Ten odcinek można docenić, kiedy ma się świadomość kim jest Sarek. Jakiej klasy jest to postać. To ktoś więcej niż ambasador, lider. Dodatkowo smaku sprawie dodaje prywatny, tj pozasłużbowy stosunek Sareka do Federacji, syna Spocka jak i ludzkiej żony. Absurdalna mieszanka, którą ten umysł powiązał tylko jemu jasną logiką.
Gdy mamy już w głowie ten kontekst, wielkość charakteru i zasług tej postaci - upadek jego umysłowości jest tym tragiczniejszy. I jest to nie upadek wynikły ze zwykłego procesu starzenia tylko niezwykły pech - choroba, niepełnosprawność umysłowa, z którą najświatlejsza wulkańska nauka - nijak sobie nie poraziła. A jest to nielogiczne - stąd lepiej ukryć i zaprzeczyć chorobie i nazwać ją starzeniem niźli się do niej przyznać, a tym samym przyznać do nielogicznej porażki tego gatunku.
Tajemnicza choroba to odpowiednik choroby Alzheimera. W niektórych typach jej przebiegu chory czasami ma pełne przebłyski swojego intelektu, na poziomie takim jaki reprezentował w sile swojego wieku. Wzorcowo pokazano to niedawno w Żelaznej Damie z M. Streep. Tam właśnie nie papierowy wątek polityczny, tylko całkowicie wymyślona (bo nie oparta na relacjach rodziny) sekwencja stopniowego zniewalania umysłu i wspomnień zdrowego człowieka w okowach choroby, stanowi największy walor. Są tam fantastycznie pokazane owe przebłyski intelektu z kongenialnie "dopowiedzianymi" myślami chorego osadzonymi w jego osobistych wspomnieniach, szczęściach i bólach całej drogi życiowej.
W tym odcinku jest dokładnie to samo. Tylko materia s-f pozwoliła rozwarstwić chorobę na sferę zdrową tj. logiczną i sferę chorą tj przesadnie emocjonalną. W umyśle wolkańskim jest pewna hegemoniczna, ale jednak równowaga między rządzącą całością logiką a wycofaną, ale jednak obecną emocjonalnością.
Niepełnosprawność umysłowa Sareka objawiła się zburzeniem owej równowagi - czyniąc z niego osobę praktycznie niezdolną do samodzielnej egzystencji w wymiarze i zawodowym, ale i prywatnym w ramach swojego społeczeństwa.
Pomysł na chwilowe rozwiązanie problemu, celem dokończenia negocjacji, jest tu fantastyczny. Picard za sprawą starożytnej techniki zlania jaźni, czy jak to się tam zwało bo to raczej jej rzadki wariant, przejmuje na siebie emocje Sareka, dając mu w zamian swoje - jednak na wodzy. Picard jest zatem w makabrycznym potrzasku - nie mogąc rozpamiętywać swoich traum życiowych (tu ma zachować spokój) przejmuje nigdy nie wyartykułowane przez Sareka emocje - emocje niewyartykułowane z całego życia!
Poziom złamania barier prywatności pomiędzy tymi dwoma postaciami przekracza tu jakiekolwiek znane wyobrażenie - ale obu motywuje to samo: pracoholiczna, idealistyczna powinność, służba. Tu się panowie dobrali jak w korcu maku.
Ciekawe jest, że Picard w swoim, a właściwie Sarekowym, amoku nie jest sam. Obecna jest przyjaciółka dr. Crusher. Ale ona tylko słucha, jest to tzw towarzyszenie. W wielu chorobach, ale także w przypadku różnego rodzaju traum, stosuje się taką własnie formę wsparcia - milczące towarzyszenie. I o dziwo jest to czasem najlepsza i najbardziej pomocna postawa jaką opiekun może zaoferować w niektórych chwilach trudnych emocjonalnie dla chorego.
Finałem, już po negocjacjach i zerwaniem tego telepatycznego mostu, jest scena, gdy Picard przekazuje żonie Sareka, że jej mąż ją naprawdę kocha. Domyślnie wiemy, że nigdy, nawet w chorobie tego tabu Sarek nie przekroczy, nigdy tego nie wypowie, nawet jeśli już teraz, dotknięty chorobą jest w stanie to sobie samousmwiadomić. A ona odpowiada na to Picardowi, że ...wie.
Bardzo udane przełożenie w realia s-f zagadnień niepełnosprawności umysłowej, demencji i choroby Alzheimera w kontekście zagadnień takich jak wieloletnie niezauważanie lub ignorowanie choroby oraz właściwego wsparcia rodziny i przyjaciół w okresie, kiedy chory fizycznie jeszcze funkcjonuje w społeczeństwie, mimo już poważnych i wykluczających niedyspozycji mentalnych.
Plus także dla twórców, że nie bali się dokonać takiej wolty wobec tak heroicznej w TOS postaci jaką był Sarek.
Ten odcinek kręcony był naście lat temu - a nawet dziś przy filmie Żelazna Dama pojawiały się głosy o edukacyjnej roli tego obrazu w przełamywaniu tabu, stereotypów dotyczących chorób umysłowych najczęściej występujących w podeszłym wieku.
Popularne kino jest zatem o dekadę opóźnione w stosunku do serialowej fantastyki reprezentowanej przez TNG.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 10.05.2012 - |21:17|