Heh, odcinek średni, ale za to porządnie zrobiony-postacie, interakcje, dialogi, teksty, gra-wszystko mi się tutaj podobało. Niestety, jak zwykle zawiodła część tytułowa serialu, czyli Atlantis. Szyby wentylacyne. Dźwignie powera. Tłukące się po uderzeniu krzesłem szyby.
The've got all wrong. Powinno być-miasto samo oddycha poprzez pory w poszyciu i dokonuje samo recykilngu powietrza w zamkniętych pomieszczeniach. Power może wyłączyć osoba z genem pradawnych dotykając czegoś (jeśli nie potrafi tego zrobić myślą na odległość), a szyba powinna być pancerna co najmniej. Miasto jest kruche, ale bez przesady. Znowu zrobiono z pradawnych prymitywów. Ale to tak naprawdę scenarzyści są ograniczeni w najgorszym możliwym wymiarze-nie mają wyobraźni.
Za to mnóstwo było momentów, przy których pękałem ze śmiechu:
-propozycja pani doktor "poznajmy się!"
-Ronon i jego WHAT?
-Carter zrzuca marynarę, Zelenka:
-"Hej, na pewno nad tym ktoś już pracuje!"
-"Tylko mi tu nie ródź-na filmach zawsze tak jest!"
-A nade wszystko-Zelenka w szybie! "Jezuś Maryja!" a potem sruuu! i ta mina, full disgust, te pojękiwania biednego, sponiewieranego naukowca. Bezcenne. "A sto tu smerdi!"
-"Słyszałam, że to Zelenka wyłączył zasilanie!"-"To była raczej praca zespołowa, by być ścisłym"
Chyba stetryczałem, bo zaczynam szukać w SGA więcej relacji człowiek-człowiek i kretyniczny lack of vision scenarzystów jeśli chodzi o technologię przestaje mi przeskzadzać. Za świetny odcinek o relacjach międzyludzkich-7. Daje na wyrost, za humor. Więcej nie ma siły. Do tej pory takie odcinki jak "doppelganger" czy "Tabula rasa" były racje cienkie, zmarnowano tam świetne pomysły. Tutaj tego nie było. Za to chwała ekipie. (nooo, dobra, na początku jak usłyszałem o jakichś zakłóceniach w atmosferze, to pomyślałem, że może ktoś specjalnie to wszystko zrobił, jak zwykle się rozczarowałem)
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung