8 odpowiedzi w tym temacie

[johnass]

Zapraszamy do dyskusji.

[LunatiK]

hmmm
Czyżbyśmy powrócili do schematu z trzeciego sezonu? Odcinek tutaj, odcinek tam?

[zagubiony4]

Odcinek podobał mi się a skoki między 2 światami jak zwykle świetne, co wpłynęło na jakość oglądania, bo oglądało się bardzo dobrze.

hmmm
Czyżbyśmy powrócili do schematu z trzeciego sezonu? Odcinek tutaj, odcinek tam?

Oba światy się rozdzieliły, więc raczej nie. Chociaż lubię te skoki.

[Modes]

Też myślę, że nie będzie skoków.
Zastanawia mnie tylko czy "rozdzielenie światów" pomogło czy nie, bo na liczniku zostało ponad 8 minut i się nie dowiedzieliśmy tak na prawdę niczego.

[Pawel]

No właśnie, rozdzielili światy, ale w sumie nie wiadomo czy to pomogło. Osobiście liczyłem że na końcu okaże się że nie da się rozdzielić światów czy coś w tym stylu .

[delta1908]

Niezły odcinek. Tak się zastanawiam czy nie opuściliśmy świata alternatywnego już na zawsze.
Ten plan Jonesa nawet trzyma się kupy, a trochę się bałem, że twórcy się w tym wszystkim pogubią.
Powróciły badania z cortexiphanem na dzieciach i nawet nieźle zostało to wplecione w cały wątek.
W końcówce dorzucili garstkę melodramatu towarzyszącą rozdzieleniu światów, ale tym razem nawet mi się te ckliwe momenty podobały.
No to teraz czas na finał. W końcówce serial wskoczył na właściwe tory bo niektóre odcinki środka sezonu były jakieś niemrawe i czasami wręcz wydawały się dorzucone na siłę. Myślę, że Fringe gdyby miał 13 odcinków w sezonie, a nie 20-kilka byłby znacznie lepszym serialem, a przynajmniej nie byłoby miejsca na odcinki zapychaczowe, które w małym stopniu nawiązują do wątku głównego.

[cymrean]

Wygląda na to, że powstrzymali plan Jonesa co doprowadzi bezpośrednio do przyszłości z poprzedniego odcinka. Tak przynajmniej myślę w oparciu o tytuł finału. Odcinek bardzo w stylu finału sezonu, ale na szczęście nie jest to finał, bo strasznie dużo pytań bez odpowiedzi pozostaje, głownie o Jonesa i Obserwatorów.

Co do drugiego świata to chyba już ostatni raz go widzimy, a co za tym idzie także Lincolna. A szkoda bo tą postać lubię, chociaż bardziej tą nieżyjącą już wersję ze świata równoległego.

[Haes]

Ach, ja nienawidzę Jonesa! Odcinek znużył mnie niesamowicie, bo po raz kolejny nieuchwytny Jones (którego ani przez sekundę nie widzimy na ekranie - ale nie przeszkadza to temu, aby mnie wkurzył) snuje swoje niecne plany - tym razem chce zostać Bogiem. Postać zaiste kreskówkowa - nieuchwytny, czarny charakter, który zawsze na końcu odcinka dostanie lekko po [beeep]e, ale umknie naszym bohaterom, by w kolejnym odcinku znów próbować im dopiec. Mam powoli tego dość i wątek Jonesa mnie nudzi i denerwuje. Niechaj ten typ scześnie w końcu raz na zawsze!

Maszyny mi oczywiście szkoda. Zdezaktywowana przez takiego debila jak Jones... Jej wyłączenie było, jak się zdaje, nieuniknioną koniecznością - ale dzięki temu straciliśmy mnóstwo fajnych wątków i ciekawych sytuacji.

[Macmax]

W przeciwieństwie do poprzedniego epizodu ten był słaby. Może i nie jakiś tragicznie zły, tylko nudny jak flaki z olejem. Twórcy próbowali wzbudzić emocje, grali kliszami obydwu światów, ale koniec końców nic specjalnego nie otrzymaliśmy. Plus za sporą dawkę takiego melodramatu, tragedii 2 ojców i syna.