Został by gdyby wiedział?
Sama zgłosiła się do tego zadania. Miała dosyć roboty nie mogła jednak wyobrazić sobie, że ktoś inny mógł by to zrobić. Daniel był przecież jej przyjacielem. Gdy powiedziała generałowi, że sama chce się tym zająć, zapytał ją tylko
- Na pewno da pani sobie rade majorze? – w jego głosie słychać było troskę.
- Tak! – powiedziała, prostując się. Wtedy była tego pewna. Wiedziała że nie chodzi mu o to czy fizycznie poradzi sobie np. z noszeniem ciężkich pudeł, od tego będzie miała ludzi.
Była w jego mieszkaniu jakieś dwie godziny przed ekipą, która miała popakować to wszystko i odwieść do bazy. Poradzę sobie – pomyślała – poradzę sobie z zapakowaniem do pudeł pięciu lat jego pracy, wspomnień, przyjaźni. Usiadła w fotelu stojącym w kącie salonu, rozejrzała się, za kilka godzin zostaną tu tylko meble, obcy ludzie przyjdą i zapakują wszystko to co należało do Daniela. Wstała, przeszła się po pomieszczeniu, wzięła klucze od skrzynki na listy i poszła po korespondencje. Same rachunki i reklamy, nasz szczęście – pomyślała – po co ja przyjeżdżałam tak wcześnie. Po policzku spłynęła jej samotna łza, chwile później dołączyła do niej trzecia, czwarta, kolejna. Płakała po raz pierwszy odkąd odszedł. Płakała a w głowie krążyły jej wspomnienia.
Dość – coś szepnęło jej w głowie, wspomnienia zaczęły się rozmywać.
Dość! – głos powtórzył głośniej.
Dość!! – inny głos krzykną.
Otworzyła oczy, klęczała skulona na podłodze, zdała sobie sprawę, że to ona krzyknęła. Wstała szybko i poszła do łazienki, umyła twarz zimną wodą. Nie rozklejaj się – powiedziała do odbicia w lustrze – niewolno. Otworzyła szafkę znajdującą się nad umywalką, zaczynała ją boleć głowa, miała nadzieje że miał w niej coś przeciwbólowego. W drzwiach szafki było lustro, zamykając je przez moment wydawało jej się że odbił się w nich Daniel. Odwróciła się szybko jednak nikogo tam nie było. Zrezygnowała z tabletek, wstawiła je z powrotem do szafki i wróciła do pokoju. Rozejrzała się jeszcze raz, jej uwagę zwróciła lampka wiadomości, na automatycznej sekretarce. Pomyślała że będzie dobrze odsłuchać wiadomości. Licznik wskazywał ponad dziesięć połączeń, część z nich była pusta. Dopiero szósta, zawierała treść.
Danielu, - powiedział kobiecy głos – tu Iren Skalsk, wiem że minęło wiele lat, znaczy się… dokładnie osiem, odkąd się ostatni raz widzieliśmy. Wiem że nie zachowałam się za ładnie, jednak sam wiesz jaka była wtedy sytuacja…. Dzwonie bo już czas byś się dowiedział o czymś ważnym… to znaczy, powinnam ci powiedzieć juz dawno, ale najpierw nie chciałam, potem się bałam, a na koniec nie mogłam cię znaleźć. Danielu, znalazłam cię ponieważ niedługo będziemy pracować razem… to znaczy w bazie przy projekcie będzie pracować kilka nowych osób… a ja miedzy nimi. Wiem, że to marne wytłumaczenia, ale proszę zadzwoń, 498508594.
Kolejnych kilka wiadomości były takie same:
Danielu tu znowu ja Iren proszę zadzwoń mamy ważną sprawę do przedyskutowania 498508594
Kolejną jednak nagrał dziecięcy głos.
Halo... Halo Tato, podkradłam mamie twój numer i ona nie wie, że do ciebie dzwonie, w ogóle mama mówi, że zemnie niezły numer. Mimo iż ma dopiero siedem lat. Tato mam na imię Daniela Skalsk i bardzo, ale to bardzo chciałabym Cię poznać. Odkąd tylko mama powiedziała mi kim jesteś i dała twoje zdjęcie. Przekonałam mamę byśmy Cię poszukali i widzisz znaleźliśmy. Proszę cię bardzo nie gniewaj się na mamę że ci o mnie nie powiedziała. Zadzwoń bardzo bym chciała cię poznać tatusiu. 498508594 proszę chciałabym usłyszeć twój głos. Papa tatusiu. Zadzwoń!”
Następne wiadomości nagrała Iren, wciąż prosiła o telefon nie mówiąc nic konkretnego, raczej nie wiedziała o telefonie od córki.
O’Niell, przyszedł jakieś pół godziny przed ekipą, zastał ją opartą o blat szafki. Wpatrywała się tempo w aparat telefoniczny.
- Carter. – powiedział stojąc za jej plecami, nie zareagowała. – Cater! – powiedział głośniej.
- On ma córkę – powiedziała nad wyraz spokojnie nie odrywając wzroku od aparatu.
- Kto? – zapytał, a słowo jakby wypadło mu z ust.
- Daniel. Mała ma na imię Daniela. – mówiła nie odwracając się do niego. Miała ochotę się zaśmiać. – Trochei infantylnie. Nie sądzi pan.
- Po ojcu. – wzruszył ramionami.
- Tak. – przewinęła taśmę do momentu wiadomości od dziewczynki. – Jej matka wie o projekcie, będzie pracować w bazie.
- To pewnie jedna z tych osób które ściągnęli na miejsce Daniela. – starał się by jego ton był obojętny jednak smutne spojrzenie jakim obrzuciła pokuj przechadzając się po nim, zdradzało jego uczucia.
- Nie. Iren Skalsk będzie pracować zemną, jest astrofizykiem, proszę posłuchać. – Puściła nagranie. – Ona tak bardzo che poznać ojca. Co jej powiemy. – powiedziała szybko – Jej matka jeszcze to jakoś zrozumie, ale ona ma dopiero siedem lat.
- Carter, dzieci lubią bajki. – powiedział udając zainteresowanie rzeźbą na lawie.
- Bajki? – odwróciła się w jego stronę.
- Tak. – zadzwonił domofon, O`Niell poszedł do niego i wpuścił ekipę. – Przyjechała ekipa. Wezmę taśmę i pogadam o tym z generałem. Jeszcze tu dziś przyjdę. Dowidzenia.
KONIEC
Użytkownik EsaSol edytował ten post 07.04.2009 - |13:25|