hehe ...a moja teoria wprawdzie nie do KOŃCA ,ale sie sprawdziła ... od początku myślałem i móiłem,że gdzieś jest miejsce w którym ich obserwują ... i ten odcinek pokazał,że sie nie myliłem ( jestem z siebie dumny)
Można się już było domyślać dużo wcześniej,że bunkry sa na podglądzie.Gdy Fenry był przesłuchiwany przez Sayda i Anne Lucie powiedział szeptem "You don't understand"(z tego co pamiętam,mogłam coś pomylić,ale teraz nie mam czasu żeby to sprawdzić).Widać,że coś chciał jeszcze powiedzieć,ale Sayid mu przerwał.Po tym jego szepcie właśnie i wyrazie twarzy wywnioskowałam,że oni są na pewno podglądani.Fenry o tym wiedział.Może to i naciągane co powiem,ale moim zdaniem Fenry poleciał do tego bukra(do Perły) i kazał się ludziom stamtąd zwijać(wejście było ukryte to co otworzyli je Locke z Ecko,ale na pewno jest i inne wejście).No bo wszystko takie zostało tam rozgrzebane w tym bunkrze,widać,że się śpieszyli,specjalnie może nawet popsuli te monitory.Biedny Fenry wie,ze u Lostowiczów jest spalony więc jedyną szansą dla niego jest wkupienie się w łaski swoich dawnych ziomów.Zresztą ja nie wierzę,że Fenry szedł po Locka.Myślę,że został wysłany na przeszpiegi i w celu niszczenia psychologicznego naszych rozbitków(miał sprawić że się załamią,nie będą sobie na wzajem ufać,nikt nikomu nic nie będzie mówił-i tą misję zakończył z powodzeniem:bo przecież chociażby Lock zatajał ważne informacje przed Jackiem, Locke zwątpił w przyciskanie guzika).Moim zdaniem Inni wysłali Michaela żeby odbił Fenrego,który spełnił już swoją misję i przygotował,że tak się wyrażę grunt do "pracy" dla Michaela.Myślę,ze to wszystko było starannie zaplanowane.
Tyle moich przemyśleń na ten temat.Wiem,że w odcinku o Fenrym nie było nic,ale właśnie po obejrzeniu tego odcinka mam takie przemyślenia(po tym jak zobaczyłam Lost Big Brother).
Ogólnie odcinek świetny.Świetny wstęp do finału.Zaostrzył mi się apytet maksymalnie.Odcinek stawia wiele pytań,ale pozwala też nam snóć wiele przemyśleń.Myślę,że nasze terorię będą coraz bardziej śmielsze(patrz moja powyższa teoria) i mam nadzieję coraz bardziej trafne.
Jedna z moich ulubionych scen z tego odc.to ta jak Michael z przerażeniem obserwuje,że Libby żyje.Dla tych chwil gdy bał sie,że ona może coś powiedzieć warto żyć.A czy Jack i Hugo naprawdę nie mogli coś chociaż zacząć podejrzewać.Na litość boską dziewczyna umiera w strasznych katorgach i słowami,które by wypowiedziała jako ostatnie to miałoby być Michael(w sensie,że tak się o niego martwiła).Jasne,że nie.Nasi panowie powinni zaczaić,że coś nie tak.Mam nadzieję,że chociaż Sayid nabierze podejrzeń co do Michaela bo jak na razie wszyscy mu bezgranicznie ufają.Same trupy w hatchu,zły Fenry zabił panie,a Michaela,że tak lubił to oszczędził?!To mnie tak irytuje.Przecież tu już na kilometr czuć,ze coś nie jest tak!
Strasznie żal mi było Hugo i to jak spojrzał na Michaela i powiedział,że cieszy się,że nic mu nie jest!
Później jeszcze dopiszę mojego spostrzeżenia bo trochę czasu mi to zabierze.Naprawdę po tym odcinku to można tyle pisać,że ło, tyle człowiek ma przemyśleń!