Och mój Boże... zakrzyknął Sakramentos i niemal się popłakał. Ja pierdyle...jak mi takich docinków brakowało...Kiedyś tak wyglądał Stargate. Kiedyś wokół takich rzeczy kręciła się fabuła... Pierwszy raz od dawna, bo od "The seer" SGA naprawdę mnie zaskoczyło i to na całej linii, a nie jaikimś elementem jeno. Tutaj cała fabuła była po prostu pomysłowa. Naprawdę dobra.
-świetne wstawki humorystyczne
-Teyla ma dwie kwestie dialogowe
pluuuuusss
-Sheppard próbujący poderwać panienke...całkowity fial
tj. zabawne
-Koyla; przez chwile zastanawiałem sie WTF i w ogóle o co kaman... I wtedy powiedziałem sobie, że jeśli tego solidnie nie wyjaśnia, to ich zamorduję...No cóż, twórcy żyją
-plot twist: nie mówię tego by chwalić się czy coś, ale mnie trudno orżnąć, bo już nieco widziałem (dlatego przed każdym epizodem SGA tępię umysł browarkiem albo dwoma
). Dlateogo szybko zacząłem podejrzewać, że coś jest nie tak z tą babką interesującą się Woolsim, a gdy usłyszałem, że urządzenie emituje jakieś fale, jeszcze nie wiedząc co i jak zacząłem podejrzewać że będą halucynacje. Gdy to się potwierdziło, zacząłem coś węszyć koło tej babki a potem Zelenki (obstawiałem babkę: ze to plot z AIO, albo ze Genii agent,a potme wróciłem do tego że może alieni), bo to jak sie zachowywał było dziwne. Ale nadal byłem zaskoczony rozwiązaniem, bo sprytnie twórcy odwracali moją uwagę i kierowali na inne wątki... I to jest plus, że właśnie wątków było tak dużo w tym odcinku.
-ogólnie;całkiem ciekawe, naprawdę. Pomijam już kwestię, że dano wiarę że te ufoki były dobre itd. Trochę do bani wyszedł ten kosmita, taki tam fail. Ale scena gdy Koyla do spółki z tą babką zaczynają wyjaśniać, co i jak, jest naprawdę dobra. Dobre maja teksty i linie dialogowe, muzyka tworzy klimat-ech.... żeby tak było w SGA zawsze...
Ogółem przyjąłem epizod entuzjastycznie. I jak ktoś tam pierdyli że nudny, to ja mu każę ssać batona krymskiego. Dla mnie to jest 9.5/10, do ideału brakowało kilku poprawek, jak krwawiąca ręka czy lepszy ufok i lekkie zmiany fabularne, ale poza tym świetna robota. Przyjemnie spędziłem 43 minuty i pierwszy raz od dawna po ostatniej minucie odcinka nie miałem poczucia miałkości.
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung