Odcinek 042 - S02E20 - Show and Tell
#1
Napisano 17.07.2004 - |15:07|
#2
Napisano 08.10.2005 - |07:04|
My tylko decydujemy, jak wykorzystać dany nam czas"
Gandalf - Drużyna Pierścienia
#3
Napisano 09.10.2005 - |21:07|
Ogólnie odcinek bardzo mi się podobał, najlepsza była scena kiedy Charlie powiedział "For cryin’ out loud!" i reakcja Jacka:) Super.
#4
Napisano 22.12.2005 - |13:56|
Jest niezła akcja, ciekawy wątek obcych. No i są emocje, wzruszenie. Dzieciak jest kapitalny.
"Jedi"
#5
Napisano 12.05.2006 - |21:48|
7.5
ciekawe czy ciala tych ree'tu do tej pory leza w bazie w cheyenne
Użytkownik Qrpkk edytował ten post 12.05.2006 - |21:48|
Book of ORIgin
#6
Napisano 15.08.2006 - |14:08|
#7
Napisano 20.08.2006 - |14:26|
#8
Napisano 31.10.2006 - |16:49|
Dziwne, ze jakos udalo im sie dostac do bazy, pomimo, ze spodziewano sie ich i chyba jakos zabezpieczono?
kolejny dobry odcinek, jest troche wzruszen, akcja, humor. 9/10
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#9
Napisano 11.01.2007 - |04:05|
1. Z informacji "mamy" wynikalo ze na planecie jakiejstam jest baza wypadowa Reetou. Zebrali ekipe, zaczepili TER na MALP'a, wyslali, zobaczyli, poszli na zwiad. Wszystko ok, ale skad Jack wiedzial, ze wybieraja sie na planete jawnie pustynna i trzeba zabrac ze soba okularki?
2. Jak juz Reetou przelezli do SGC i w czasie montowania skanera dloni Teal'c i anonimowy (i niestety wkrotce polegly) Tok'ra zaczeli sie zwijac, z racji obecnosci Reetou, Carter zadzwonila do ambulatorium, dopytala sie, czy "mama" jest w pomieszczeniu, odlozyla sluchawke, a dopiero po tymm Tok'ra zlapal za TER i zaczal przeszukiwanie pomieszczenia. Czy nie bylo dla niego dostatecznym powodem rozpoczecia poszukiwan samo to, ze "junior" zaczal sie rzucac?
3. Dlaczego w czasie walki z jednostka rebelianckich Reetou Daniel jest z Jackiem, a nie w bezpiecznym miejscu? W koncu to cywilny doradca, jakby nie patrzec, prawda?
#10
Napisano 14.01.2007 - |12:06|
Wyjdzie, ze sie czepiam, bo nowy i od razu narzeka, ale chyba zauwazylem kilka niescislosci w odcinku.
1. Z informacji "mamy" wynikalo ze na planecie jakiejstam jest baza wypadowa Reetou. Zebrali ekipe, zaczepili TER na MALP'a, wyslali, zobaczyli, poszli na zwiad. Wszystko ok, ale skad Jack wiedzial, ze wybieraja sie na planete jawnie pustynna i trzeba zabrac ze soba okularki?
Ja tam nie wiem, ale wydaje mi się, że on raczej często miewa ze sobą okularki. Poza tym może miał takie informacje od chłopca i mamusi? Nie wszystko musi być jawnie powiedziane
2. Jak juz Reetou przelezli do SGC i w czasie montowania skanera dloni Teal'c i anonimowy (i niestety wkrotce polegly) Tok'ra zaczeli sie zwijac, z racji obecnosci Reetou, Carter zadzwonila do ambulatorium, dopytala sie, czy "mama" jest w pomieszczeniu, odlozyla sluchawke, a dopiero po tymm Tok'ra zlapal za TER i zaczal przeszukiwanie pomieszczenia. Czy nie bylo dla niego dostatecznym powodem rozpoczecia poszukiwan samo to, ze "junior" zaczal sie rzucac?
Bo gdyby była to mamusia nie byłoby potrzeby poszukiwań. Ona nie była dla nich zagrożeniem, tylko inni Reetou. Najpierw więc należało się zorientować w sytuacji czy jest po co panikować
3. Dlaczego w czasie walki z jednostka rebelianckich Reetou Daniel jest z Jackiem, a nie w bezpiecznym miejscu? W koncu to cywilny doradca, jakby nie patrzec, prawda?
A nad tym to się od dawna zastanawiam co raz. Doszłam do wniosku,że jako część zespołu nie może wymagać od innych, żeby go osłaniali. Poza tym on ma taki charakter, że się wszędzie pcha
Hammond: "Colonel O´Neill what the hell are you doing?!?"
O´Neill: "In the middle of my backswing?!?!?!!"
#11
Napisano 10.02.2007 - |19:40|
Co do czarnych okularków, to przecież przed każdą wyprawą wysyłają sondę A SG-1 jest zawsze ubrane odpowiednio. Ciemna zieleń, gdy trafiają do miejsca pokrytego roślinnością, jasne moro, gdy lądują na planecie pustynnej Więc to nie tylko okularki
Użytkownik kefir edytował ten post 10.02.2007 - |19:40|
#12
Napisano 05.03.2007 - |15:58|
#13
Napisano 05.03.2007 - |17:35|
#14
Napisano 02.01.2008 - |21:39|
Bardzo przyjemny odcinek - ode mnie zasłużone 8,5.
W epizodzie tym otrzymujemy wszystko to, co jako fani Stargate'a możemy chcieć (no, może z wyjątkiem Goa'uldów, ale czasem i od naszych wężyków trzeba odpocząć ). Łączy on w sobie ważne elementy, przeplatają się wątki zarówno wzruszające, emocjonalne, "ulotne"jakby z walkami, zwiadami, akcją, alarmami w SGC, pojawieniem się Tok'ra, wprowadzeniem kolejnej niewykorzystanej oczywiście w przyszłości rasy (choć Jacob/Selmak mówił, że Reetou nie zaprzestaną prób dostania się na Ziemię, wątek ten dalej nie był ciągnięty, jak zresztą ich olbrzymia większość w Gwiezdnych Wrotach). Show and Tell to odcinek także z aluzjami do przeszłości Jacka, a więc i na brak refleksji narzekać nie możemy.
Już od samego początku czeka nas zaskoczenie - ktoś dzwoni do Wrót, przesłona tradycyjnie jest już przezornie zamknięta, gdyż nie wysłano żadnego kodu, ale nagle otwiera się ona i nie można jej zamknąć (Walter, gdzie jesteś? Wracaj! ). Na Ziemię przychodzi zakapturzone... dziecko, które chce rozmawiać wyłącznie z Jackiem, jako że spodobał się on jego "matce", do tego ma on wrodzone wady genetyczne wszystkich ważnych narządów, jego twarz i głowę przecinają nabrzmiałe żyły, miłego wrażenia więc nie sprawia, jednak przy bliższym spotkaniu okazuje się być bardzo miłym i rozczulającym dzieciakiem, niosącym ze sobą już nie tak miłą wieść. SGC, a nawet cała Ziemia, jest celem ataku tajemniczych rebeliantów Reetou!
Hammond jak zwykle nie wie o co w ogóle chodzi , więc woła na pomoc starych przyjaciół - Tok'ra, którzy gry zaraz dowiadują się co jest grane, przywożą ze sobą sprzęt do wykrywania Reetou, gdyż rasa ta ma to do siebie, że dla ludzi jest niewidzialna i niesłyszalna. Jak to powiedział Jack - "Jak można walczyć z niewidzialnym wrogiem"? No właśnie - nie można, dlatego SG-1 udaje się na zwiad na planetę, którą "matka" chłopca wskazała jako bazę rebeliantów Reetou - rasy, która została niemal całkowicie zniszczona przez Goa'uldów, a których odłam chce wyeliminować potencjalnych nosicieli dla glizd, co ma przyczynić się do ich zagłady. Rebeliantów okazuje się być jednak za dużo, by rozpocząć otwartą wojnę. Jakby tego było mało, oddział terrorystyczne tejże rasy jakimś tajemniczym cudem przedostaje się do SGC, a SG-1 musi biegać po całej bazie i zabijać ich posługując się detektorami Tok'ra. Jak widać, dzieje się sporo i dobrze się dzieje .
Na szczęście dla zrównoważenia tej wszędobylskiej akcji, spotykamy się także z wątkiem uczuciowym, który dotyczy chłopca i Jacka. Ponieważ dzieciak nie ma imienia, prosi O'Neilla by nazywał go on tak jak na imię miał jego zmarły syn - Charlie. Od tej chwili nawiązuje się między obcym i nim specjalna więź przyjaźni, troski i odpowiedzialności. Jack obiecuje nie skrzywdzić "matki" chłopaka, a także pomóc mu wyjść na prostą. Charlie chce, by traktował go on jak własnego syna, ale chyba dla O'Neilla jest to na ten czas jeszcze zbyt dużo, więc zgrabnie wymiguje się od odpowiedzi. Mimo tej niezbyt zręcznej sytuacji często go odwiedza, otacza opieką, a chłopak, który został stworzony w nienaturalny sposób, szybko przyswaja sobie powiedzonka i zachowanie Jacka, który komentuje je bardzo znaczącymi minami.
Show and Tell to odcinek świetny wśród tych przeciętnych, wyróżniający się wśród nich świeżością, oryginalnym rozwiązaniem co do sprawy osłabionego i umierającego Charliego (zostaje on oddany pod opiekę Tok'ra, którzy wszczepią mu symbionta i tym samym uratują od niechybnej śmierci), bardzo dobrym wyważeniem pomiędzy wątkami przepełnionymi akcją i walką a wątkami wzruszającymi i skłaniającycmi do refleksji. Brak tu jakiejkolwiek podkreślającej te dwa przeciwieństwa muzyki, stąd też pewnie obniżenie oceny, mogli się też bardziej postarać przy wyglądzie planety będącej bazą rebeliantów Reetou - nieciekawa była. Pochwalić ich za to mogę za wygląd obcych - bardzo nietypowy, "skorupiakowaty". Ocena 8,5 należy się bardzo zasłużenie i daję ją z uśmiechem na ustach - szkoda tylko, że sprawa Charliego oddanego Tok'ra była już w przyszłości nie wykorzystywana.
#15
Napisano 10.02.2008 - |12:33|
Co mi się spodobało, głównie to że znowu spotkaliśmy się z Jacobem i Tok'ra. Jedna scena w odcinku szczególnie przypadła mi do gustu (kilka razy przewijałem), mianowicie gdy drużyny SGC i Tok'ra biegną po rampie w stronę wrót, wyglądało to naprawdę efektownie.
Z rzeczy która mnie wkurzyła to to że rebelianci Reetou jakimś cudem dostali się do bazy, JAK??? Wśliznęli się razem z powracającymi zwiadowcami??? Kpina z widza, przecież Tok'ra i Teal'c by to czuli, a w dodatku cały czas świecili wokół siebie wykrywaczami, szkoda gadać.
#16
Napisano 27.05.2008 - |02:49|
#17
Napisano 29.06.2008 - |11:48|
I mnie zastanawia jakim cudem Tok'Ra i Jaffa nie zorientowali się że pięciu paskudów dostało się do bazy. Przecież Jacoba oraz Teal'ca skręcało jak tylko podeszli do 'mamusi'. Zatem Goa'uld w każdym etapie rozwoju (czy larwa czy dorosły) a także ci dobrzy to taki detektor niewidzialnych. Więc jakim cudem nie wyczuli całej ekipy? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że oni się wcześniej wślizgnęli i podobnie jak 'mamusia' grzecznie czekali parę tygodni. Czyli musieli przebyć przez Wrota i nikt ich nie wyczuł.Odcinek jak większość, nie wybija się, zapychaczem też nie jest. Poznaliśmy nową rasę, niestety średnio możemy się z nią dogadać.
Co mi się spodobało, głównie to że znowu spotkaliśmy się z Jacobem i Tok'ra. Jedna scena w odcinku szczególnie przypadła mi do gustu (kilka razy przewijałem), mianowicie gdy drużyny SGC i Tok'ra biegną po rampie w stronę wrót, wyglądało to naprawdę efektownie.
Z rzeczy która mnie wkurzyła to to że rebelianci Reetou jakimś cudem dostali się do bazy, JAK??? Wśliznęli się razem z powracającymi zwiadowcami??? Kpina z widza, przecież Tok'ra i Teal'c by to czuli, a w dodatku cały czas świecili wokół siebie wykrywaczami, szkoda gadać.
I jeszcze jedna rzecz. 'Mamusia' była, jak mówi dzieciak, w bazie parę tygodni od czasu akcji z Duchami przynajmniej. Jakim cudem nie wyczuł jej Teal'c? Przecież ona słyszała, wg słów chłopca, że SG1 nie chciał buchnąć minerału Duchom. Czyli przez długi czas nie wyczuł jej Teal'c, Tok'Ra a także Apophis choć ona ponoć była obok???
A dzieciak dobrze że nie umrze. Ale zostać nosicielem w tak młodym wieku, to chyba drastyczne nawet dla dorosłego.
Poza tymi uwagami niezły odcinek. Nie wiem czemu terroryści samobójcy kojarzą mi się z terrorystami islamskimi. Bomby, samobójcze zamachy...
#18
Napisano 29.06.2008 - |15:21|
Wtedy, gdy powstawal ten odcinek nie bylo jeszcze walki z terrorem, wiec skojarzenie chybione. To raczej w 9 i 10 sezonie mielismy do czynienia z Ori, ktorzy sa ewidentnym psztyczkiem w Islam (nawet na ich okretach byly jakies takie szlaczki).Poza tymi uwagami niezły odcinek. Nie wiem czemu terroryści samobójcy kojarzą mi się z terrorystami islamskimi. Bomby, samobójcze zamachy...
Winchell Chung
#19
Napisano 11.08.2008 - |10:47|
Tak się kończy oglądanie serialu całe lata po produkcji. A czekam na Ori, czekam oby AXN ich pokazał.Wtedy, gdy powstawal ten odcinek nie bylo jeszcze walki z terrorem, wiec skojarzenie chybione. To raczej w 9 i 10 sezonie mielismy do czynienia z Ori, ktorzy sa ewidentnym psztyczkiem w Islam (nawet na ich okretach byly jakies takie szlaczki).
#20
Napisano 04.05.2011 - |06:35|
Reetu, jak wiemy mogą strzelać w dowolnym momencie co zaprezentowała nam matka niszcząc monitor, czyli mogą to zrobić kiedy zechcą.
Więc pojawia się pytanie, dlaczego podczas przeszukiwań bazy, złe reetu strzelały tylko wtedy gdy zostały wykryte na tym urządzeniu ? Mogły przecież spokojnie rozwalić każdego za nim zostałyby wykryte na tym urządzeniu.. jednym słowem kupy się to nie trzyma.
Owszem, jak wiemy z odcinka nie atakowały na początku bo nie taką mięli strategie, ale w sytuacji zagrożenia życia i niepowodzenia planu, gdzie ludzie wiedzą już o ich istnieniu i szukają ich, mogły spokojnie wyeliminować zagrożenie i strzelać gdy zobaczą ludzi, a nie dopiero wtedy jak zostaną wykryte na tym skanerze.
Kolejna sprawa skoro matka była w SGC od odcinka Spirits z indianami, musiało minąć za nim sprawdziła czy warto ufać ludziom i ich informować.. gdy postanowiła pomóc nasuwa się pytanie, kiedy i gdzie stworzyła chłopca, który nazywa ją matką i zna ją, kiedy cały czas była w SGC, i decyzja o stworzeniu chłopaka zapadła dopiero jak była w SGC. a chłopak przyszedł przez wrota. Skąd wiedziała, że to w ogóle jej chłopak idzie i otwierała przesłone.
Jakoś nie pasuje mi aby najpierw stworzyła człowieka nie wiedząc czy warto ratować ludzi poświęciła też czas na jego "wychowanie" i udała się do SGC, a potem w magiczny sposób poinformowała go że teraz może przyjść. Skoro pająk jest taki dobroduszny i zależy mu na życiu ludzi, to nie wiedząc czy pomoże czy warto, nie tworzyła by nowego człowieka nowego życia najpierw aby i zniszczyć tym jego życie, w przypadku gdy doszła by do wniosku, że jednak ludziom nie warto pomagać.
Nasuwają się też inne pytania, dlaczego nie pytali chłopaka z jakiej planty przyszedł aby pójść tam i pozyskać cenne technologie.. imo zrobienie człowieka musi wymagać jakiś zaawansowanych urządzeń mogących pewni pomóc nam Tauri w dalszej przygodzie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych