Odcinek 64 – S04E04 – Doppelganger
#41
Napisano 21.10.2007 - |15:59|
chwytem poniżej pasa wydaje mi się wywoływanie SG-1 na Atlantisie - może miało to rację bytu gdy oba seriale leciały równolegle i w jakiś sposób akcja jednego mogła wpływać na drugi, ale w momencie gdy SG-1 już nie ma to takie przywoływanie duchów przeszłości jest albo graniem na emocjach ("o, tak, to było w sg1, no, to był serial') albo brakiem inwencji twórczej. w jednym odcinku nawiązano do dwóch odcinków sg1 (cold lazarus i the gamekeeper), co wcześniej zdarzało się dwa razy, ale na całą serię atlanitsa. sga jest już samodzielnym tworem ze swoją, już 3 letnią, historią!
co do Carter - pisałam wcześniej, że chciałabym, żeby Sam weszła całkowicie w rolę dr Weir i tak też się stało - drugoplanowy lider fotelowy. jednak stare odruchy też działały i w pewnym momencie myślalałam, że Sam zaraz przedstawi jakąś swoją teorię czy pomysł... a ta gadka przez głośniki? straszna i bardzo weir'owa. trzba jakoś przebrnąć tą 4 serię, zeby ta postać mogła się wpasować w SGA i zaczęła żyć swoim życiem.
co do fabuły odcinka, można to w 4 słowach zmieścić: BEEN THERE, DONE THAT.
czyli pomijam już powtarzalność. troche brakowało mi jakiejś jednej głównej postaci, która by całość łączyła, bo mieliśmy tylko potroszę wszystkich.
wielkimi plusami faktycznie są efekty specjalne (chociaż myśłałam, że sen McKaya będzie trochę bardziej.. schizofreniczny:), a scena walki Shepparda z sobowtórem naprawdę świetna.
5,5/10
- I think you're hugging wrong.
#42
Napisano 21.10.2007 - |16:32|
Otóż, wydaje mi się, że jakby Sam nie starała się zastąpić Weir to jej się nie uda. Przez tyle lat grała naukowca, osobę która zawsze ma zdanie na każdy temat i genialne pomysły. Ludzie przyzwyczajeni się do Sam jako osoby aktywnej... nie biernej jak Weir.
Moim zdaniem, liderem powinien zostać ktokolwiek inny. Może nawet osoba całkiem z zewnątrz. Pamiętamy z SGS zmianę generała. Szkoda było Hammond'a, ale nie powiecie mi, że Landry po kilku odcinkach nie dawał rady... Bardzo spodobała mi się jego postać (jak i jego córka ).
Nie twierdzę, że nie da się przyzwyczaić do nowej Sam jako lidera Atlantis, ale będzie zmiana aktywnego aktora na biernego, jest o wiele trudniejsza niż biernego na biernego.
Danielle, pozwól, że skomentuję dwa ostatnie Twoje zdania...
1. Kopanie leżącego nie jest takie fajne (chociaż to pewnie zależy od tego czy jest się kopanym czy kopiącym ), w każdym razie mało akcji było w tej walce (czego nie można powiedzieć o ostatnie walce Ronona z byłymi przyjaciółmi).
2. Gdybyś miała okazję poznać naukowca choć w jednym procencie zbliżonego do postaci McKey'a, doświadczyłabyś więcej niż dwóch osobości (zwłaszcza matematycy...)
Pozdr.
#43
Napisano 21.10.2007 - |16:55|
Mam to gdzieś, bo mam alergię na to określenie. Zgodnie z obietnica ciebie też wystrzeliwuje, leć i Sokar z tobą. Siuuuuu. Coś takiego jak zapychacz nie istnieje. Zapychaczem to są może ziemniaki, a nie coś, co ja oglądam.@Sakramentos
ale asiek ma rację; bo to właśnie jest pierwszy zapychacz w tym sezonie;
Winchell Chung
#44
Napisano 21.10.2007 - |17:05|
Mam to gdzieś, bo mam alergię na to określenie. Zgodnie z obietnica ciebie też wystrzeliwuje, leć i Sokar z tobą. Siuuuuu. Coś takiego jak zapychacz nie istnieje. Zapychaczem to są może ziemniaki, a nie coś, co ja oglądam.
Może nie powinienem się wtrącać... Ale wydaje mi się, że każdy ma prawo do własnej interpretacji - o ile nie obrażają one nikogo bezpośrednio.
Świadomość, że to co robimy, lubimy czy... oglądamy, nie zawsze jest najlepsze - bardzo pomaga w życiu
Interpretacja tego - dowolna
Pozdr.
#45
Napisano 21.10.2007 - |18:00|
Ocena: 7
PLUSY:
+ początek odcinke nawet był ciekawy, tzn. ta nutka tajemnicy okrywająca tę dżunglę rodem z Endor ze Star Wars. Potem te ciekawe kryształy, powrót do domu, dziwny sen i...reszta już była przewidywalna
+ plus za dwukrotne odwołanie się do starych czasów SG-1 zrobione przez Carter
MINUSY:
- owa przewidywalność. Szybko można było się zorientowac o co chodzi w odcinku, i gdzie się wzorowano. Kiedy pierwszy sen się pojawił, to potem już odcinek zaczął mi się dłużyć
- walka pod koniec odcinka kompletnie bez polotu :/ Można to było zrobic całkiem ciekawiej (choćby tak jak mówił McKay w towarzystwie fajnych lasek - to znaczy lepiej odworować to, że walka mma miejsce w podświadomości. Oprócz tego wkurzył mnie po raz chyba setny w kinie motyw z ryzykowaniem dla kumpla i tekst McKay'a: "podłączcie mnie jeszcze raz"
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#46
Napisano 21.10.2007 - |19:59|
Dla wszystkich, którzy mają alergię za słowo ZAPYCHACZ - podajcie swoją definicję tego określenia. Bo obruszać się, że takie słowo nie istnieje jest.. hm... naiwne?
#47
Napisano 21.10.2007 - |20:13|
osobiscie, nie mam alergii na zapychacze, ale moja definicja to:
- odcinek, ktorego akcja nie laczy sie z glownym nurtem fabularnym sezonu
(w przypadku SGA) : taki, w ktorym nie ma wraith, replikatorow, nie dowiadujemy sie niczego istotnego o zadnym z bohaterow, co rzuciloby nowe swiatlo na pozniejsze badz poprzednie wazne wydarzenia, nie dzieje sie nic, co pomogloby druzynie w walce z wrogiem.
to tak napredce .
www.science-fiction.com.pl/forum
_________________________________________
oh my goddess Me !
#48
Napisano 21.10.2007 - |23:27|
już podąłem w poprzednim topicu o poprzednim odcinku. Jednak postanowiłem wydać bezpardonową wojnę temu słowu, bo coś takiego faktycznie nie istnieje. Jest serial, są jego odcinki. Cześć jest bezpośrednio związana z główną linią fabularna, część tylko nieco, a część wogóle. Ale wszystkie tworzą razem serial, i nawet jeśli dany odcinek nic nie wnosi w nurt główny serialu, to pomaga odbudować kolejną cegiełkę do relacji bohaterów, ich wizerunku i tak dalej. Zawsze coś.Dla wszystkich, którzy mają alergię za słowo ZAPYCHACZ - podajcie swoją definicję tego określenia. Bo obruszać się, że takie słowo nie istnieje jest.. hm... naiwne?
Słowo "zapychacz" jest po prostu nadużywane, jest nadużywane w sposób irytujący i ja mam tego dość. Ot, co. Dlatego , ponieważ dopuściliśmy tutaj już wolność odczuć, w takim razie ja odczuwam, że z mojego punktu widzenia użycie słowa "zapychacz" w odniesieniu do odcinków jest dla mnie obraźliwe. Boleśnie dotyka to moich przekonań moralnych, etycznych, religijnych, politycznych, rodzinnych, książkowych, kosmicznych i nadrzewnych. Słowo "zapychacz" ma jasną konotację negatywna, dlatego oponuję przeciwko jego używaniu czy też nadużywaniu. Sami się zapchajcie Joł, kurde.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 21.10.2007 - |23:29|
Winchell Chung
#49
Napisano 22.10.2007 - |01:10|
już podąłem w poprzednim topicu o poprzednim odcinku. Jednak postanowiłem wydać bezpardonową wojnę temu słowu, bo coś takiego faktycznie nie istnieje. Jest serial, są jego odcinki. Cześć jest bezpośrednio związana z główną linią fabularna, część tylko nieco, a część wogóle. Ale wszystkie tworzą razem serial, i nawet jeśli dany odcinek nic nie wnosi w nurt główny serialu, to pomaga odbudować kolejną cegiełkę do relacji bohaterów, ich wizerunku i tak dalej. Zawsze coś.
Słowo "zapychacz" jest po prostu nadużywane, jest nadużywane w sposób irytujący i ja mam tego dość. Ot, co. Dlatego , ponieważ dopuściliśmy tutaj już wolność odczuć, w takim razie ja odczuwam, że z mojego punktu widzenia użycie słowa "zapychacz" w odniesieniu do odcinków jest dla mnie obraźliwe. Boleśnie dotyka to moich przekonań moralnych, etycznych, religijnych, politycznych, rodzinnych, książkowych, kosmicznych i nadrzewnych. Słowo "zapychacz" ma jasną konotację negatywna, dlatego oponuję przeciwko jego używaniu czy też nadużywaniu. Sami się zapchajcie Joł, kurde.
Nie bezpośrednio obraźliwe... ale za pośrednictwem oceny odcinków. Z którymi de facto nie masz nic wspólnego - po za tym że je oglądasz. Twoje słowa brzmią mądrze, wyglądają ładnie, składania wypowiedzi jest w większości poprawna i.... prawie mnie przekonałeś o słuszności Twego zdania na ten temat. Ale jako że, nikt nie napisał "ten komu podobał się ten odcinek to ...." albo "kto uważa, że nie jest to ZAPYCHACZ to ...", to i tak skłaniam się ku stwierdzeniu - każdy ma prawo do własnej oceny
Tak jak teraz moja wypowiedź na temat Twojej. Całe życie jesteśmy oceniani przez innych - czy tego chcemy czy nie
Jeśli ktoś Cię nie obraża, należy się z tym pogodzić (oczywiście nie musisz ).
Co do nadużycia, to stwierdzenie jest co najmniej względne. Regulamin forum zabrania używać/nadużywać przekleństw, etc... Natomiast nie ma nic na temat "zapychaczy". Więc... jak w ogóle brzmi temat, do którego właśnie doklejam swój post?
P.S. sorry, o tej porze dziwne myśli mnie nachodzą....
#50
Napisano 22.10.2007 - |06:41|
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 22.10.2007 - |06:42|
Winchell Chung
#51
Napisano 22.10.2007 - |07:01|
Użytkownik Czarownik edytował ten post 22.10.2007 - |07:02|
#52
Napisano 22.10.2007 - |08:21|
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 22.10.2007 - |08:21|
Winchell Chung
#53
Napisano 22.10.2007 - |11:03|
Niczym nie zaskakiwal, w miare przewidywalny, po prostu przecietny.
#54
Napisano 22.10.2007 - |12:31|
Za co przepraszam
Ale to co zobaczyłem w tym odcinku to mnie przeraziło
A mianowicie
38 minuta 58 sekunda
Pradawni zrobili Atlantis z Płyty Gipsowo-Kartonowej
Oczywiście za chwilke powiecie ze to dodatek ziemski
No ale dla mnie to bardzo dziwne
Według mnie 8/10, Nie było źle ale także nie zachwycał. A szkoda
#55
Napisano 22.10.2007 - |13:01|
Pradawni zrobili Atlantis z Płyty Gipsowo-Kartonowej smile.gif
widocznie każda zaawansowana cywilizacja techniczna buduje z nie najtrwalszych materiałów(vide domy w USA,Atlantis Pradawnych) ;
Est modus in rebus
Horacy
Prawda ma charakter bezwzględny.
Kartezjusz
Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.
C.S. Lewis
#56
Napisano 22.10.2007 - |15:29|
Co do płyty gipsowej-to akurat nie była prawda, tylko koszmar Shepparda. Też na jego miejscu uważałbym, że Atlantis zrobione z gipsu to tragedia i koszmar: "Ja przecież tym lądowałem na twardo!!! Mdleję...!"
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 22.10.2007 - |15:30|
Winchell Chung
#57
Napisano 22.10.2007 - |15:49|
Użytkownik Dark Lord edytował ten post 22.10.2007 - |15:49|
#58
Napisano 22.10.2007 - |18:11|
#59
Napisano 23.10.2007 - |08:32|
Wreszcie swoją błyskotliwością mogła zabłysnąć Carter. Przypomnienie odcinka (a nawet dwóch) z SG-1 zaliczam na "+"
Sny mc'kay-a
A na końcu zjada mnie wieloryb
Po prostu Rewelacja. I do tego sen jak mu Carter podaje Kurczaka w Cytrynach ( na które jest uczulony)
Troszkę siłowo i topornie zrealizowane zakończenie.
Widać nie wszystkie kryształy są "dobre", ten był zły.
Szkoda pani psycholog. Może i występowała rzadko ale występowała.
Kolejna osoba znika
Odcinek oceniam na 9
Nie był zły, nie był nudny i nie miał chordy wieśniaków
SG: Goauld: Jaffa Cree !!!
SG: Asgard: Greeting
Startrek: Borg: Low you shields, Prepare to assimilate
#60
Napisano 23.10.2007 - |14:02|
Witam
.. Smutne jest to, ze to chyba owa pani Psycholog (Psychiatra) krecila z McKayem.. Przynajmniej tak mi sie wydawalo.. Pozbawili go milosci jego zycia? Smutne...
Jakoś Mc'Kay się nie przejął... Scenarzyści już zapomnieli, czy doktorek taki twardy?
Ale generalnie odcinek dobry.
38 minuta 58 sekunda
Pradawni zrobili Atlantis z Płyty Gipsowo-Kartonowej
A co chcesz? Płyta gipsowo-kartonowa to nie jest wysoka technologia ????
Użytkownik black hose edytował ten post 23.10.2007 - |14:07|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych