Odcinek 34 - S02E14 - Grace Under Pressure
#41
Napisano 21.12.2005 - |10:23|
Est modus in rebus
Horacy
Prawda ma charakter bezwzględny.
Kartezjusz
Przyjaźń, tak samo jak filozofia czy sztuka, nie jest niezbędna do życia. . . Nie ma żadnej wartości potrzebnej do przetrwania; jest natomiast jedną z tych rzeczy, dzięki którym samo przetrwania nabiera wartości.
C.S. Lewis
#43
Napisano 21.12.2005 - |12:21|
#44
Napisano 21.12.2005 - |12:37|
to jest akurat banalne, w próżni nie ma cisnienia (jest zero, ujemnych ciśniej chyba nie ma, ale to fizycy muszą odpowiedź)
w kążdym bądź razie na dużych głębokościąch woda wciska szyba do środka z olbrzymią siła. Natomiast w kosmosie jedyną siłą, jest atmosfera w skoczku.. a ta działa z o wiele mniejszą siła niż woda.
poza tym w kosmosie szyba jest wypychana na zewnątrz, więc kontruktor mógł to przewidzieć i tak ją skontruować, by nie uległa rozwaleniu na zewnątrz tylko do środka.
natomiast do środka mogła być o wiele bardziej podadna i tak mamy w tym odcinku.
#45
Napisano 21.12.2005 - |14:45|
Co prawda McKay jest świetny, ale to nie wystarczyło tym razem.
Jeśli chodzi o Carter to jej "śmiałość" byłaby czymś pożądanym kilka lat temu a teraz to już za późno.
Tak więc odcinek do śmieci (szkoda czasu na oglądanie drugi raz)
#46
Napisano 21.12.2005 - |17:30|
My tylko decydujemy, jak wykorzystać dany nam czas"
Gandalf - Drużyna Pierścienia
#47
Napisano 13.01.2006 - |19:34|
#48
Napisano 19.04.2006 - |12:59|
Moim zdaniem jeden z lepszych odcinków tego sezonu. Kolejny dowód na to, że nie zawsze najważniejsze są statki kosmiczne, ZPM i (mniej lub bardziej) chaotyczne strzelaniny.
To, że Rodney ma problemy, wiemy już od czasów SG-1. I choć prawdą jest, że bardzo się zmienił, najwyraźniej (na szczęście?) – nie wystarczająco. Dla mnie ten odcinek opowiadał o tym, czego Rodney bardzo, bardzo chce, i na co sam sobie nie pozwala. O tym, że jego arogancja, hałaśliwość, chełpliwość i pozostałe „co lepsze” cechy jego charakteru – to tylko zasłona dymna, ściana, którą stara się odgrodzić od innych. Jak bardzo chce wierzyć, że ma przyjaciół, którzy zrobią wszystko, żeby go ratować (vide wszystko, o czym jego podświadomość w osobie Sam starała się mu wytłumaczyć), ale nie jest w stanie się do tego przyznać (bo ON „powinien być tym, który uratuje biednego idiotę uwięzionego pod wodą” ale jednocześnie ONI - „ oni planują mój pogrzeb”).
Do tego dochodzi jeszcze poświęcenie Griffina – coś, czego Rodney nie jest w stanie zrozumieć, czego być może nie chce zrozumieć (kłania się „The Defiant One”).
Bałam się trochę tego odcinka, bo nie jestem zwolenniczką crossoverów. Ale ten był zrobiony znakomicie. Zachowanie Sam było na tyle inne od tego, co widzimy w SG-1, że nie pozostawiało wątpliwości, że to tylko projekcja myśli Rodneya.
Sheppard i Zelenka pokazali, że razem tworzą świetny zespół (pomimo faktu, że Radek potrzebował lekkiego werbalnego kopniaka).
Martin Wood (mój prywatny ulubieniec) zyskał u mnie dodatkowe punkty, bo potrafił wyreżyserować odcinek, w którym nic nie wybucha i nikt do nikogo nie strzela.
Martin Gero kolejny raz udowodnił, że jest najlepszym scenarzystą w świecie Stargate.
David Hewlett jest klasą samą w sobie.
Mogłabym tak jeszcze długo, ale nie chcę być nudna. I jeśli ktoś jeszcze ma jakieś wątpliwości to przyznaję się bez bicia, że tak – Rodney to mój absolutny numer 1...
#49
Napisano 10.06.2006 - |19:59|
Ocnea: 7
PLUSY:
+ fajnie, ze mamy cross-overa, pojawia się Sam, niespełniona miłość Rodney'a. Fajnie jak się kłócą o wyższości inteligencji McKay'a nad Carter i w końcu okazało sie, że ktoś tu był jednak narcyzem i ślepo wierzył w swoje racje. Mam nadzieję, że ta cała sytuacja jakoś zmieni Rodney'a
+ poznajemy nowy obszar w serialu, tym razem mamy StarGate-SeaQuest-Atlantis. Pomysł dobry, z wykonaniem trochę gorzej
+ plus za kilka fajnych tekstów McKaya do Carter
MINUSY:
- brakowało rozwinięcia wątku głębinowych wielorybów czy więcej scen z akcji ratunkowej
- monologi faktycznie po jakimś czasie nie były juz tak śmieszne
- przewidywalność odcinka = brak emocji
- dziwne, że w Atlantis nie mieli żadnych informacji o oceanie, stworzeniach jakie tam są, mapy głębin, jakiś urządzeń lokalizujących, specjalnych łodzi podwodnych tak ajkby miasto Atlantis kompletnie nie było przystosowane do pobytu na tej planecie
- słusznie panowie, Sam się spóźniła pare sezonów z tym swoim ukazaniem seksualności
Użytkownik Halavar edytował ten post 10.06.2006 - |20:01|
W oczekiwaniu na BSG "Caprica"
#50
Napisano 03.07.2006 - |11:20|
Nieźle wyglądało jak zacumowali przy zatoniętym Skoczkiem, rozszerzyli pole, przeszli do drugiego skoczka a nad tym wszystkim przepłynął jakiś stwór
Ocena 8,5
#51
Napisano 05.07.2006 - |20:25|
+halucynacje, Carter w rózowym wdzianku lub bez...
+/-stworek morski też ładny, ale mało go było widać
+pomysł z rozszerzeniem osłony Skoczka, niezły efekt
+fajnie zarzuciło Skoczkiem przy zderzeniu z wodą
dałam 9.5 bo mogło być lepiej
#52
Napisano 09.09.2006 - |21:48|
#53
Napisano 28.11.2006 - |13:03|
Nota:7
#54
Napisano 13.01.2007 - |02:49|
O'Neill: Life's a bitch!
Teal'c: Indeed
- You seem pretty cheery.
- Strippers, Sammy, strippers. We're on an actual case involving strippers. Finally!
nie bedzie znakow diakrytycznych
ON - LINE again
#55
Napisano 13.01.2007 - |11:55|
I to jest piękne w tym serialu!!!
#56
Napisano 05.03.2007 - |11:18|
Niewiele można powiedzieć o odcinku.
Popis jednego aktora i to znakomity.
Cały McKay był kiedy robiło mu się zimno:
"Czyżbym stracił tyle krwi?" i maca skaleczenie na czole
Lubię takie filmy, gdzie jest dobrze poprowadzony scenariusz pod umiejętności aktora.
Tu yła klasa sama w sobie.
Można się oczywiście czepiać wątków technicznych itp, ale tym razem to było nieistotne
#57
Napisano 07.06.2007 - |18:55|
Carter wraca do formy po porodzie (w realu rzecz jasna), w jesiennych odcinkach SG-1 byla o wiele grubsza
foe (małpa) cinet (kropa) pl
#58
Napisano 12.09.2007 - |00:14|
#59
Napisano 05.07.2008 - |12:28|
Ocena: 6/10.
#60
Napisano 14.03.2009 - |19:31|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych