Andromeda
#1
Napisano 29.08.2004 - |18:02|
i mam mieszane uczucia ... w calym serialu jak i w tym odcinku jest wiele niedomowien ...
slyszalem to z winy Kewina Sorbo ktory zwolnij jakegos goscia scenarzyste czy kogos podobnego ...
Wyskakuja z jakas kolejna rasa, starsza niz Trance i wogule ze niby Dylan jest jednym znich ...
ze byc moze byl on nawet przy stworzeniu swiat ...
A co z maszyna marzen czy jak to sie tam nazywalo ... co z dzwoneczkiem ( epizod 420 )ktory "zabija" glebie ??
Co z wolnymi rodnikami ( nie pamietam jak sie to nazywalo ) epizod z zjazdem naukowcow 3 galaktym jak agentka glebi wyjadala im "mozg" ??
Ten serial ma wiecej burakow niz star trek ...
#2
Napisano 29.08.2004 - |21:41|
Sezon czwarty totalnie wyniszczył tak wspaniały serial jak Andromeda.
O ile pierwsze trzy były z jajem, to reszta była po prostu bez sensu i nie trzymała się kupy.
Niestety...
A to był taki fajny serial...
Boję się, co stanie się w piątym sezonie, naprawdę się boję...
#4
Napisano 31.08.2004 - |08:41|
#5
Napisano 01.09.2004 - |07:34|
Zreszta sie z tego lekko [beeep]aty serial zrobil. Zbyt dziecinny - jakby komus kazali zagrac komiks dla niewyksztalconej hormonalnie mlodziezy i to bez zmian w scenariuszu (bez urazy dla fanow SpiderMana, ktory byl swietny ). Mam nadzieje ze w piatej sie poprawia. O ile piata bedzie (chociaz takie plany sa juz oficjalne)
#6
Napisano 09.09.2004 - |08:21|
Dylan zacznie swa podroz od poczatku ... w tm samy wszechswiecie ale od odzinkia 1x01 ... tak to by moglo wygladac
Zobaczymy co wykombinuja
Użytkownik BSL edytował ten post 09.09.2004 - |08:21|
#7
Napisano 09.09.2004 - |12:04|
#8
Napisano 16.09.2004 - |13:56|
#9
Napisano 07.03.2005 - |22:30|
Prawo Clarke'a
#10
Napisano 31.03.2005 - |12:30|
#11
Napisano 07.11.2005 - |21:36|
z tego co wszystcy pisza wynika to 3 sezony byle lepsze a 4 i 5 to juz słabiutkie
pozdro
#12
Napisano 08.11.2005 - |09:25|
ja dopiero obeirzałem 2 sezony i niedługo będe ogladał 3 i jestem bardzo ciekawy jak bardzo pokrecili nasza ukochana Andromede
z tego co wszystcy pisza wynika to 3 sezony byle lepsze a 4 i 5 to juz słabiutkie
pozdro
Ja dotrwałem do 4x10, na więcej mi sił zabrakło.... :/
#13
Napisano 08.11.2005 - |16:15|
mam nadzieje ze jak kiedys w przyszłosci obejrze wszystkie sezony włacznie z 4 i 5 ktore sa podobno fatalne
pozdro dla wszstkich fanów Andzi
#14
Napisano 11.11.2005 - |20:05|
Roddembery zostawiłanam dużo furtek dla rozbudowy tego serialu a Herkules je wszystkie zamknoł.
Osobiście uwarzam, że dobry scenarzysta + paru ludzi którzy przcowali z Roddemberym, dobry budrzet i wykożystując wątki zawarte w 1 i 2 sezonie, można by pociągnąć ten serial.... w tej chwili mógłby być kręcony nawet 7 sezon................
sie rozmażyłem...
albo 3...5 nie wyglądałyby tak jak teraz.
Herk zniszczył konsekwentną fabułę pierwszych sezonów.
#15
Napisano 29.11.2005 - |15:20|
To fakty ... te sezony nie trzymają sie kupy. Roddembery zostawiłanam dużo furtek dla rozbudowy tego serialu a Herkules je wszystkie zamknoł.
Codiak naprawde dobrze to powiedziales nawet sie troszke usmialem tymi słowami hehehhehehehhehehe
ale masz racje niestety :/ :/ :/
Użytkownik sneak127 edytował ten post 29.11.2005 - |15:21|
#16
Napisano 02.12.2005 - |20:10|
Witka po dłuższej przerwie.....To fakty ... te sezony nie trzymają sie kupy.
Roddembery zostawiłanam dużo furtek dla rozbudowy tego serialu a Herkules je wszystkie zamknoł.
Osobiście uwarzam, że dobry scenarzysta + paru ludzi którzy przcowali z Roddemberym, dobry budrzet i wykożystując wątki zawarte w 1 i 2 sezonie, można by pociągnąć ten serial.... w tej chwili mógłby być kręcony nawet 7 sezon................
sie rozmażyłem...
albo 3...5 nie wyglądałyby tak jak teraz.
Herk zniszczył konsekwentną fabułę pierwszych sezonów.
nio i tak do twoje wypowiedzi Codiak....
nie czepiam sie ...ale musze coś dopowiedziec......masz bracie racje na 100%
tylko poczytaj napisy na końcu i jak już sie zorientujesz kto został od 3 serzonu od któregoś tam odcinka jednym z producentów a dokładnie chba "Excluzive"
to wszystko łatwo poskładać....
P.S. oczywiście Kevin Sorbo
Andromeda ....miała całkiem dobre statystyki na SCi-Fi Chanele ...ale niestety HeraKLES JE ROZWALIŁ....
#17
Napisano 13.08.2010 - |22:44|
Przede wszystkim odpalając pierwszy odcinek wiedziałam tylko, że będzie moja ulubiona konwencja - bohater zagubiony w obcym świecie w wyniku podróży w czasie w taki, czy inny sposób. I że będzie tam He... Kevin Sorbo.
Uśmiech spełzł mi z ust podczas oglądania pierwszego odcinka, bo to nie to, czego się spodziewałam a "statek kosmiczny na patyku" i kostium Dawn (ogólnie - kostiumy) sprawiły, że aż mnie zęby zabolały.
Postanowiłam dać serialowi szansę - swoje lata ma, budżet pewnie nigdy nie był największy a z jakiejś przyczyny musiało się to doczekać tych pięciu sezonów.
Oglądam więc dalej i pojawiają się pierwsze cukiereczki. Beka, która w przeciwieństwie do reszty ferajny jest ubrana po prostu ładnie i trwa w tym do samiuteńkiego końca.
Harper i jego choroba, która była pierwszą rzeczą, która dobitnie stwierdziła, że nawet jeśli jesteśmy jeszcze w Kansas, to jest to zupełnie inne Kansas niż do tej pory, Dylanie (generalnie - uwielbiam Harpera, zaczynając od aktora, który go gra, poprzez linię dialogową aż do ścieżki z soundtracka. Nie dlatego, że jest wygadanym jajogłowym wątkiem komediowym, ale dlatego że czasami wątkiem komediowym być przestaje. I to naprawdę nie żre się z formą przedstawienia bohatera, doceniam dobrą konstrukcję).
Naturalnie pojawiają się pewne zgrzyty. Głównym zgrzytem był Rev Bem (serio - ten kostium miał przedstawiać małpę po en face z obrzynem?), drugim - grafika. Na grafikę starałam się nie patrzeć. Pomógł mi w tym Tyr, patrzenie na Tyra okazało się bardzo przyjemne (w tym bohaterze najbardziej lubię jego mimikę. Pełne przerażenia spojrzenia, kiedy Beka zaczyna z nim flirtować są bezcenne. W dodatku ten pan ma dobre teksty i umie je wypowiedzieć we właściwy sposó.
Dwa pierwsze odcinki jednak zostawiły mnie ze skrzywioną mordą. No bo niby wszystko fajnie, tylko, pomijając Harpera, jakoś tych zmian w uniwersum nie czuć. Na moje szczęście nie miałam co robić, więc odpaliłam odcinek trzeci. U, scenariusz na życzenie prawie że...
Chwila, czy oni przypadkiem nie wywalili w kosmos systemu zamieszkanego przez inteligentne istoty? Oj. Jakoś mało to przeżywali, musiałam trochę poburczeć. Bo co z tego, że źli i w ogóle, skoro mamy tutaj odwalony genocyd na skalę kosmiczną?
Odcinek szósty dał mi po nosie. Nie tyle kopnął w mentalne krocze, co wziął i strepował, bo kiedy Dylan zacytował twórcę atomówki, który zacytował Shivę rozdziawiłam gębę i tak mi zostało.
Mniejsza o marną grafikę i kostiumy (czy Harper przypadkiem nie przychodził na plan we własnych ciuchach?), mniejsza o naiwność Dylana i pewne bzdurki na rzecz ciągłości fabuły.
To, co trzymało mnie przy tym serialu przez trzy i pół sezonu (i mam nadzieję - utrzyma do ostatniego odcinka), to fajne, humorystyczne dialogi, przerzucanie się cytatami i aluzjami do literatury, niekiedy autoironia bohaterów (Stwierdziłbym, że Bóg rozpozna swoich, ale ktoś mi powiedział, że On nie żyje...). Oraz sami bohaterowie - słucha się ich przyjemnie i nawet Sorbo, który moim osobistym zdaniem jest lokalną kłodą drewna, ma swoje momenty. Ich zachowanie jest na tyle realistyczne, że jestem je w stanie kupić, wraz z wątkiem z Flashem, zamianą Trance, wiecznym kłamaniem i kombinowaniem Tyra (który się jąka, gdy jest zdenerwowany i za to jąkanie wręczyłabym aktorowi bukiet kwiatów, bo takie detale to niesamowite cacka). I Harperem, rzecz jasna, który pomimo bycia naczelnym komediantem jest jednocześnie najbardziej gorzką, mroczną postacią w radosnej bandzie złodziei i najemników, którzy dołączyli do kapitana-idealisty i jego straceńczej misji.
Hm, skoro już się rozgadałam, to może uczciwie wymyślę jakieś zakończenie ,bo głupio tak zostawiać przemowę bez uczciwego "Le Fin".
"Andromedę" ze względów dosyć oczywistych trudno się ogląda, kiedy konkurencją są błyszczące i skrzące Battlestary i inne produkcje, o których okryciu kurz nawet nie myślał, a danie temu serialowi szansy zjada więcej czasu niż zwykle. Ale jednocześnie draństwo ma swój własny i jedyny w swoim rodzaju klimacik i potrafi mocno zaskoczyć, kiedy człowiek tracił nadzieję, że coś z tego wyjdzie.
Albo to po prostu trafiło w mój gust i dało mi dokładnie taką pożywkę, jaką moja wyobraźnia uwielbia - puchaty i humorystyczny wierzch z masą rdzy i goryczki pod spodem z dodatkiem ratowania wszechświata.
Idealne dla miłośnika kiczu, jakim jestem (żeby nie było - kicz nie równa się u mnie z kiszką. To jest po prostu coś, co jest dobre, jeżeli nie bierze się tego w 100% na poważnie - jak Sweeney Todd).
A i jeszcze - jak do tej pory to w Andzi trafiłam na najlepszy epizod "powtórkowy". Alternatywne uniwersum, niby-to samo a jednak zupełnie co innego popełnianego przez Rhade... drobne detale, które sprawiały, że uniwersum było zupełnie, skrajnie różne od Dylanowego, takie bardziej ponure.
Dobra, ja już idę milczeć, bo jeszcze z rozpędu strzelę fanfika, czy inne tałatajstwo...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych