Chmury zasnuwały całe niebo. Ani promyka słońca, nawet choćby nadziei na jakikolwiek wysiłek ze strony tej gwiazdy będącej centrum układu słonecznego. Pierwsze krople delikatnie i spokojnie spadały na ziemię, jakby bały się, że po zetknięciu się z nią miały doznać poparzeń. Po chwili od delikatnego muskania chodnika przeszły w bardziej agresywny atak. Coraz śmielej uderzały w powierzchnię jezdni i okolicznego trawnika porośniętego nie tylko trawą, ale również koniczyną i innymi roślinami motylkowymi. Zerwał się wiatr, świszcząc w uszach i przyprawiając o dreszcze, zgrzytanie zębów. Wył. Nie, nie wył. On śmiał się zadowolony ze swego mrocznego dzieła. Ludzie uciekali, jakby w panice, przed zbliżającą się ulewą. Wiatr za oknem świszczał, jak gdyby nim ktoś uderzał niczym batem podczas samookaleczenia się – złowieszczo i sprawiając, że można było dostać gęsiej skórki. „Nie dam wam miłego ciepła i słońca, nie… ha, ha, ha”. Deszcz bębnił o szyby jak szalony perkusista heavymetalowego zespołu. Nawet parasole wydawały się bezużyteczne w obliczu tak silnego wiatru.
Wszyscy się bali zerwania chmury oprócz jednej osoby oglądającej całą tę scenę beznamiętnym wzrokiem. Ta siedziała spokojnie. Opierała ciężką głowę na zamkniętej pięści. Wodziła oczami po kolejnych samochodach usiłujących nieudolnie zetrzeć wilgoć z szyb. Było to dla niej całkiem przyjemne widowisko. Jednak to nie tym zaprzątała swoje chaotyczne myśli. „Zrobić to czy nie? Przecież to bezpieczne, dlaczego więc się boję?” Na dworze zagrzmiało tuż obok okna i owa osoba aż podskoczyła ze strachu, widząc przez chwilę jaśniejącą błyskawicę na chodniku i wyginający się znak ostrzegający kierowców przed pracami drogowymi, dawno już zresztą skończonymi. Teraz budowlańcy zbierali sprzęt, jednak przerwała im to burza. „Burza?! Burza! Chyba zwariowałam. To przecież tak oczywiste. Nic z tego nie będzie. W tym wypadku jest to zbyt ryzykowne. Co jeśli nie wrócę? Umrę! Nie… Nie mogę tego zrobić. Może kiedy indziej… a może nigdy…” Odeszła od okna i podeszła do czarnego ekranu z napisem: "przepraszamy za ewentualny zanik sygnału. Możliwe, że antena straciła łączność z satelitą." Zaczęła spacerować po niewielkim salonie tam i z powrotem. „Głupie przedmioty martwe – potrafią nas zawieść w najmniej oczekiwanym momencie, tak samo jak nasze ciało. Otwarty umysł poradzi sobie ze wszystkim, a przynajmniej z większością niespodzianek. Nie to co ten stary grat!” Ten „grat” wcale nie był stary, jednak, gdy cokolwiek nie działało, ona od razu wpadała w szał. Cierpliwość nie była jej mocną stroną. Właściwie nigdy nie zauważyła, aby w jej krótkim życiu w czymkolwiek radziła sobie nieźle. Zawsze była nierozgarnięta i roztrzepana. Nie miała typowo ścisłego umysłu, więc nie radziła sobie w szkole. Tam wymagali logicznego myślenia i robienia zadań według instrukcji podanych przez nauczyciela; ona wolała wszystko robić po swojemu, dostrzegać drugą stronę medalu, myśleć nieszablonowo. I dlatego właśnie miała wiele problemów, a przynajmniej tak jej się zdawało. A poza tym była tchórzem i histeryczką.
Nad głowami przechodniów, tym razem schowanych pod dachami wejść do klatek schodowych, przetoczyła się kolejna błyskawica. Tym razem znacznie bliżej budynku niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Jednak na szczęście nic nikomu się nie stało. „Pomimo tego, że mieszkam na parterze, uważam, że spółdzielnia powinna więcej pieniędzy zainwestować w piorunochrony. W końcu przecież to pięciopiętrowy budynek.”
Gdy kolejne gromy przetaczały się nad tym wielkim miastem, ona siedziała na kanapie i wpatrywała się w przestrzeń przed sobą. Nie chciała o niczym myśleć. Chciała jedynie zagłuszyć tę odważniejszą część swojej osobowości, część nie zważającą na żadne niebezpieczeństwa. Chciała zapomnieć, że kiedykolwiek próbowała popełnić tak ogromny błąd.
-----
Jest to opowiadanie, które w żadnym calu nie przypomina jakiegokolwiek fanficu, gdyż nim nie jest. Jest to opowiadanie całkowicie wymyślone przeze mnie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Wymyśliłam je dzisiaj tuż po obudzeniu się .
Użytkownik igut214 edytował ten post 28.10.2012 - |10:36|