Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 034 - S02E14 - Hope


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
55 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena odcinka (51 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (14 głosów [27.45%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 27.45%

  2. 9,5 (5 głosów [9.80%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 9.80%

  3. 9 (12 głosów [23.53%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 23.53%

  4. 8,5 (6 głosów [11.76%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 11.76%

  5. 8 (8 głosów [15.69%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 15.69%

  6. 7,5 (2 głosów [3.92%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 3.92%

  7. 7 (3 głosów [5.88%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 5.88%

  8. 6,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  9. 6 (1 głosów [1.96%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.96%

  10. 5,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  11. 5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  12. 4,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  13. 4 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  14. 3,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  15. 3 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  16. 2,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  17. 2 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  18. 1,5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  19. 1 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1 biku1

biku1

    BSG FREAK

  • Moderator
  • 6 528 postów
  • MiastoSZCZECIN

Napisano 26.12.2010 - |09:17|


Odcinek 14 - "Hope".

Głupiec narzeka na ciemność , mędrzec zapala świecę.
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .

RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT

#2 Zetnktel

Zetnktel

    Starszy chorąży

  • Użytkownik
  • 1 589 postów
  • MiastoLublin

Napisano 29.03.2011 - |06:10|

Cool.
Całkiem fajny odcineczek, aczkolwiek spodziewałem się czegoś na koniec. Poza tym, że wyglądali na zdziwionych i chyba coś wspominali jak dowiedzieli się, że jest kilka osobowości że nie możliwe, a przecież w odcinku SG-1 bodaj 7x19 Lifeboat Daniel miał kilkanaście umysłów i Shanks pokazał jak dobrym jest aktorem.
Sam pomysł na odcinek bardzo fajny i przypadł mi do gustu, wykonanie też dopracowane i ogólnie dobrze zrobione. nie zabrakło też kilku subtelnych wstawek humorystycznych i ciekawych relacji, zwłaszcza między Rushem, Elim i Sccotem, gdzie w ciele Cloie każdy miał dla siebie kogoś bliskiego.
Ogólnie pozytywnie.

Użytkownik Zetnktel edytował ten post 29.03.2011 - |06:51|

  • 0

#3 Galbadorify

Galbadorify

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 15 postów
  • MiastoLeśna

Napisano 29.03.2011 - |12:01|

9/10

Odcinek mnie zaciekawił, choć wszystkiego nie zrozumiałem :(
Mama nadzieję,że napisy szybko się pojawią to będę mógł w pełni "nacieszyć się" odcinkiem ;)
  • 0

#4 Shinad

Shinad

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 78 postów

Napisano 29.03.2011 - |12:22|

I właśnie tak powinno się w SF robić powroty zza grobu! :)

Nie dość, że ciekawie przedstawione i trzymające w napięciu to jeszcze uniknięto najbardziej oczywistego rozwiązania, tj. powrót na jeden odcinek i koniec, postacie znowu się rozpływają.

Sytuacja w której znaleźli się Eli, Scott i Rush jednocześnie zabawna i niezręczna. :)

Pytanie tylko - czy scenarzyści do końca sezonu 'porzucą' obydwie postaci w bazie, czy będziemy mieli jakichś interesujący comeback.
  • 0

#5 Erthain

Erthain

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 27 postów
  • MiastoRzeszów

Napisano 29.03.2011 - |14:24|

W tym odcinku nastąpiła odwrotna tendencja, niż zazwyczaj w SGU występuje. Tutaj był pewien skok w bok od status quo.

Oryginalne. Gdzieś, kiedyś, mogliby użyć wiedzy Asgard do stworzenia im nowych ciał. Oczywiście w serialu tego nie zobaczymy, chyba, że jednak MGM zrobi trzeci sezon na własną rękę...

Ginn było ewidentnie nie w smak zostać hologramem w pamięci jakiegoś komputera... (Czy też wizją - zazwyczaj nikt nie widzi tych osób poza, że się tak wyrażę, celami). Aż pod koniec żal mi się trochę jej zrobiło...

Nawiasem mówiąc, obie panie mogły by pomóc załodze - przykładem były wskazówki dr. Perry. Ginn mogła by, chociażby, zająć się z Elim dalszym dopracowywaniem tego planu otwierania wrót w gwieździe - ma teraz całą bazę danych Pradawnych do dyspozycji...

Czekam na następny odcinek.

Użytkownik Erthain edytował ten post 29.03.2011 - |14:31|

  • 0
Pośród gwiazd wędrowali... z otchłani pył wcierali w dłonie... do głębi rozmiaru sięgnęli... potężne budowle stawiali... piękne sztuk dzieła tworzyli... nowe światy odkrywali...
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...

#6 Masterton

Masterton

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 40 postów

Napisano 29.03.2011 - |14:39|

Pełne 10 :]
Odcinek świetny, wyjaśniający pewne wątki i pokazuje duże możliwości na przyszłość które pewnie nie będą wykorzystane :P Chodzi mi o możliwość korzystania z bazy danych przez rezydentów pamięci statku. Które wcześniej nie były wykorzystane...
No i trzech zakochanych i jedna owieczka. To było dobre :] Tylko się dziwie że Eli pozwolił się pocałować (to tym jak sam zwrócił na to uwagę dr. Pery-nie wiem jak się pisze jej nazwisko :P sory)
No i scenarzyści pokazali nam w końcu ogród. Naprawdę zrobił się spory... Coś długo oni już są na tym statku ^^
  • 0

#7 Zetnktel

Zetnktel

    Starszy chorąży

  • Użytkownik
  • 1 589 postów
  • MiastoLublin

Napisano 29.03.2011 - |15:39|

Nawiasem mówiąc, obie panie mogły by pomóc załodze - przykładem były wskazówki dr. Perry. Ginn mogła by, chociażby, zająć się z Elim dalszym dopracowywaniem tego planu otwierania wrót w gwieździe - ma teraz całą bazę danych Pradawnych do dyspozycji...


Weźmy pod uwagę fakt, że Ginn wcale później nie musi być dobra. Trochę mnie zdziwiło nic nie mówienie Younga na to aby Ginn z Przymierza Lucjan stała się częścią statku, ledwo ufają temu głównemu to tym bardziej jej powinni mniej ufać.. Yound nie zachował się jak dowódca, pamiętajmy też że miłość przemija, tak samo może przminać Ginn do Eliego, chodź pewnie tego już nie zobaczymy, w dodtku od początku widać że Ginn cała ta sytuacja się nie podoba.

Tylko się dziwie że Eli pozwolił się pocałować (to tym jak sam zwrócił na to uwagę dr. Pery-nie wiem jak się pisze jej nazwisko :P sory)


Eliemu podoba się ciało Cloie kochał ją niegdyś, kocha Ginn nie widzę w tym nic dziwnego :D

Zaczynam żałować, że skasowali SGU.. imo lepszy od SGA, chodź McKaya nikt nie przebije. Lecz mogli szybciej rozkręcić akcję w 1 sezonie to nie stracili by tyle widzów, no i sama wina stacji. Chodź spodziewałem się tego, że 2 sezon będzie lepszy, a zwłaszcza emisja po cancela, zastanawiałem się czy oglądać, żeby nie potrzebnie się nie nakręcać jak nie będzie kontynujacja, no ale nie ma co oglądać... więc oglądam z przyjemnością. Ze średniej SGU wypada lepiej. SGA za całość dostało ode mnie 4/10. Błąd twórców SGU był taki, że oni mięli całą hisotorię od razu, nie wzięli pod uwagę, że my musimy czekać tydzień, i znosić przerwy i oczekuje się wtedy więcej, poza tym sporo odcinków było po prostu do kitu. Jeżeli codzinnie by puszczali po 2-3 to by przeszło, niestety tak nie jest.

Użytkownik Zetnktel edytował ten post 29.03.2011 - |16:02|

  • 0

#8 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 29.03.2011 - |20:02|

No nie. To juz trzeci raz jak cos takiego mi robia.
Pierwszy raz to byl final "Lost Tribe" SGA.
Drugi raz to byl final 1 sezonu SGU.
A teraz TO.

Sam jestem sobie winny, bo zajmuje sie swoim zyciem :rolleyes: zamiast spisywac te [beeep]y ktore mi wpadaja do glowy, ALE. Ale naprawde czlowieka moze szlag trafic jak widzi ze w serialu toczka w toczke podaja jak na talerzu poymsl na ktory on wczesniej wpadl.
Mowie tutaj o SGA Remake Project, ktory z powodu awarii kompa i natloku zajec bardziej produktywnych porzucilem. Ale gdzies tam na dnie pozostala swiadomosc ze "dranie moga isc w tym samym kierunku z wieloma sprawami i beda pierwsi". W koncu po to zaczalem wrzucac tutaj swoje notatki by uprzedzic sukinkotow, ale oczywiscie po drodze mi sie odechcialo. I teraz tego zbieram efekty.

Jestem wsciekly. Odcinek swietny, choc pare rzeczy mi zgrzytalo-ale trudno mi zebrac mysli po tym jak pomysl o roznych fruwajacych swiaodomosciach i wpinaniu sie w mozgi danej osoby przez AI Pradawnych zostal mi najwyrazniej za pomca tej samej technolgii gwizdniety gdy spalem. Oczywiscie sa roznice, ale nie w samym sensie story-tellingu, tylko w technicznych aspektach co jest zwiazane z faktem ze swiadomosc oddzielona od mozgu uwazam za brednie.

Niewazne. To znaczy wazne, ale nic juz na to nie poradze. Po raz kolejny czuje sie wykiwany w jakis niezrozumialy sposob przez tworcow swiata Stargate. Gdzies na dnie mojego mozgu siedzi teraz taki ludek z "Shadenfreude" wytatuowanym na brzuchu i cieszy sie ze ten przeklety serial zostal anulwany i juz wiecej mnie nie bedzie wkurzal tym, ze jest w czyms pierwszy przede mna.

Szlag by to.

PS.
Ale nawet ta sprawa nie zdolala popsuc efektu zartu w czasie operacji. Dragonstea din tei! Masakra.
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#9 katja

katja

    Grupa Hatak

  • Grupa Hatak
  • 704 postów
  • MiastoArrakis

Napisano 29.03.2011 - |21:08|

9.5

head!six? head!baltar? harvey? sgu przebiło wszystkich. za ten motyw mają plusa jak stąd na księżyc. już widzę oczyma wyobraźni te wspaniałe przyszłe sceny rodzajowe a la tricia helfer; 'you wouldn't like to see me angry, nicholas' ;d

przez moment miałam nadzieję, że obaj panowie wdzięcznie umrą na stole operacyjnym [co byłoby bardziej realistyczne zważywszy na to, że tj, nawet po upgradzie z bazy pradawnych, nie jest nie tylko specjalistą od transplantacji, ale nawet chirurgiem], a ich ciała 'zamieszkają' ginn i ta doktor; to byłby równie epicki motyw. rush to rush, ale eli chyba by nie ogarnął nagłej zmiany płci miłości swojego życia, kekeke.

do tego motywy muzyczne odyseja/o-zone, haha, dawno już nie buchnęłam tak szczerym śmiechem w kierunku monitora. nawet dowcipy były w tym odcinku zabawne.

minus połówka w ocenie za taką rzeszę ludzi na, ee, sali operacyjnej. znaczy się rozumiem, że tj operowała, babeczka robiła za pielęgniarkę, a ten naukowiec (nie pamiętam ich nazwisk) był obsługą techniczną. co jednak robił tam trzeci koleś, nie mam pojęcia. ładny syf tam musiał być i bez niego. a podobno transplantacja to taka sterylna sprawa :F
pomijając naciąganie całej sytuacji, greer miał trochę niewesołą minę na sam koniec. gdyby nie był tak fantastyczną postacią, miałabym nadzieję, że może jednak coś się spieprzy.

te dwa nowe programy [nawiązując do podcastu -- może to właśnie sp2] w bazie destiny biją wszystko.
  • 0
GG/L/MC/SS d+x s: a--- C+++(++++) !U--- P L---@ !E W+++ N- !o K--? w+ !O !M !V
PS++$ PE- Y+ PGP--@ t++ 5+++ X+++ R tv- b+++ DI+ !D- G++ e(++++) h-- r+ x*>**

I always hope for the best. experience, unfortunately, has taught me to expect the worst.

#10 Marx red

Marx red

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 141 postów
  • MiastoOstrówki

Napisano 29.03.2011 - |22:43|

Daję 8 - odcinek lepszy od poprzedniego ale mnie nie zachwycił. Nie żeby SGU nie było genialne ale na tle wspaniałych 2x11 i 2x12 wygląda słabo. Jak zwykle wnosi coś ciekawego ale no nie wiem. Ciekawe tylko skąd wezmą DNA tych osób aby je sklonować. Nawiasem mówiąć to szkoda mi było tych 2 postaci jak zginęły kilka odcinków wcześniej.
  • 0
Dołączona grafika
fanatyczny wyznawca SGU

#11 psjodko

psjodko

    TIME LORD

  • Moderator
  • 2 337 postów
  • MiastoLeżajsk

Napisano 30.03.2011 - |06:32|

Ciekawe tylko skąd wezmą DNA tych osób aby je sklonować.


Problem jest jedynie z dr Perry (aczkolwiek pamiętając jak "wygląda" ciało Amandy na Ziemi, wystarczy sklonować jakąkolwiek kobietę z pokładu Destiny - jak dla mnie to może być np. pani porucznik ;) ) a ciało Ginn jest przecież na statku.
A samo klonowanie dla Pradawnych to musiał być Pikuś (pan Pikuś) :)

Użytkownik psjodko edytował ten post 30.03.2011 - |06:37|

::. GRUPA TARDIS .::


#12 nyslion

nyslion

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 52 postów
  • MiastoZamość

Napisano 30.03.2011 - |06:59|

a ciało Ginn jest przecież na statku.

A Eli nie mówił przypadkiem, że zostawili ciało Ginn na jakiejś planecie? To chyba było zaraz po pocałunku.
  • 0

#13 Shinad

Shinad

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 78 postów

Napisano 30.03.2011 - |13:55|

A Eli nie mówił przypadkiem, że zostawili ciało Ginn na jakiejś planecie? To chyba było zaraz po pocałunku.


Ano mówił, została pochowana na planecie, na której się zatrzymali.
  • 0

#14 Gibol

Gibol

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 461 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 30.03.2011 - |14:43|

Odcinek wgniótł mnie w grunt! Po niebywałej porażce poprzedniego odcinka, który imho był najgorszym odcinkiem SGU jak nie SG ever, ten odcinek był jednym z lepszych. Naprawdę dużo bardzo ciekawych rzeczy się zadziało, oglądało się to niesamowicie przyjemnie, aż czułem że SG żyje. Poprawił mi się humor :) . W ogóle odcinek jest bardzo mi przypomina odcinki z poprzednich serii. Pojawiło się to co kocham w stargate - humor - niesamowite zwroty akcji - rzeczy o których nawet byśmy nie pomyśleli, że mogą się wydarzyć, całkowicie nieprzewidywalne - a jednak. To jest piękne w tym serialu, a nie jak rozbrajają po raz 10000 debilną "bąbę", żeby nie wysadziło USA. Teraz mi się tylko z powrotem zaczyna robić szkoda serialu, a po ostatnim już zacząłem sobie go odpuszczać... 10/10

Użytkownik Gibol edytował ten post 30.03.2011 - |14:51|

  • 0

R.I.P. StarGate :(

TauriCon still alive :)


#15 Galbadorify

Galbadorify

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 15 postów
  • MiastoLeśna

Napisano 30.03.2011 - |15:13|

Problem jest jedynie z dr Perry (aczkolwiek pamiętając jak "wygląda" ciało Amandy na Ziemi, wystarczy sklonować jakąkolwiek kobietę z pokładu Destiny - jak dla mnie to może być np. pani porucznik ;) ) a ciało Ginn jest przecież na statku.
A samo klonowanie dla Pradawnych to musiał być Pikuś (pan Pikuś) :)


Nie wiemy jednak czy na "Destiny" jest odpowiedni sprzęt do klonowania. A nawet jeśli to może być w tych 80% statku będących rozhermetyzowanymi. A na Ziemię, gdzie mamy rdzeń Asgardów z całą ich wiedzą raczej nasi bohaterowie nie wrócą... :(

Chyba, że ktoś wymyślił by sposób na przesył informacji a nie tylko świadomości za pomocą kamieni. Ale w to raczej wątpię :(
  • 0

#16 LunatiK

LunatiK

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 764 postów

Napisano 30.03.2011 - |17:29|

Ginn mogła by, chociażby, zająć się z Elim dalszym dopracowywaniem tego planu otwierania wrót w gwieździe - ma teraz całą bazę danych Pradawnych do dyspozycji...


Coś czuję że jej przynajmniej chwilowo będzie nie w smak ten plan. Szczególnie że w takim wypadku mówimy "bye bye my love".
Ciekawe czy zostaną jako hologramy, czy też zyskają jakąś władzę nad statkiem.



Ciekawe tylko skąd wezmą DNA tych osób aby je sklonować.


Na co komu klony??
Mamy tutaj gotowy materiał na Replikatory v.3
  • 0
Kapitan Bomba - Idealny SF :P

Dołączona grafika

#17 graffi

graffi

    Plutonowy

  • VIP
  • 423 postów
  • MiastoŁańcut

Napisano 30.03.2011 - |20:25|

Jakoś tak zapomniałem o SGU... W dodatku myślałem, że druga połowa serii jest w kwietniu, a tu patrzę na forum i widzę, że ludziska dyskutują o odcinkach, których miało jeszcze nie być ;). No więc machnąłem sobie 4 za jednym razem ;). I co? I szkoda mi się zrobiło tego serialu - dostanie kopa w chwili, kiedy zaczyna rokować nadzieję na poprawę - albo to moja optyka się zmieniła, bo w przerwie katowałem Voyagera (OMG, jak to mogło trwać 7 sezonów! Dobre odcinki można policzyć na palcach...). Wszystkie cztery odcinki całkiem dobre, nawet ten o bombie - przyznam, że w temacie rozbrajania bomb i odcinków triopodobnych zdecydowanie najlepszy do tej pory. W dodatku dał ładny punkt wyjścia do obecnego.

Za pomysł na odcinek dostają ode mnie 10/10 - "we don't leave our people behind" nabiera nowego znaczenia ;)... Myślałem, że w SG było już wszystko - robrajanie bomb, hakowanie ufockich komputerów w 5 minut, etc. - a tu mnie zaskoczyli. Ale, żeby nie było tak sielankowo, to muszę sobie ponarzekać. Bo w gruncie rzeczy odcinek był dość słaby - świetny pomysł, a potem wydmuszka - widać, że nie mieli co zrobić z połową czasu, bo wsadzili tam to całe pseudomedyczne mambo-dżambo. Pomysł z transferem osobowości (BTW - Sakramentos powinien się pienić ;) - Kurzweilowskie kretynizmy...) do komputera statku był dość oczywisty - to była moja pierwsza myśl, w odcinku padła kilka minut później. Przy okazji - drobna rzecz, która mnie zawiodła, to zachowanie fotela - tak sobie myślałem, że podczas transferu statek ochładza pomieszczenie do temperatur przy których zaczyna występować nadprzewodnictwo (co miałoby swoją dość silną logikę), a tu guzik - zrobili to sobie ot tak. Bo problem powstał nie w wyniku przegrania, tylko dlatego, że na chwilę "pacjent (a konkretnie jego mózg) przestał współpracować".

Tradycyjnie najgorsza jest medyczna część odcinka. Można by ją skopać dowolną ilość razy i żaden kopniak nie byłby wyrazem skłonności sadystycznych ani jakiegoś innego zaburzenia tylko słuszną karą za cały ten crap. Pomińmy End Stage Renal Disease rozwijające się w miesiąc bez żadnych innych objawów (przede wszystkim nie usłyszałem, że gość przestawał sikać) - niech im będzie - są choroby, kiedy rzeczywiście tak szybko się to rozwija. Całe to przeszczepianie mnie rozwaliło. No wiem, że potrzebowali trochę waty, żeby wypełnić odcinek, ale niech to robią tak jak powinno być zrobione. Co mnie najbardziej boli to instrumentarium Pradawnych (aż mam ochotę napisać "pradawnych") - cywilizacja, która jest w stanie zbudować taki potężny statek kosmiczny używa urządzeń rodem z XX wieku - laparoskopia jako pangalaktyczny wynalazek - no bez jaj... W dodatku ta cała aparatura wygląda żywcem jak wyjęta ze steam punka a nie SF - co jakiś nowy item to gorzej... Wracając do medycyny - znieczulenie do operacji mnie poraziło (chociaż wiedziałem, że takie będzie, bo kto by wchodził w detale... po co, nie...) - posadzili by przynajmniej kogoś, żeby trzymał Greerowi i Volkerowi gęby w czasie jak są nieprzytomni co by się nie udusili. A tak dostał jeden i drugi w żyłę i święty spokój kilka godzin - zero monitorowania, zero nawet bardzo luźnego trzymania się rzeczywistości... Na szczęście dwie "wisienki" - Odyseja Kosmiczna i lista możliwych powikłań zabiegu - tak mnie rozbawiły, że postanowiłem na całą tą zabawę w chirurga popatrzeć przez palce - i dobrze :).

Podsumowując - świetny pomysł na odcinek, ale wykonanie trochę mi zgrzyta - ostatecznie 8.5/10.

minus połówka w ocenie za taką rzeszę ludzi na, ee, sali operacyjnej. znaczy się rozumiem, że tj operowała, babeczka robiła za pielęgniarkę, a ten naukowiec (nie pamiętam ich nazwisk) był obsługą techniczną. co jednak robił tam trzeci koleś, nie mam pojęcia.

Minus niesłuszny, bo było tam daleko mniej ludzi niż jest w rzeczywistości ;). Sam zespół chirurgiczny to operator, pierwsza i druga asysta (przy laparoskopii operator i pierwsza asysta) i instrumentariuszka (czasami instrumentariusz, ale chirurdzy nie są wtedy zadowoleni ;)). Do tego dochodzi jeszcze pielęgniarka "brudna" i zespół anestezjologiczny (anestezjolog i pielęgniarka). Czasami jeszcze przyszwęda się widownia ;).
Jeśli pominąć anestezjologa, którego w odcinku nie było (nieco absurdalne jak to zostało rozwiązane, ale niech tam...) ludzi było więc albo w sam raz albo wręcz za mało.
A co do "syfu" - i tak był, więc jedna czy dwie osoby więcej wcale by go jakoś znacząco nie zwiększały. Najważniejsze czy jeden z drugim dostaną jakiś antybiotyk (no trochę łażą po tych planetach, więc jest szansa, że coś odpowiedniego znaleźli) - bez antybiotyku i tak dostaną sepsy ;)...
  • 3
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...

#18 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 31.03.2011 - |01:24|

Nie zajmuje sie odcinkiem, tylko kilkoma jego aspektami-reszte odkladam na pozniej, bo post w przeciwnym razie zrobilby sie nielitosciwy.
Do tej repliki sprowokowal mnie graffi. Ale do tego co i jak dojdziemy w trakcie. No to heja! Klawiatura w dłoń i głupoty goń goń goń!

I co? I szkoda mi się zrobiło tego serialu - dostanie kopa w chwili, kiedy zaczyna rokować nadzieję na poprawę - albo to moja optyka się zmieniła, bo w przerwie katowałem Voyagera (OMG, jak to mogło trwać 7 sezonów! Dobre odcinki można policzyć na palcach...).

To i jedno i drugie :) Ja akurat miedzy polowkami sezonu drugiego obejrzalem cale Star Trek DS9 i momentami zmuszalem sie do ogladania kolejnych odcinkow, ktore byly po prostu nudne jak flaki z olejem. I tez sie zastanwialem-7 sezonow? Naprawde? I to w dodatku w oparciu o cos co de facto bylo fanfickiem Moore'a, wiec juz bylo kiepskie? Wow.
A SGU naprawde sie rozkrecilo i ponoc nie ma zamiaru przestac. Cancel wiec to naprawde wielka szkoda-bo to naprawde dobrze zrobiony serial. No ale moze Wrightowi uda sie cos wskorac i zobaczymy kontynuacje/zakonczenie. Ja naiwnie licze na to, ze moze powstanie umowa miedzy MGM a Netflixem... jednemu serialowi juz sie udalo.

a tu mnie zaskoczyli.

Mnie nie, tylko mocno wkurzyli, ale nad tym juz plakalem wiec nie bede sie powtarzal ;)

świetny pomysł, a potem wydmuszka - widać, że nie mieli co zrobić z połową czasu, bo wsadzili tam to całe pseudomedyczne mambo-dżambo.

?? Nie zauwazylem. To prawda, ze byly dwa watki i przez to wszystko bylo bardziej skondensowane, ale tak naprawde nery Volkera nie odgrywaly zadnej roli i w sumie bylo tak jakby ich w ogole nie bylo. Ogladalo sie to milo dzieki zarcikom no i dobrym dialogom i aktorstwu, ale sama historia byla naprawde poboczna i zajmowala malo miejsca-te zas bylo okupowane przez watek glowny. Wszystko ladnie sie przeplatalo, bo obie rzeczy nie byly calkowiocie od siebie odseparowane, ale toczyly sie obok. Tylko ze przy nerach Volkera nie bylo jakiegos napiecia-a o to ten watek oskarzasz. Umrze albo nie umrze-OK, ale samo w sobie to nie podkrecalo odcinka, bo nie o tym byla ta opowiesc. To mialo byc o poswieceniu, oddaniu i niezrecznych sytuacjach gdy ktos puszcza "Dragostea din tei" przed wazna operacja.

Pomysł z transferem osobowości (BTW - Sakramentos powinien się pienić ;) - Kurzweilowskie kretynizmy...)

Tak, jak padla ta propozycja zatrzymalem odcinek, zdjalem sluchawki i i wrzasnalem "FFFFFFFFFUUCKKK YYYOOUUU!". A gdy Eli tlumaczyl Gin ze "You will live...inside computer" skometowalem "No you won't" bo to oczywisty bzdet. Nie mozna marchewki przepisac na zespol algorytmow, wsadzic do kompa jako software i potem twierdzic ze jej zbieranie na Facebooku to tak jak prawdziwe zbiory. To zaskakujace, ze w 20 lat od rozpoczecia rewolucji informatycznej te bzdury ciagle pokutuja w zbiorowej swiadomosci... no ale tu nawet wyksztalceni ludzie wysiadaja, bo przeciez sa grupy usilnie pracujace nad "mind uploadingiem" nie ogarniajac jak bardzo to, co robia nie ma sensu z punktu samej idei "mind uploadingu". Niby SF powinno sie zajmowac wlasnie takimi sprawami, ale... yyy... no jest granica glupoty.

Caly wiec "premise" odcinka byl durny jak stado gwozdzi bez lebkow w masle i z wasami kota. Mozg to nie komputer. Tu nie ma zadnego software, to jest STAN, okreslany jednorazowo, niepowtarzalnie jako wypadkowa procesow dziejacych sie w materii mozgu. Moze to akurat tylko cywilizacja Zachodu ma problem z zrozumieniem tego faktu-bo chinczycy juz tysiac lat temu ustami jednego z swoich filozofow stwierdizli, ze swiadomosc to jest "ja teraz, a nie przedtem czy potem", czym po prostu przybili jaja sprawy do lawki. U nas jednak dominujace definicje z slownika judeochrzescijanskiego przeplatane nasza filzofia kaza wierzyc ze jest "duch" i jest "materia" a nastepnie przerzucanie tego konceptu w swiat nauki. To dlatego durnie pokroju Kurzweila wierza, ze mozna oddzielic jakiegos "ducha" od materii i przerzuic go na inna materie nie pojmujac, ze duch TO materia. Ze ich cialo, ich mozg to ich JA i ze optujac za transhumanizmem i singularitarianizmem kaza po prostu-mowiac obrazowo-wszystkim ludziom zamienic sie w Lorda Voldemorta czochrajcego swoja dusze jak worek gnoju.

Dlatego tez odcinek w tym wzgledzie byl po prostu glupi. Nie da sie oddzielic zadnego "zapisu" od mozgu, bo mozg to nie dysk twardy. Mozg nie ma software&hardware, w mozgu software=hardware, zas wymiana impulsow elktrycznych to nie wymiana informacji jak miedzy komponentami PC-ta, tylko okreslanie stanu calego systemu. Mozg nie mysli swoimi czesciami-mysli caly, caly czas calym soba, a neurony to nie procesory o jakims wysokim zegarze. Ale poniewaz 95% naukowcow to debile to sie strasznie dziwia, jak odkryja goscia ktory z polowa czy cwiartka tego organu robi to samo, co reszta ludzi, zwalajac to na fakt ze w mozgu jest "duzo palaczen i duzo powtarzanych systemow zapasowych". Debile.

SGU kaze nam uwierzyc w mnostwo durnych rzeczy idacych w tym kierunku. Ze, po pierwsze, da sie zapisac czlowieka w postaci programu i wrzucic na dysk twardy. O ile jest jak najbrdziej mozliwe stworzenie programu ktory bedzie symulowal czlowieka, to od symulacji do prawdziwego bytu droga nie tyle daleka, co nie istniejaca. Haczykiem jest tutaj to, ze jestesmy tak ewolucyjnie skonstruowani, by rozpoznawac jako istote zyjaca cos, co porusza sie, dziala i reaguje na bodzce-a wie oceniamy cos po jego funkcjach. Nie zas po tym JAK te funkcje osiaga. To odruch. I w tym wypadku blad. Bo uzywajac tej samej logiki nalezaloby samolot uznac za ptaka - skoro lata. Na tym bledzie oparty jest test Turinga-jedno z najwiekszych samooszustw naszego mozgu na jakie wpadlismy. Na jego podstawie twierdzi sie ze jesli czlowiek moglby rozmawiac z maszyna na dowolny temat i nie zorientowalby sie ze to maszyna to oznaczaloby to, ze jest tak samo inteligentna jak on, z czego wysnuwaja ludziska wniosek ze maszyna=istota myslaca. Ani istota, ani myslaca. Zbior algorytmow to zbior algortymow. To przyblizenie, opis reakcji, to przewidzenie tychze i tyle. W najlepszym razie mozna w ten sposob zrobic sobie hologram rodem z Star Treka-to jak dotad jedyny twor SF ktory zrozumial na czym rzecz polega, choc wyszlo mu to przypadkiem (i notabene tutaj zaslugi ma beznadziejny Voyager-akurat to bylo mocna strona serialu. Bo fakt, ze Doktor sie rozwijal i byl traktowany jak czlowiek nigdy nie przeslonil faktu, ze to martwy hologram bez zycia. Ale poniewaz Federacja to masa oswieconych hipisow to trakatowano go z godnoscia-stwierdzajc ze moze hologramy nie sa prawdziwymi istotami, ale jesli bedzie sie je traktowac bez szacunku to ucierpi na tym nasze czlowieczenstwo.)

Tak wiec wiara w to,z e zaorwno gin jak i Amanda zyja-to glupota. Zalozywszy, ze taka procedura bylaby odpowiednio zrobiona-a nie zostala, o tym za chwile-to bedac zapisem komputerowym nie sa niczym wiecej, niz matematyka. A myslenie w ten sposob mozna symulowac chocby majac zaledwie papier i olowek, piszac krok po kroku odpwiedni program. Tak wiec to, co obecnie jest Gin i Amanda to po prostu program komputerowy-oszustwo. Bardzo dobre, ale mimo to oszustwo. Nie zmienia to faktu, ze mgoa byc uzyteczne-i tu lezy glowny potencjal tej technologii w ktory jestem sklonny uwierzyc-budowa skomplikowanego AI na wzor czlowieka. Bo normalnie to AI probuje sie sklecic "na sucho" jako odpowiedni program, co jest niesamowicie trudne i bylo nie bylo niebezpieczne. W tym wypadku nastapiloby zeskanowanie delikwenta i na tej podstawie zbudowanie jego realistycznej symulacji wewnatrz komputera. Teoretycznie wiec mialby on taka sama "uzytecznosc" jak pierwowzor. No ale nie bylby ani zywy ani prawdziwy. Niestety, takie realistyczne traktowanie takiego AI kloci sie z zasada fabularyzatorskiej tradycji, ktora nakazuje tworzenie konfliktow i lamanie a nie ustanawianie regul. Utarlo sie wiec, ze kazde odpowiednio zaawansowane AI powinno byc traktowane jako zywe, ale "inaczej". Ze to tez forma zycia, ale troche inna. I inne glupoty. Jasne, to w takim razie powinnismy z taka sama emfaza traktowac komputer Watson albo zwyklego bota na forum. Albo krzeslo.
Tak wiec ani Gin ani Amanda nie zyja. Nie ma ich. Finito. Nie zmienia to fkatu, ze sa na ich podstawie zbudowane odpowiednie programy ktore symuluja ich funkcje-co jest fajne i ciekawe. No ale to nie jest zycie. To jest komputer. Algorytm. Matematyka. Czy jeslibym, majac odpowiednio duzo papieru i olowkow zapisal "Amande" na papierze w postaci rownan, to ona by zyla? No nie. Ale mialbym jej "zapis".

I to sproawdza nas do kolejnego punktu, czyli do pytania "No dobrze, ale moga byc z powrotem zaladowane do jakichs cial i w ten sposob beda zyc, wiec wszystko jest OK". Nie, nie jest OK. Wcale a wcale. I Gin i Amanda nie zyja, kropka. Zmarly kilka odcinkow temu. To, co otrzymalibysmy po takim zabiegu to nie one, ale bardzo podobne-praktycznie identyczne-osoby stworzone na ich wzor. Ale to nie sa tak naprawde one. To nowe istoty, ktorych podobienstwo do oryginalow nie ma nic do rzeczy. Tak jak mowilem-zdolnosc do wykonywania tych samych funkcji nie zalatwia sprawy. Kwestie rozpykal ponad pol wieku temu Stanislaw Lem w swoich "Dialogach"-teraz do kupienia w kolekcji "Gazety Wyborczej", bo przez dekady nie mozna bylo dostac tej ksiazki nigdzie. Opisuje on ten problem mniej wiecej tak:
Otoz zalozmy, ze mozna odtworzyc kogos atom po atomie, dokladnie co do joty. Tak wiec jesli ten ktos umrze, to mozna z materii stworzyc go na nowo takim, jakim byl w momencie smierci. Czy to oznacza, ze zyje dalej i oszukal smierc? Nie. Lem obrazuje to uzywajac tego hipotetycznego urzadzenia do uratowania zycia skazancowi, ktory ma zostac poslany na smierc. Skazaniec zgadza sie i jest uradowany pomyslem, ale wtedy Lem ustami innej postaci pyta-no dobrze, a jesli cos by mi sie pomylilo i urochomilbym maszyne ZANIM umrzesz? Stworzylbym wtedy drugiego ciebie. Czy wtedy ten nowy bylby toba? Odpowiedz: nie. No ale nadal jest watpliwosc-bo chodzi o to, by nie kreowac paradoksu, tylko zeby po smierci zrobic to odtworzenie. No dobrze, pyta Lem, ale co jesli kat spartoli robote i po egzekucji ciebie, skazancze, ktos odratuje a ja juz uruchomie maszyne wedle wczesniejszej naszej umowy? Co wtedy? Czy ten nowy to bedziesz ty? Czy moze ten, ktorego odratowano? I to zamyka dyskusje, bo oczywiscie NIE. Tym samym Lem obala jedna z podstaw singularitarianizmu i to wtedy gdy Kurzweil jeszcze bawi sie swoim siusiakiem w wannie jak mama nie patrzy, bo jest polowa lat 50-tych XX wieku gdy pisze te slowa.

Tak wiec odtworzenie kogos na podstawie zebranej o nim informacji-obojetnie jak dokladnej i jak precyzyjnej-nie sprawia, ze ten ktos ozyje. Otrzymalismy tego kogos kopie. Ale to nie on. To dwie rozne osoby. Praktycznie identyczne, zachowujace sie podobnie jesli nie tak samo-ale to nadal dwie osoby. Sadzenie, ze dla nikogo to nie bedzie roznica jest jednym z grubszych debilizmow. Przeciez brak logiki w takim twierdzeniu widac jak na dloni. Juz pomijam pytanie jak mozna wbic w juz istniejacy mozg zapis tresci mozgu innego-przeciez to nonsens. To nalezaloby caly taki mozg przebudowac a potem "puscic" go na opdowiedni "bieg" przez n-lat tak by odtworzyly sie wszystkie procesy ktore doprowadzily do wyniku zwanego "Amanda Perry" czy "Gin". Innej metody nie ma. Mozna informacje o mozgu zebrac-tak. Ale to nie dziala w druga strone-nie mozna jej z powrotem "wtloczyc". Bo tam JUZ cos jest. I nie mozna tego usunac, bo nalezaloby usunac caly mozg. Nawet ten kurzweilowski glupawy mind uploading nie jest AZ TAK durny, bo po kolei wykraja neurony, skanuje je i wrzuca do kompa, a zamiana tkanki zywej na sztuczna wyglada podobnie, tylko ze wykrojony kawalek jest zastepowany sztucznym o takiej samej konfiguracji. To, ze to i tak bez sensu bo wyciagajac dany kawalek-neuron czy ich grupe-z mozgu zmienia sie uklad, ktory utraty nawet nie zauwaza, a dany kawalek staje sie bezuzyteczny i martwy, zas jelsi zastpeowac to sztucznym to sie de facot wytworzy dwa rozne osrodki majace osobne stany i tylko pozornie polaczone poprzez funkjconalizm-to dla poczciwego glaba Raya nie ma znaczenia-ale to tylko inzynier, co on wie. Jego najwieksze osiagnieice to glupi syntezator, a nie C-3PO.

Tak wiec i Amanda i Gin nie zyja, a Eli czy Rush to albo idioci, albo samooszukujacy sie zrozpaczeni ludzie a reszta jest zbyt durna by wiedziec jak bardzo sie zapedzili w swoich twierdzeniach. Cos jak Polacy wykupujacy jodyne bo w Japonii prety paliwowe sie przegrzaly-niewiedza.

Ale malo tego. Problem nie konczy sie tutaj! Jest jeszcze kwestia, ze procedura dzieki ktorej powstaly programy Gin ver 1.0 i Amanda ver 1.0 jest durna jak klaki szumiace kolo sraki. Otoz SGU kaze nam wierzyc ze swiadomosc moze istniec bez mozgu i fruwac gdzies w przestrzeni-gdzie, jak, skoro Destiny pokonalo gigantyczne odlegosci od czasu ich smierci-nie mam pojecia. Ze niby swiadomosc to jakis sygnal ktory mozna jak radio nadac i wisi on jako fala? Uhm. Okej. A wiec mozg ludzki ma sile takiego Jowisza, ze nadaje tak silny sygnal? Nie, wlasciwie to nawet to nie ma sensu, bo fale radiowe sa ograniczone predkoscia swiatla, tymczasem to tutaj nie... Uhhh... no ale rzecz nie ma byc rozumiana doslownie, bo przeciez wszystko przez kamienie, ktore Gin i Amande "przechowywaly". Tak wiec w ten sposob po prostu SGU mami nas, zaslaniajac fakt ze scenarzysci wlasnie powiedzieli ze duchy istnieja. Zastanawia mnie fakt, ze to tylko swiadomosc tych osob ocalala, a jednoczesnie oprocz niej tez cale ich "ja" do tego stopnia, ze praktycznie ocalal caly ich mozg i cialo bo do funkcjonowanie mzogu potrzebne jest cialo ( nie, nie mozna sie bez tego obejsc robaczki-zdaje sie jednak ze bedac juz w Destiny statek ten problem rozwiazal w jakis sposob, bo nadal im symulowane ciala).

Tymczasem do tej pory wydawalo sie, ze nic przez kamienie nie jest "oddzielane" od czlowieka, tylko "nadawane" na wielka odleglosc (najpopularniejsza teoria: dzieki jakiejs wersji splatania kwantowego) i "spinane" z innym cialem, co obrazowal fakt ze w momencie skokow w FTL nasi bohaterowie wracali do swoich cial. Oznaczalo to, ze nadawanie zostalo przerwane. Ale tutaj nagle mamy uwierzyc, ze mozgi sa traktowane jak dyski twarde, a kamienie kopiuja ich zawartosc, wysylaja do siebie i zamieniaja miejscami? Przeciez to nie ma sensu bo raz ze tak to do tej pory nie dzialalo a dwa-ze to, jak juz pisalem, durne jak klaki kolo sraki.

Swiadomosc nie stanowi czlowieka! To tylko "zewnetrznosc" jego "ja", swoisty bufor do ktorego mozg laduje wyniki swoich dzialan i sie sam nad nimi zastanawia zanim wrzuic je w jakis feedback, dzieki ktoremu organizm jako calosc moze lepiej dzialac w srodowisku, bo przewiduje swoje akcje, reakcje i interakcje z swiatem zewnetrznym, jest wiec zdolny nie tylko do odpowiedzi na bodziec, ale i do refleksji nad jego znaczeniem. Jesli w jakis sposob oddzielic w danej chwili swiadomosc od reszty mozgu, to bedzie to naprawde mglisty zlepek mysli i informacji, ktory da wrazenie danej osoby w danej chwili najwyzej, ale nie daa jej calej! Tak wiec OK, Gin pamieta moment swojej smierci i wlasnie tak to wygladaloby. Bylaby zafiksowana na tym momencie, caly czas by umierala duszona przez Simeona i mialaby te mysli, ktore akurat jej wtedy na "wierzch" wyplynely i "ogolnosc" Gin, jej "wrazenie" bylyby gdzies z tylu, ale TO WSZYSTKO. Bo zeby miec cala Gin nalezaloby ja CALA zeskanowac i przeniesc do komputera w formie programu inaczej to NIE MA SENSU. W praktyce wygladaloby to tak, jak to pokazuja w horrorach o nawiedzonych domach-duchy to jakies opetane jedna mysla morony robice rzeczy bez sensu a wszystko dlatego bo pamietaja swoja smierc. Z takim "cosiem" nie mozna pogadac, porozumiec sie ani nic. Mowiac inaczej: tyle sensu w tym pomysle z swiadomoscia co w idei, ze mozna kogos uratowac przeszczepiajac jego noge komus innemu. To tylko CZESC poprzedniej osoby, a nie ona cala. Bez reszty procesow mozgu-juz pomijam fakt, ze bez mozgu jako materii ktora te wszystkie procesy wytwarza bo to juz omowilem-to jest niewiele warte. Oczywiscie o tym, jak niewiele decyduje drobny szczegol- mianowicie ile z calosci procesow w mozgu jest dostepna w swiadomosci? Poki co nauka odpowiada: niewielka czesc. No, mozna spekulowac ze to nie do konca prawda, ale nie mozna twierdzic, ze calosc mozgu to swiadomosc, bo nie dosc ze to bzdura to jeszcze w tym samym odcinku pada stwierdzenie odwrotne. W koncu Chloe dlatego dostala w czerep Gin i Amande, bo zasnela, a wiec jej swiadomosc "odplynela" (swoja droga to nie jest prawda, wtedy tylko wylaczany jest kawalek mozgu odpwiedzialny za odczuwanie rzeczywistosci, po prostu mozg czysci pamiec o snie chyba ze ktos odpowiednio trenowal by to sie nie dzialo-co swoja droga jest tez sposobem na osiagniecie tzw. "swiadomego snu"). Tak wiec odcinek sam by sobie przeczyl jakby to powiedzial.

tak sobie myślałem, że podczas transferu statek ochładza pomieszczenie do temperatur przy których zaczyna występować nadprzewodnictwo (co miałoby swoją dość silną logikę), a tu guzik

Jawohl, to je babol. Bo okazuje sie ze tamto to byla po prostu sztuczka dla lepszego efektu, a ze teraz byla niewygodna to o niej zapomniano... NAGLE. Cholera, przeciez dwa odcinki temu powtorzyli ta scene z Rushem2.

Co mnie najbardziej boli to instrumentarium Pradawnych (aż mam ochotę napisać "pradawnych") - cywilizacja, która jest w stanie zbudować taki potężny statek kosmiczny używa urządzeń rodem z XX wieku

Prawda, prawda- i z tym steampunkiem tez. Spowodowalo to wybaluszenie mojego jednego oka i uniesienie brwi nad drugim-wygladalem przesmiesznie przez jakas minute, potem machnalem na to reka. To nie sa Pradawni, tylko pradawni. Tfu, co ja gadam-to jacys starozytni sa, a nie pradawni. Pradawni z malego "p"-nie wspominajac o tych z duzego "P"-mieliby jakies swietne urzadzenia potrafiace zszyc tetnice udowa na odleglosc kilometra zdalnie bez rozcinania pacjenta gdy ten idzie strzelic kloca w kuferek, a po tej operacji poszedlby na jogging i nic by nawet nie wiedzial. Ja rozumiem, ze starano sie pokazac, ze to starsza technologia, no i miec odpowedni poziom dramaturgii-a to najlepiej osiagnac porze zuzywanie czegos, co mozmey latow zidnetyfikwoac i zoruzmiec (wymyslne procedury medyczne przy uzyciu zaawansowanej techniki nie sa w ogole dramatyczne. Czy ktos z nas drzal nad tym czy urzadzenie goa'uld zdpla uleczyc czyjas rane na czas? Albo Sarkofag?). Ale mimo wsyzstko... naprawde... jakos smiem watpic by cywilizacja zdolna do budowy takiego statku czy Wrot nie miala lepszej techniki medycznej niz my. To bylo naprawde zenujace. Tanie. I glupie.

Najważniejsze czy jeden z drugim dostaną jakiś antybiotyk (no trochę łażą po tych planetach, więc jest szansa, że coś odpowiedniego znaleźli) - bez antybiotyku i tak dostaną sepsy ;)...

Z tego co pamietam toksyna z "Time" ktora normalnie zabija odpowiednio zaaplikowana w malej dawce ma takie dzialanie i juz tego tak uzywano.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 31.03.2011 - |01:53|

  • 2
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#19 katja

katja

    Grupa Hatak

  • Grupa Hatak
  • 704 postów
  • MiastoArrakis

Napisano 31.03.2011 - |07:05|

A co do "syfu" - i tak był, więc jedna czy dwie osoby więcej wcale by go jakoś znacząco nie zwiększały. Najważniejsze czy jeden z drugim dostaną jakiś antybiotyk (no trochę łażą po tych planetach, więc jest szansa, że coś odpowiedniego znaleźli) - bez antybiotyku i tak dostaną sepsy ;)...


nie ma mowy, minus zostaje! za spocone łachy, których nie zmienili nawet dla przyzwoitości ;P
  • 0
GG/L/MC/SS d+x s: a--- C+++(++++) !U--- P L---@ !E W+++ N- !o K--? w+ !O !M !V
PS++$ PE- Y+ PGP--@ t++ 5+++ X+++ R tv- b+++ DI+ !D- G++ e(++++) h-- r+ x*>**

I always hope for the best. experience, unfortunately, has taught me to expect the worst.

#20 Don Pabloss

Don Pabloss

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 22 postów

Napisano 31.03.2011 - |07:19|

@Sakramentos
Jeżeli Ginn i Perry złapane przez pradawieńsko-kamienne radio mamy uznać tylko za coś w stylu kopii, to kim są osoby przechodzące wiele razy przez wrota i nawet nie wspominając o Asgard beamie, przechowalni dartów Wraith czy innych transporterach? Kopiami, innych kopii? Przecież w gruncie, rzeczy człowiek wchodząc w horyzont zdarzeń/korzystając z teleportacji jest dezintegrowany (zabijany?) i później odtworzony. A n-ty klon Thora Thorem już nie był? Przecież całą świadomość Asgardczyka można było zmieścić na kilku kryształach z Hat'aku. Możliwość ożywiania (odtwarzania, kopiowania - jak zwał tak zwał) osób na podstawie samej świadomości w świecie Gwiezdnych Wrót przyjmuję jak aksjomat, tak jak przyjąłem do wiadomości, że wszyscy w Mlecznej Drodze i Pegazie (poza większością mieszkańców Ziemi) mówią po angielsku, ale piszą we własnych językach.
  • 1




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych