Carter i Heiley & Carter i Heiley ?
#1
Napisano 17.02.2005 - |19:18|
Jedno moge wam obiecać to nie koniec przygut Carter i Heiley mam już koncepcje na następną częśc ale nie mam pomysłu jak to napisac ale jak napisze i jak wam sie to spodoba to wstawie.
A teraz powiem wam prawde Carter nie jest blondynką wiem ze to boli ale taka jest prawda.
Mam jednak na brudno napisane połowe opowiadania o pani doktor z poski i cos czuje, że ukaze sie ono tu wcześniej nisz część druga Carter i Heiley ale ukaże sie napewno
- Carter!!!! – głośne zawołanie przetoczyło się przez korytarz
- Heiley!!! – dało się słyszeć z drugiej strony
Jak by się mogło wydawać ku sobie przez gąszcz wyległych na przerwę studentów przedzierały się postacie chłopaka i dziewczyny. Prawda była jednak inna nie przedzierały się one do siebie przedzierały się one do Carter i Heiley.
Carter wysoka szczupła niebieskooka brunetka z długimi niemal do kolan włosami i jej zielonookie lustrzane odbicie Heiley przystanęły na korytarzu czekając na przedzierającą się w ich stronę parę.
Carter i Heiley na akademie lotniczą trafiły po kilku latach służby na lotniskowcu. Trafiły tu nie do końca z własnej woli, najpierw sędzia dał im wybór albo służba dla ojczyzny albo odsiadka wybrały pierwszą opcje, potem ich dowódca stwierdził, że są za mądre by machać chorągiewkami pilotom i pracować w hangarze lotniskowca wiec wysłał je obie do Akademii.
- Carter – chłopak dotarł do nich pierwszy – mogłabyś mi pomóc w laboratorium przy tej pracy dla profesora Docera, utknąłem w martwym punkcie.
- Heiley znalazłabyś dla mnie kilka minut na torze jeszcze raz spadnę z tej liny a obleje semestr – zapytała dziewczyna.
Siostry popatrzyły na sienie poczym zapytały jak zwykle jednocześnie
- O której??
- Koło 16 – powiedział chłopak
- Mnie też tak pasuje a wam?? – dodała dziewczyna
Obie jednocześnie spojrzały na zegarki
- Co teraz masz?? – Zapytała Alexa zwana Carter
- Powitalna musztra dla pierwszorocznych – odpowiedziała jej Alicja zwana Heiley – a ty??
- Musze przejrzeć dokumentacje dla Docera
- Czyli zobaczymy się dopiero na kolacji
- Na to wygląda, do zobaczenia siostrzyczko
- Do zobaczenia
A zwracając się do osób
- To o szesnastej w laboratorium Kevin tylko żebym nie czekała – powiedziała Alex
- Tak samo ty Dorothy
Alexa i Alicja nie były zwykłymi siostrami, były bliźniaczkami, szczególnymi bliźniaczkami. Potrafiły w niewiarygodny sposób wykorzystać wszystkie podobieństwa i różnice, jakie ich łączyły i dzieliły. Dzięki czemu rzadko się kłóciły i pomimo różnego koloru oczu potrafiły być nie do rozróżnienia. Dlatego od drugiego roku nosiły na ramionach opaski Alex czerwona a Alicja zieloną.
Alicja i Dotothy ćwiczyły już dobrą godzinę, gdy nagle w środku lotu Alicja straciła linę z rąk, wylądowała w czymś, co miało być piaskiem, lecz z powodu padającego w nocy deszczu było błotem. Powodem takiego stanu rzeczy było pojawienie się Porucznik Heiley, która spokojnie przyglądała się ćwiczeniom na sąsiednim torze. Zwróciła ona uwagę na dziewczynę w błocie, kiedy tuz koło niej przeleciały jedna za drugą dwie grudy mokrej ziemi i trafiły uciszając jednocześnie dwóch młodych mężczyzn, najwyraźniej śmiejących się z rzucającej.
Po oddaniu dwóch celnych strzałów, Alicja z Dorothy udała się w stronę internatu. Jeden z obdarowanych chłopców nie miał jednak zamiaru puścił jej tego płazem, ruszył za nią zaatakował i zaczęli się bić. To już nie uszło uwadze pilnujących grupę instruktorów, Porucznik Heiley i jeden z instruktorów rozdzieliły krewkich zawodników. Alicja uspokoiła się niemal natychmiast, gdy młody kadet jeszcze trochę rwał się do bitki. Oboje wylądowali u dyrektora.
Tymczasem Dotothy poleciała do laboratorium do Alex
- Carter – wykrzyknęła wpadając do sali – Heiley ma kłopoty wdała się w bójkę...
- Podporuczniku – usłyszała za sobą głos, zamarła odwracając się potknęła się o własne nogi o omal nie upadła – Podpułkownik Carter – wyjąkała – przepraszam to nie było do pani...
- To było do mnie – przerwała jej Alexsa – jestem porucznik Alexsa Berger mnie i moją siostrę bliźniaczkę nazywają Carter i Heiley
- Jak? Dlaczego? – zaciekawiła się podpułkownik
- Dokładnie nie wiem, ale chyba od pewnego apelu, na którym dyrektor porównał nas do pań – a może to było wcześniej w każdym bądź razie długo na nas tak mówią. W każdym bać razie od drugiego roku na mnie mówią Carter a na Alicje Heiley wtedy zaczęto nas rozróżniać po tych kolorowych opaskach.
Kilka godzin później Pułkownik Carter i Porucznik Heiley spotkały się w akademickiej kawiarni.
- Nie uwierzy pani poruczniku, co dziś się dowiedziałam.
- Znalazła pani jakiś dobry materiał do pracy w SGA
- Tak, ale to nie to.
- A ja tak, ma celne oko.
- Czy mówi pani o Porucznik Alicji Berger??
- Tak z kąt pani wiedziała?
- Poznałam jej siostrę bliźniaczkę Alexse Bergr, wie pani jak je nazywają koledzy.
- Nie jak?
- Carter i Heiley
- Co?
- Widzi pani one się nie buntują jak je do nas przyrównują.
- A kto się buntował? – udała głupią Heiley
- Przecież nie ja.
#2
Napisano 17.02.2005 - |19:39|
Fajnie się je czyta ale po skończeniu zostaje duży niedosyt!
Mam prośbe, pisz dłuższe opowiadanka, wtedy niedosyt będzie mniejszy.
#3
Napisano 19.02.2005 - |00:46|
Piszesz takie fajne opowiadanka.:clap: :clap:
Ale jak wrzucasz "z kąt", zamiast "skąd", to można z krzesła spaść.
Koniecznie zrób korektę tekstu zanim go opublikujesz (służę pomocą, jakby co).
Mam nadzieję, że nie poczujesz się urażona moją prośbą.
Pozdrawiam.
#4
Napisano 20.02.2005 - |13:21|
Jak by się mogło wydawać ku sobie przez gąszcz wyległych na przerwę studentów przedzierały się postacie chłopaka i dziewczyny. Prawda była jednak inna nie przedzierały się one do siebie przedzierały się one do Carter i Heiley.
Carter wysoka szczupła niebieskooka brunetka z długimi niemal do kolan włosami i jej zielonookie lustrzane odbicie Heiley przystanęły na korytarzu czekając na przedzierającą się w ich stronę parę.
Staraj się nie powtarzać kilkakrotnie tych samych słów. Nie mieszaj też tak jak tutaj opisu z ruchem. Na twoim miejscu umieścił bym tutaj jakiegoś patrzącego studenta z boku - postać którą zawsze można wskrzesić w następnych odsłonach tego opowiadania. Opisze on wygląd dziewczyn. A w kolejnych odsłonach... Będzie troszki wesoło jeśli za każdym razem będzie je widział w coraz dziwniejszych sytuacjach .
Carter i Heiley na akademie lotniczą trafiły po kilku latach służby na lotniskowcu. Trafiły tu nie do końca z własnej woli, najpierw sędzia dał im wybór albo służba dla ojczyzny albo odsiadka wybrały pierwszą opcje, potem ich dowódca stwierdził, że są za mądre by machać chorągiewkami pilotom i pracować w hangarze lotniskowca wiec wysłał je obie do Akademii.
Myślisz że w wojku przejmują się "mądrością"? Poza tym mogły mieć maksymalnie dwa lata takiej karnej, obowiązkowej służby - po co więc je szkolić na pilotów - przecież takie szkolenie trwa kilka lat, a one w wojsku będą zdecydowanie krócej...
Poza tym, aktualnie w Stanch Zjednoczonych służba w wojsku jest całkowicie ochotnicza. Tylko w okresie Wietnamu przestępców wysyłano do armii.
- Widzi pani one się nie buntują jak je do nas przyrównują.
Nie rozumiem tego zdania.
Pomijając te błędy opowiadanie jest dobre. Napisane w stylu tego opowiadania które wcześniej napisałaś "zostałby gdyby wiedział?" . To się mi znowu podobało. Rozumiem że będą kolejne części - muszą być bo... ta część w ogóle nie zawiera zakończenia. Absolutnie musisz bardziej dopracowywać tekst przed drukiem na tym forum. Nie spiesz się. Czasem warto poczekac tydzień i wydrukować coś naprawdę doskonałego. Ważne jest jedno - po napisaniu jednej odsłony zrób sobie trzydniową przerwę. Pozwoli ona ci na sprawdzenie opowiadania z dystansu. Pamiętaj że największymi krytykami samych siebie, jesteśmy my sami.
Pozdrawiam
Memlay
#5
Napisano 20.02.2005 - |17:04|
Myślisz że w wojku przejmują się "mądrością"? Poza tym mogły mieć maksymalnie dwa lata takiej karnej, obowiązkowej służby - po co więc je szkolić na pilotów - przecież takie szkolenie trwa kilka lat, a one w wojsku będą zdecydowanie krócej...
Poza tym, aktualnie w Stanch Zjednoczonych służba w wojsku jest całkowicie ochotnicza. Tylko w okresie Wietnamu przestępców wysyłano do armii.
Zwróć uwagę za napisałam „po kilku latach” nie napisałam po ilu mogło to być po dwóch, trzech, albo i więcej z tego, co się dowiedziałam po upływie tej jak to nazywasz „karnej służby” osoba taka może z własnej woli pozostać w wojsku nikt jej nie zmusza by odeszła.
Zresztą one nie zostały wysłane do armii one dostały alternatywę albo, albo.
Czyżbyś twierdził ze do wojska przyjmują i hodują głupków, w arami liczy się też inteligencja i wiedza.
Hailey w akademii była porównywana do Carter, z czego nie była zadowolona.
#7
Napisano 30.12.2009 - |19:20|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych