A co do rozwoju cywilizacji... Oni na starcie mieli wiedzę ludzkości?? Czy Eli umie zbudować np komputer??
Zdefiniuj "komputer". Eli to matematyczny geniusz. Sądzę, że zbudowanie komputera na przekaźnikach elektromagnetycznych (podobnego do przedwojennych konstrukcji Konrada Zusego) nie stanowiłoby dla niego problemu. Komputera w dzisiejszym tego słowa rozumieniu nie byłby w stanie stworzyć ani on, ani nikt inny z prostego powodu - jest to zadanie przekraczające możliwości jednostki. Do tego potrzeba sporego zespołu ludzi z różnych profesji.
Oni posiadali sporą wiedzę ale ograniczoną. Plus czy juz po 200 latach mieli taką infrastrukturę że mogli sobie pozwolić na wiele?
Chodzi właśnie o to, że oni
już posiadali tę wiedzę! Chyba nie zdajesz sobie wcale sprawy z potencjału jaki ona daje. Poziom szkoły średniej to de facto wiedza dziewiętnastowieczna, no może jeszcze z pewnymi odkryciami z początku XX wieku. Nikt nie twierdzi, że już pierwsze albo drugie pokolenie kolonistów mogłoby budować statki kosmiczne. Na początku oczywiście priorytetem byłoby zasiedlanie planety, wzrost populacji, powolne pozyskiwanie zasobów itp. Ale pomyśl sobie jakim pięknym punktem wyjścia dysponowałaby ta cywilizacja. Mieliby już na starcie za sobą długi okres stracony na bezsensowne rozważania na temat liczby aniołów mogących tańczyć na końcówce szpilki. Mieliby gotowe, realistyczne interpretacje zjawisk naturalnych, a więc wysiłek "intelektualny" włożony w zrozumienie zamiarów istot nadprzyrodzonych rzucających piorunami byłby zbyteczny. Wiedzieliby, że za trzęsienie ziemi nie odpowiada lokalna czarownica, a ruchy płyt tektonicznych. Ich najstarsze księgi zawierałyby naukową wiedzę, a nie zbiór legend i przesądów pustynnych nomadów z epoki brązu, które nasi przodkowie przyjmowali jako obiektywną rzeczywistość tylko dlatego, że spisano je w bardzo starej księdze (Ba! Wielu robi to nadal!).
Na pokładzie znajdowali się naukowcy, wyjątkowo zdolni naukowcy. Mieli ze sobą sprzęt rejestrujący pozwalający rejestrować ogromną ilość nagrań na nośniku praktycznie niepodlegającym degradacji. Wiesz ile wykładów można by w ten sposób przygotować dla potomności? Nawet jeśli tak skompletowana wiedza byłaby niepełna, to (jak już ktoś słusznie zauważył) wskazywałaby kierunek rozwoju. Ewentualne braki można by zawsze uzupełnić. Wyobraź sobie o ile łatwiej miałby taki Humphry Davy, Michael Faraday albo Heinrich Rudolph Hertz, gdyby podesłać im dziecinną książeczkę z opisami najciekawszych eksperymentów naukowych do przeprowadzenia w domu.
Nie wiem jak inni, ale ja znalazłszy się w podobnej sytuacji najpierw postarałbym się zapewnić sobie dach nad głową i żywność. Gdybym już siedział w tej chatce i wiedział, że na tej planecie będą dorastały nowe pokolenia, to zrobiłbym wszystko, żeby przekazać im moją wiedzę, szczególnie tą naukową i techniczną.
Szczególnie po podziale na 2 grupy?
Dlaczego zakładasz, że te dwie grupy nie dysponowały całością "dziedzictwa przodków"? Argument łatwo obrócić przeciwko Tobie, bo przecież rywalizacja przyspiesza rozwój technologiczny.
A najbardziej śmieszyły mnie retrospekcje i ubrania rodem z kolonialnej Ameryki XIX w. WTF?
Ameryka (w sensie USA) w XIX wieku nie była kolonią!!!!!!!
A co w tym dziwnego albo śmiesznego? Stare ubrania im się pozdzierały, musieli w końcu wykonać nowe. Posługiwali się zapewne swoją wiedzą i eksperymentami. Trzeba pamiętać, że w amerykańskich High Schoolach i na Collage'ach mają o wiele szerszy wachlarz rozmaitych zajęć dodatkowych do wybory niż to ma miejsce u nas. Jest całkiem prawdopodobne, że jedna osoba zaliczyła kiedyś semestr z tkactwa artystycznego albo czegoś w tym stylu.
Skoro już musieli sami robić swoje ubrania, to może właśnie w ramach autoironii postanowili zaczerpnąć wzór z czasów kolonialnych? Ogólnie taka stylizacja mi się podobała - fajny zabieg ze strony scenarzystów. Czepiać się do niego to trochę tak, jakby w BSG przeszkadzały mi realnie istniejące u nas na Ziemi ciężarówki.
Szkoda, że nie podali ile osób przeszło przez wrota z Destiny. Można by określić jaką pulą genów dysponowali przy założeniu, że kobiet jest tyle co mężczyzn i pary się nie mieszają, bo doszłoby szybko do degeneracji genów wspólnej puli, a to prowadziłoby do mutacji DNA
Zapewne można założyć, że wszyscy za wyjątkiem Telforda (który podróżował przez stabilny tunel) i Rusha (który pozostał na pokładzie). W przeciwnym razie zapewne zostałoby to w jakiś sposób zaznaczone. A tak powiedziano, że "their civilisation was founded by Destiny's crew". Nie "part of Destiny's crew".
Nie rozumiem również wyrzutów odnośnie poziomu zaawansowania ich cywilizacji, bo co z tego, że załoga Destiny składa/składała się z największych umysłów ziemi, skoro potrzebowali kilku pokoleń, by móc wykorzystać swoją wiedzę. Która jednak szybko zanikała wraz z kolejnymi pokoleniami, ze względu na pilniejsze sprawy i potrzeby od wpajania wiedzy teoretycznej, której i tak nie byli wstanie wykorzystać jeszcze przez najbliższe kilkaset lat.
Jeszcze raz powtarzam: wystarczyłaby wiedza na poziomie licealnych podręczników, a mogliby bardzo szybko "apgrejdować" się do poziomu XIX wieku, gdy tylko dostępne zasoby by już na to pozwalały. Oni dysponowali o wiele potężniejszymi umysłami i doskonałymi metodami rejestrowania i przechowywania wiedzy. Ich dzieci może i żyły w prymitywnych czasach, ale w ich głowy nie pompowano prymitywnej papki o demonach żyjących w lesie albo czarownicach sprowadzających ulewne deszcze. Zamiast tego musiały otrzymywać rzetelną wiedzę na temat praw kierujących światem. Piękny start dla nowej cywilizacji po prostu...
Z pewnością posiadali wiedzę teoretyczną i praktyczną, ale do wykorzystania której potrzebowali wsparcia technicznego. Jedno zbudować komputer mając wsparcie techniczne w postaci wyspecjalizowanych fabryk produkcyjnym, a co innego nie mając niczego, nawet prostych narzędzi, od tworzenia których musieli zaczynać.
Nikt nie twierdzi, że to Oni (załoga Destiny) mieli budować komputery i fabryki za swojego życia. Sądząc jednak po wyglądzie zabudowań (które nie były prymitywnymi lepiankami, a porządnie zbudowanymi chatami) po tych trzydziestu latach dysponowali już całkiem niezłymi rzemieślnikami. Jeszcze w XX wieku w Polsce spotykało się gdzieniegdzie gorzej wyglądające wioski. ;P Mają do dyspozycji całą planetę bez jakichś większych niebezpieczeństw, więc w perspektywie szykuje się eksplozja demograficzna. Do tego dolicz wiedzę, którą otrzymali w spadku po cywilizacji technicznej (nas). Jaja sobie robisz?! ;P
Na niekorzyść również wpływała ich liczebność, która raczej nie przekraczała setki, co również silnie ograniczało tempo ich postępu cywilizacyjnego, jako że budowa wszystkiego pochłaniała sporo czasu, nie mieli nieograniczonych zasobów siły roboczej.
Załóżmy, że jedno pokolenie to około 30 lat. W ciągu 2000 lat było ich 66.
Setka ludzi. Środków antykoncepcyjnych raczej ze sobą nie przynieśli.
Przy założeniu, że co pokolenie populacja się podwaja:
- Po 5 (150 lat) pokoleniach na planecie żyje już 3200 osób.
- Po 10 (300 lat) pokoleniach populacja przekroczy 100 000 osób.
- Po 15 (450 lat) masz już ponad 3 miliony.
- Po 20 (600 lat) ponad 100 milionów
- Po 25 (750 lat) już ponad 3 miliardy ludzi (czyli tylu, ilu żyło na Ziemi w latach sześćdziesiątych).
Wszystko to po niecałych ośmiu wiekach. Dodaj sobie do tego fakt, iż postęp naukowy i techniczny w naszej historii wcale nie dokonywał się w krajach najbardziej ludnych. Już parę milionów wystarczy na małe, uprzemysłowione państewko. Powyższe rozważania nie zakładają zresztą jakiegoś lawinowego przyrostu naturalnego.
1. Niech ktoś popatrzy na naszą historię, chiny, grecja, egipt, Muzułmanie i wiele innych. Wszystkie te kultury miały okresy gdy mocno wyprzedzały naukowo swoje czasy, po czym jakby cofali się w rozwoju.
Co Ty do czego porównujesz. Novas mieli na starcie zaawansowaną wiedzę naukową. Przytoczone przez Ciebie kultury co najwyżej kładły kamień węgielny. Często zresztą (Chiny albo Egipt są tutaj najlepszym przykładem) zadowalając się osiągnięciem jakiegoś praktycznego celu metodą "prób i błędów". Jednocześnie nauka przez dużą część naszej historii była niewolnicą religijnych dogmatów. W przypadku Novas spodziewałbym się raczej, że to naukowe podręczniki napisane przez załogę Destiny stałyby się "świętymi księgami".