Brak odpowiedzi do tego tematu

[xetnoinu]

 

W Stanach praktycznie zrezygnowano z dystrybucji i był pokazywany na ... dwóch ekranach. A to jest już pewna rekomendacja dla filmów ambitniejszych.

 

Equals to orwellowska w stylu dystopia państwa idealnego, powstałego na gruzach Wielkiej Wojny. Wizja państwa, które stworzyło społeczeństwo programowo pozbawione empatii i uczuć, a miłość uznało za chorobę. Tymczasem pewien młodzieniec zakochuje się ... 

 

Fabularnie film należy zatem do bardzo modnego ostatnio w kinie nurtu romansu poapokaliptycznego. Ma zalety ale i wady.

Na korzyść obrazu składają się świetne zdjęcia, montaż, muzyka i gra aktorów. To wizualnie wciąga. Jest eleganckie, konsekwentne, ascetycznie wysmakowane.

 

Kuleje fabuła. Cała istota problemu rozterki miłosnej w filmie została sprowadzona do odkrycia, że uczucia, miłość, empatia - są instynktownie pierwotne. Nie może ich do końca zatrzeć ani system ideologiczny ani przymus lekowo-odwykowy. Zagranie kartą, że inność w społeczności nie powinna wykluczać, w sytuacji omnipotentnej władzy -  to za mało. To już w postapokaliptycznym kinie przygody dla gimbusów jest kosogłośny sprzeciw lub zbuntowanie - na większą niż 2 osoby skalę. 

 

Mimo tej zasadniczej wady film jest warty uwagi, bo warszatatowo jest to wyższa od przeciętnej półka. Młodszych kinomaniaków może zachęci do obejrzenia tych filmów, do których ten obraz wprost nawiązuje wizualnie (THX, Gataca) oraz problemowo (Equilibrium, Seksmisja) no i może sięgną po Rok 1984.

 

Wysmakowany romans s-f w scenerii orwellowskiej - z inteligentną kobietą u boku i dobrym winem - polecam.

Użytkownik xetnoinu edytował ten post 14.08.2016 - |21:14|