Historia osadzona w niedalekiej przyszłości. Walki robotów stały się popularnym sportem i promotor walk (Hugh Jackman) wierzy, że odnalazł mistrza w zniszczonym robocie. Podczas pełnej nadziei drogi na szczyt odkrywa, że ma jedenastoletniego syna, który chce poznać swojego ojca.
Opis równie kłamliwy jak trailer.
Gatunek: Dramat, Akcja, Sci-Fi
Dramat... koło dramatu to to nawet nie stało, kino akcji to też nie jest. Jest to moi drodzy współforumowicze familijne kino, a SF wsadzili tam tylko po to, by krwi nie pokazywać.
Nie pierwszy raz dałem się nabrać trailerom, nie pierwszy i nie ostatni. Ale jestem filmem zawiedziony. Jak na kino familijne o dzieciaku, który odnajduje poznaje ojca, a przy okazji jeszcze zdobywa sławę, całkiem niezłe. Taki Rocky dla dzieci. Ale dla widza kina SF, jest to film słaby, dobrze zrealizowany wizualnie, nie zgorzej dźwiękowo, ale fabularnie jest beznadziejnie.
Jackmana lubię, bo aktor grywa w dobrych filmach akcji, ten jednak nie filmem akcji. Jackman gra tu cwaniaka, który kiedyś był bokserem, ale z profesji wygryzły go roboty i teraz dorabia na jarmarkach. Ma kłopoty finansowe i 11 letniego syna, którego pewno w życiu na oczy nie widział. Matka małego umiera i zaczyna się film. Jackman za 100 000 dolarów godzi się na bezwarunkowe oddanie małego siostrze zmarłej, a przy okazji niby godzi się na opiekę nad nim na czas wakacji (by mąż siostry miał udane wakacje). Za tak zdobyte pieniądze kupuje robota, który ma go wyrwać z dołu, ale rozwala go na dzień dobry. Idzie szukać część na złomowisku i omal nie zabija własnego syna. Syn znajduje starego robota i przez resztę filmu robi z niego mistrza. Przy okazji pomagając ojcu powrócić z patologii na drogę normalnego człowieka.
I tak o to przedstawia się ten kiepski film.
A walki? Walki tak sobie, kulminacyjna walka została stopiona do wstępu i finału, z całkowitym pominięciem środka (jak się nie mylę identycznie było w Rockym).
Dobra nie będę się pastwił nad tym filmem, bo jeśli ktoś ma w domu mała pociechę (tak do 12 roku życia) i nie ma co z nią robić, może obejrzeć ten film. Będzie to przyjemnie spędzone 2 godziny, zarówno dla małego jak i opiekuna. Jak nie ma się takiego podopiecznego, to omijać film szerszym łukiem.
Wiem, że do filmu nie wrócę, a szkoda bo temat całkiem fajny, daje spore możliwości na interesujący film o bokserach, ale nie gdy robi się z tego bajkę dla małych dzieci.
Użytkownik Toudi edytował ten post 03.01.2012 - |17:16|