Skocz do zawartości

Zdjęcie

Na całe życie 4/12


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
18 odpowiedzi w tym temacie

#1 gazeboo

gazeboo

    Starszy kapral

  • VIP
  • 341 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 10.05.2004 - |10:17|

Tytuł: Na całe życie 4/12
Autor: Ruth M. King
Email: ruth@snowqueen.demon.co.uk
Spoilery: brak
Alternatywny sezon 6 lub 7
Ostrzeżenia: R
Prawa autorskie: Stargate SG-1 i jego postanie są własnością Metro-Goldwyn-Mayer Studios Inc. Ta opowieść ma wyłącznie cele rozrywkowe, nie zarobkowe. Brak zamierzonego naruszania praw autorskich. Oryginale postacie, sytuacje i historie są własnością autora. Ta opowieść nie może być postowana gdzie indziej bez zgody autora.
Tłumaczenie: gazeboo
Poprawki: SGTokar

Faktycznie, minęły kolejne dwa tygodnie zanim Sam pozwolono wyjść. Janet przyprowadziła ją do domu Jack. Nie ze swojej winy Jack musiał zostać tego dnia w bazie dłużej niż myślał. Dotarł do domu na czas, żeby zamówić pizze i usunąć wszystkie znaki wczorajszej obecności Laury. Tego ranka powiedział jej, że nie będzie go przez jakiś czas. Wątpił w to, że łyknęła wojskowe zajęcia jako wymówkę, ale nic nie powiedziała.

Sam była ubrana w wojskowy mundur polowy, kiedy ukazała się w drzwiach. Sprawiły, że wyglądała w nich żałośnie, bardziej niż kiedykolwiek. Jack wyrzucił jej wszystkie ubrania dwa lata temu w przypływie gniewu. Zrobił bardzo głupio, teraz będzie musiał wydać połowę swoich oszczędności kupując jej nowe.

Fraiser zwlekała wystarczająco długo, żeby upewnić się, że Sam czuje się dobrze, zanim skierowała się do swojego domu.

"Chcesz usiąść?" jak zaproponował.

Zrobiła tak jak powiedział, przysiadając na krawędzi krzesła, wyglądała skrępowanie, tak jak on się czuł. Na szczęście nadeszła w tym momencie pizza, ratując ich od odbycia pogadanki.

"Mam pepperoni z grzybami, twoja ulubiona," powiedział otwierając.

Sam wpatrywała się w nią

"Fraiser nie mówiła nic o specjalnej diecie,” kontynuował.

Ostrożnie wzięła kawałek i ugryzła od strony samego ciasta. Jack wziął pizze z jej dłoni i obrócił dobrą stroną.

"Z tej strony smakuje lepiej," powiedział jej Jack. Ciężko uwierzyć, że ktoś mógłby zapomnieć jak jeść pizze.

Jack włączył telewizor, chcąc, aby coś wypełniło ciszę. Spędzili pół godziny jedząc pizze I oglądając Simpsonów mimo, że miał przeczucie, że Sam nie wiedziała o co chodziło.

"Chcesz położyć swoje rzeczy w naszym pokoju?" zaproponował.

Kiwnęła głową I podniosła małą torbę, którą przyniosła ze sobą. Jack dobrze zgadł, że zawiera ona szczoteczkę do zębów i nie wiele więcej. Zdecydowanie będą musieli trafić do centrum handlowego. Usiadła na łóżku, a Jack zastanawiał się czy jest zmęczona.

"Słuchaj, może powinnaś zażyć trochę snu?" zasugerował

Jeszcze raz kiwnęła głową, kładąc się całkowicie na łóżku. Dotknęła pościeli, pozornie zaskoczona przez jego miękkość. Jack przypomniał sobie nagle, jak zwykła zwijać się pod nią, nie było widać nic poza czubkiem jej nosa

"Tam jest prysznic," zaczął, "czyste ręczniki są pod umywalką. Zobaczymy się rano."

Jack spędził noc na kanapie. Było późno, kiedy co dopiero pomyślał o pójściu do łóżka, a ostatnią rzeczą, jaką chciał było niepokoić Sam. Poza tym nie wydawało mu się odpowiednie, dzielić z nią łóżko. Jeszcze nie, może nigdy.

W końcu niepotrzebnie się niepokoił. Z samego rana, kiedy wetknął swoją głowę do sypialni, oczywiste było, że na łóżku nikt nie spał. Sam leżała zwinięta na dywaniku, na podłodze. Prawie by ją tak zostawił, jednak jego sumienie nie dało mu spokoju. Poruszając się najciszej jak potrafi, przykrył ją pościelą. Potem wziął ją podniósł i położył na łóżku. Sam obudziła się natychmiast. Wpatrywała się w niego, jej oczy wypełniał paniczny strach.

"Już dobrze," Jack powiedział jej, "Pomyślałem tylko, że tak będzie ci wygodniej."

Pochylił się nad nią, a ona odwróciła twarz.

"Sam?"

Jej ciało było rozluźnione, jednak jej twarz spięta przez strach. Drżała, gdy próbował dodać jej otuchy. Jack oczekiwał prawie, że zacznie z nim walczyć, ale nie zrobiła tego. Leżała tylko, pozornie pogodzona z czymś. Przez chwile nie mógł zrozumieć, gdy…

"Sam, zostań tu, ja muszę porozmawiać z Fraiser o jednej rzeczy," powiedział do niej.

Przed wyjście wziął owinął ją pościelą. Natychmiast wyrwała się i ześlizgnęła z łóżka.

"Jak chcesz," wymamrotał kierując się w stronę telefonu..

Janet była w bazie, zabrało jej kilka chwil zanim podniosła telefon.

”Pułkowniku czy z Sam wszystko w porządku?" spytała od razu.

"Tak... przynajmniej tak myślę" zaczął, niepewny jak sformułować swoje pytanie "Doktorze czy ona... znaczy... czy oni..."

"Pułkowniku?"

"Czy została zgwałcona?"

Z drugiej strony telefonu nastała cisza, bardziej sugestywna niż jakiekolwiek słowa.

"Tak uważamy," Fraiser przyznała.

"Tak uważacie?! Cholera, dlaczego mi nie powiedzieliście?"

"Nie pytałeś."

"I pomimo to ją wypuściliście!"

"Co jej zrobiłeś?"

"Nic!"

"Naprawdę?"

"Podniosłem ja I położyłem na łóżku. Nie miałem zamiaru niczego próbować.!"

Jego głos obudził Sam, która pojawiła się w holu. Jack z wysiłkiem złagodził jego ton.

"Porozmawiamy o tym później, pani doktor," powiedział, zanim trzasnął słuchawką

***************************************************************************
Robienie zakupów nie było ulubionym zajęciem Jacka, ale zdawał sobie sprawę, że Sam potrzebuje czegoś innego niż wojskowe ciuchy i jego stare bluzy. Sam nie pomagała mu w tym. Wędrowała po sklepach z zdumieniem w szeroko otwartych oczach i wydaje się, że nie rozumiała idei płacenia za rzeczy. Jack musiał mieć ją na oku inaczej spróbowałaby wyjść z połową sklepu upchaną pod jej bluzką. Ponieważ nie miała pojęcia, co by chciała, Jack musiał wybierać ubrania dla niej. Ponieważ gustował w dżinsach i koszulach z krótkim rękawem, to właśnie jej kupili. Musiał także znaleźć jej jakąś bieliznę, co było troszkę krępujące. Sprzedawczyni próbowała przekonać go do kupna rzeczy zupełnie niepraktycznych. Chociaż nie miał nic przeciwko koronkom jako takim, naprawdę nie chciał zobaczyć Sam w czymś takim. To by tylko skomplikowało sprawy. Nie wspominając o fakcie, że cena dwóch trójkątów powiązanych ze sobą za pomocą tasiemki, wydawała się równowartością jego wszystkich ubrań.

Miał nadzieję na szybką ucieczkę, kiedy Sam zauważyła cos w witrynie sklepu. Letnią sukienkę. Niebieską, do kolan. Jack wiedział, że świetnie by na niej wyglądała. Nie mógł wyobrazić sobie żadnej sytuacji, w której mogłaby ja założyć. Mimo to...

"Podoba ci się?" zapytał

"Tak," przyznała.

"Więc?"

Oczywiście nie pomyślał o sprawdzeniu ceny i prawie zemdlał, kiedy zobaczył ile ona kosztuje. Sam musiała być przekonywana do tego, żeby ją przymierzyć, ale kiedy już to zrobiła, mógł powiedzieć, że była zadowolona z rezultatu. Jack był zdania, że wygląda w niej dotkliwie chudo, ale on był tylko facetem, co on wiedział? Całą drogę do domu trzymała sukienkę na swoich kolanach, głaskając materiał. Powinien był być usatysfakcjonowany, lecz zrobiło mu się tylko niedobrze.


Prawda była taka, poza wszystkim innym, czuł się naprawdę nieswojo wiedząc, że byłą napastowana seksualnie. Umysłowo wiedział, że to się stało. Jako dowódca wiedział jak radzić sobie z tym. Ale to było inne, to była Sam. Pomimo ich rozłąki, był bardziej zaangażowany emocjonalnie, niż jakikolwiek żeński oficer. Czuł się niezręcznie, przez samo przebywanie z nią, nie wiedząc czy jakiś gest nie przypomni jej. Jeśli wczorajsza noc była czymś, czym mógłby się kierować, to dotykanie jej prawdopodobnie nie było dobrym pomysłem. Nie żeby stawała się gwałtowna, ale w pewien sposób to pogarszało sprawę.

Kiedy dotarli do domu, przygotował łóżko w pokoju gościnnym. Jego plecy nie pozwoliłyby mu spędzić kolejnej nocy na kanapie, doszedł też do wniosku, że Sam może czuć się swobodniej w pojedynczym łóżku… i w własnym pokoju. Wyglądało na to, że przyjęła zmiany spokojnie, zostawił ją, więc, żeby mogła uciąć sobie popołudniową drzemkę.

Janet zadzwoniła koło wieczora i zaprosiła ich do niej do domu na grilla, chociaż Jack w głębi duszy wiedział, że to tylko wymówka, żeby go sprawdzić. Mimo to, nie był to zły pomysł. Nie wiedział jak długo będzie mógł przetrwać, bez innej formy kontaktów międzyludzkich.

Noc była ciepła, Sam założyła swoją nową sukienkę, a Jack czuł się całkiem dobrze, podczas gdy eskortował ją do domu i do ogródka Janet. Umiejscowił nawet swoją dłoń na jej krzyżu, dopóki nie drgnęła, i usunął ją. Kiedy impreza zaczęła się rozkręcać, był jakby odciążony od Sam, zajętą przez Cassie.... co pozwoliło mu przycisnąć do muru Janet.

"Dlaczego mi nie powiedziałaś” zażądał odpowiedzi.

"Zrobiłoby to jakąś różnicę?" zapytała.

"Pewnie, że tak! Nie możecie oczekiwać ode mnie…"

"A gdzie indziej ma się podziać pułkowniku? Jej ojciec jest na innej planecie, a jakbyś nie zdążył zauważyć, jej brat nie jest sympatyczną osobą."

"Wiem o tym."

"To przestań zachowywać się jak [beeep]. Ona cię potrzebuje. Jesteś tą osobą, o którą ona prosiła. "

"Niech to diabli., nawet nie chce, żebym ją dotykał!"

"Daj jej trochę czasu."

Ale Jack nie wiedział ile ma do zaoferowania. Przyglądał się miejscu, w którym stała Sam z Danielem. Praktycznie rzecz biorąc, wyglądała wystarczająco normalnie

"Jack?" Cassie pociągła go za rękaw, przerywając jego marzenia..

"Co?" odpowiedział.

"Ta sukienka jest wspaniała, ale powinieneś kupić jej odpowiednie buty."

"Co złego jest w tenisówkach?"

"Mamo, czy możemy wziąć Sam na zakupy w ten weekend? Jack nie ma o tym pojęcia.!"

"Pewnie kochanie, cokolwiek sobie życzysz," odpowiedziała pani doktor.

Jack otworzył buzię, żeby zaprotestować, ale Cassie efektywnie go uciszyła.

"Na dobre i na złe," przypomniała mu.

I uświadomił sobie coś strasznego. Chociaż nie była biologicznym dzieckiem Janet, Cassandra przypominała swoją matkę pod wieloma względami. Dzień bez dziewczyn nie był takim złym pomysłem. Jackowi przydałoby się troszkę czasu w samotności... może wystarczy go nawet na tyle, żeby zobaczyć się z Laurą?
  • 0
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)

#2 ArTi

ArTi

    Kapral

  • VIP
  • 187 postów
  • MiastoMielec

Napisano 10.05.2004 - |12:48|

Opowiadanie fajne ale popraw gramatykę i kolejne czesci dawaj do jednego tematu a nie do nowego. Bedzie mniejszy bałagan.
  • 0
Być człowiekiem to znaczy zmieniać się by stać się lepszym
J.L. Picard


Teoria jest wtedy gdy nic nie działa choć wszystko jest wiadome.
Praktyka jest wtedy gdy wszystko działa choć nikt nie wie dlaczego.
Łącze teorie z praktyką, nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

#3 Thomass

Thomass

    Plutonowy

  • VIP
  • 424 postów
  • MiastoKraków

Napisano 10.05.2004 - |13:55|

No nie jestem pod wrazeniem! Kolejne czesci z dnia na dzien! Gratuluje przyspieszonego tepa!
  • 0
Nienawidze poniedzałku...

#4 gazeboo

gazeboo

    Starszy kapral

  • VIP
  • 341 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 10.05.2004 - |15:28|

Opowiadanie fajne ale popraw gramatykę

postaram się, nie zawsze wychodzi mi tak jakbym chciał...

i kolejne czesci dawaj do jednego tematu a nie do nowego

To robi aż taką różnicę? Tak przynajmniej widać kiedy jest kolejna część...
  • 0
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)

#5 Thomass

Thomass

    Plutonowy

  • VIP
  • 424 postów
  • MiastoKraków

Napisano 10.05.2004 - |19:57|

Robi i to dużą przy 12 czesciach zaczyna sie robic smietnik z dzialu FanFic. Bez obrazy ale jedno opowiadanie nawet kilku czesciowe powinno byc w jednym temacie, wtedy przeszukujac dzial nie trafia sie na fragmenty nie wiadomo skad.
  • 0
Nienawidze poniedzałku...

#6 EsaSol

EsaSol

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 142 postów
  • MiastoTarnobrzeg

Napisano 20.08.2004 - |12:51|

No cóż od 10 maja cisza :angry:
Bedzie coś jeszcze czy nie ?!?!?!
bo czekamy(bynajmniej ja i myśle ze nie tylko) na ciąg dalszy

Użytkownik EsaSol edytował ten post 20.08.2004 - |12:52|

  • 0

#7 gazeboo

gazeboo

    Starszy kapral

  • VIP
  • 341 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 04.09.2004 - |17:50|

No cóż od 10 maja cisza 
Bedzie coś jeszcze czy nie ?!?!?!
bo czekamy(bynajmniej ja i myśle ze nie tylko) na ciąg dalszy


wiec first - przepraszam ze tak długo to trwa, ale niestety są rzeczy, które musza zostać zrobione przed innymi i niestety dodatkowa rzeczy dla forum tak jak tłumaczonko musiało czekać... ale los chciał zebym zwolnił tępo no i podłozył mi noge :P toteż jako ze uziemono mnie na kilka dni (oj moje 4 litery mnie bolą od siedzenia już ) znalazł sie czas. Kolejna część poleciała do korekty jak tylko wróci to znajdzie sie tu
second - bedzie to jakoś w poniedziałek wieczorem

pzdr
  • 0
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)

#8 gazeboo

gazeboo

    Starszy kapral

  • VIP
  • 341 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 07.09.2004 - |13:29|

Tytuł: Na całe życie 5/12
Autor: Ruth M. King
Email: ruth@snowqueen.demon.co.uk
Spoilery: brak
Alternatywny sezon 6 lub 7
Ostrzeżenia: R
Prawa autorskie: Stargate SG-1 i jego postanie są własnością Metro-Goldwyn-Mayer Studios Inc. Ta opowieść ma wyłącznie cele rozrywkowe, nie zarobkowe. Brak zamierzonego naruszania praw autorskich. Oryginale postacie, sytuacje i historie są własnością autora. Ta opowieść nie może być postowana gdzie indziej bez zgody autora.
Tłumaczenie: gazeboo
Poprawki: SGTokar

Tak też zrobił. Prawda była taka, że brakowało mu tego, co z nią miał. Bezpieczne, normalne, przewidywalne….trzy słowa, którymi nie mógłby nigdy określić życia z Sam Carter. A jej definicja zabawy była daleka od długiej nocy z reaktorem Naquedah. Chociaż to czy Sam będzie zdolna do pracy w laboratorium, można było się tylko domyślać. Teraz nie wydawała się być czymkolwiek zainteresowana. Spoglądanie przez okno wydawało się być jej ulubionym zajęciem.

Jack usprawiedliwiał swoją wizytę, udając przed sobą, że powinni porozmawiać. Zadzwonił do niej do pracy, mając nadzieje, że będzie mieć w najbliższym czasie przerwę. Okazało się, że szczęście mu sprzyja, Laura pomachała mu w kierunku jego stolika, a po kilku minutach dosiadła się przynosząc kawę i talerz jagodowego ciasta.

- Kiedy wróciłeś? – zapytała
- Dziś rano – skłamał gładko
- A jak się ma twoja żona?
- Ta…. Laura, jeśli o to chodzi…
- Jack proszę. Byłam w takiej sytuacji kilka razy. Jeśli chcesz mi powiedzieć, że zostawisz ją dla mnie, daruj sobie.
- Ja….
- Jest ładna?
- Tak myślę.
- Mądra?
- Tak.
- Jack posłuchaj samego siebie. Ty nadal ją kochasz, masz to wypisane na twarzy.

Jack był w szoku. Nie było możliwe, żeby to mogła być prawda., a nawet jeśli nią była to Sam wydawała się teraz niezdolna do odwzajemnienia czyjejkolwiek miłości. Desperacko próbując ratować sytuację chwycił Laurę za rękę.

- Nawet jeśli nadal bym coś do niej czuł, ona jest chora
- Co z nią jest ?
- Post-traumatyczne coś. Nie wiem dokładnie. Ona nie wie kim ja jestem.
- Przykro mi.
- Nie powinienem był brać jej do domu.
- Ale to zrobiłeś.
- Ta…

Pochylając się do przodu, Laura pocałowała go delikatnie w usta.

- Musze wracać do pracy. Zadzwoń, jeśli kiedyś podpiszesz papiery rozwodowe - uśmiechnęła się.

Jack został pozostawiony z niczym więcej, niż na pół zjedzonym talerzem ciasta. Nie został w knajpce, nie pojechał też prosto do domu. Jeździł po okolicy, rozważając bałagan jaki zrobił ze swojego życia. Czy nadal kochał Sam? Czy kiedykolwiek ją kochał? A może to było tylko pożądanie? Była nieosiągalna i to wydawało się być częścią początkowego uroku. Nie był pewien czy pamiętał. Każdy facet w bazie pragnął jej… nie wspominając o połowie obcych, na których natrafili. Przez twarz Jacka przebiegł uśmiech.

Powrót do domu nie był przyjemną perspektywą, ale i tak to zrobił. Nie zobaczył Sam zaraz po wejściu do domu, więc poszedł do jej pokoju, zobaczyć czy już wróciła. Był w drodze powrotnej na dół, gdy zauważył otwarte drzwi. Ścisnęło mu boleśnie wnętrzności. Był powód, dla którego trzymał te drzwi zawsze zamknięte i zastanawiał się jak do cholery Sam znalazła klucz? A może w ogóle go nie potrzebowała? Dawna Sam Carter potrafiła otwierać zamki wytrychem, więc nie było powodu sądzić, że teraz by nie mogła.

Zapalił światło. Sam siedziała na środku pokoju, blady, różowy koc był przyciśnięty do jej piersi. Kołysała się w przód i w tył, nie robiąc przy tym żadnego dźwięku. Jej twarz była zdewastowana przez łzy, ale nie płakała. Powoli, delikatnie, żeby jej nie przestraszyć Jack posunął się w jej stronę.

- Sam? – odezwał się.
- Dziecko, było dziecko.

To nie było pytanie. Jack usiadł obok niej i rozejrzał się po dziecięcym pokoju . Pokój był dokładnie taki, jakim go zostawił. Urządził go jako niespodziankę dla Sam, ale w dniu , w którym dziecko umarło zamknął drzwi na klucz. Jakoś nigdy nie zdołał zmusić się do wyrzucenia mebli i pomalowania ścian.

- Tak, ale to było przed tym jak zaginęłaś w akcji.
- Przed? Nie pamiętam.
- W porządku. Byłaś w ciąży, ale.. ale straciłaś dziecko.
- Zostawiłam je gdzieś?
- Nie. Dziecko miało się dopiero urodzić. Ona umarła Sam.
- Czy… czy ona miała imię?
- Nazwaliśmy ją Clare.
- Clare?

Zmarszczyła twarz.

- Tak, to było jedyne imię, na które mogliśmy się zgodzić.
- Nie!
- Sam….!

Stawała się coraz bardziej wzburzona. Jej palce rozdzierały delikatną wełnę, która nadal przyciskała do piersi. Jack odruchowo próbował ją objąć, lecz odepchnęła go brutalnie.

- Zostawiłam ją Jack! Zostawiłam ją! – płakała.
- Nie zostawiłaś jej - starał się zachować spokój – Ona umarła Sam. To nie była twoja wina.

Korzystając z okazji skradł się do niej bliżej. Sam wycofała się do kąta, nie miała już gdzie uciekać. Jack nie mógł znieść widoku jej w tym stanie.

- Sam chce cię tylko objąć, nic więcej.

Nie odpowiedziała, wiec uznał jej milczenie za zgodę.

- To będzie przyjemne uczucie, obiecuje.


Jack wziął swoją żonę w ramiona i trzymał blisko siebie. Na początku byłą spięta, lecz zrelaksowała się, gdy dotarło do niej, że nie ma zamiaru posuwać się dalej. Jack zapomniał już jak to przyjemnie jest trzymać ją w ramionach. Oparł się o ścianę, gdy uświadomił sobie, że będzie tam przez dłuższa chwile. Minęło trochę czasu zanim Sam zapadła w sen, ale w końcu jej oczy zakryły powieki, a oddech wyrównał się. Jack powziął szanse i próbował podnieś ja i zanieść do jej łóżka. Jednakże, kiedy próbował ja położyć jej uścisk go powstrzymał.

- Sam nie zmieścimy się tu razem - powiedział wskazując na wąskie gościnne łóżko.

Jej jedyną odpowiedzią było umocnienie uścisku.

- Dobra… chodź – powiedział.

Chwycił jej rękę i poprowadził ją do głównej sypialni.

Wiele godzi później Jack obudził się w pustym łóżku. W łazience było włączone światło i myślał o tym żeby wstać i sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Wtedy usłyszał spuszczanie wody w toalecie, a sam wróciła do sypialni. Stała przez chwile, bez wątpienia myśląc czy wrócić do swojej sypialni czy zostać z nim. Jack’owi ulżyło, gdy poczuł, że materac się przesuwa. Mógł poczuć każdą kość jej ciała, gdy przytuliła się do niego, lecz z jakiegoś powodu nie miało to znaczenia. Teraz była z powrotem w łóżku, a Jack uświadomił sobie jak bardzo było mu jej brak. Tak jakby jakaś część jego była utracona na te wszystkie lata. Przytulił się do niej, a Sam wciągnęła wielki, drżący oddech.

- Brakowało mi ciebie - wyszeptał w jej włosy.

Jej ciało zaczęło się trząść, a po jej twarzy spłynęły łzy. Jack przytulił ją troszeczkę mocniej.

- To nie była twoja wina – powiedział jej. Nie wiedział jednak czy mówił o dziecku, gwałcie… czy o fakcie, że ona nie była tym, kim była przed zaginięciem.
  • 0
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)

#9 typcio

typcio

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 352 postów
  • Miasto

Napisano 08.09.2004 - |18:32|

A co dalej ,krótkie trochę.Czekam na ciąg dalszy .Pozdrawiam B)
  • 0

#10 EsaSol

EsaSol

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 142 postów
  • MiastoTarnobrzeg

Napisano 30.11.2004 - |19:34|

Tak sie zastanawiam.
Będzie coś jeszcze???
Czy to juz koniec?? :>
  • 0

#11 gazeboo

gazeboo

    Starszy kapral

  • VIP
  • 341 postów
  • MiastoPoznań

Napisano 31.12.2004 - |17:03|

Tytuł: Na całe życie 6/12
Autor: Ruth M. King
Email: ruth@snowqueen.demon.co.uk
Spoilery: brak
Alternatywny sezon 6 lub 7
Ostrzeżenia: R
Prawa autorskie: Stargate SG-1 i jego postanie są własnością Metro-Goldwyn-Mayer Studios Inc. Ta opowieść ma wyłącznie cele rozrywkowe, nie zarobkowe. Brak zamierzonego naruszania praw autorskich. Oryginale postacie, sytuacje i historie są własnością autora. Ta opowieść nie może być postowana gdzie indziej bez zgody autora.
Tłumaczenie: gazeboo

Jacka zbudził dźwięk prysznica. Bez dłuższego namysłu wyczołgał się z łóżka i powędrował do łazienki by załatwić swoją potrzebę. Sam słysząc dźwięk otwieranych drzwi wydała z siebie krzyk strachu.

”Boże, Sam przepraszam” powiedział odwracając swój wzrok.

Gdy nie dostał żadnej odpowiedzi, zerknął w stronę Sam. Siedziała przykucnięta z tyłu kabiny prysznica, odwrócona tyłem do niego.

“Hej” zawołał “Niczego nie zobaczyłem, przysięgam.”

Stał w miejscu w tym niezręcznym momencie, próbując znaleźć ręcznik, który w końcu jej podał. Usłyszał jak woda została zakręcona. Dochodząc do wniosku, że może już spojrzeć, obrócił się. Sam, która zawsze czuła się dobrze w swoim ciele, teraz trzęsła się przyciskając ręcznik do siebie. Nawet nie podniosła na niego wzroku, gdy próbowała pozbierać swoje ubrania.

”Czy naprawdę miałoby to znaczenie gdybym nawet zobaczył?” dodał Jack.

Sam zastygła i wydawało się, że rozważa pytanie.

"Nie wiem" odpowiedziała.

“Jak chcesz to mogę się teraz rozebrać, jeśli poczujesz się dzięki temu lepiej”

"Może poczuje się lepiej" uśmiechnęła się lekko.

”Ja pokaże moje, jeśli ty pokażesz twoje....?”

Jack nie miał pojęcia, dokąd z tym zmierzają, ale szybko zrzucił swoje majtki i ściągnął koszulkę. Zauważył, że Sam odwróciła wzrok. Podszedł bliżej i wziął jej twarz w swoje ręce.

"Wszystko jest w porządku" powiedział.

Kiwnęła głową i pozwoliła by jej ręcznik opadł na podłogę. Jej ciało nie wyglądało jak kiedyś. Było na nim wiele za wiele oznak znęcania się i Jack nie mógł jej skłamać.

"Wyglądałaś lepiej," przyznał.

Szczególnie wyraźna blizna przebiegała przez jej brzuch

"Jak to się stało?" zapytał, przesuwając palce po bliźnie.

"Jedna z innych kobiet nie lubiła mnie"

"Dlaczego?"

"Bo byłam inna."


Sam szybko owinęła się z powrotem i wyszła, zostawiając Jacka nawet bardziej zmieszanego, jeśli było to w ogóle możliwe. Przypomniał sobie powód, który sprowadził go do łazienki i załatwił swoją potrzebę, zanim udał się zobaczyć czy z Sam wszystko w porządku.

Znalazł ją w pokoju gościnnym, ubraną. Jack nie wiedział co powiedzieć. Nie chciała na niego spojrzeć. To było głupie. Widział ją nago tysiące razy.

"Sam, parę blizn niczego nie zmieni" powiedział

Jego ciało również nie było wolne od blizn. Miał ich więcej, niż mógłby zliczyć, ale dla Sam najwyraźniej to się nie liczyło. Jack mógł powiedzieć po jej opadłych ramionach, że ich spotkanie nie podbudowało jej poczucia własnej wartości.

"Może wyskoczymy gdzieś na śniadanie?" zaproponował

"Dobrze" zgodziła się, chociaż podejrzewał, że chciała tylko, żeby wyniósł się z jej pokoju.

Siła nawyku zabrała go do restauracji gdzie pracowała Laura. Nie uświadomił sobie tego, zanim było już za późno, stał przed budynkiem a sam była już poza wozem. Na szczęście Laury nie było, ale pracownicy znali go. Wyczuwał wyraźny chłód, z jakim go traktowali. Jack nie mógł ich winić. Cieszył się, że Sam nie wydawała się tego zauważać. Pewnie winiłaby się za nieprzyjazną postawę kelnerki.

Po śniadaniu poszli na spacer. Dzień był ciepły i spędzanie go nie na słońcu byłoby bez sensu.
Podczas gdy tak spacerowali przez park jej ręka znalazła drogę do jego dłoni.

"To jest miłe," powiedziała

"Taa" odpowiedział

"Czy robiliśmy już to kiedyś?"

Zawahał się przed daniem odpowiedzi. Niepokoił go w pewnym stopniu fakt, że pamięć sam nadal nie działała dobrze, ale zmusił się do szczerej odpowiedzi.

"Nie, raczej nie."

"Dlaczego?"

"Chyba byliśmy zbyt zajęci ratowanie świata."

Jack uświadomił sobie, że tak naprawdę to nigdy nie chodzili ze sobą na randki. Nie w konwencjonalnym tego słowa znaczeniu. Pewnego ranka pojawił się w pracy i zastał Sam czekającą w jego biurze…

"Sir, chciałam żebyś wiedział."

"Jak? To znaczy...?"

"To nie bedzie problem. Rozmawiałam z doktor Fraiser. Zasugerowała mi dobrą klinikę"

"Carter?"

"Myślę, że tak będzie najlepiej, sir. Janet wydaje się nieprawdopodobne żebym była zdolna donieść do terminu..."

"Nie mam mowy!"

"Sir?"

Poprosił ją wtedy o rękę. Tajemnicą było nadal dla niego, dlaczego powiedziała tak.

Jack wziął Sam popołudniu do kina. To była głupia komedia romantyczna. Normalnie nie obejrzałby tego, ale pomyślał, że taki film zbytnio nie zdenerwuje Sam. Była senna po drodze do domu. Dzień poza domem bardzo ją zmęczył, a Jack uświadomił sobie, że minie sporo czasu zanim Sam odzyska swoją dawną energie i werwę. Drzemała na kanapie, podczas gdy on przygotowywał kolacje. Kusił go pomysł by położyć ją do łóżka, ale nagle wpadł mu do głowy inny pomysł.

Poszedł do sypialni i wyłowił pudełko spod łóżka był zadowolony, że zachował to...chociaż wtedy kusiło go by wyrzucić całość do rzeki. Jack czekał dopóki nie zjedli kolacji, zanim przemówił. Laura miała rację co do jednej rzeczy. Z jakiegoś powodu nie miał zamiaru podpisać papierów rozwodowych. Odrzucenie Sam teraz byłoby zniszczeniem jej do końca.

"Sam?" powiedział łagodnie.

Spojrzała na niego zmęczonym, sennym wzrokiem.

"Mam coś, co należy do Ciebie”

"Co to takiego?" zapytała.

"Wyciągnij swoją dłoń."

Zrobiła tak jak prosił, wyciągając w jego stronę prawą dłoń

"Tą drugą" doradził jej.

Sam zamieniła ręce..

"Zostawiłaś je za sobą" uśmiechnął się.

Wyciągając dwa pierścionki ze swoje kieszeni umieścił je na jej serdecznym palcu. Uśmiechnęła się, szeroko, a potem zaczęła płakać.

"Hej wszystko jest ok" powiedział.

"Myślałam że już mnie nie chcesz" szlochała.

"Sam to Twój dom"

Wciągnęła nosem i przystąpiła do osuszania swoich oczu.

"A gdzie Twoje?" Zapytała.

"Ee...Ja...?"

Przez chwile nie mógł sobie przypomnieć. Co do cholery zrobił ze swoim ślubnym pierścionkiem? Radość znikała z twarzy Sam, zrozumiał ze jego gest jest pusty, jeśli ona nie może go odwzajemnić.

"Poczekaj chwile" powiedział jej.

Teraz sobie przypomniał. Rzucił się w kierunku pokoju dziecinnego i zaczął łowić pod łóżeczkiem. Rzucił go tu w dniu, gdy zamknął drzwi do tego pokoju. Jego palce zacisnęli się na złotej obrączce i wyciągnął ją. Zdmuchnął kurz i wrócił do Sam.

"Proszę" powiedział podając jej obrączkę.

Wzięła jego lewą dłoń i wsunęła obrączkę na palec.
  • 0
"We came in peace. We expect to go in one... Piece."
"A teraz bedzie sztafeta kobiet 4 razy 100 mężczyzn" - Włodzimierz Szaranowicz (TVP)
"Polscy piłkarze są tak zaangażowani w grę, jak aktorki filmów porno w dialogi." (Wizja Sport)

#12 EsaSol

EsaSol

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 142 postów
  • MiastoTarnobrzeg

Napisano 20.01.2005 - |14:58|

Jak rozmawiałąm z wykonawcą ostatnio obiecał ze wrzuci coś do końca roku i wrzucił 31 grudnia :angry:

Gazebo mam nadzieje ze nie każesz czekać na nastepną część do kończ tago roku :>

Nie wiem jak inni ale ja chce jeszcze!!!!!!!!

Więc kiedy cos wrzucisz ?? :>
  • 0

#13 121277

121277

    Wielki Organizator

  • VIP
  • 561 postów
  • MiastoWarszawa

Napisano 21.01.2005 - |13:47|

Ja tez czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością.
To jeden zlepszych Ficów jakie czytałam.

Gazeboo, kiedy poznamy ciąg dalszy?

Jeśli szukasz kogoś do korekty, to ja się zgłaszam:)
  • 0
Daleka droga
do serca człowieka
zimnego jak głaz

Ale ja – jak woda
co cierpliwe czeka
aż skałę zniszczy czas


Dołączona grafika

Mój świat

#14 gmerek

gmerek

    Starszy plutonowy

  • VIP
  • 571 postów
  • MiastoŁódź

Napisano 09.02.2005 - |12:38|

Miałem to wielkie szczęście i przeczytałem saobie całe tłumaczenie w jednym kawałku.
Dołączam się do pytania cyferek, czy będzie kontynuacja czy sprawa raczej umarła (w połowie opowiadania)?
Może chociaż jakiś adresik do oryginału jest?
  • 1
"...Gdyby Pinokio wiedział jakie jest życie - nigdy nie chciałby zostać chłopcem..."

#15 Madi

Madi

    Starszy kapral

  • Użytkownik
  • 270 postów
  • MiastoChorzów

Napisano 03.01.2011 - |15:03|

czy będzie kontynuacja Ficu? jestem ciekawa dalszej części
  • 0

#16 koniu88

koniu88

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 30 postów

Napisano 16.03.2011 - |20:53|

znalazłem oryginał, jak ktoś chce doczytać tak jak ja :rolleyes:

Strona : samandjack.net
autor: Ruth M King
opowiadanie: To Have and to Hold
  • 0

#17 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 17.03.2011 - |21:55|

Kiedyś już to czytałam, ale nie pamiętam zakończenia. He he fajnie. Już wiem co będę robić dziś wieczorem :D
  • 0

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche


#18 SG1SOKAR

SG1SOKAR

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 1 postów

Napisano 25.02.2015 - |12:07|

A gdzie są następne części prosze o link
  • 0

#19 cooky

cooky

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 717 postów
  • MiastoPolska centralna

Napisano 27.02.2015 - |23:53|

http://www.samandjac...ry.php?sid=1893


Użytkownik cooky edytował ten post 28.02.2015 - |19:12|

  • 0

Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.

F. Nietzsche





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych