Solidny start sezonu i jeden z najlepszych dwuodcinków całego TNG.
Jest aż nie do uwierzenia, że scenariusz tego odcinka był całkowicie pomyślany dopiero po zakończeniu produkcji i emisji pierwszej części. A tę zakończono tak, że stanowiło to nie lada wyzwanie jak inteligentnie złamać Borga - Borga, który zna całą wiedzę Picarda i setek innych dowódców pochłoniętych w dotychczasowych potyczkach.
Rozwiązanie rodem z literatury greckiej - pięta Achillesa. Ale co ma nią być! Niekonwencjonalna taktyka Rikera to za mało. Rozwiązanie jest nieprawdopodobnie proste. Nieomal oczywiste - a przez to genialne. Słabym punktem jest największa siła Borga - jego kolektywna świadomość i możliwość wprowadzenia do niej poleceń.
Borg jednak o tym wie, jego sieć ma stosowne zabezpieczenia. Paradoksalnie gubi go pycha wyższości. Niezwyciężona rasa najsłabiej zabezpieczyła się przed możliwością sabotażu ....cyklu regeneracyjnego.
Odcinek jest niezwykle nośny dla fabuły. Daje szansę ludzkości z pozycji Dawida wobec Goliata. Rozmach przedstawionej historii przerósł możliwości budżetowe i klęskę Floty pod Worf widzimy jedynie jako zgliszcza setek okrętów.
A sześcianem Borga dowodził nie kto inny jak Lokutus-Picard. Fragmenty tej bitwy dane będzie nam jednak kiedyś zobaczyć - w pilocie DS9.
Dwuodciek spinający trzeci i czwarty sezon symbolicznie przypieczętował nową legendę treka - TNG od tego momentu miało więcej sezonów od swego poprzednika TOS. Jakość tego odcinka, efekty specjalne, zastosowanie modeli w połączeni z efektami cyfrowymi, praktycznie filmowe zagęszczenie fabuły wyznaczyły nowy standard telewizyjnych produkcji s-f.
I koniecznie trzeba dodać, że muzyka jest tu też w najwyższych rejestrach jakości.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 12.05.2012 - |23:42|