Odcinek 040 - S02E20 - Gauntlet
#41
Napisano 11.05.2011 - |23:59|
#42
Napisano 12.05.2011 - |00:28|
Ori potrzebowali wyznawców po ascendencji, a nie przed.Nie ma żadnych podstaw to wyciągania takowych wniosków. Ori zależało na wyznawcach, nie dopuściliby do mordowania całych galaktyk. Gdyby drony byłyby ich dziełem to sami by je unieszkodliwili lub zmieniliby ich wytyczne, by w miarę możliwości oszczędzały potencjalnych wyznawców. Poza tym to Pradawni stawiali na rozwój technologii, a nie Ori.
Animozje miedzy Ori a Pradawnymi zaczęły się dużo wcześniej.
Ori nie stawiali na rozwój technologii>
Być może.
Ale pokazali, że nie jest ona im obca, kiedy wysłali zbudowane statki z krucjatami, by podbić nasza galaktykę.
Co więcej, była to technologia bardzo zaawansowana.
#43
Napisano 12.05.2011 - |01:19|
Winchell Chung
#44
Napisano 12.05.2011 - |01:58|
Tylko dlaczego to już koniec?
W rozgoryczeniu i rozpaczy wystawiam 10/10
Mam nadzieję, że ktoś odpowiedzialny za to, że nie mamy kontynuacji, oberwie cegłą spadającą conajmniej z Empire State Building i przemodeluje mu trochę te niewiele zwoi nerwowych jakie gości wewnątrz jego czachy...
R.I.P. StarGate
TauriCon still alive
#45
Napisano 13.05.2011 - |09:00|
Nie wiem co powiedzieć. Brak mi słów. Jak mogli zakończyć ten serial! To zbrodnia przeciw ludzkości! Buuu! Chlip! Aaach! Ojej
Ach! Ojej Ach! Ojej Ach! Ojej Ach! Ojej Ach! Ojej Ach! Ojej Ach! Ojej
Nadal nie moge przyjąc tego do wiadomości. Może będzie jakaś kontynuacja. A odcinek oceniam na 9,5/10 czyli calkiem dobry. Te skoki międzygalaktyczne są takie inspirujące. Eli mołby coś wymyslić aby uniknąć samobójstwa. Może znajdzie coś w tych 1700 stronach o systemie kapsuł. Może znajdzie magazyn z częściami zamiennymi - w końcu nie cały statek został zbadany. Albo naprawi napęd i dotrą do nastepnej galaktyki w ciągu jednego dnia jak ostatnio. Zawsze mógłby przejśc przez wrota na jakąś planetę. Zawsze zostaje możliwośc obcej interwencji Nie wierzę aby pozbyli się kogoś z main cast. Teraz pozostaje mi ściągnąć serial w HD.
fanatyczny wyznawca SGU
#46
Napisano 13.05.2011 - |11:27|
Albo naprawi napęd i dotrą do nastepnej galaktyki w ciągu jednego dnia jak ostatnio. Zawsze mógłby przejśc przez wrota na jakąś planetę. Zawsze zostaje możliwośc obcej interwencji Nie wierzę aby pozbyli się kogoś z main cast. Teraz pozostaje mi ściągnąć serial w HD.
Przecież oni NIGDY nie dotarli do innej galaktyki w ciągu jednego dnia oO. Nie, nie mógłby bo wszystkie zdatne do życia planety są obstawione przez drony. Wpierw by musieli się skontaktować z obcymi, no a przecież lecą oni w FTL więc nie mają jak.
#47
Napisano 13.05.2011 - |21:34|
fanatyczny wyznawca SGU
#48
Napisano 13.05.2011 - |23:52|
Najbardziej (jak zapewne wielu) obawiałem się chamskiego cliffa na koniec, na szczęście się nie zawiodłem i zobaczyłem ostatnie sceny zrobione w pięknym stylu, mógłbym ją oglądać wielokrotnie. Sam odcinek nie miał jakiś słabych punktów.
#49
Napisano 14.05.2011 - |09:54|
Z pierwszej do drugiej galaktyki Destiny leciał około dnia...
Nie, nigdy w życiu! Podaj mi który to odcinek był dokładniej bo za nic nie mogę sobie przypomnieć. Natomiast jestem pewien że nie lecieli jeden dzień!
#50
Napisano 14.05.2011 - |10:55|
Teraz jest ono w ŚRODKU jeśli nie na początku galaktyki. Dlatego podróż będzie trwała 3 lata, do tego galaktyka ta jest większa od poprzedniej.
Dziękuję Do widzenia .
; D
Chyba za dużo czasu spędziłem przy SG:A ...
#51
Napisano 15.05.2011 - |00:06|
nie będę tęsknić za sgu. denerwowało mnie w nim zbyt wiele rzeczy, począwszy od kulawego rozwlekania mało istotnych dla ogólnej fabuły wątków, a skończywszy na melodramatach. były odcinki kapitalne, ale większość w moim odczuciu nie zachwycała. będę tęsknić za gwiezdnymi wrotami, za genialnymi naukowcami, za żołnierzami podróżującymi na inne planety. sgu było dla mnie cieniem emocji sg-1 i pierwszych 3 sezonów sga.
PS++$ PE- Y+ PGP--@ t++ 5+++ X+++ R tv- b+++ DI+ !D- G++ e(++++) h-- r+ x*>**
I always hope for the best. experience, unfortunately, has taught me to expect the worst.
#52
Napisano 16.05.2011 - |12:58|
PS++$ PE- Y+ PGP--@ t++ 5+++ X+++ R tv- b+++ DI+ !D- G++ e(++++) h-- r+ x*>**
I always hope for the best. experience, unfortunately, has taught me to expect the worst.
#53
Napisano 16.05.2011 - |17:50|
fanatyczny wyznawca SGU
#54
Napisano 16.05.2011 - |22:23|
Smutne dla mnie jest to, że nawet kupno DVD z serialem nie stanowi żadnej formy wsparcia w przypadku SGU. Mallozzi na blogu jednoznacznie stwierdził, że wyniki sprzedaży DVD nie mają wpływu na możliwość kontynuacji serialu.
Coraz więcej seriali jest anulowanych. Te, które zakończyły się "naturalnie" można wyliczać raczej na palcach ręki. Smutna to rzeczywistość dla fanów - może warto by ubezpieczać serial na wypadek przedwczesnego anulowania, a pieniądze z ubezpieczenia wypłacane by były na stworzenie filmu kończącego wątki. Decyzje o anulowaniu, w takim układzie, nie byłyby tak kontrowersyjne i nie byłoby niedokończonych wątków i cliffhangerów na koniec (bo też każdy tak robi serial jakby nigdy nie miał być anulowany)...
#55
Napisano 18.05.2011 - |21:24|
Pozdrowienia dla wszystkich fanów serii, "do następnej razy"
#56
Napisano 24.05.2011 - |20:06|
jedyny pewnik to to że każdy fan serii nigdy jej nie zapomni
#57
Napisano 02.06.2011 - |11:40|
Przydałoby się jednak jakieś zakończenie, nawet w postaci krótkiej miniserii czy filmu telewizyjnego.
Ocena: 9/10.
Użytkownik Pawel edytował ten post 02.06.2011 - |11:40|
#58
Napisano 22.07.2011 - |01:45|
Po przeczytaniu kilku wątków i postów pisanych jeszcze w trackie emisji drugiego sezonu odniosłem wrażenie, że niektórzy tu na siłę próbowali znaleźć i wytknąć wszystkie najdrobniejsze bugi i błędy Universa. Jak dla mnie SGU to świetny serial, zwłaszcza jeśli porównać by go do jedynie dwóch pierwszych sezonów SG1 i SGA. Zdaję sobie sprawę z tego, że były one kręcone w innych czasach, ale jakoś nie mogę pozbyć się wrażenia, że gdyby seria Stargate zaczynała w obecnej telewizji to nie pociągnęła by raczej wielu sezonów. Według mnie Stargate najlepiej oglądać mając do dyspozycji kilka odcinków (a najlepiej sezonów ). Nie chcę żeby mnie źle zrozumiano, bo obie serie SG1 i SGA bardzo sobie cenię, ale nie wiem czy pokochałbym Stargate tak bardzo mając czekać tydzień tylko po to by zobaczyć kolejny odcinek ze sławnymi już wieśniakami i lasem kanadyjskim. SGU w tej kwestii jest o wiele lepsze, choć i tak czekałem aż pojawi się chociaż 10 odcinków żeby zacząć oglądać - może to właśnie dlatego tak szybko wczułem się w SGU.
Co mnie urzekło w Universie?
- ciekawa historia, tajemniczy statek i jego niesamowity cel podróży, a także to co czeka po drodze - możliwości były ogromne
- większość odcinków jest ciekawa (zwłaszcza 2 sezon), każdy ma w sobie to coś, za co można go polubić, każdy jest inny ma swój własny klimat i smaczki. Wreszcie odeszli tutaj od tego co przez 5 sezonów serwowano nam w SGA - ciekawy początek, koniec i midseason. Reszta, no cóż, była jaka była. Oczywiście w universie też zdarzały się słabe odcinki, ale wg. mnie im dalej tym było ich mniej. Twórcy uczyli się szybko na błędach i jestem przekonany, że 3 sezon to naprawdę byłoby TO COŚ.
- wątki, do których się powraca, wątki poboczne, które łączą się z głównym i są naprawdę czymś nowym, zaskakującym, jak np. ostatnie episody o potomkach załogi Destiny
- świetny R. Carlyle w roli Rusha - moim zdaniem to on na początku napędzał serial. W drugim sezonie także rozwinęli się inni aktorzy, jak np. Greer, Brody i Volker, a nawet Chloe już tak bardzo nie denerwowała
- świetna muzyka, która pozwalała się wczuć w klimat serialu. Jak dla mnie mistrzostwo to 6-cio minutowy kawałek z 1x03 przy odnalezieniu wapnia i 2x19 przy walce z dronami. Niestety całkiem inaczej było z piosenkami, które serwowano nam na koniec niektórych odcinków. Choć zdarzały się też wyjątki - jak dla mnie idealnie wpasowało się "Fink - Sort Of Revolution" na początku drugiego sezonu do Rusha, przemęczonego i samodzielnie kontrolującego statek, starając się samemu kierować misją Destiny
- świetne efekty specjalne w praktycznie każdym odcinku - nawet w tych słabszych serwowano nam nieraz jakieś ciekawe ujęcia, umilające oglądanie
Jest mi bardzo smutno i nadal nie mogę pogodzić się z anulacją serialu, któremu po prostu nie pozwolili jeszcze pokazać na co go tak naprawdę stać. O ile szkoda było także, gdy kończyły się SG1 i SGA to niemniej jednak te seriale miały czas przekazać swoją historię. SGU natomiast szkoda mi właśnie najbardziej dlatego, że prawdopodobnie nigdy nie zobaczymy go w pełnej formie i nie dowiemy się jak wyglądał cel podróży (a może chodziło o samą podróż..? Któż to wie).
Ciekawe czy jeszcze trafi się nam jakiś przyzwoity serial sci-fi, który przetrwa więcej niż jeden sezon. Nawet jeśli, to już nigdy nie będzie to to samo co nasz ukochany Stargate. Szkoda, wielka szkoda..
#59
Napisano 09.08.2011 - |15:07|
A przecież jeśli prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna ale jak kończy ... to jak ocenić ten serial, ten finał?
Jakiś czas temu na Forum zastanawialiśmy się jaki jest cel Przeznaczenia. Po co on leci? Warianty sprowadzić można było do dwóch: do czegoś konkretnego lub z idee fixe czystej ciekawości poznania. W toku rozwoju fabuły dowiedzieliśmy się, że twórcy projektu Przeznaczenia nie wysłali go na chybił-trafił. Cel jest dosłownie w zasięgu czujników.
Cały kontredans zdarzeń na pokładzie, który zaserwowano nam w finałowym odcinku, jest tylko tłem do ostatecznej decyzji - komu bardziej zależy na dopełnieniu misji. Wybór nie pada na doktora.
Co ciekawe wybór ten wcale nie jest trywialny. Na ten moment obydwaj mają intelektualnie jednakową zdolność przezwyciężyć kryzys. Kwestia zaufania i doświadczenia oraz dotychczasowe dowody na to czy każdy z nich jest zdolny poświęcić swoje życie dla innych też nie jest jednoznaczna. Są racjonalne przesłanki i za Rushem jak i za Eliaszem.
Young stawiając na Eliasza stawia na archetyp człowieka - poszukującego, doceniającego drogę i podróż samą w sobie jako niezwykle ludzki cel i motyw działania. Ta postawa to kwintesencja różnicy pomiędzy Tauri i Pradawnymi. Ci ostatni nie robią nic ponad samo poznanie - własny interes w owym poznaniu - stąd zarzucają projekt, gdy znajdują ciekawszy, bardziej użyteczny cel lub gdy daną wiedzę uzyskują na innej drodze. To postawa racjonalna, naukowa, którą w pewnej mierze reprezentuje Rush.
Wybór Eliasza w takim ujęciu jest zatem jak najbardziej uzasadniony, gdyż to on a nie Rush wyraża główny motyw ludzi - odkrywców, ale i główny motyw uniwersum SG - podróży, poznania często kosztem potencjalnych zagrożeń a nawet przysporzenia sobie wrogów.
Odcinek, jak już wyżej zauważono, ma cechy klamry - widok Przeznaczenia otwiera i zamyka SGU. Motyw potencjalnie ekstremalnie długiej podróży statkiem był też istotą finału SG-1 co czyni tę klamrę jeszcze bardziej symboliczną.
Z sytuacji w jakiej postawiono scenarzystów lepiej się chyba na tym materiale wyjść nie dało w ramach przyjętej realistycznej konwencji. (Nagłe pokonanie wrogich maszyn, czy odkrycie przełącznika jakiegoś cudownego napędu trąciłoby SGA). Najsensowniejszą możliwością (poza ewentualną interwencją budowniczych obelisku) było podjęcie podróży tak jak przedstawiono to w odcinku.
Z tych przyczyn 10/10 mimo, że i mnie krew zalewa - bo raczej na filmy prowadzące dalej wątki podróży Przeznaczenia już liczyć nie ma co.
Zakończenie jest jednak na poziomie i w duchu SG - stąd z powodzeniem można powiedzieć, że SGU nadspodziewanie godnie wpisało się w uniwersum.
PZDR
PS offtopic
Podobieństw SGU z pierwszymi sezonami SG-1 jest więcej. W obu przypadkach motorem zdarzeń jest zmaganie się ludzi z technologią, która ich przerasta i z której mogą korzystać w bardzo ograniczony sposób. Akcent położony jest na bohatera zbiorowego - drużynę, zespół, jednostkę wojskową - która w większym stopniu ma problem ze sobą, bieżącymi eskapadami niż z oglądem całej sytuacji - której po prostu jeszcze nie zna lub nie rozumie. Zupełnie to jednak nie przeszkadza ludziom, by podejmować wysiłek podróży-eksploracji.
Ten sam temat przewija się w trekowym Enterprise. Poprowadzony jest tam wprawdzie dydaktycznie i dosłownie - Wolkanie dozują Ludziom wiedzę i "dla ich dobra" opóźniają tempo ludzkiej eksploracji. Tymczasem to chęć poznania jaką reprezentują ludzie, determinacja i zdolność improwizacji - pomimo niewystarczającego zaplecza technologicznego - zapewniają sukces i niezwykły wzrost wiedzy - poprzez uczenie się na własnych błędach.
Analogiem jest w SGU postać Eliasza. Ten chłopak - matmaszyna - ewoluuje od nieodpowiedzialnego i niekonsekwentnego nieudacznika do nieomal męża opatrznościowego pod koniec drugiego sezonu. Z aktorstwem było tu gorzej, ale tak scenariuszowo rozwinięto tę postać. Żaden inny członek załogi aż takiej wolty nie przeszedł.
Można poczynić zarzut, że to oczywiste, Eliasz to taki reprezentant grupy docelowej widzów. To fakt - ale bohater tzw everyman to przecież podwalina literatury. I ten Eliasz-everyman jest oryginalnym wkładem SGU - bo tego ani w SG-1 ani w SGA w aż takiej dawce nie było.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 09.08.2011 - |16:20|
#60
Napisano 12.08.2011 - |12:31|
Co do samego ostatniego odcinka. Podobał mi się. Oczywiście zakończenie było trochę naciągnięte żeby jakoś to wszystko w miarę ładnie zakończyć. Nie mogło oczywiście pójść za łatwo więc był problem z kapsułami. I pojawił się kolejny dziwny zbieg okoliczności, że akurat dla wszystkich starczyłoby kapsuł, nie zostały chyba też żadne wolne z tego co się orientuję. Teraz tylko fani mogą się zastanawiać co z Eliem i co czeka grupę po przebudzeniu.
Niby pomysł z hibernacją mi się podobał, ale też nie do końca. Brakowało mi jakiegoś wyjaśnienia co do tych atakującyh obcych. Ale nie można mieć wszystkiego, zwłaszcza w tak krótkim odcinku.
Będę tęskniła za SGU bo mimo wszystko dobrze mi się to oglądało i wydaje mi się, że drugi sezon z odcinka na odcinek robił się coraz lepszy i fabuła robiła się ciekawsza. Bardzo żałuję, że zdecydowali się anulować serial.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych