A ja jestem zadowolony z tego odcinka. Po ostatnim, słabym logiczno-technicznie odcinku w stylu "Prison Break" dostaliśmy bardzo klimatyczny epizod. Naprawdę spodziewaliście się, że wyjaśnią w tym odcinku coś ważnego. Naiwniaki. Hehe. Powtarzam to od kilku lat, że 15 minut finałowego odcinka wystarczy na wszystkie ważniejsze zagadki. Pozostałe odpowiedzi będzie można uzyskać samemu dedukując. Kilka zostanie też pewnie na dowolną interpretację. Za 11 dni będę wiedział czy się myliłem.
Obawiam się, że się mylisz. Kto oglądał "Alias" (poprzednie dzieło J. J. Abramsa) wie co mam na myśli. Do ostatniego odcinka czekałem na wyjaśnienie zagadki wprowadzonej w pilocie - kim do cholery był ten cały Rambaldi. Skąd taka wiedza u szesnastowiecznego "zegarmistrza"? Układałem sobie w głowie rozmaite teorie (podróż w czasie, transfer wiedzy z przyszłości, jakaś pętla czasu, nawet zaangażowanie obcych
) i co? W ostatnim odcinku powtórzyli banał z pierwszego: był wizjonerem i tyle. Koniec. A ty widzu siedź przed ekranem i żałuj, że po tych wszystkich latach spędzonych na oglądaniu nie dowiesz się niczego.
To samo z BSG jakiś czas temu. Liczy człowiek na wyjaśnienie tych wszystkich zagadek, a scenarzyści serwują mu banalne "Bóg tak chciał" - szczególnie bolesny cios dla scjentysty (nie mylić ze scjentologiem) i agnostyka. ;P
Chociaż z drugiej strony... Może się mylę. Jest szansa na to, że jednak twórcy celowo pogrywają z widzem i zostawili wyjaśnienie na wielki finał. Bo jak już lead zauważył po kolei okazuje się, że nikt nic nie wie. Najpierw takim "wszechwiedzącym ale nic nie mówiącym" był Locke, potem Juliette, Ben, Richard no i w końcu Jacob. Naukowcy z Dharmy dużo wiedzieli, ale nigdy nie pozwolono im przemówić. Faraday wiedział chyba nawet jeszcze więcej - został zastrzelony zanim zdążył powiedzieć coś bardziej konkretnego. Nie wiadomo jak z Widmorem, ale zakładam, że też nie wie wszystkiego. Takie ciągłe zwodzenie widza nie wygląda mi na przypadek, więc może faktycznie jednak będziemy mieć szansę się czegoś dowiedzieć. To "coś" co siedzi pod Wyspą zdaje się być taką klamrą spinającą wszystkie dziwne rzeczy, które mają tam miejsce. Dharma coś o tym wiedziała, Faraday wiedział, ludzie Widmore'a wiedzą. Tylko niech ktoś w końcu coś powie.
Elektromagnetyzm zdaje się być kluczem do wyjaśnienia kwestii ontologii Wyspy.
I jeszcze kilka moich przemyśleń:
Claudia najwyraźniej była Rzymianką - wskazuje na to strój i fakt, że mówiła po łacinie. Stroje pozostałych ocalałych w katastrofie? Jakieś takie mało rzymskie. ;P Jedno jest pewne - wszyscy oni pochodzili z dość prymitywnych społeczności. Skąd więc u MiBa ta wiedza na temat natury zjawisk zachodzących pod Wyspą? Mam cichą nadzieję, że nie zrobią z niego drugiego Rambaldiego i nie skończy się na tym, że on jest "specjalny".
BTW mam dziwne wrażenie, że to coś siedzące pod Wyspą (a może nawet ona cała) nie jest tworem naturalnym.