No i nadeszła ta chwila. Miło spędziłem czas oglądając przygody Kirka, Spocka, Bonesa. Wasze przemyślenia, pytania odnośnie serialu piszcie tutaj. W końcu wkroczyłem w świat Star Trek.
Star Trek: The Original Series - podsumowanie
Rozpoczęty przez
ppaatt1
, 09.03.2008 - |21:43|
2 odpowiedzi w tym temacie
#1
Napisano 09.03.2008 - |21:43|
#2
Napisano 10.03.2008 - |07:29|
2 serzon jak dla mnie również najlepszy.
Ja również zacząłem przygodę z tym uniwersum - teraz czas na TAS .
Ogólnie to trochę śmiesznie się ogląda serial, który ma 40 lat. Można skonfrontować z rzeczywistością niektóre rzeczy - np. komunikatory . Serial podejmuje często ważne tematy, ale nie jest na szczęście pozbawiony humoru. Moja ulubiona postacia byl Spock i siostra Chapel <zakochany>.
Ogólna ocena serialu: 4/5 czyli 8/10
Ja również zacząłem przygodę z tym uniwersum - teraz czas na TAS .
Ogólnie to trochę śmiesznie się ogląda serial, który ma 40 lat. Można skonfrontować z rzeczywistością niektóre rzeczy - np. komunikatory . Serial podejmuje często ważne tematy, ale nie jest na szczęście pozbawiony humoru. Moja ulubiona postacia byl Spock i siostra Chapel <zakochany>.
Ogólna ocena serialu: 4/5 czyli 8/10
#3
Napisano 19.04.2008 - |07:52|
Zacznę od tego, że w życiu obejrzałem kilka ledwie odcinków TNG (i to dawno, dawno temu - może minęło z 15 lat), a wychowałem się na Voyagerze puszczanym z cudownym polskim dubbingiem na Canal+ w niedzielę o 12, też dość dawno temu. Dopiero niedawno postanowiłem obejerzeć sobie cały cykl Star Treka, bo jakoś zawsze mnie ten świat pociągał.
Oglądając pierwszego "Star Treka", miałem wrażenie jakbym cofnął się w dawne, dawne czasy. Wizja przyszłości przedstawiona przez Rodenberry'ego znacząco odbiega od naszej wizji przyszłości. Najbardziej rażą oczywiście wielgachne dźwignie i pokrętła.
Najbardziej jednak charakterystyczną cechą serialu jest to, że nie przestawia on nam z naukową precyzją świata pozaziemskiego. Pokazuje raczej w formie różnych alegorii złożoność róznych problemów filozoficznych, etyczynych i społecznych, jednak trudno podejrzewać serial o jakąś ścisłość w przedstawieniu życia kosmosu. Czasem wyglada to w miare rozsadnie, jednak zalozenie, ze kosmici roznia sie od ziemian tylko iloscia wypustek na glowie (tak przynajmniej było w dalszych Trekach; w TOSie nawet wypustki sobie darowali), ze zyja jak na dzikim zachodzie, Chicago z lat 30tych albo jak starożytni rzymianie wyglada co najmniej smiesznie. Owszem, tego typu scenerie i sytuacje sa fajnym pretekstem do przestawienia ciekawych przeciez historii, ale jednak nauka smieje sie z TOSa cala geba. Zresztą, sporo swojego czasu pisałem o tym na blogu.
Serial jednak bym polecil fanom SF. Kawał klasyki i nawet pomimo tego, ze niektore odcinki trzeba przemeczyc, to sporo jest takich naprawde swietnych.
Moja ulubiona postac: Montgomery Scott. Jego akcent mnie rozwala a wiecznie beztroski wyraz twarzy uspokaja, a grzywka wrecz rozwala (szkoda, ze pozbyl sie jej w 3. sezonie). Z tego, co widze, to w filmach wyglada juz zupelnie inaczej. Mam nadzieje jednak, ze to caly czas ten sam dobry stary Scotty.
No nic, juz wlaczam sobie "Star Trek: The Motion Picture".
Oglądając pierwszego "Star Treka", miałem wrażenie jakbym cofnął się w dawne, dawne czasy. Wizja przyszłości przedstawiona przez Rodenberry'ego znacząco odbiega od naszej wizji przyszłości. Najbardziej rażą oczywiście wielgachne dźwignie i pokrętła.
Najbardziej jednak charakterystyczną cechą serialu jest to, że nie przestawia on nam z naukową precyzją świata pozaziemskiego. Pokazuje raczej w formie różnych alegorii złożoność róznych problemów filozoficznych, etyczynych i społecznych, jednak trudno podejrzewać serial o jakąś ścisłość w przedstawieniu życia kosmosu. Czasem wyglada to w miare rozsadnie, jednak zalozenie, ze kosmici roznia sie od ziemian tylko iloscia wypustek na glowie (tak przynajmniej było w dalszych Trekach; w TOSie nawet wypustki sobie darowali), ze zyja jak na dzikim zachodzie, Chicago z lat 30tych albo jak starożytni rzymianie wyglada co najmniej smiesznie. Owszem, tego typu scenerie i sytuacje sa fajnym pretekstem do przestawienia ciekawych przeciez historii, ale jednak nauka smieje sie z TOSa cala geba. Zresztą, sporo swojego czasu pisałem o tym na blogu.
Serial jednak bym polecil fanom SF. Kawał klasyki i nawet pomimo tego, ze niektore odcinki trzeba przemeczyc, to sporo jest takich naprawde swietnych.
Moja ulubiona postac: Montgomery Scott. Jego akcent mnie rozwala a wiecznie beztroski wyraz twarzy uspokaja, a grzywka wrecz rozwala (szkoda, ze pozbyl sie jej w 3. sezonie). Z tego, co widze, to w filmach wyglada juz zupelnie inaczej. Mam nadzieje jednak, ze to caly czas ten sam dobry stary Scotty.
No nic, juz wlaczam sobie "Star Trek: The Motion Picture".
Wyznawca Latającego Potwora Spaghetti.
Obecnie ogląda seriale: Walking Dead (na bieżąco), Mad Men (S02), Desperate Housewives (S01), Big Bang Theory (S06), House of Card (oczekiwanie na nowy sezon).
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych