Odcinek 035 - S02E15 - Seizure
#1
Napisano 26.12.2010 - |09:21|
Odcinek 15 - "Seizure".
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#2
Napisano 05.04.2011 - |08:43|
#3
Napisano 05.04.2011 - |13:29|
+ Za Rodney'a
+ Za Woolsey'ego
+ Za Langarę
Brakowało mi tylko jakiejś wzmianki mimochodem co z Atlantydą się dzieje
#4
Napisano 05.04.2011 - |13:47|
#5
Napisano 05.04.2011 - |14:55|
Woolsey i McKay nie czynią atlantisowatości,a poza nimi niczego nie ma. Obydwie postacie były zaledwie sympatycznymi wstawkami. Równie dobrze można by zamiast nich dać kogokolwiek innego i z punktu widzenia fabuły nie byłoby żadnej różnicy
#6
Napisano 05.04.2011 - |15:21|
Wątek z Amandą niestety nieco przewidywalny, ale z mojego punktu widzenia zakończył się happy endem - w koszmarach już widziałem wałkowanie tematu "wirtualnych dziewczyn" - na szczęście twórcy wykazali się rzadko spotykaną litościwością. Jednak uczą się skurczybyki ... Tym bardziej szkoda, że kasują serial...
Użytkownik graffi edytował ten post 05.04.2011 - |15:24|
#7
Napisano 05.04.2011 - |15:33|
Ciekawe, że nie mogli ich też użyć, by transplantologa przesłać w poprzednim odcinku?
#8
Napisano 05.04.2011 - |16:04|
Czekam na napisy to o odcinku powiem później.
I <3 Rodney
Użytkownik marchewsz edytował ten post 05.04.2011 - |17:46|
#9
Napisano 05.04.2011 - |16:26|
8/10
A kamieni nie użyli w poprzednim odcinku, ponieważ urządzenie na Ziemi było uszkodzone. Dlatego Telford przybył pod koniec odcinka.
#10
Napisano 05.04.2011 - |17:03|
Nie były. Ktoś się tam przecież na Ziemię przeniósł i powiedział że nie ma tam ten młodej.Nie mogli ich użyć bo kamienie były zablokowane przez Ginn/Amandę.
#11
Napisano 05.04.2011 - |17:48|
Nie były. Ktoś się tam przecież na Ziemię przeniósł i powiedział że nie ma tam ten młodej.
Hmm, nie przypominam sobie. Najpierw czekali na jakieś połączenie z Ziemią, potem pojawiła się Ginn, nie rozłączali połączenia w obawie przed stratą Ginn, z Ziemią połączyli się dopiero na koniec (Telford).
#12
Napisano 05.04.2011 - |17:49|
Wątek z Amandą niestety nieco przewidywalny, ale z mojego punktu widzenia zakończył się happy endem - w koszmarach już widziałem wałkowanie tematu "wirtualnych dziewczyn" - na szczęście twórcy wykazali się rzadko spotykaną litościwością. Jednak uczą się skurczybyki ... Tym bardziej szkoda, że kasują serial...
Zawsze jeszcze mogą powrócić, Eli powiedział, że przeniósł je do kwarantanny czy coś w tym stylu, nie zostały skasowane. Poza tym jakoś zabrakło w tym wszystkim tego naukowca co go wciągnęło krzesło w pierwszym sezonie. No i dowiedzieliśmy się że człowiek zajmuje 90 TB Jeszcze tak nie śmiało zapytam, kim byli Ci ludzie co próbowali namówić ich przedstawiciela na wybranie 9 chevronu ? I potem (co mi się podobało nawiasem mówiąc, wkońcu Tauri "zaatakowali obcą bazę" takie fajne nawiązanie do odcinka SG-1 gdzie CHMC zostało przejęte przez tych co mogli imitować ludzi poprzez to urządzenie na klatkę piersiową, zmiana stron, teraz to my "atakujemy") To może ludzie od Jonasa czy kto to, bo albo oni mają taką technologie, albo Geni. Pamięć niestety już szwankuje.
Użytkownik Zetnktel edytował ten post 05.04.2011 - |17:50|
#13
Napisano 05.04.2011 - |18:52|
"Słuchaj się jej doktorku... wie co mówi".
Taka nutka podejrzeń jakby Greer nie dał rady
#14
Napisano 05.04.2011 - |19:20|
Dlaczego kiedy serial się rozkręca i nabiera smaczków, musi ciążyć nad nim nie unikniony już CANCEL <cry>
Użytkownik Gibol edytował ten post 05.04.2011 - |19:22|
R.I.P. StarGate
TauriCon still alive
#15
Napisano 05.04.2011 - |19:47|
O tym odcinku-> dla mnie genialny;], trzymał w napieciu, nie wiem o co marudzicie.
#16
Napisano 05.04.2011 - |20:11|
Na Destiny znów wracamy do uploadowania świadomości do komputera. Niepotrzebnie dodali do tego terabajtobełkot na ten temat, ale niech będzie, taka uroda Gwiezdnych Wrót. Eli będzie musiał trochę poczekać na wirtualne baraszkowanie z Ginn.
Odcinek znów podzielony na dwa prawie niezależne wątki, chociaż to i lepsze niż rozwlekanie wszystkiego na całe 40 minut. Strasznie mnie drażni promowanie tego odcinka jako crossovera z Atlantisem i niewspomnienie chociaż w jednym zdaniu czy Atlantyda w ogóle jeszcze istnieje, a jednocześnie bezsensownie nawiązując do słów Shepparda o Rodney'u. Nie zauważyłem, żeby kamienie rozłączyły się podczas wyjścia z FTLa, co nagminnie, ale i też fajnie, wykorzystano w Alliances. A jak ktoś by się dobrze dopatrzył to znów widać ziemski punkt wyjścia na obcych wrotach, tak jak w Icarusie.
Ogólnie za odcinek 8/10.
Użytkownik Don Pabloss edytował ten post 05.04.2011 - |20:12|
#17
Napisano 05.04.2011 - |21:55|
To jeden z lepszych odcinkow do tej pory, a poza tym widac wyraznie rozkrecenie sie SGU. To jest juz wysoka forma, to jest to co lubialem w Stargate. Przy czym z duza satysfakcja stwierdzam, ze wykorzystano w koncu kamienie tak jak trzeba. Pisalem o tym apropos 1 sezonu, mowiac ze ostatecznie do tego powinny byc uzyte-do opowiadania historii w naszej galaktyce, podszywania sie pod inne osoby nie w celach "randkowych" jak sie smiano, ale by infiltrowac na przyklad Luckow. I prosze-mielismy to w bardzo ciekawy sposob pokazane.
Odcinek duzo by stracil bez Woolseya i McKaya. To nie byloby to samo, nie czulo by sie tego polaczenia z reszta serii. W ogole nie wiem jak mozna bylo wysunac argument, ze nic by sie nie zmienilo. A przeciez jak nie pokazali w "Alliances" O'Neilla to byl placz i zgrzytanie zebow.
Rola naszej ekipki z SGA byla dosyc ograniczona, ale to male rzeczy takie jak reakcje Rodneya, jego genialnosc, jego teksty czy sposob argumentacji Woolseya sprawiaja, ze czuje sie ze jesli podstawic tam jakis randomowych gosci wszystko by sie posypalo. Nie wygladolaby tak wiarygodnie. To byliby obcy ludzie cisnieci na sile w fabule z starego Stargate. To by sie nie udalo. Celem tego odcinka bylo jak najbardziej spiac SGU z reszta swiata Stargate-dlatego uzywano elementow starych. Zamiast wymyslac jakas nowa planete z naquadria uzyto Langary. Zamiast wymyslac nowego genialnego naukowca o ktorym nic nie slyszelismy wykorzystano McKaya. Zamiast wymyslac nowego dyplomate dano Woolseya. Bez tego caly ciezar akcji spadlby na Younga, Telforda i Scotta, co nie wyszloby tak przekonywujaco, byloby sztuczne. Bo gdzie sie spodziewaja nasze stare zalogi, swietni ludzie wykonywujacy niesamowita robote przez tyle lat? Dlaczego nikt z nich nie pracuje przy Destiny? Dlaczego zaloga Destiny, dzialajac na ich podworku mialaby sie z nimi nie zetknac? Zamiast unikac tego-jak o bylo w przypadku SGA i SG-1 postanowiono nie tyle pozwolic na maly crossover, ale jeszcze wykorzystac go do napedzenia fabuly i to sie udalo.
Oprocz kwestii z wyjsciem z FTL nie mam wiekszych zastrzezen. Ziemia wyszla na bubkow i byc moze wepchnela Langare w niechciany sojusz z Luckami, bo dopuscila sie de facto agresji na ich terytorium. Czegos takiego nam nawet Tok'Ra nie wycieli. Bardzo dobry motyw, bardzo stargejtowy-choc jak slusznie graffi zauwazyl to rzadkosc by nas pokazac w zlym swietle zas naszych przecinwikow jako inteligentnych. Wpakowalismy sie w srodek zle rozeznanej sytuacji. Langarczycy (choc pewnie i tak to sie kelownianie bo Wrota byly przeciez na ich terytorium a to oni wygrali wojne z reszta panstw na planecie, a Anubis ich nie bombardowal za bardzo) odmawiali Luckom konsekwentnie, tak wiec zdziwienie adiutanta kapitana Luckow bylo jak najbardziej zrozumiale bo nagly zwrot i wytlumaczenie jego sie nie trzymaly kupy.
Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego w placowce byli zolnierze Luckow, ale nie bylo zolnierzy Langary. Nie widze tutaj innego wytlumaczenia niz chec wywolania w widzu mylnego wrazenia ze Langarzczycy zgodzili sie na wszystkie rzadania Lucian Alliance i siedza u nich w kieszeni jako czesc ich imperium. Ale po obejrzenie odcinka to nie ma sensu. Dlaczego tam nie bylo ich sil? Lucianie probowali zaatakowac czy co? Nic nie rozumiem z tego, przeciez to tak jakby w SGC byli obcy zolnierze i tylko nasz personel techniczny, albo na Atlantis. Wyobrazacie sobie cos takiego?
Najslabsza czescia odcinka byl drugi watek z Rushem. W sumie nie byl zly, byl krotki, tresciwy, ale mimo wszystko i tak odwracal uwage od watku glownego ktory byl znacznie bardziej interesujacy... Ale i tak pochwalam, bo to jest to co chcialem by w SGU bylo. Wyciagnieto wnioski z sezonu 1 naprawde-smetow nie ma, sa z boku i pelnia role podrzedna dla fabuly, akcji i kolejnych etapow rozwoju calej historii. Szczerze mowiac jest to juz trzeci odcinek kolujacy wokol tematu nawiazania kontaktu z Destiny na wszelkie sposoby. Czegos takiego dotad nie widzielismy w Stargate. Na przyklad w SGA przez rok, mimo ze SGC mialo mozliwosc nawiazania kontaktu z Atlantis, bylo samo jak palec i nikt nic nie probowal w tej kwestii zrobic. Jedynie raz Prometeusz pod dowdztwem Hammonda probowal doleciec do Pegaza, ale zostal zaatakowany. Ale co z tego? Dlaczego Asgard nam nie pomogl? Dlaczego potem Prometeusz nie kontynuowal misji, tylko czekano pol roku na Dedalusa? Glupota.
A tu prosze-caly czas cos kombinuja, nikt o Destiny nie zapomnial, caly czas sprawdzane sa kolejne opcje i my, widzowie, nie mamy na co pod tym wzgledem psioczyc.
Co wazniejsze wszystkie te proby sa podejmowane w taki sposob, by opowiedziec przy okazji jakas dobra, pojedyncza historie.
Ale wracajac do watku z Rushem. No nie powiem by bylo to cos porywajcego. Najwiekszy mankament to ju calkowite zgluptakowanie kwestii z mozgiem, swiadomoscia, komputerami, symulacjami itd. Ta dyskusja trwa nadal w temacie do poprzedniego odcinka i zmierzam sie tam wypowiedziec, wiec tutaj tylko powiem ze to bzdet i na tym poprzestanmy. Nie da sie "wyciagnac" esencji procesow mozgu, zostawiajac go "pustym" jak butelke a zawartosc przelac do komputera, a nawet innego mozgu czy czegokolwiek. To po prostu nie jest mozliwe i tyle. Tam nie ma zadnego kodu, zadnych danych, mozg to nie HDD i co najwyzej mozna lepsze lub gorsze robic kopie albo na mozg oddzialywac-w tym kierunku ida obecnie badania i pewnie za kilkanascie lat bedziemy mieli urzadzenia pozwalajace na bezposrednie sterowanie maszynami na odleglosc bez udzialu rak. Ale to zupelnie co innego, to interfejsy mozg-maszyna oparte na rozpoznaniu funkcjonalnosci danej czesci mozgu, a oni nam tutaj sprzedaja bajeczke ze mozna zrobic cyfrowa lobotomie mozgu, wyssac wsztstko przez rurke jak sok i przelozyc do innego naczynia.
Tak wiec za to spory minus. Za duzo sie kurzwielowskich bzdur naczytali. Ale z drugiej strony lektura jego jego nasladowcow robi wode z mozgu, wiec moze faktycznie daloby sie ja wtedy wyslomkowac i przelac do jakiegos kubla.
Najbardziej oczywista emanacja tego durnoctwa sa brednie o terabajtach. Taaa jasne. Z drugiej strony nie jest to tak jeszcze denerwujace jak bzdury z Caprici o 600 megabajtach robiacych ta sama robote. Jezu, za 30 lat takie tezy beda posmiewiskiem. Paleofuture i tyle.
Sprytnie odlozono ad acta posiadanie nieograniczonego wplywu na statek porzez Gin i Amande, pozwalajac by watek powrocil wtedy, gdy to bedzie wygodne, pozwalajc na jako takie utrzymanie status quo. Zastanawia brak Franklina. O co chodzi? Gdze on jest? Nie ma go? Tez w kwarantannie, usuniety przez statek? Dobra byla po temu okazja, nie wykorzystano jej.
Sprawa z falszywym wypuszczeniem Rusha z symulacji byla raczej niewprawnie zrobiona. Sam pomysl nie byl zly, ale wykonanie nie najlepsze. To nie powinno tka wygladac, ze jestesmy zaskakiwani ni stad ni z owad jakas dziwna sytuacja i zamiast w mgnieniu oka pojac, ze pokazano nam nieprawde musimy przez dobre pare skeund sie zastanawiac czy czegos nie przegapilismy, czy wszystko w porzadku, co sie dzieje i tak dalej. Bo nie dano nam zadnych wskazowek, nie zbudowano zadnej przejsciowej sceny, nie dano nam w ogole znac ze cos jest nie tak, po prostu Blamo! Shbam! Blamo! rozgladamy sie zdezorientowani, nie wiedzac co sie dzieje i po prostu biorac na wiare to, co nam wlasnie sprzedano... tak sie nie robi plot twistow.
Bylo tez kilka prostych, krociutkich zarcikow, wszystko sie ze soba ladnie zgrywalo. Drobne sceny takie jak przerazony, wrzeszczacy kapitan Luckow w ciele Scotta byly bezcenne. W tle przetacza sie Volker i Greer-scena, dwie, nie zajmuja wiele miejsca, ale daja znac ze zaden watek nie jest ucinany czy mordowany by zaskoczyc nas za n-odcinkow z tylka wyjetym problemem czy zmiana.
Podsumowujac solidna robota. Mniej sie czulo ze to odcinek SGU, a bardziej ze Stargate w ogole, i pod tym wzgledem od czasow pilota jest to najlepszy epizod. Nie byl jakis niesamowity, szczeka nie opada, ale byl elegancko grany, z pomyslem, szybki, dobrze wykonany, wieloelementowy. No stargejtowy jak najbardziej. Za to wstawiam mu 9. Byloby 9,5 ale nie daruje bredni z transferem swiadomosci.
Winchell Chung
#18
Napisano 05.04.2011 - |22:07|
Na plus występ Rodney'a i Woolsey'a, a do tego jeszcze jedna znajoma twarz - aktor grający ambasadora wcielał się w Jacka Bristowa w serialu "Alias".
Hitem odcinka jak dla mnie jest rozmowa Rodney'a z tą Langarianką.
- Jak można kontrolować przepływ mocy z tak małego urządzenia?
- Patrząc z twojej perspektywy, to ja jestem z przyszłości.
#19
Napisano 05.04.2011 - |22:52|
Jezu, za 30 lat takie tezy beda posmiewiskiem. Paleofuture i tyle.
Równie dobrze to co Ty piszesz może być pośmiewiskiem... Przyszłość i nauka potrafi zaskakiwać.
#20
Napisano 05.04.2011 - |22:55|
To byli lokalni wojacy tylko goście od kostiumów tak niefortunnie wybrali te skórzane płaszczyki ala alfons z Harlemu w latach siedemdziesiątych że mogło się pomylić z czarnymi ciuchami luszynalajans.Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego w placowce byli zolnierze Luckow, ale nie bylo zolnierzy Langary. Nie widze tutaj innego wytlumaczenia niz chec wywolania w widzu mylnego wrazenia ze Langarzczycy zgodzili sie na wszystkie rzadania Lucian Alliance i siedza u nich w kieszeni jako czesc ich imperium. Ale po obejrzenie odcinka to nie ma sensu. Dlaczego tam nie bylo ich sil? Lucianie probowali zaatakowac czy co? Nic nie rozumiem z tego, przeciez to tak jakby w SGC byli obcy zolnierze i tylko nasz personel techniczny, albo na Atlantis. Wyobrazacie sobie cos takiego?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych