Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 05x01 Eleventh Hour


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Oceniamy odcinek (11 użytkowników oddało głos)

Oceniamy odcinek

  1. 10 (1 głosów [10.00%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 10.00%

  2. 9 (4 głosów [40.00%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 40.00%

  3. 8 (1 głosów [10.00%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 10.00%

  4. 7 (4 głosów [40.00%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 40.00%

  5. 6 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  6. 5 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  7. 4 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  8. 3 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  9. 2 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

  10. 1 (0 głosów [0.00%])

    Procent z głosów: 0.00%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1 psjodko

psjodko

    TIME LORD

  • Moderator
  • 2 337 postów
  • MiastoLeżajsk

Napisano 07.01.2010 - |13:05|

Eleventh Hour

::. GRUPA TARDIS .::


#2 Magnes

Magnes

    Sierżant sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 195 postów
  • Miastowiocha na Śląsku

Napisano 04.04.2010 - |16:13|

Nie jest zły ten nowy Doktor, a Amy jest po prostu "cute". Odcinek wydał mi się trochę... cichy... jak na Doctora Who, może przestali wreszcie przesadzać z głośnością, obejrzę zaraz ponownie, żeby ocenić.
  • 0
http://magory.net - moja strona

#3 Atlantis

Atlantis

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 481 postów
  • MiastoKraków

Napisano 04.04.2010 - |18:56|

Nie jest zły ten nowy Doktor


Powiedziałbym nawet więcej - Matt Smith zapowiada się na naprawdę niezłego Doktora. Podobnie jak inni fani miałem wiele obiekcji co do tego wyboru - w końcu najmłodszy z aktorów wcielających się w tą rolę. W dodatku specyficzna fryzura w jakiej wystąpił na jednym ze zdjęć sprawiła, że na Usenecie zyskał przydomek "Emo Doctor". ;) Teraz mogę oficjalnie przyznać, że moje wątpliwości zostały rozwiane. Wiek aktora jakoś nie rzuca się w oczy, głównie dzięki specyfice postaci. Doktor z zasady z jednej strony często się wygłupia i wiele rzeczy traktuje jak zabawę, z drugiej strony jego wizerunek obejmujący ekscentrycznie zestawione stroje, niby eleganckie, ale trochę jakby z innej epoki. ;) W tej mieszance ginie gdzieś odczucie co do "prawdziwego" wieku tej postaci.
Smith w dodatku gra podobnie do Tennanta, chociaż go nie kopiuje.

a Amy jest po prostu "cute".


To mało powiedziane. ;) Tutaj scenarzyści (a może raczej osoby przeprowadzające casting) naprawdę trafili w dziesiątkę wybierając Karen Gillian do roli nowej towarzyszki Doktora. Zresztą... Trudno jest mi być obiektywnym w tej materii - ona zwyczajnie łączy w sobie cechy, do których mam słabość, jeśli chodzi o kobiety. :>
Po pierwsze fakt, że jak sam to napisałeś jest "cute" (po angielsku chyba lepiej to brzmi). Po drugie rude włosy, zresztą nie tylko włosy - typ urody, charakterystyczny dla [naturalnie] rudowłosych kobiet. ;) No i po trzecie ten jej szkocki akcent...

Serial uwielbiam i nikt nie musi mnie do niego przekonywać, ale teraz zwyczajnie pojawił się kolejny powód, by czekać z niecierpliwością do kolejnego odcinka. ;)


Odcinek wydał mi się trochę... cichy... jak na Doctora Who, może przestali wreszcie przesadzać z głośnością, obejrzę zaraz ponownie, żeby ocenić.


Może faktycznie - po raz kolejny Ziemia była w niebezpieczeństwie, ale tym razem obeszło się bez jakichkolwiek eksplozji, uciekania przed wrogami w co drugiej scenie, ukrywania się, wystrzałów z laserów i tak dalej. ;) Może to i dobrze - taka chwila odprężenia po pełnym akcji "End of Time", przed tym co nas czeka (sądząc po scenkach na końcu odcinka).

BTW mam wrażenie, że scenarzyści lubią Douglada Adamsa. W ostatnim odcinku Torchwood mieliśmy oczywiste nawiązanie do "Autostopem przez Galaktykę" (sposób w jaki Harkness opuścił ziemię udając się na swoje dobrowolne wygnanie), tutaj technologia NTP (Nie Twój Problem) oraz obca flota na orbicie gotowa zniszczyć Ziemię, tylko i wyłącznie przy okazji "zajmowania się się swoimi sprawami", ignorując sześć miliardów mieszkańców. Postępowanie obcych trochę w stylu Judoon, przy czym oni przynajmniej stosują się do zasad Proklamacji Cieni. ;)

Użytkownik Atlantis edytował ten post 04.04.2010 - |18:57|

  • 0
Dołączona grafika
"Władza to nie środek do celu; władza to cel"
/George Orwell - Rok 1984/

#4 Magnes

Magnes

    Sierżant sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 195 postów
  • Miastowiocha na Śląsku

Napisano 05.04.2010 - |07:49|

Nic dziwnego. Douglas Adams pisał scenariusze do starego Doctora Who oraz jest w sumie ikoną brytyjskiego SF.
  • 0
http://magory.net - moja strona

#5 cLoNe_xx

cLoNe_xx

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 83 postów
  • MiastoJelenia Góra

Napisano 05.04.2010 - |12:30|

Obawiałem się tego doktora a nawet lepiej mi przypadł do gustu niż Tannet po pierwszym swoim odcinku :D Amy też jest super chyba najbardziej podoba mi sie ze wszystkich towarzyszek jakie miał w nowym doktorze :) Po ostatniej wkurzającej mnie donny to jest po prostu super. I zapowiada się poprostu świetnie. Nawet widać było, że wrócą aniołki w końcu Blink najlepszy odcinek jaki chyba był dla mnie ofc :D
  • 0

#6 owczarnia

owczarnia

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 399 postów
  • MiastoGdynia

Napisano 05.04.2010 - |20:11|

Nie. Sorry, ale po prostu nie.
  • 0
::. GRUPA TARDIS .::

#7 Krusty

Krusty

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 675 postów
  • MiastoKalisz

Napisano 05.04.2010 - |20:14|

Spokojnie owczarnia zmienisz zdanie. ;) Ja też byłem sceptycznie nastawiony przez dłuższy czas ale on naprawdę jest lepszy niż T, już ma lepsze recenzje na świecie.
  • 0

#8 cLoNe_xx

cLoNe_xx

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 83 postów
  • MiastoJelenia Góra

Napisano 05.04.2010 - |22:43|

Dokładnie jak dla mnie też dużo lepszy niż tannet. Tamten według mnie był za mało zwariowany jak na doctora nie mówie, że go nie lubiłem ale zapowiada się naprawdę fajny sezon :)
  • 0

#9 yacca

yacca

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 3 postów

Napisano 06.04.2010 - |12:25|

Dokładnie jak dla mnie też dużo lepszy niż tannet. Tamten według mnie był za mało zwariowany jak na doctora nie mówie, że go nie lubiłem ale zapowiada się naprawdę fajny sezon :)


Oby - ostatni - ten z Tennantem był okropnie słaby. Przeciwnicy bez jaj (Boże, gdzie ten cudowny odcinek z wymianą zdań między Dalekami, a Cybermanami, gdzie byłem posikany ze śmiechu albo The Family of Blood, etc.), mdłe scenariusze - w zasadzie nie zapamiętałem nic wartego uwagi z tego sezonu. Ot, takie tam - bla bla. Nic ciekawego. Sezony od I-III były genialne. Tam człowiek zżywał się z bohaterami, jakoś przeżywał treść każdego odcinka. IV to już lipa. W najnowszym - z nowym doktorem - jest tak sobie. Oby to nie była powtórka czwórki. Pociesza mnie, że mają być Dalekowie i Cybermani. Może chociaż ten wątek zatrybi. Nowy Doktor, moim zdaniem, daje radę. Nowa towarzyszka - również.

Użytkownik yacca edytował ten post 06.04.2010 - |12:37|

  • 0

#10 Magnes

Magnes

    Sierżant sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 195 postów
  • Miastowiocha na Śląsku

Napisano 06.04.2010 - |13:06|

Może się po prostu znudziłeś. Jeśli dobrze pamiętam, to ostatni sezon to między innymi dla mnie najlepszy odcinek jaki był - Midnight. Musisz też liczyć dość interesujące filmy do tamtego sezonu. No i pierwszy odcinek z tłuszczowymi stworkami był zarąbisty, ech, za chwilę się tak nakręcę, że obejrzę ponownie. ;)
  • 0
http://magory.net - moja strona

#11 owczarnia

owczarnia

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 399 postów
  • MiastoGdynia

Napisano 06.04.2010 - |14:40|

Też czytałam recenzje i szczerze mówiąc, mam je w nosie. Oglądałam ten odcinek z bijącym sercem, bo mimo wszystko bardzo chciałam, żeby mi się spodobał. Kocham Tennanta, ale Doktor to mój ulubiony show, smutno by mi było bez niego - tak więc BARDZO chciałam dać Smithowi szansę. I w sumie nadal ją daję, ale póki co dowiedziałam się tyle, że koleżka mnie niemiłosiernie wkurza. Przez pół odcinka jechał Tennantem, przez drugie pół był kompletnie nijaki. I do tego okropnie się ślini przy mówieniu. Sam odcinek chaotyczny, za dużo, za szybko, w efekcie zero emocji. Przekombinowane. I ani trochę nie kibicowałam Doktorowi, było mi doskonale obojętne czy mu się uda, czy nie - a to już bardzo źle świadczy.

Chociaż i tak jestem bardziej otwarta niż moje dziecko, które z godnością odmówiło oglądania w ogóle. Dla niego Tennant to był ostatni Doktor, na nim serial się skończył. Na informacje o przychylnych recenzjach (niektóre nawet obwołały już Smitha "najlepszym Doktorem dotychczas") zareagował oburzeniem i w sumie go rozumiem. Ludzie są okropni, jednego dnia płaczą i "nie odchodź!!!", a następnego "niech żyje król!"...

Użytkownik owczarnia edytował ten post 06.04.2010 - |14:43|

  • 0
::. GRUPA TARDIS .::

#12 Magnes

Magnes

    Sierżant sztabowy

  • Użytkownik
  • 1 195 postów
  • Miastowiocha na Śląsku

Napisano 06.04.2010 - |14:44|

Nie podchodzisz do serialu trochę zbyt dziecinnie (zauważ, że bardzo podobnie zareagowało twoje dziecko)? Chodzi mi o to, że czy to aż takie ważne czy podoba nam się gra Doktora w pierwszym (!) odcinku oraz sam pierwszy (!) odcinek oraz to czy jest lepszy czy gorszy od Tennata? Mnie wystarcza, że jest inny - jest to ciekawa odmiana.
  • 0
http://magory.net - moja strona

#13 owczarnia

owczarnia

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 399 postów
  • MiastoGdynia

Napisano 06.04.2010 - |15:07|

Nie, ja raczej myślę, że jestem już za stara na takie zmiany ;). Btw, moje "dziecinne" dziecko ma siedemnaście lat ;).

Na pewno podchodzę do tego zbyt emocjonalnie, ale o tym wiedziałam już po odejściu Rose. Jestem stała w uczuciach, jak pokocham, to tylko raz :). Żadna Martha ani nawet Donna nie były w stanie zająć jej miejsca, mimo iż mogę jak najbardziej obiektywnie stwierdzić, że w serii z Marthą były jedne z najlepszych odcinków Doktora w ogóle (Blink, Human Nature i The Family of Blood, cały finał z Masterem), a Donna była po prostu boska. Oglądałam i tęskniłam za Rose, no, ale był jeszcze Tennant. Teraz zabrakło obu postaci, które pokochałam w tym serialu, więc trudno, żebym była nastawiona entuzjastycznie. Starałam się być jednak obiektywna i właśnie obiektywnie stwierdzam, że niestety, ale ten odcinek był dla mnie klapą, a Smith niczego ciekawego (znowu: jak dla mnie) nie pokazał.

Zobaczymy, co będzie dalej. Czyż nie napisałam, że jednak mimo wszystko wciąż daję mu szansę?
  • 0
::. GRUPA TARDIS .::

#14 LunatiK

LunatiK

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 764 postów

Napisano 06.04.2010 - |22:11|

Rose była pierwsza więc wiadomo. Niestety jej chwilowy powrót sporo popsuł w legendzie

Martha była...
...
I chyba tylko tyle mogę o niej powiedzieć.

Donna, świetna naprawdę przyjemna.
W Amy czuć lekkie wzorowanie się poprzedniczką ale w znacznie lepszy sposób. A w pierwszym pojawieniu się nawet przyćmiła Doktora. Zastanawiam się czy to celowy zabieg czy też dziewczyna ma więcej tego czegoś
  • 0
Kapitan Bomba - Idealny SF :P

Dołączona grafika

#15 owczarnia

owczarnia

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 399 postów
  • MiastoGdynia

Napisano 06.04.2010 - |23:43|

Rose była "pierwsza" tylko w nowej serii. Dla tych, którzy znają Doktora nieco dłużej, niż od 2005 roku, była to po prostu kolejna towarzyszka :).

Billie Piper może nie zwalała z nóg grą aktorską, a i scenariusze odcinków niejednokrotnie pozostawiały co nieco do życzenia. Budżet był skromniejszy, więc i efekty specjalne nie tak okazałe, a jednak na ekranie panowała magia. Brała się ona z bezwarunkowej chemii, jaka od pierwszego odcinka zaistniała między Rose a Doktorem, zarówno w przypadku Ecclestona, jak i Tennanta. Od chwili, w której odeszła Rose, magia zaczęła stopniowo przygasać, bo zabrakło chemii. Tennant oczywiście ciągnął na swoich barkach całe przedstawienie najlepiej, jak potrafił, ale brak chemii ział dziurą nawet z jego oczu. Teraz zaś, kiedy zabrakło również i jego, została po prostu pustka. Kolejny, być może nawet całkiem fajny, ale zupełnie już zwykły serial. Tak się rzeczy mają na chwilę obecną. Czy Matt Smith i Amelia Pond potrafią to zmienić? Szczerze mówiąc, wątpię. Ale czas pokaże.
  • 0
::. GRUPA TARDIS .::

#16 OmniSzron

OmniSzron

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 20 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 25.04.2010 - |23:39|

Matt Smith póki co bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Na pewno trudno jest dla niego wejść w buty Tennanta, ale póki co, można powiedzieć sobie, że sobie poradził. Zakładam, że jego Doktor będzie przez jakiś czas jeszcze ewoluował. Na pewno pomagają mu dialogi napisane przez Moffata (pierwsze słowa Doktora: "czy mogę dostać jabłko?").

Amy wygląda dość hipnotyzująco (szczególnie gdy robi te swoje wielkie oczy). Wydaje się też być pozytywnie szurnięta, choć bez przesady. Gra dość naturalnie i ma wdzięk. Podoba mi się.

Scenariusz odcinka był bardzo dobry. Moffat słynie już z tego, że lubi widza przyprawiać o dreszczyk przy pomocy zupełnie zwyczajnych rzeczy. W odcinku z Biblioteką była to ciemność, w "Blink" mruganie, a w odcinku z Madame de Pompadour, tykanie zegara. Tym razem straszy nas (choć krótko) pęknięciem w ścianie. Świetny zabieg.

Podoba mi się też jak Moffat bawi się relatywnością czasu w swoich scenariuszach. W tych trzech poprzednich wprowadził kolejno: River Song, kobietę, która znała Doktora w przyszłości, Płaczące Anioły, które dotykiem przenosiły ludzi do przeszłości i statek kosmiczny, połączony kanałami czasoprzestrzennymi z różnymi fragmentami życia swojej patronki (Madame de Pompadour). W Jedenastej Godzinie mamy za to biedną Amelię, której Doktor obieca, że wróci za 5 minut, aby pojawić się 12 lat później. Choć dla niego minęło 5 minut, gdy wraca, zastaje dojrzałą dziewczynę zamiast kilkuletniej dziewczynki. No, a potem znowu przez przypadek opuszcza ją na 2 lata. To wszystko w prosty sposób nakreśla różnicę pomiędzy ludźmi a Władcami Czasu i tym jak postrzegają oni czas. Gdy żyje się ponad 900 lat i podróżuje przez miliardy lat, to 12 lat wydaje się niczym.

Przyczepić mogę się do trzech rzeczy w tym scenariuszu. Jedna, to postać Więźnia Zero. Nie podobało mi się to, że przez większość odcinka był tak naprawdę zupełnie pasywny. Oprócz szczerzenia się dziwnymi zrastającymi się zębami nie robił nic, co wydawałoby się groźne. Przez większość czasu tylko stał i gadał (szczekał). Podobno urządził jakąś jatkę na oddziale śpiączkowym w szpitalu, ale nie widzimy jej efektów, więc dla mnie pozostaje on nadal tylko szczerzącym się zmiennokształtnym, który zamiast zagrażać swoim ofiarom, wolał z nimi rozmawiać.

Druga rzecz, to przepowiednia, którą zdradza Doktorowi, gdy teleportują go Atraxi (którzy swoją drogą też wydają się trochę sierotowaci jak na tak zaawansowaną rasę). Przepowiednia wyskakuje znikąd i po prostu wydaje się być wmuszona do scenariusza. Nie wiemy skąd Więzień Zero ma wiedzę na temat tego co się wydarzy i dlaczego tak spontanicznie dzieli się nią z Doktorem (z którym w zasadzie nic go nie łączy).

Trzecia i ostatnia rzecz, to ten cały zabieg z wirusem napisanym na komórce Rory'ego. Pomijając kwestie tego czy jest to możliwe, czy nie, to cały ten high-techowy zabieg trąci rozwiązaniem typu Deus Ex Machina. Wolę gdy Doktor radzi sobie z problemami w bardziej naturalny sposób (dyplomacją, dedukcją, sprytem), a nie nadnaturalną znajomością technologii komputerowej.

Tak naprawdę są to tylko małe zgrzyty i ogólnie podobał mi się ten odcinek debiutów. Nowy TARDIS też mi się podoba. Wydaje się być jeszcze bardziej pojemny, a nowe urządzenia na pulpicie są rewelacyjne. Na szczęście scenografowie pozostawili stary wieszak na płaszcze, bo była to jedna z moich ulubionych rzeczy w starym TARDISie.
  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych