Odcinek 054 - S03E10 - Forever In a Day
#1
Napisano 17.07.2004 - |15:29|
#2
Napisano 05.11.2005 - |14:08|
Oj szkoda, że stracił swoją ukochaną Dr. Daniel Jackson, podobało mi się fiksacja scen i wybaczenia Tealcowi. No to teraz, nowe poszukwiania Haresis.
#3
Napisano 02.01.2006 - |12:14|
Bardzo fajny odcinek, zrobiony w niesamowicie zakręcony sposób. Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to początkowa scena bitwy drużyn SG z armią Jaffa. Wojownicy Amaunet padają jak muchy pomimo że jest ich kilkukrotnie więcej niż żołnieży SGC
"Jedi"
#4
Napisano 30.05.2006 - |06:49|
Jak dla mnie 6+/10
#5
Napisano 30.05.2006 - |21:10|
Za ten jeden incydent tylko 7.
#6
Napisano 30.05.2006 - |21:35|
#7
Napisano 26.06.2006 - |10:06|
Szkoda Share, mimo iż była na ekranach rzadko, to darzyłem ją sympatią, głównie za jej urodę
#8
Napisano 17.08.2006 - |12:35|
Głupio Sha're wyglądała, jak leżeli w łóżku, a ona w tej białem koszulce, czy to stanik był.. Hehe nie pasowało mi to
#9
Napisano 28.09.2006 - |14:52|
#10
Napisano 30.10.2006 - |16:26|
no i teraz bedziemy szukac dzidziusia...
daje 8 pkt bo szkoda mi troche Daniela i Sharee. Mogla przezyc.
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#11
Napisano 14.02.2007 - |22:25|
Reszta odcinka natomiast świetna. Uwielbiam taki klimat pt. "nikt nie wie o co chodzi" Wręcz ostatni ep Twin Peaks mi się przypomniał
Gdyby nie początkowe sceny, dałby 10 - tak jest tylko 8
#12
Napisano 23.03.2007 - |12:30|
Wyśmienity odcinek, zakręcony jak filmy Q.Tarantino.
Uwielbiam taki klimat pt. "nikt nie wie o co chodzi" Wręcz ostatni ep Twin Peaks mi się przypomniał
Rzeczywiście dosyć ciekawie prowadzona narracja i ciekawie rozwiązane zakończenie jednak do Tarantino lub Lyncha, to mu duuuuużo brakuje. Pozostałe elementy niestety bardzo irytujące 6/10
#13
Napisano 23.03.2007 - |17:35|
#14
Napisano 26.03.2007 - |09:29|
#15
Napisano 16.02.2008 - |08:50|
Jedyne zastrzeżenie jakie mam, to początkowa scena bitwy drużyn SG z armią Jaffa. Wojownicy Amaunet padają jak muchy pomimo że jest ich kilkukrotnie więcej niż żołnieży SGC
Początkowa scena walki, a nazwał bym to z chęcią pseudo walką (bo to co nam zaserwowano to nawet w Commando by nie przeszło) było po prostu żenujące. Tyle w sprawie biegnących Jaffa. A Daniel to chyba sporo chodzi na strzelnicę, skoro zaryzykował strzał z takiej odległości do gościa który stał tuż przy jego ukochanej.poraziła mnie początkowa walka oddziałów SG z wojskiem Jaffa. Przecież Jaffa mieli przytłaczającą przewaga i znacznie większą siłę ognia[...] nawet Daniel ze swojej Beretty załatwił jednego czy dwóch
Mimo tej sceny odcinek oceniłem wysoko 9/10 ponieważ był to pierwszy ep który mną trochę zakręcił. Nie zawsze wiedziałem o co w danym momencie ten tego. Na dodatek było w nim coś co w istotny sposób wpłynęło na fabułę serialu, czyli śmierć Sha're i nowa misja Daniela.
Użytkownik Sharak edytował ten post 16.02.2008 - |08:52|
#16
Napisano 06.04.2011 - |22:03|
w tym odcinku była jedna zabawna scena, jak Daniel wszedł do biura generała, czyli "3x deja vu"
i zastanawiam sie czy ktoś to rozszyfrował,
Osobiście nie uważam sie za super znawce SG-1 (obejrzane tylko 2,5 raza)
Na pewno jeden raz to jak Daniel wszedł do biura w 1x01, żeby dołączyć do sg-1 żeby szukać żony
Ktoś bardziej Carter'owaty może mi pomoże
Użytkownik koniu88 edytował ten post 06.04.2011 - |22:07|
#17
Napisano 14.07.2011 - |07:13|
Użytkownik quisatz edytował ten post 14.07.2011 - |07:20|
A kiedy podniosł sie z kaluzy krwi jego serce ogarnol gniew.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych