6 odpowiedzi w tym temacie

[johnass]

Zapraszamy do dyskusji.

[Gibol]

Dobry odcinek, jest trochę wyjaśnienia jest mystery i to nie jedna. Za takie odcinki jak ten i poprzedni się lubi Fringe

[delta1908]

Całkiem niezły odcinek. Śledztwo odcinka może nie jakieś najciekawsze (chociaż kilka fajnych momentów było zwłaszcza początek), ale za to w temacie głównego wątku coś się zaczyna dziać, chociaż póki co ciężko mi wysnuć jakieś teorie o co tam tak do końca chodzi.
No i świetna końcówka, jedna z lepszych w tym sezonie. Wychodzi na to, że Nina Sharp, która spotkała się z Walterem i Lincolnem w MD to jest alternatywna Nina Sharp, która współpracuje z Jonesem (?). Tak mi się przynajmniej wydaje bo już się w tym wszystkim strasznie pogubiłem. Tylko po co porwali prawdziwą Ninę Sharp i Olivię, i właściwie to jak tego dokonali? W jednej chwili weszła to toalety, a za chwilę już jej nie było i mamy ujęcie z jej uwięzieniem w jakiejś piwnicy. Sporo niejasności jak dla mnie póki co, ale rozwija nam się nawet całkiem ciekawie ten sezon. Mogli szybciej przejść do tego co jest w tej chwili i pominąć te smęty z początku sezonu. Może wtedy nie straciliby tylu widzów bo oglądalność to już jest prawie niższa niż w kablówkach.

[zagubiony4]

Odcinek niezły. Historia jednak super nie porywała. No i kończóweczka... to było coś!

[cymrean]

Wygląda na to, że Nina jest porwana od dawna. A ta co szprycuje Olivię to shapeshifter Jonesa. Chyba, że szprycowanie to też prawdziwa Nina w jakimś innym celu. Wygląda na to, że następny odcinek będzie z gatunku tych o większym znaczeniu.

Sama sprawa była dość poboczna i nie za bardzo zagmatwana. Przydałby się jakiś twist, ale zabrakło czasu w odcinku.

A do tego porwanie Olivii widać było już z daleka, bo wiadomo że Peter i Olivia nigdy nie mogą być długo szczęśliwi. Najstarsza zasada telewizji. Główna para serialu nigdy nie może być spokojnie razem.

[Haes]

Zacznę od wątku odcinka, czyli opowieści o chłopaku słyszącym niecne myśli swoich braci. Jednym słowem: TRAGEGIA. Twórcy niejednokrotnie udowadniali nam, że wątki "na jeden odcinek" jakoś niespecjalnie im wychodzą, tutaj jednak przeszli samych siebie. Mało, że nudny, to jeszcze jakoś tak potraktowany po macoszemu i dziwnie poucinany, wciśnięty jakby na siłę w rozwijający się w dość szybkim tempie wątek główny.

Tutaj robi się o wiele ciekawiej. Mamy Olivię zaczynającą przypominać sobie kim jest Peter, mamy też moją "ulubienicę" Ninę Sharp podmieniającą próbki z Cortixephanem (swoją drogą - zwróciliście uwagę na to, że odcisk biometryczny biorą jej ze sztucznej dłoni?). No i ta końcówka z gatunku "WTF?". Tak ogólnie to mam wrażenie, że ciężko będzie się twórcom wyplątać z tych wszystkim kombinacji i machinacji w taki sposób, żeby nie wyglądało to na maksymalnie naciągane.

Akcja rozwija nam się z odcinka na odcinek, wciąż serialu nie mogę uznać za rewelację i ósmy cud świata, miewa on swoje wzloty i upadki, póki co (i oby jak najdłużej!) jesteśmy na "górce".

[Macmax]

To juz norma że najlepsze jest ostatnie kilka minut - nieraz są to 3 minuty, nieraz minuta, tym razem były to chyba 2 minuty. Cała reszta to wciskanie na siłę byle-jakiego wątku, w tym epizodzie padło na telepatycznego mordercę, który chroni swój "rój";), co za bzdury...

Co do głównego wątku to jest on już tak pogmatwany że jeżeli mielibyśmy to połączyć z poprzednimi sezonami to niewiele rzeczy trzymałoby się jakiegoś sensu i logiki. Ale cóż taki to "urok" tego typu seriali.