40 odpowiedzi w tym temacie

[Grzebul]

Dobrze, że wymęczyłem bardzo dla mnie słabe pierwsze pół sezonu, bo druga połowa była świetna. SGA nieźle mnie wciągnęło. Choć z drugiej strony wiele rzeczy w SGA mnie bardzo wkurza, a mianowicie:
- Wraith, czyli telepatyczne ludzio-owady-wampiry. Chyba najbardziej porąbana znana mi póki co rasa w SG.
- Tealczyca, czyli żeńska forma Teal'ca. Pochodzi z dziczy, ale jest mądrzejsza od większości ziemian. Zachowuje się jak niedorobiony Teal'c w spódniczce, rzecz jasna Teal'cowi do pięt nie dorasta.
- przedział wiekowy ludzi na Atlantis - najmłodsi mają koło 25, najstarsi może pod 40. Generalnie w bazie kosmicznej jest banda dzieciaków. Najstarsi (dr Weir, Zelenka) są jakoś wieku najmłodszych w SGC.
- John S. raz zachowuje się podobnie do O'Neilla, raz ma rozkminy jak Daniel Jackson. Tealczyca naśladuje Teal'ca, postać młodego czarnego jest sympatyczna acz mdława i jakaś bez polotu, McKay zachowuje się jak Samantha Carter bej jaj. A Dr Weir jest dla nich wszystkich jak matka.
- z tym dowodzeniem w SGA też ciekawa sprawa, tak naprawdę to każdy tam robi co mu się podoba, łaskawie przy tym informując Weir o tym co się dzieje. Dr Weir nie ma żadnej siły przebicia, nawet jak się na coś nie zgodzi, to inni i tak to zrobią wbrew niej, co najwyżej potem przeproszą. A ona im wybaczy, bo gra dobrą mamusię w tym serialu :P

Pozatym drobne zgrzyty fabularne:
- minął sezon a ciągle nie wiadomo kim są dwoje pradawni z pierwszych scen pilota. I o co tak właściwie chodzi w tej scenie?
- John Shepard w Sanctuarium połączył się z Pradawną - ona dowiedziała się wszystkiego o nim, on wszystko o niej. I żadnej wiedzy z tego nie wyniósł?
- śmiertelność Wraith - jedni giną po paru strzałach z tych małych automatów, a niektórzy (1x12) po wielu seriach i wielkim alienowskim granacie ciągle dychają.

Ale tak generalnie to jest przyzwoicie (tzn zrobiło się dobrze tak w połowie). Będę dalej oglądał, teraz na zmianę odcinki z 9 sezonu SG-1 i 2s SGA.