leczyło, przecież dostał całkiem, całkiem.
gulus
#4
Napisano 14.01.2004 - |00:09|
Pozdrawiam Herosista
#5
Napisano 14.01.2004 - |10:22|
ZeB
#7
Napisano 30.04.2004 - |15:32|
#8
Napisano 06.09.2005 - |18:47|
My tylko decydujemy, jak wykorzystać dany nam czas"
Gandalf - Drużyna Pierścienia
#9
Napisano 06.04.2006 - |21:31|
Użytkownik Skaara edytował ten post 06.04.2006 - |21:33|
#10
Napisano 21.05.2006 - |20:58|
Taki mały szczegół: sarkofag uzdrowił Daniela, ale nie tylko, 'uzdrowił' także jego mundur
Dobre rozpoczęcie sezonu nr 2, odcinek na 9.
#11
Napisano 15.08.2006 - |11:26|
#12
Napisano 30.10.2006 - |16:47|
odcinek pelen akcji, zakrecony, trzyma w napieciu. jak dla mnie, prawie idealny poczatek sezonu.
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#13
Napisano 07.02.2007 - |14:00|
Rewelacyjne były też sceny z Bra'takiem i O'Neillem ("To jest prawdziwy granat")
Jeden z lepszych odcinków. Wspaniały klimat. No i w nim poznajemy Bra'tac'a.
Bra'taca to poznaliśmy w 1x11 "Bloodlines"
Użytkownik kefir edytował ten post 07.02.2007 - |14:03|
#14
Napisano 14.02.2007 - |12:48|
PS
moznaby sie czepiac tego szybkiego uleczenia Daniela
Mi raczej przeszkadzało to, że to nie Jack zabrał go do sarkofagu, straciłby raptem 60 sek., ale nawet o tym nie pomyślał. Dodatkowo irytuje mnie fakt, że mając dostęp do sarkofagu, nie usunęli Gou'alda Teal'cowi i nie wsadzili go do sarkofagu, ale w sumie, w tym momencie nie to było ich zmartwieniem, więc trudno się do tego na poważnie przyczepić.
Użytkownik sunkmanitu edytował ten post 14.02.2007 - |12:54|
#15
Napisano 23.04.2007 - |15:09|
Daję oczywiście 10, bo nie mogło być inaczej.
Wspaniała kontynuacja pierwszej części finału. I choć wiedziałam, co się stanie, czułam się dość podekscytowana. Zobaczyliśmy tu pierwsze poważne wahania się Klorela. Sam przyznał, że jego nosiciel, czyli Skaara, jest niezwykle silny, a my widzieliśmy jego zachowanie, gdy miał włączać tarcze swojego ha'taka. Jego mina zasługiwała wtedy na Oscara . A jeśli już o ha'taku mowa - wreszcie ukazano nam, że nie można ich tak łatwo zniszczyć z tego powodu, że otoczone są polem siłowym, zdolnym przeciwstawić się nawet dwóm pociskom wzbogaconym o naquadah.
Pojawił nam się znów Bra'tac! Oczywiście śmieszyły mnie jego potyczki z Jackiem, szczególnie o granacie (to który w końcu jest lepszy? ). Pomysł naszego mistrza, czyli skłócenie Klorela z Apofisem może by się udał, ale chyba lepiej działać niż zdać się na pomyślność losu, bo on niestety często zawodzi. Pierwszy raz SG-1 zasiada do wnętrza death gliderów! Do tego widok dwóch wybuchających ha'taków także jest dość pociągający . No i ta błękitna, piękna Ziemia, dla której poświęcić chciał się SG-1 i Bra'tac... Śmieszyły mnie jego gadki w stylu "Teraz umrzemy, ale umrzemy wolni!". Rozumiem - honor i te sprawy, ale chyba lepiej jest jednak przeżyć.
Kiedy Daniel dostał w ciałko od jakiegoś Jaffa, dogorewał nam i mówił Jackowi, żeby szli bez niego, coś się we mnie ruszyło. Tak mi się go wtedy żal zrobiło, choć przecież wiedziałam, co się stanie. Może robię się wrażliwa? Hm, nie, to raczej niemożliwe. Nie jestem osobą wrażliwą, przynajmniej nie jeśli chodzi o uczucia. Jacksona sarkofag może i rzeczywiście zbyt szybko uzdrowił (a także zszył mu mundur ), ale na takie ułatwienia trzeba machać ręką (na happy endy też), bo z czymś takim spotykać będziemy się do końca serialu. Służyć ma to głównie popchnięciu akcji do przodu, nie bacząc na małe nielogiczności, szczędząc przy tym głównych bohaterów.
Akcja w SGC też przyprawiła mnie o uśmiech na twarzy i ból brzucha. Ach, ci z Pentagonu! Nie doceniają potęgi rasy zdolnej do budowy statków bojowych (których Ziemia nie posiada, posługując się zaledwie wahadłowcami ), licząc na powodzenie dwóch głupich głowic. Widać, że to ziomki Kinseya :/ , bo są tak samo jak on ignorancyjny i zwyczajnie głupi. Chyba tylko Hammond grzeszy inteligencją, choć czasem i jego decyzje temu przeczą...
Dużo w tym odcinku akcji (niemal bez przerwy), postrzałów (przy czym w przypadku Daniela śmiertelnych), błyskotliwego humoru (zwłaszcza przy skontrastowaniu naprzeciw sobie Jacka i Bra'taca), nowinek technologicznych (pierwszy raz w death gliderach), dramatyzmu (czy ocalić siebie, czy też może poświęcić swe życie dla dobra niewinnych Ziemian?), psychologicznych wahań (między Skaarą a Klorelem), starych postaci (Bra'tac, Apofis). No i to wszędobylskie napięcie! . Finał był przewidywalny (dziesięciosezonowy serial nie mógł skończyć się zniszczeniem Ziemi na początku drugiego sezonu, ani śmiercią głównych bohaterów ), jednak odcinek do końca trzymał w napięciu. Był naprawdę idealny, akcji i wszystkich elementów było w sam raz, więc byłabym dziwna, gdybym nie dała mu 10. Więc dałam.
Użytkownik Darth Paula edytował ten post 23.04.2007 - |15:16|
#16
Napisano 05.06.2007 - |17:21|
Dodatkowo irytuje mnie fakt, że mając dostęp do sarkofagu, nie usunęli Gou'alda Teal'cowi i nie wsadzili go do sarkofagu,
nie da sie usunac symbiota ot, tak; sarkofag nie uleczylby go na stale
Teal'c albo musialby regularnie korrzystac potem z sarkofagu, albo by umarl, czyli zadne rozwiazanie...
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#17
Napisano 14.06.2007 - |10:33|
Nie, nie dałoby się zrobić z Teal'ciem tak, jak mówisz.
Kieszeń na larwę nie jest raną - (choć tak wygląda i właściwie powstaje przez rozkrojenie skóry, ale to inna kwestia) - jest pewną różnicą w fizjologii Tauri i Jaffa. Kiedy ciało takowego łączy się z nieopierzoną glizdą, zupełnie zmienia się jego system odpornościowy (jest zależny od Goa'ulda) i ogólnie konstrukcja, tak więc kieszeń jest traktowana przez organizm jako normalny element budowy, tak jak usta, które również są "raną", bo rozkrojoną i unerwioną częścią skóry twarzy. Tak więc jeśli sarkofag miałby "zszyć" otwór na larwę, to dlaczego nie miałby zszyć dziur w nosie czy ust? To w końcu u Jaffa normalna część organizmu.
Mam nadzieję, że zrozumieliście mój tok rozumowania .
#18
Napisano 21.01.2008 - |16:00|
Genesis
#19
Napisano 06.02.2008 - |18:10|
#20
Napisano 28.05.2008 - |07:24|
Start serii 2 serii bardzo dobry,zobaczymy jak dalej będzie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych