Nieznana Planeta:SG-1 w pełnym squadzie przeniosła się na planetę w odległej galaktyce.Po przejściu na 2 stronę wrót,znaleźli się w jakichś lochach,albo opuszczonym miejscu.Było ciemno,ponuro,chłodno i słychać było...nic.
-Woow....echo...heh....czy my zawsze musimy trafiać w tak ponure miejsca???(Jack)
-Sama nie wiem...szukamy 2 części klucza...kto wie,może to tu...(Samanta)
-Dobra robimy tak...Teal'c,Ja i Carter idziemy tędy...a Jonas,Daniel i Jonas z Danielem idziecie tamtędy....szukamy wyjścia,jeśli tu takie jest(Jack)
Rozdzielili się na 2 zespoły w standardowym wydaniu....
-Jack...podejdź tu na chwilę...(Samanta)
-Co jest Carter?(Samanta)
-Znalazłam..łuskę!?(Samanta)
-Łuskę???Pokaż ją....(Jack)
-Chwila...chwila...to przecież łuska....niemiecka łuska z czasów 2 wojny światowej...ale skąd to tu...Carter,Teal'c....miejscie oczy szeroko otwarte....idziemy...już..gogogo...!!!!!(Jack)
Daniel z Jonasem zagubili się gdzieś w podziemnych korytarzach,zaś Jack z resztą trafili do wyjścia....
-Ładnie....całkiem ładne miejsce (Samanta)
-No tak piękne...gdzie jest Daniel???(Jack)
-O'neal...słyszałeś???!!!(Teal'c)
-Co?(Jack)
-Tam!!!(Teal'c)
Oczy SG-1 zwróciły się w stronę zachodu....wyskoczyło 6 ludzi z bronią...byli ubrani w...niemieckie mundury...
-O cholera....Carter widzisz....(Jack)
-Sir...oni wyglądają jak żołnierze za czasów Hitlera....ale jak to?(Carter)
Niemieccy żołnierze zaczeli krzyczeć do nich w niemieckim dialekcie....zrobiło się ciekawie.....
Napisay Początkowe
Będzie się działo.....już niedługo wszystko się wyjaśni!!!!!!!
Okupacja
Rozpoczęty przez
MacGyver
, 30.11.2003 - |21:57|
5 odpowiedzi w tym temacie
#1
Napisano 30.11.2003 - |21:57|
" PAMIĘTAJCIE , STARGATE ISTNIEJE !!! KTO NIE WIERZY NIECH ZAJRZY W SWÓJ UMYSŁ "
#2
Napisano 19.01.2004 - |21:24|
Ciąg Dalszy Tiaaa
Tunele nieznanej planety.
Daniel wraz z Jonasem wybierając inną drogę poprostu się zgubili.Może to i dobrze?Na pewno dobrze,gdyż pozwoli im to na chwilę zwątpienia i na chwilę pomędrkowania między sobą w trakcie eskapady.Przemierzając tunele zaczeło się robić coraz nieprzyjemnie.Zapach stęchlizny,nie dało się oddychać,a do tego drogi do wyjścia jak nie było widać tak nie widać.Tymczasem na zewnątrz Jack,Teal'c i Carter napotkali gasrtke niemieckich żołnierzy z czasów 2 wojny światowej.Dziwne nieprawdaż?
-Pułkowniku myślę,że trzeba będzie odłożyć broń.To mi wygląda na..inaczej to mi normalnie nie wygląda?!(Carter)
-Co chcesz przez to powiedzieć?Na mnie to już nic nie robi wrażenia,nawet Anubis..znudził mi się facet a przypomina tak Lorda vadera (Jack troszkę rozbawił się,ale sam wiedział,że niepotrzebnie)
-Pułkowniku odłóżmy broń.(Carter)
Niemieccy żołnierze zbliżyli się na 10 metrów ciągle wymachując swoją bronią.Byli jacyś dziwni.Mieli tiki nerwowe w okolicy szyji.Co chwila się skrzywiali a do tego te oczy.Całe czarne,jakby wymazane.
-Dobra ludzie.Jesteśmy amerykanami.USAF się kłania.Wy to kto?(Jack)
Oczywiście niemiecki dialekt tłumaczę
-Aaamerekanie!!!Amerykanie!!!!Bierzemy ich!!!!(Szwab)
-Co oni robią Onea'l(Teal'c)
-Obawiam się,że będziemy więźniami jak zawsze(Onea'l)
-Może i dobrze,przynajmniej dowiemy się co tu jest grane i jak się tu znaleźli(Carter)
SG-1 zostaje zaprowadzone w głąb lasu.Jakoś pojmanie nie zrobiło na nich większego wrażenia.Carter myślała nad tym jak się znalazły szwaby na planecie.Doszła do pewnego wniosku.
-Pułkowniku myślę,że wiem skąd się tu wzieli.Pamięta pan jak podczas 2 wojny skradziono nam DHD?(Carter)
-Coś słsyzałem,ale przecież Hitler nie miał dostępu do wrót?(Onea'l)
-No nie zabardzo.Generał Hammond mówił,że kiedy jeszcze hitler żył miał dostęp do wrót dzięki Roosveltowi.Mam pewne obawy.(carter)
-Jakie obawy,zresztą ja bym się zaczął przejmować Danielem i Jonasem.Trzeba jeszcze dojść w miejsce gdzie nas zaprowadzą a potem obmyślić plan ucieczki.Chyba,że dotzremy do miejsca gdzie ma być część klucza?(Onea'l)
Po 10 minutach drogi doszli.Za górą ukazało się szałasowe miasto i mały pałac,lecz nie zbudowany przez niemców.Carter i reszta zeszli na dół.Niemcy zamknęli ich w komorze w głębi ziemi.Krzyknęli coś do nich w stylu,że przyjdzie ich boss.Nie zabrali im nic poza bronią.Nie mieli pojęcia na co im reszta rzcezy się przyda.Jack próbował się porozumieć przez radio.Na nic.Sygnał był za słaby.Za 3 godziny miało przejść SG-4 jakby nie wróciło SG-1.Tymczasem u Daniela i Jonasa.
-Już nie mogę oddychać.Co tak śmierdzi.Truposzy nie ma....o cholera...(Daniel)
-Co jest Daniel...??(Jonas)
-Patrz pełno truposzy,a raczej ich resztki(Daniel)
-Czekaj..poświeć latarką...(Jonas)
Jonas zaczął przeszukiwać szczątki zmarłych.Były ciała i dość śwież(miały parę tygodni,jak i ciała,które leżą tu niewiadomo ile).
-Tollanie.Tollanie!!!!!O mój boże tu są ciała Tollan!!!!!!!(Daniel)
-Co ty gadasz?(Jonas)
-Spójrz na ubrania!!!Plakietki...zniknęli bez śladu,ale kto ich i kiedy?(Daniel)
-Jakieś łuski...jakiś pagon...(Jonas)
-Pagon?Jaki pagon..pokaż??!!!(Daniel)
-Sam zobacz(Jonas)
-Do jasnej cholery!!!!!!Wracamy!!!Wracamy doo wyjścia.Szukamy Jacka i wracamy do domu!!!(Daniel)
-Co jest?Co z tym pagonem?(Jonas)
-I tak nie zrozumiesz.Powiem ci jak będziemy wracać.Chodzi o niemców.(Daniel)
Szałasowa Wioska
-Ile jeszcze można czekać.Nie ma co musi wkroczyć SG-3 i trzeba zabrać tych ludzi.Zabezpieczyć teren i zbadać.Szwaby przechodzą sobie przez wrota i Roosvelt na to pozwala.Dobrze,że Hitler popełnił samobójstwo.(Jack)
-Słucham?Hitler?(Carter)
-No tak Hitler.A poza tym muszą mieć trumienkę bo długo by nie pożyli(Jack)
-Trumienkę Sir?(Carter)
-No co tak patrzysz Teal'c?(Jack)
Żarty jak zawsze trzymają się O'neilla.Tymczasem 6 niemców wraz z kimś w ciemnym płaszczy podchodzą do SG-1.
-Amerykanie?Hahahaha(?)
--Dobra nie wiem kim jesteś,nie wiem jak ty tu żyjesz i nawet nie wiem jak się nazywasz,ale powiem ci jedno!Zaraz będzie tu silna ekipa moich kolegów po fachu i zrobimy wam z tych domków dla lalek zapas do kominka!(Jack)
-Domki dla lalek?(Carter)
-Do kogo mówisz?Do mnie nędzny amerykanku?hahaha...zastrzelcie...(?)
-Nie!!(Caretr)
-To może zanim zginę zobacze twoją twarz tchórzu???Pewnie nawet nie rozumiesz po angielsku!!??(Jack)
-Ja nie rozumiem po angielsku?Znam 5 języków:angielski,niemiecki,rosyjski,francuski i węgierski i doskonale cię rozumiem.(?)
-To kim do jasnej cholery jetseś!!!(Jack)
Carter wraz z Jackiem spojrzali w kierunku człowieka,który do nich mówił.Odwrócił się,zdjął pokrywę otaczającą twarz i powiedział.
-Jestem panem narodu niemieckiego..jestem Hitlerem!!!(Adolf Hitler)-wiem trochę naciągnięte,ale realne biorąc różne rzeczy pod uwagę.Wierzcie mi
Ciąg dalszy nastąpi
Tunele nieznanej planety.
Daniel wraz z Jonasem wybierając inną drogę poprostu się zgubili.Może to i dobrze?Na pewno dobrze,gdyż pozwoli im to na chwilę zwątpienia i na chwilę pomędrkowania między sobą w trakcie eskapady.Przemierzając tunele zaczeło się robić coraz nieprzyjemnie.Zapach stęchlizny,nie dało się oddychać,a do tego drogi do wyjścia jak nie było widać tak nie widać.Tymczasem na zewnątrz Jack,Teal'c i Carter napotkali gasrtke niemieckich żołnierzy z czasów 2 wojny światowej.Dziwne nieprawdaż?
-Pułkowniku myślę,że trzeba będzie odłożyć broń.To mi wygląda na..inaczej to mi normalnie nie wygląda?!(Carter)
-Co chcesz przez to powiedzieć?Na mnie to już nic nie robi wrażenia,nawet Anubis..znudził mi się facet a przypomina tak Lorda vadera (Jack troszkę rozbawił się,ale sam wiedział,że niepotrzebnie)
-Pułkowniku odłóżmy broń.(Carter)
Niemieccy żołnierze zbliżyli się na 10 metrów ciągle wymachując swoją bronią.Byli jacyś dziwni.Mieli tiki nerwowe w okolicy szyji.Co chwila się skrzywiali a do tego te oczy.Całe czarne,jakby wymazane.
-Dobra ludzie.Jesteśmy amerykanami.USAF się kłania.Wy to kto?(Jack)
Oczywiście niemiecki dialekt tłumaczę
-Aaamerekanie!!!Amerykanie!!!!Bierzemy ich!!!!(Szwab)
-Co oni robią Onea'l(Teal'c)
-Obawiam się,że będziemy więźniami jak zawsze(Onea'l)
-Może i dobrze,przynajmniej dowiemy się co tu jest grane i jak się tu znaleźli(Carter)
SG-1 zostaje zaprowadzone w głąb lasu.Jakoś pojmanie nie zrobiło na nich większego wrażenia.Carter myślała nad tym jak się znalazły szwaby na planecie.Doszła do pewnego wniosku.
-Pułkowniku myślę,że wiem skąd się tu wzieli.Pamięta pan jak podczas 2 wojny skradziono nam DHD?(Carter)
-Coś słsyzałem,ale przecież Hitler nie miał dostępu do wrót?(Onea'l)
-No nie zabardzo.Generał Hammond mówił,że kiedy jeszcze hitler żył miał dostęp do wrót dzięki Roosveltowi.Mam pewne obawy.(carter)
-Jakie obawy,zresztą ja bym się zaczął przejmować Danielem i Jonasem.Trzeba jeszcze dojść w miejsce gdzie nas zaprowadzą a potem obmyślić plan ucieczki.Chyba,że dotzremy do miejsca gdzie ma być część klucza?(Onea'l)
Po 10 minutach drogi doszli.Za górą ukazało się szałasowe miasto i mały pałac,lecz nie zbudowany przez niemców.Carter i reszta zeszli na dół.Niemcy zamknęli ich w komorze w głębi ziemi.Krzyknęli coś do nich w stylu,że przyjdzie ich boss.Nie zabrali im nic poza bronią.Nie mieli pojęcia na co im reszta rzcezy się przyda.Jack próbował się porozumieć przez radio.Na nic.Sygnał był za słaby.Za 3 godziny miało przejść SG-4 jakby nie wróciło SG-1.Tymczasem u Daniela i Jonasa.
-Już nie mogę oddychać.Co tak śmierdzi.Truposzy nie ma....o cholera...(Daniel)
-Co jest Daniel...??(Jonas)
-Patrz pełno truposzy,a raczej ich resztki(Daniel)
-Czekaj..poświeć latarką...(Jonas)
Jonas zaczął przeszukiwać szczątki zmarłych.Były ciała i dość śwież(miały parę tygodni,jak i ciała,które leżą tu niewiadomo ile).
-Tollanie.Tollanie!!!!!O mój boże tu są ciała Tollan!!!!!!!(Daniel)
-Co ty gadasz?(Jonas)
-Spójrz na ubrania!!!Plakietki...zniknęli bez śladu,ale kto ich i kiedy?(Daniel)
-Jakieś łuski...jakiś pagon...(Jonas)
-Pagon?Jaki pagon..pokaż??!!!(Daniel)
-Sam zobacz(Jonas)
-Do jasnej cholery!!!!!!Wracamy!!!Wracamy doo wyjścia.Szukamy Jacka i wracamy do domu!!!(Daniel)
-Co jest?Co z tym pagonem?(Jonas)
-I tak nie zrozumiesz.Powiem ci jak będziemy wracać.Chodzi o niemców.(Daniel)
Szałasowa Wioska
-Ile jeszcze można czekać.Nie ma co musi wkroczyć SG-3 i trzeba zabrać tych ludzi.Zabezpieczyć teren i zbadać.Szwaby przechodzą sobie przez wrota i Roosvelt na to pozwala.Dobrze,że Hitler popełnił samobójstwo.(Jack)
-Słucham?Hitler?(Carter)
-No tak Hitler.A poza tym muszą mieć trumienkę bo długo by nie pożyli(Jack)
-Trumienkę Sir?(Carter)
-No co tak patrzysz Teal'c?(Jack)
Żarty jak zawsze trzymają się O'neilla.Tymczasem 6 niemców wraz z kimś w ciemnym płaszczy podchodzą do SG-1.
-Amerykanie?Hahahaha(?)
--Dobra nie wiem kim jesteś,nie wiem jak ty tu żyjesz i nawet nie wiem jak się nazywasz,ale powiem ci jedno!Zaraz będzie tu silna ekipa moich kolegów po fachu i zrobimy wam z tych domków dla lalek zapas do kominka!(Jack)
-Domki dla lalek?(Carter)
-Do kogo mówisz?Do mnie nędzny amerykanku?hahaha...zastrzelcie...(?)
-Nie!!(Caretr)
-To może zanim zginę zobacze twoją twarz tchórzu???Pewnie nawet nie rozumiesz po angielsku!!??(Jack)
-Ja nie rozumiem po angielsku?Znam 5 języków:angielski,niemiecki,rosyjski,francuski i węgierski i doskonale cię rozumiem.(?)
-To kim do jasnej cholery jetseś!!!(Jack)
Carter wraz z Jackiem spojrzali w kierunku człowieka,który do nich mówił.Odwrócił się,zdjął pokrywę otaczającą twarz i powiedział.
-Jestem panem narodu niemieckiego..jestem Hitlerem!!!(Adolf Hitler)-wiem trochę naciągnięte,ale realne biorąc różne rzeczy pod uwagę.Wierzcie mi
Ciąg dalszy nastąpi
" PAMIĘTAJCIE , STARGATE ISTNIEJE !!! KTO NIE WIERZY NIECH ZAJRZY W SWÓJ UMYSŁ "
#3
Napisano 03.04.2004 - |15:12|
Hymm... Ciekawie sie zapowiada!
Taka mala dygresja, Hitler o sobie poiedzialby Firer (pisze sie to chyba Furer).
--------------------------------
To moj 100 post!
Taka mala dygresja, Hitler o sobie poiedzialby Firer (pisze sie to chyba Furer).
--------------------------------
To moj 100 post!
Nienawidze poniedzałku...
#4
Napisano 03.04.2004 - |17:31|
To mój 19 odcinek Trochę dałem ciała bo już mija prawie 2 miechy jak nie napisałem dalszej części Przecież wchodzimy w decydującą fazę sezonu Napiszę w przeciągu tygodnia następną część Ostatnia a potem lecim z 20 odcineczkiem
" PAMIĘTAJCIE , STARGATE ISTNIEJE !!! KTO NIE WIERZY NIECH ZAJRZY W SWÓJ UMYSŁ "
#5
Napisano 21.08.2004 - |11:44|
Onea'll pisze sie prze 2 ll;p jest jeszcze 1 Onea'l ktorego jack bardzo nie lubi:) moze nazwisko zle pisze ale jestem pewien co do tych ll:P
#6
Napisano 12.09.2004 - |13:25|
Serdecznie wszystkich przepraszam za to,że nie pisałem nic od Stycznia W Listopadzie minie rok jak zacząłem cały ten odcinek!!!Boże wybacz mi Ale chyba nie tęskniliście zbytnio za moimi historyjkami :> No trudno,jednak ja dla własnego ego musze coś napisać !!! Mam masę pomysłów i jak zapowiadziełame to będą najlepsze fanfici w mojej historii.Na początek dokończę tenże epizod
Zaczynamy!!!!!!!!!!!
Kiedy Jack O'neill,Teal'c i Samantha Carter byli uwięzieni w szałasowej wiosce Daniel wraz z Jonasem przemierzali tunele by powrócić do domu.Wszystko działo się tak szybko,że nie było czasu na chwilę namysłu.Daniel szybko uruchomił DHD i wrota się otworzyły.Było to jakieś 1,5 godziny po tym jak znaleźli się na planecie.
Baza SGC:
-Nie zapowiedziana aktywacja z zewnątrz!!!(Walter)
-Sir!!Ktoś dzwoni!!(James Davis)
-Generale to kod SG-1(Walter)
-Ok otworzyć przesłonę(Hammond)
-Sir!!Mamy mały problem!!(Daniel)
-Co się stało??Gdzie Pułkownik O'neill???(Hammond)
-Tego nie wiem,ale mamy chyba większy problem(Daniel)
-Rozumiem...zapraszam do sali odpraw.(Hammond)
Sala Odpraw:3 minuty po przybyciu Jonasa i Daniela.
-Co się stało??(Hammond)
-A więc tak generale.Przeszliśmy przez wrota i rozdzieliliśmy się na 2 podzespoły szukając wyjścia z tajemniczych lochów.Mniejsza z tym...przemierzając tunele napotkaliśmy się na ciała Tollan.Pamięta generał jak nieoczekiwanie znikneli??(Daniel)
-Tak Danielu mów dalej.(Hammond)
-Wracając...myśle,że mamy mały problem...znalazłem taką plakietkę...nie jestem wojskowym,ale z historii wiem,że jest to pagon niemieckiej dywizji z czasów...Hitlera??!!(Daniel)
Generał wziął pagonik od Daniela i nic nie mówiąc usiadł spokojnie w fotelu.Jego mina mówiła wszystko.
-Nie mamy czasu...Sierżancie Davis!!!Niech SG-3,SG-6 przygotowują się do wymarszu!!!(Hammond)
-Za ile idziemy???(Jonas)
-10 minut...czekajcie na mnie w pomieszczeniu wrót.(Hammond)
-Tak jest Generale(Daniel)
Tymczasem w szałasowej wiosce:
-Ty jesteś Adolf Hitler??Nie no podobieństwo widać...a gdzie masz wąsy??Bo chyba przez tyle lat zdążyły już wypaść(Jack)
-Żałosny żołnierzyku...nie urazisz mnie tymi swoimi marnymi wypowiedziami(Hitler)
-Nazywaj to jak chcesz...powiedz mi tylko jedno...jak ty tu przeżyłeś??(Jack)
-Hahaha...amerykanie...Myśleliście,że nie wiedziałem o waszym znalezisku??Zanim doszedłem wo władzy już miałem swoich ludzi w najodległejszych zakątkach świata.To naród niemiecki mnie wychował nie ojciec nie matka..Jeśli zaś chodzi o to koło.Musiałem sprawdzić z jakim znaleziskiem mamy do czynienia.Niestety nie udało mi się wrócić nigdy spowrotem.I tak tu gnije z moich obliczeń jakieś 70 lat(Hitler)
-Jednak jak udało wam się przetrwać...i te dziwne zachowanaia...te oczy???(Carter)
-Przetrwaliśmy dzięki ludziom podobnym do nas.Żyli tu jeszcze przed nami.Przekonali się jednak,że są za sprytni i musieliśmy ich usunąć.Przeżyliśmy tylko dzięki nim..a to co nazywasz dziwnymi odrychami i ciemnymi oczami to jakieś uczulenie.Mama zawsze mi mówiła..co dobre to dobre tylko od mamusi...(Hitler)
-O'neill...O'neill...(Teal'c)
-Carter zagadaj go jeszcze...Teal'c chyba coś skombinował(Jack)
-I co teraz zamierzasz nas zgładzić?Nie wiesz nawet ile możemy ci dać,ile możesz zyskać wracając na Ziemie!(Carter)
-Co jest Teal'c?(Jack)
-Spoglądałem właśnie tam i zauważyłem,że w 4 szałasie od linii drzew noszą komuś pożywienie i wodę.Nie jesteśmy tu chyba jedynymi więźniami(Teal'c)
-Nie myślisz chyba,że to Daniel i Jonas.Nie mogą być chyba lepiej traktowani?Jedzonko,pewnie jeszcze Heineken'ka dostają(Jack)
-Nie obchodzi mnie powrót do domu!Koniec tej marnej pogawędki!Zabić ich!(Hitler)
-Sir co robimy?!(Carter)
Tymczasem w pomieszczeniu wrót:
-Reynold's,gdzie jest generał?(Daniel)
-Szykuje sie,zaraz powinien być...o już jest(Reynold's)
-Generał?Idzie z nami?(Daniel)
-Tak jest.Moi ludzie są w potrzebie,a poza tym czuje,że będe potrzebny.Otworzyć tunel.(Hammond)
SG-3,SG-6,Hammond,Daniel i Jonas wyruszyli na ratunek.Po przejściu przez wrota poszli drogą,którą wybrali się Jack i reszta.Szybko wydostali się z ponurych korytarzy i znaleźli na pięknym zakole.Miejsce przypominało rajską wyspę,niestety bez morza i ryb Jonas znalazł ślady butów i szybko podzielili się na 3 zespoły,które okrążyły zauważoną wioskę.Jonas zauważył przez lornetkę jak z szałasowego domku zostaje ktoś wyciągnięty.Dobrze się przyjrzał i zauważył tam Jack'a,Carter i Teal'ca.
-Generale!Generale!Szybko!(Jonas)
-Co się stało!(Hammond)
-Lornetka(Jonas)
-To pułkownik O'neill i reszta(Hammond)
-Co robimy?(Daniel)
-Czekajcie,oni ustawiają ich..do egzekucji(Hammond)
-Mam pomysł!Jonas rzuć mi DanP01 z pojego plecaka!(Daniel)
-DanPO1?(Generał)
-Później panu wytłumacze(Daniel)
Daniel ustawił niewielkiego rozmiaru broń.Popatrzył jak w aparat fotograficzny,ustawił miejsce i kazał się wszystkim odsunąć.Strzał z broni spowodował wybuch w jednym z szałasów.Jack z resztą wykorzystał sytuację domyślając się,że to Daniel i Jonas i pobiegł w stronę szałasu wskazanego przez Teal'ca.SG-3 i SG-6 wyleciało z lasu i zaczął się silny ostrzał.Hitler pobiegł wraz ze swoimi ludźmi w kierunku pałacu,zaś reszta żołnierzy,której liczba wskazywała na góra 30 osób(w całej wiosce) wzieła udział w walce z drużynami SGC i w pogoni za Jackiem i resztą.Jack wraz z Teal'ciem podnieśli prymitywną jak dla nich już broń zabitych niemców i ustawili się do zasadzki na śledzących ich szwabów.Carter pobiegła w stronę wskazanego szałasu i usłyszała krzyki..jeszcze żyjących 3 Tollan.
-Tutaj!(Tollan)
-Hey,jestem Sam.Skąd wy tu?(Carter)
-Nie macie czasu!Nas już nie ma co ratować.Jesteśmy jedynymi,którzy w zamian za podtrzymywanie życia tutejszych ludzi dostawali jeść i pić(Tollan)
-To tutaj się ukrywaliście?Gdzie reszta?(Carter)
-Reszty już nie ma.Nie macie czasu!Jednak jak mówił nam Klander miała przyjść tu godna osoba do zabrania klucza do wielkiej zagadki!(Tollan)
-Klucza?Miasta Pradawnych?(Carter)
-Nie macie czasu!Pałac!Tunele pod pałacem!(Tollan)
I strzały szwabów odebrały życie Tollanom,zaś Carter pobiegła do Jacka i Teal'ca i razem pobiegli do pałacu.Sytuacja była nieciekawa.Szwaby wygrywały,jednak pałac nie był aż tak strzeżony na zewnątrz co mogło by im utrudnić wniknięcie do niego.Carter pobiegła do piwnic z Teal'ciem,a Jack pilnował zejścia.Na górze zaś ukrywał się sam Adolfik.Carter z Teal'ciem nie miała zbytnich problemów z odnaleziem magicznego klucza,który leżał na ziemi.Hitler najwidoczniej nie miał zielonego pojęcia z czym ma do czynienia,albo ktoś go po prostu upuścił.Po odnalezieniu klucza wszyscy wybiegli z pałacu i biegli w kierunku wzgórza.Niestety Carter dostała strzała w plecy,który zbiegł się równocześnie z wysadzeniem całego pałacu.Carter upadła uderzając się o kamień.Strzały pozostałych szwabów w miarę upływu czasu stwałay się ustawać,gdyż gineli jeden po drugim.
-Carter!(Jack)
-Pułkowniku(Sam)
-Trzymaj się bierzemy cię!(Jack)
-O'neill!Nie mamy czasu!(Teal'c)
-Mamy,musimy ją tylko zabrać!(Jack)
Strzały dosięgały okolic ciała Jacka,który spojrzał w twarz Carter i zrozumiał,że musi uciekać.Carter nie wybaczyłaby mu tego,że dałby się zabić przez nią.Jack ucałował ją w ręke i powiedział,że jest idiotą i nie powinien jej słuchać.Teal'c osłaniał go i każdym sytrzałem zabijał kolejnego szwaba.Cała ekipa SGC udała się w kierunku tuneli,a wracająca za nim SG-3 była gotowa do odpalenia ładunków,które zdążyli podłożyć w szałasowym mieście.Wszyscy znaleźli się już przy wrotach,lecz Jack pozostał jeszcze chwilę i sam odpalił ładunki mówiąc:jeszcze się spotkamy.
KONIEC!!!!!!!!!!!!
Zaczynamy!!!!!!!!!!!
Kiedy Jack O'neill,Teal'c i Samantha Carter byli uwięzieni w szałasowej wiosce Daniel wraz z Jonasem przemierzali tunele by powrócić do domu.Wszystko działo się tak szybko,że nie było czasu na chwilę namysłu.Daniel szybko uruchomił DHD i wrota się otworzyły.Było to jakieś 1,5 godziny po tym jak znaleźli się na planecie.
Baza SGC:
-Nie zapowiedziana aktywacja z zewnątrz!!!(Walter)
-Sir!!Ktoś dzwoni!!(James Davis)
-Generale to kod SG-1(Walter)
-Ok otworzyć przesłonę(Hammond)
-Sir!!Mamy mały problem!!(Daniel)
-Co się stało??Gdzie Pułkownik O'neill???(Hammond)
-Tego nie wiem,ale mamy chyba większy problem(Daniel)
-Rozumiem...zapraszam do sali odpraw.(Hammond)
Sala Odpraw:3 minuty po przybyciu Jonasa i Daniela.
-Co się stało??(Hammond)
-A więc tak generale.Przeszliśmy przez wrota i rozdzieliliśmy się na 2 podzespoły szukając wyjścia z tajemniczych lochów.Mniejsza z tym...przemierzając tunele napotkaliśmy się na ciała Tollan.Pamięta generał jak nieoczekiwanie znikneli??(Daniel)
-Tak Danielu mów dalej.(Hammond)
-Wracając...myśle,że mamy mały problem...znalazłem taką plakietkę...nie jestem wojskowym,ale z historii wiem,że jest to pagon niemieckiej dywizji z czasów...Hitlera??!!(Daniel)
Generał wziął pagonik od Daniela i nic nie mówiąc usiadł spokojnie w fotelu.Jego mina mówiła wszystko.
-Nie mamy czasu...Sierżancie Davis!!!Niech SG-3,SG-6 przygotowują się do wymarszu!!!(Hammond)
-Za ile idziemy???(Jonas)
-10 minut...czekajcie na mnie w pomieszczeniu wrót.(Hammond)
-Tak jest Generale(Daniel)
Tymczasem w szałasowej wiosce:
-Ty jesteś Adolf Hitler??Nie no podobieństwo widać...a gdzie masz wąsy??Bo chyba przez tyle lat zdążyły już wypaść(Jack)
-Żałosny żołnierzyku...nie urazisz mnie tymi swoimi marnymi wypowiedziami(Hitler)
-Nazywaj to jak chcesz...powiedz mi tylko jedno...jak ty tu przeżyłeś??(Jack)
-Hahaha...amerykanie...Myśleliście,że nie wiedziałem o waszym znalezisku??Zanim doszedłem wo władzy już miałem swoich ludzi w najodległejszych zakątkach świata.To naród niemiecki mnie wychował nie ojciec nie matka..Jeśli zaś chodzi o to koło.Musiałem sprawdzić z jakim znaleziskiem mamy do czynienia.Niestety nie udało mi się wrócić nigdy spowrotem.I tak tu gnije z moich obliczeń jakieś 70 lat(Hitler)
-Jednak jak udało wam się przetrwać...i te dziwne zachowanaia...te oczy???(Carter)
-Przetrwaliśmy dzięki ludziom podobnym do nas.Żyli tu jeszcze przed nami.Przekonali się jednak,że są za sprytni i musieliśmy ich usunąć.Przeżyliśmy tylko dzięki nim..a to co nazywasz dziwnymi odrychami i ciemnymi oczami to jakieś uczulenie.Mama zawsze mi mówiła..co dobre to dobre tylko od mamusi...(Hitler)
-O'neill...O'neill...(Teal'c)
-Carter zagadaj go jeszcze...Teal'c chyba coś skombinował(Jack)
-I co teraz zamierzasz nas zgładzić?Nie wiesz nawet ile możemy ci dać,ile możesz zyskać wracając na Ziemie!(Carter)
-Co jest Teal'c?(Jack)
-Spoglądałem właśnie tam i zauważyłem,że w 4 szałasie od linii drzew noszą komuś pożywienie i wodę.Nie jesteśmy tu chyba jedynymi więźniami(Teal'c)
-Nie myślisz chyba,że to Daniel i Jonas.Nie mogą być chyba lepiej traktowani?Jedzonko,pewnie jeszcze Heineken'ka dostają(Jack)
-Nie obchodzi mnie powrót do domu!Koniec tej marnej pogawędki!Zabić ich!(Hitler)
-Sir co robimy?!(Carter)
Tymczasem w pomieszczeniu wrót:
-Reynold's,gdzie jest generał?(Daniel)
-Szykuje sie,zaraz powinien być...o już jest(Reynold's)
-Generał?Idzie z nami?(Daniel)
-Tak jest.Moi ludzie są w potrzebie,a poza tym czuje,że będe potrzebny.Otworzyć tunel.(Hammond)
SG-3,SG-6,Hammond,Daniel i Jonas wyruszyli na ratunek.Po przejściu przez wrota poszli drogą,którą wybrali się Jack i reszta.Szybko wydostali się z ponurych korytarzy i znaleźli na pięknym zakole.Miejsce przypominało rajską wyspę,niestety bez morza i ryb Jonas znalazł ślady butów i szybko podzielili się na 3 zespoły,które okrążyły zauważoną wioskę.Jonas zauważył przez lornetkę jak z szałasowego domku zostaje ktoś wyciągnięty.Dobrze się przyjrzał i zauważył tam Jack'a,Carter i Teal'ca.
-Generale!Generale!Szybko!(Jonas)
-Co się stało!(Hammond)
-Lornetka(Jonas)
-To pułkownik O'neill i reszta(Hammond)
-Co robimy?(Daniel)
-Czekajcie,oni ustawiają ich..do egzekucji(Hammond)
-Mam pomysł!Jonas rzuć mi DanP01 z pojego plecaka!(Daniel)
-DanPO1?(Generał)
-Później panu wytłumacze(Daniel)
Daniel ustawił niewielkiego rozmiaru broń.Popatrzył jak w aparat fotograficzny,ustawił miejsce i kazał się wszystkim odsunąć.Strzał z broni spowodował wybuch w jednym z szałasów.Jack z resztą wykorzystał sytuację domyślając się,że to Daniel i Jonas i pobiegł w stronę szałasu wskazanego przez Teal'ca.SG-3 i SG-6 wyleciało z lasu i zaczął się silny ostrzał.Hitler pobiegł wraz ze swoimi ludźmi w kierunku pałacu,zaś reszta żołnierzy,której liczba wskazywała na góra 30 osób(w całej wiosce) wzieła udział w walce z drużynami SGC i w pogoni za Jackiem i resztą.Jack wraz z Teal'ciem podnieśli prymitywną jak dla nich już broń zabitych niemców i ustawili się do zasadzki na śledzących ich szwabów.Carter pobiegła w stronę wskazanego szałasu i usłyszała krzyki..jeszcze żyjących 3 Tollan.
-Tutaj!(Tollan)
-Hey,jestem Sam.Skąd wy tu?(Carter)
-Nie macie czasu!Nas już nie ma co ratować.Jesteśmy jedynymi,którzy w zamian za podtrzymywanie życia tutejszych ludzi dostawali jeść i pić(Tollan)
-To tutaj się ukrywaliście?Gdzie reszta?(Carter)
-Reszty już nie ma.Nie macie czasu!Jednak jak mówił nam Klander miała przyjść tu godna osoba do zabrania klucza do wielkiej zagadki!(Tollan)
-Klucza?Miasta Pradawnych?(Carter)
-Nie macie czasu!Pałac!Tunele pod pałacem!(Tollan)
I strzały szwabów odebrały życie Tollanom,zaś Carter pobiegła do Jacka i Teal'ca i razem pobiegli do pałacu.Sytuacja była nieciekawa.Szwaby wygrywały,jednak pałac nie był aż tak strzeżony na zewnątrz co mogło by im utrudnić wniknięcie do niego.Carter pobiegła do piwnic z Teal'ciem,a Jack pilnował zejścia.Na górze zaś ukrywał się sam Adolfik.Carter z Teal'ciem nie miała zbytnich problemów z odnaleziem magicznego klucza,który leżał na ziemi.Hitler najwidoczniej nie miał zielonego pojęcia z czym ma do czynienia,albo ktoś go po prostu upuścił.Po odnalezieniu klucza wszyscy wybiegli z pałacu i biegli w kierunku wzgórza.Niestety Carter dostała strzała w plecy,który zbiegł się równocześnie z wysadzeniem całego pałacu.Carter upadła uderzając się o kamień.Strzały pozostałych szwabów w miarę upływu czasu stwałay się ustawać,gdyż gineli jeden po drugim.
-Carter!(Jack)
-Pułkowniku(Sam)
-Trzymaj się bierzemy cię!(Jack)
-O'neill!Nie mamy czasu!(Teal'c)
-Mamy,musimy ją tylko zabrać!(Jack)
Strzały dosięgały okolic ciała Jacka,który spojrzał w twarz Carter i zrozumiał,że musi uciekać.Carter nie wybaczyłaby mu tego,że dałby się zabić przez nią.Jack ucałował ją w ręke i powiedział,że jest idiotą i nie powinien jej słuchać.Teal'c osłaniał go i każdym sytrzałem zabijał kolejnego szwaba.Cała ekipa SGC udała się w kierunku tuneli,a wracająca za nim SG-3 była gotowa do odpalenia ładunków,które zdążyli podłożyć w szałasowym mieście.Wszyscy znaleźli się już przy wrotach,lecz Jack pozostał jeszcze chwilę i sam odpalił ładunki mówiąc:jeszcze się spotkamy.
KONIEC!!!!!!!!!!!!
" PAMIĘTAJCIE , STARGATE ISTNIEJE !!! KTO NIE WIERZY NIECH ZAJRZY W SWÓJ UMYSŁ "
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych