Skocz do zawartości

SGF - Spacegate


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
5 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_Sharal_*

Gość_Sharal_*
  • Gość

Napisano 30.10.2003 - |17:22|

Jop ludziska. Robiło się nudnawo na forum :P więc rzucam coś od siebie. Sorry, że zakładam nowy temat, ale chcę, aby ja najwięcej ludzi wchodzących na to forum miało możliwość bez głębszego szukania zobaczyć, że jest nowy odcinek (wiem próżny jestem, ale tak już mam). Początkowo ów odcinek miał to być w jednej części, ale materiału zebrało się na dwa epizodziki, a więc to pierwszy (po pilocie) odcinek dwuczęściowy. Drugą część napiszę w ciągu tygodnia (lub dwóch), a póki co macie tutaj pierwszą.

P.S. Dzisiejszy odcinek sponsorują: litera "S" i cyferka "8" :) .

STARGATE FRONTIER

EPISODE 7 - SPACEGATE PART ONE - RED HORIZON

-Nieautoryzowana próba wejścia przez wrota! - powiedział technik obsługi wrót. W pokoju wrót stał cały zespół Jones'a. Przez wrota pomimo pola siłowego przeszła grupa Aniołów, która zaczeła mordować wszystkich w pomieszczeniu. Amber widziała ciała przyjaciół rozrywane przez obcych. Nagle jeden z nich podszedł do niej i przemówił głosem Uriela.
-Teraz czas na ciebie!
-NNNIIIEEEE! - Amber była zalana potem. Rozglądneła się wokoło. Anioły znikneły. Była w swoim pokoju. Mineły już 3 tygodnie od chwili gdy załamała się nerwowo na statku Uriela i nadal nie mogła wrócić do siebie. Za każdym razem, gdy próbowała zasnąć spotykał ją koszmar i za każdym razem z pojawjały się w nich Anioły. Gdy już dochodziła do siebie, zdała sobie sprawę, z alarmu w bazie. Szybko się ubrała, chwyciła kaburę z pistoletem i pobiegła ku pokojowi wrót. Czyżby kolejny koszmar? - pomyślała.
*
-Nieautoryzowana próba wejścia przez wrota! - powiedział technik obsługi wrót. W pokoju wrót stał cały zespół Jones'a. Amber patrzyła na wszystkich. Sten miał na twarzy odciski od klawiatury. Kolejny raz zdarzyło mu się zasnąć na niej. Storm miał przy sobie karabin. Jones stał koło Hird, a ta przyciskała coś na panelu. Żołnierze stali z karabinami i czekali na choćby jedną oznakę, że coś poszło nie tak. Quantes właśnie wszedł pisząc coś na kartce.
-Jakieś przejścia? - zapytał się Jones'a.
-Nic - odpowiedział mu major. - To już 5 minut.
Nagle przed wrotami pojawił się hologram Raidera.
-Talen! - krzyknął Jones. - Po tym wszystkim co nam zrobilście, masz czelność pokazywać tu swoją twarz!
-Dowództwo podało mi informacje o zachowaniach mojego poprzednika Talena 2754. Ja jestem Talen 2756 - To zdanie wprawiło Jones'a w zakłopotanie. - Przepraszamy za wszelkie szkody jakie wyrządzili nasi podwładni. Prosimy o przebaczenie i pomoc w pewnej sprawie.
-Jakie mamy gwarancje, że nie spróbujecie wyciąć kolejny raz nam jakiś numer?
-Zapewniam, że nie macie się czego bać. Proszę jedynie abyście opuścili pole siłowe i nas przepuścili.
-A co jeśli tego nie zrobię!
-Zabije pan 4 osoby , które właśnie przeszły przez wrota i będą tu za 4...3...
-Opuścić osłonę! Już! - krzyknął Jones. Pole ochronne znikneło.
-Dziękuje! - powiedział Talen i zniknął. W tym samym momencie z wrót wyszły cztery osoby. Ich dowódca, kobieta o różowej karnacji skóry i białych własach, podeszła do Jones'a i złożyła ręce w geście powitania. Trzech jej podwładnych miało zakryte twarze czymś na kształt masek gazowych z I wojny światowej
-Dziękujemy wam za waszą gościnność - powiedziała. - Jestem Tisha. Dowódca 13 specjalnej kohorty.
-A więc czego chcecie? - odpowiedział Jones nie kwapiąc się nawet jej przedstawić.
-Potrzebujemy waszego statku.
*
Jones i jego zespół siedzieli razem z Raiderami w pokoju narad.
-Dwa dni drogi stąd znajduje się strategiczna instalacja kosmiczna Aniołów. Chcemy polecieć tam waszym statkiem i ją zniszczyć.
-Jak? Możemy nie mieć, aż takiej siły ognia - odpowiedział jej Quantes.
-Anioły nie uodporniły jeszcze się na waszą broń, a wystarczy trafienie w jeden ważny punkt, aby posłać ich z powrotem do nieba - odpowiedziała Tisha.
-A dlaczego sami się tym nie zajeliście? - zapytał się Jones.
-Instalacja zmienia miejsce pobytu co kilka dni, a nasze najbliższe statki są zmuszone ewakuować nasze bazy, albo są za daleko. Dlatego zwróciliśmy się do naszego jedynego sojusznika.
-Dlaczego nadal jesteśmy dla was sojusznikiem? - znowu zadał pytanie Jones.
-W końcu rozmawiam z wami.
-A oni? - Jones wskazał na jej podwładnych w maskach. - W czym się specjalizują. Są niewidzialni, a może mają jakieś ogromne działa?
-Nie jest pan autoryzowaną osobą.
-To może wy pójdziecie do waszych zwieszchników i powiecie im, że osoby nie autoryzowane mają ich w [beeep]e! - Jones wstał z krzesła. Jego ludzie postąpili tak samo. Szykowali się do wyjścia z pomieszczenia.
-Ktoś zastąpił Uriela - powiedziała głośniejszym tonem Tisha. Jones stanął w miejscu. - Ktoś o wiele potężniejszy. Instalacja jest źródłem zaopatrzenia dla całego sektora. Waszego sektora. A nowy archanioł napewno skorzysta z niej w planach zdobycia tej planety i pokonania was.
-Daj mi jeden powód, abym kazał mojemu kapitanowi przygotować statek!
-Dowództwo upoważniło mnie do przekazania w razie sukcesu, samo-modulujących się tarcz. Anioły nie będą potrafiły uodpornić swojej broni na nie. A w przypadku tej misji zwiększy nasze szanse.
-Wdrążenie tej technologii do jednego statku potrwa kilka dni. Nie macie tyle czasu.
-Jeżeli się zgodzicie pokażę wam jak.
-Dobrze - uśmiechnął się mimo woli Jones. - Co to za sposób?
-Oni - Tisha pokazała na swych podwładnych. - Każdy z nich jest chodzącą częscią generatora tarcz.
-Co?
-Połączeni potrafią stworzyć sferę pola siłowego o promieniu 100 metrów. Czy tyle wam wystarczy?
*
Jones, Quantes i Gerg stali w korytarzu.
-Nie podoba mi się to - powiedział zdenerwowany kapitan. - Raiderzy na moim okręcie!
-Zgadzam się - zaczął Tokra. - Coś ukrywają. To może być pułapka.
-Wiem, ale zniszczenie tej instalacji pozwoli nam na zwiększenie naszych szans - skontrował ich wypowiedzi major.
-A starta Rosevelta sprawi, że nasza baza zostanie bez osłony - Quantes nie był w najlepszym humorze.
-Dlatego lecimy z nimi - powiedział Jones do Quantesa.
-Mam nadzieję, że skończy się lepiej niż ostatnio - zakończył rozmowę Gerg.
*
Jones siedział w mesie i jadł obiad. Przysiadła się do niego Amber.
-Patrzyłam na grafik misji i zauważyłam, że nie ma mnie w niej - zaczeła rozmowę.
-Po ostatnich przeżyciach, niepowinnaś się przemęczać poruczniku.
-To było 3 tygodnie temu. Nie było mnie na ostatnich 6 misjach! Już chyba najwyższy czas abym mogła wejść w skład drużyny!
-Jeżeli tak ci na tym zależy to pakuj się. Za 2 godziny lecimy.
Amber wstała i wybiegła z mesy. Jones już chciał wrócić do jedzenia, gdy przysiadł się Storm.
-Dlaczego nie mogę wziąść ciężkiego sprzętu?
-A więc już czytałeś rozkład misji.
-Czemu? - Storm był wkurzony, że nie mógł wziąć swojego ukochanego sprzętu.
-Bo lecimy statkiem, a w kosmosie nie potrzeba nam twojej broni.
-A jak się rozbijemy?
-Nie!
Storm wstał od stołu i wyszedł z mesy. Major nabrał jedzenie na widelec, gdy do pomieszczenia weszła zdenerwowana Hird. Rozglądneła się chwilkę, a gdy zauważyła majora zaczeła iść ku niemu wściekłym krokiem. Jones odłożył widelec.
-Dlaczego nie mogę polecieć! - wrzasneła na całą mesę.
-Bardziej potrzebna jesteś tutaj, a poza tym istnieje niebezpieczeństwo, że nasi goście są tutaj po technologię, a w tym i po ciebie.
Hird odeszła mówiąc coś co przypominało dźwięk z modemu. Nareszcie. Jones już chciał jeść, gdy przysiadł się Quantes pijący herbatę i czytający książkę. Jones nie próbował nawet jeść. Po chwili ciszy nie wytrzymał.
-Czego chcesz? - warknął.
-Nic majorze - powiedział lekceważąco Quantes.
Major nie wytrzymał i wstał od stołu.
-Jak coś jestem w mojej kajucie i przygotowuję się do misji - warknął, po czym dodał. - Znowu na głodniaka!
Co go ugryzło - pomyślał Tokra. Ale po co jedzenie ma się marnować. Quantes zaczął zjadać objad majora. Robił to przed każdą misją i zastanawiał się dlaczego major był dla niego tak miły...
*
Mostek Rosevelta był prawie pusty. Na statku znajdowała się minimalna załoga pietnastu osób.
-I jak majorze, gotowi na misję? - zapytał się Gerg Jones'a.
-Znów nie zjadłem obiadu. Mam nadzieję, że na statku są nie tylko suche racje - powiedział zrezygnowany Jones.
W hangarze trwały gorączkowe przygotowania do startu. Hird kończyła ostatnie modyfikacje silników.
-Przepraszam najmocniej, ale nie macie pozwolenia na wejście do hangaru! - powiedział jeden z marynarzy zastępując drogę Raiderom przy wejściu. - W tej sprawie musicie się skontaktować z wyższymi rangą oficerami.
-Nie dość, że przyprowadziliście nas tutaj pod eskortą, to do tego każecie nam stąd iść - odpowiedział mu Raider w masce. Jego dwóch przyjaciół patrzyło na eskortujących ich żołnierzy, a ich dowódca stała i wpatrywała się w podłogę.
-Cisza Drel! - zabrała głos. - Przekaż majorowi, że jesteśmy gotowi.
-Major powiedział, że nie zaszkodzi wam poczekać - odpowiedział jej marynarz.
Raiderzy zaczeli rozmawiać ze sobą w dziwnym języku, a marynarz nieznający ich języka nie wiedział co zrobić.
*
-Tu Hird - usłyszeli głos z radia. - Możecie lecieć.
Wrota hangaru otworzyły się. Łódź podwodna, przerobiona na statek kosmiczny wystartowała w przestrzeń kosmiczną. Zamiast śruby była zasilana sześcioma silnikami. Po minucie statek znajdował się na orbicie.
-A teraz! - Jones zwrócił się do raiderki. - Poproszę współrzędne.
-Oto one! - z prawej ręki Tishi wysunął się mały kabelek, który połączył się z komputerem statku i załadował dane. - Zadowolony?
-Nie będe, dopóki siedzicie mi na karku.
-Gotowi do skoku! - krzyknął nawigator.
-Startujemy! - krzyknął Gerg. Statek wskoczył w nadprzestrzeń i zniknął z radarów Ortalartu...
*
Tisha włączyła hologram. Przedstawiał on ogromny statek z dziesiątkami doków i hangarów. Był 10 razy dłuższy od normalnego statku dowodzenia. Można było to łatwo zobaczyć, gdyż na hologramie były uwiecznione dwa statki tejże klasy dokujące do instalacji.
-Oto Heaven Second - powiedziała, mając na celu onieśmielenie słuczaczy. - Odkąd zniszczyliśmy parę Prime'ów, zastąpili je inną klasą.
-Przed czy po wybiciu wszystkich Yjardów? - rzucił docinkę Jones.
-Nie jesteśmy tu, aby... - podniosła głos Raiderka
-Powiedz nam w co mamy trafić i po sprawie - przerwał jej major.
-Widzicie? - pokazała na sam środek instalacji. Znajdowała się tam ledwie widoczna przybudówka. - Generator tarcz. Wywiad doniósł nam, że posiadacie bezzałogowe, samobójcze statki, które potrafią przejść przez ich osłony.
-Nazywamy je rakietami i są zarąbiste! - wyskoczył ze swoim stwierdzeniem Storm. Sten, Quantes i Amber popatrzyli na niego, jak na wariata. - No co?
-Nieważne jak je nazywacie - prowadziła dalej swój wywód Raiderka. - Ważne jest to, aby wyeliminować generator i silniki. Statek bez osłon i napędu nigdzie się nie ruszy, a nasze statki dolecą tam w ciągu tygodnia, aby dokończyć dzieła.
-Tydzień to za dużo czasu - powiedział Storm. - Sir, nasz statek ma na tyle siły ognia, aby posłać ich w diabły!
-Chorąży, oni chcą tą instalację żywcem - odpowiedział mu major. - Prawda?
Przez chwilę zapanowała cisza.
-Po co wam tak duży obiekt - przerwał ciszę Quantes, kierując pytanie do Raiderki.
-To ściśle tajne - odpowiedziała mu Tisha.
-Kapitanie - powiedział do Gerga Jones. - Proszę wyznaczyć nowy kurs! Kierunek Kalima!
-Co?! - krzykneła zdezorientowana Raiderka.
-Chcę znać powód, dla którego chcecie ten statek, jeśli nie, mój kapitan zawróci statek.
-To was nie dotyczy.
-Moi ludzie, moja odpowiedzialność, mój statek... - zaczął wymieniać Jones.
-MÓJ statek - poprawił go Gerg.
Raiderka stała w milczeniu.
-Jeśli chcecie wiedzieć... - przerwała ciszę. - Nasz wywiad doniósł nam, że znajduje się tam baza danych, o lokalizacji całej floty patrolowej aniołów.
-Co to oznacza? - włączył się Sten.
-Ta kartoteka zawiera lokalizację wszystkich baz z wyprzedzeniem 10 cykli. To oznacza, że będziemy w stanie zaatakować każdą ich bazę, każdy statek patrolowy i będziemy mogli ukryć nasze konwoje i bazy przed nimi.
-Dobrze, ale chcemy mieć kopię każdej najdrobniejszej informacji z tej bazy danych, choćby to był nawet paragon za broń! - odpowiedział jej Jones. - Rozumiesz!
-Tak - odpowiedziała Tisha, choć nie bardzo wiedziała co to paragon...
*
Nadgwiezdna łódź podwodna USS Rosvelt przedzierała się przez kosmos. Quantes siedział w kajucie i czytał książkę.
-Jak ci idzie? - powiedział Jones. Quantes dopiero teraz odkrył obecność majora w swojej kajucie.
-Jak... - zaczął mówić.
-Trening drużyn SG - odpowiedział mu, po czym zaczął parodiować głos szablonowego sierżanta. - "Przemykaj się tak, aby nawet goauld cię nie usłyszał".
-Słabo ci to wyszło - z kąta kajuty dobiegł głos. W tym momencie Jones i Quantes zdali sobie sprawę, że nie są sami w pomieszczeniu. Trzecia osoba była ubrana w brązowe szaty, niczym ryczerz Jedi. Krótko ścięte włosy bruneta, postura naukowca i odciski na twarzy po okularach, nadawały postaci znajomy wygląd.
-Kim jesteś! Jak się tu dostałeś! - krzyknął Jones, wyjmując z kabury pistolet. Quantes odbezpieczył zata.
-Tak wogóle to cześć - zaczął naukowym bełkotem nieznajomy. - Chciałbym tylko powiedzieć, że to za bardzo wam się nie przyda.
-Kim jesteś! - powtórzył jeszcze raz, mocno akcentując major.
-Kiedyś, nazywano mnie Dr. Daniel Jackson - odpowiedział ze stoickim spokojem. Tokra i major opuścili broń. Oboje wiedzieli kim jest dr. Jackson. Zasłużony na polu wojny z goauldami, członek SG-1. Problem był w tym, że Jackson był martwy od ponad roku. Chodziły oczywiście po SGC pogłoski o tym, że stał się czymś więcej niż człowiekiem, ale żaden zdrowy na umyśle człowiek nie brał tego na poważnie. Stali osłupieni.
-To niemożliwe - przerwał ciszę stwierdzeniem Jones. - Dr Jackson jest martwy.
-No w pewnym sensie... - dr. Jackson powiedział to ze słynnym sobie bełkotem. - Trochę umarłem.
-Trudno mi uwierzyć, że stoi przedemną nieboszczyk z SGC, miliony lat świetlnych poza ziemią - odpowiedział mu Jones.
-Na twoim miejscu, też bym się tak zachował, ale jest mały problem - w tym momencie Daniel zniknął i zmaterializował się za Quantesem. - Nie jestem już człowiekiem.
-Jak to zrobiłeś? - zdezorientowany Jones nie wiedział co się dzieje.
-Długa historia - Daniel w ten sam sposób wrócił w poprzednie miejsce. - Ale chyba nie mamy na nią czasu.
-Czemu? - zapytał się major.
-Jestem tutaj z powodu tego co zamierzacie zrobić. Dotąd "inni" tolerowali waszą ingerencję w tą część wszechświata. Swoją drogą nieźle się urządziliście.
-Inni?
-Tacy jak ja. Nie podoba im się to co zamierzacie zrobić, dlatego tutaj jestem.
-Instalacja - przerwał im rozmowę Tokra.
-Tak instalacja - odpowiedział mu Daniel. - Ta Tisha was okłamała. To coś więcej niż baza danych.
-Skąd wiesz o naszej rozmowie, to było... - zaczął major.
-...2 godziny temu - dokończył za niego dr. Jackson. - Już mówiłem, to długa historia.
-I co zamierzasz z tym zrobić? - zapytał się Daniela Quantes.
-No cóż... Myślałem, że będziecie sami na tyle mądrzy, że zaniechacie tego wypadu.
-A jeśli nie? - zapytał się go Jones.
-No cóż, nie mogę wam niczego narzucić, ale na waszym miejscu wioząc ze sobą piątkę potencjalnych wrogów, zawróciłbym - w tym momencie dr. Jackson zniknął pozostawiając Tokrę i majora samych. Przez chwilę stali w ciszy, czekając, aż Daniel znów się pojawi. Nic takiego nie nastąpiło, więc po chwili przerwali milczenie.
-Co miał na myśli mówiąc pięciu? - jako pierwszy przerwał ciszę Quantes. - Raiderów jest tylko czterech na tym statku.
-Albo dr. Jackson jest słaby w matmie, albo mamy zdrajcę...
*
Trzech Raiderów w maskach stało na środku pomieszczenia, plecami do siebie. Nie ruszali się od dłuższej chwili. Pod ścianą siedział Storm, czyszczący swój karabin, co chwila mierząc go w stronę obcych, marząc chyba, że któregoś sprzątnie. Na drugim końcu spała, kurczowo trzymając się karabina snajperskiego porucznik Knight.
-Coś się dzieje? - do pokoju wpadł Sten.
-Ćśśś! - syknął Storm. - Obudzisz porucznik.
-Sorry - powiedział ściszonym głosem Sten. - Coś się dzieje?
-Nic. Nie ruszją się od... - Storm popatrzył na swój tarczowy zegarek, postukał w niego palcem i przybliżył do ucha, aby zobaczyć czy jeszcze "żyje". - Kurde! Mój zegarek mi siadł! Odmierzał czas Kalifornijski!
Sten popatrzył na niego ze zrezygnowaniem. Od kilku godzin było tak nudno, że wielką atrakcją była mucha, która dostała się na pokład statku.
-Czy jak zrobię mu głupią minę przed hełmem to się poruszy? - powiedział.
-Już próbowałem i nic- powiedział Storm, po czym wrócił do szukania oznak życia w zegarku.
-Rzucę w niego czymś?
-Też nic.
-Rąbnę go czymś?
-Próbowałem...
-I co?
-I to - Storm zdjął czapkę, którą zakrywał oczy, a Sten zauważył podbite oko chorążego. - Przez to obudziłem porucznik i obiecała mi dzień w karcerze za to...
*
Mostek Kapitański. Oddział Jonesa znajdował już się na miejscu razem z gościem.
-Zaraz osiągniemy współrzędne! - krzyknął nawigator.
-Obsługa techniczna i stanowiska wyrzutni w pogotowiu! - krzyknął Gerg. - Włączyć sferę hologramową.
-Teraz będzie dobry moment na podniesienie tarczy - powiedział do Tishii Jones.
-I'kria Vestli! - krzykneła do nadajnika w prawej ręce Raiderka.
W pokoju, w którym stało trzech Raiderów stało się coś dziwnego. Wokół nich pojawiła się bańka pola siłowego, a druga większa naokoło statku w nadprzestrzeni.
-Będziemy na miejscu za... - zaczął krzyczeć swoją sentencję nawigator. - 30...20...10...5...4...3...2...1... Wyskakujemy z nadprzestrzeni.
W pustce kosmosu pojawiła się dziura, z której wyleciał statek, powoli wyhamowując w normalnej przestrzeni. Jones i Gerg podeszli do sfery, a to co zobaczyli zatkało ich, tak że nie mogli nic z siebie wyksztusić. Nie było na miejscu żadnej instalacji, prócz ogromnego metalowego okręgo podobnego obiektu. Przy tym okręgu ich statek był zaledwie ziarnkiem piasku. Mogli zobaczyć na nim dziwne znaki. W jakiś sposób znajome.
-Gwiezdne Wrota - stwierdził major, po czym dodał niepewnie. - Takiej wielkości?!
-To niemożliwe, tutaj miała być instalacja! - krzykneła Raiderka i zbliżyła się bliżej sfery. - Co to jest?!
-To musi być jakieś ogromne urządzenie przenoszące - stwierdził Quantes.
-Trzeba to szybko rozwalić! - dodał z rozkoszą Storm.
-Myśl szerzej! - zaczął wywód Sten. - To może być furtka do domu!
Te słowa wywołały w załodze na mostku poruszenie. Każdy z nich tęsknił za rodziną i domem.
-Racja - odpowiedział Jones. - To może być sposób na powrót, którego szukamy.
Na gigantycznych wrotach zaczeły świecić się szewrony. Wszyscy liczyli. 1 szewron, po chwili trzy, później pięć, siedem, a na końcu ostatni ósmy się zapalił i w wrotach powstała bezbarwna fala kwantowa, aby po chwili przybrać czerwony kolor.
-Osiem? - powiedział zdziwiony Jones. - Wrota chyba otwierają się na siódmym.
-Nie słyszał pan o kontakcie pułkownika O'Neill'a z Asgardami? - odpowiedział mu Sten. - Ósmy szewron oznacza galaktykę. To znaczy, że ktoś z innej galaktyki połączył się z tymi wrotami.
-Gerg! - zawołał Jones. - Kamuflaż!
-Co? - zapytała się Raiderka.
-Plan awaryjny gdyby poszło nam bardzo źle.
Łódź podwodna rozpłyneła się w pustce kosmosu. Po chwili przez wrota zaczeły wyłaniać się pierwsze statki. Miliony statków. Wszystkie aniołów. Tysiące statków dowodzenia, dziesiątki instalacji jak ta z hologramu Raiderów, miliony myśliwców i kilka ogromnych kul energii wyłoniło się z wrót.
-Deus machina - powiedziała przerażona Raiderka.
-Co? - zapytał się Jones.
-Zdobyliśmy nagranie, na którym jedno takie coś zniszczyło tysiące statków nieznanej nam rasy w ciągu sekundy. Musimy jak najszybciej stąd uciekać i powiadomić dowództwo, że Anioły coś szykują. Takiej floty tu nie było odkąd przybyły na Pogranicze.
-Boskie maszyny - przetłumaczył z łaciny Jones. - Musimy zostać na miejscu i zobaczyć co jeszcze mają w zanadrzu.
-Radziłabym ucieczkę! - stwierdziła Tisha.
-Wejście w nadprzestrzeń, oznacza otworzenie okna i zdradzenie, że ktoś ich widział, a przez to mogą przyspieszyć swoje plany.
-Ta technologia kamuflarzu bazuje na naszej?
-Tak.
-To mam złe wieści. Po bitwie w systemie Rake'ish, anioły ją złamały.
Statki aniołów zaczeły wchodzić w nadprzestrzeń. Taka liczba statków spowodowała utworzenie się ściany okien nadprzestrzennych, tuż naprzeciwko horyzontu zdarzeń gigantycznych wrót.
-Może jeśli zniszczymy wrota, pozbawimy anioły zaopatrzenia i posiłków - stwierdził Sten.
-A jeśli mają tu drugie? - skontrował jego wypowiedź major.
-To przynajmniej spowolnimy ich i nie pozwolimy, aby ściągali posiłki tuż pod naszym nosem.
-Twoja teoria ma mały błąd - zaczął Quantes. - Każde wrota, a więc i te są zbudowane po części z naquadachu, co czyni je bombą takiej siły, że nie zdążymy uciec.
-Nie musimy niszczyć wrót! - kontynuował Sten. - Wystarczy zablokować pierwszy szewron niszcząc jego klamrę i kryształ kontrolny i gotowe.
-Wykonać! - rozkazał po chwili namysłu major.
-Nie możecie! - sprzeciwiła się Raiderka. - Te wrota mogą się okazać krokiem milowym w programie międzygalaktycznym mojej rasy! A jeśli je uszkodzicie w sposób nieodwracalny!
-Taki mamy zamiar - odpowiedział jej Jones. - Nie pozwolę, aby anioły albo raiderzy mieli coś tak potężnego i dodam...
Nagle ku zaskoczeniu wsystkich major zniknął z pokładu.
-Co do... - Storm nie dokończył, bo potężney wstrząs rzucił wszystkich na ściany. Statek stracił swój kamuflaż i stał się widoczny dla myśliwców, które leciały na żer...
*
-...że.
Jones pojawił się w bardzo znajomym pomieszczeniu. Sferyczny kształt i setki hologramów nie dały mu złudzenia.
-Witam na moim skromnym statku - powiedział żeńskim głosem czerwonoskrzydły anioł.
-Nie no! - krzyknął Jones. - Znowu!
Wyjął z kabury pistolet i zaczął strzelać ku aniołowi. W tej samej chwili USS Rosevelt walczył o przetrwanie z rojem myśliwców...

TO BE CONTINUED...
  • 1

#2 Gość_Apok_*

Gość_Apok_*
  • Gość

Napisano 07.12.2003 - |20:29|

Cool byłem tu wiele razy ale ta seria podoba mi się najbardziej . :D
Jest super i czekam na kontynuację .Życzę powodzenia w kolejnych epizodach
i proszę o informacje gdyby pojawiła się kolejna część .
Jeszcze raz [/B][beeep]IŚCIE CI TO WYSZŁO OCZEKUJE KOLEJNYCH
TAKICH HISTORI :D:D:D:D:D:D:D:D:D
  • 0

#3 Domin

Domin

    Curator of The Feeding Grounds

  • Użytkownik
  • 74 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 07.12.2003 - |23:48|

Brawo.
Czekam na kolejne odcinki!!
  • 0

#4 Gość_Sharal_*

Gość_Sharal_*
  • Gość

Napisano 13.12.2003 - |12:40|

Kolejne będą na święta...
  • 1

#5 M.M

M.M

    Starszy sierżant

  • VIP
  • 808 postów
  • MiastoKraków

Napisano 13.01.2004 - |20:51|

Święta święta i po świętach. :(
Właśnie skończyłem czytać. Pierwsza myśl jaka mi się nasunęła to: przerywać w takim momencie to sadyzm. Czekam z niecierpliwością na kontynuację.
  • 0

#6 Obi

Obi

    Moderator

  • Moderator
  • 3 264 postów
  • MiastoWawa

Napisano 02.05.2004 - |21:12|

Świetne :D .

Kolejne będą na święta...

A po których świętach ??

Użytkownik obi edytował ten post 02.05.2004 - |21:22|

Dołączona grafika
Dołączona grafika




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych