Skocz do zawartości

Zdjęcie

Odcinek 008 - S01E08 - Time


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
176 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Ocena odcinka (203 użytkowników oddało głos)

Ocena odcinka

  1. 10 (24 głosów [12.50%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 12.50%

  2. 9 (55 głosów [28.65%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 28.65%

  3. 8 (49 głosów [25.52%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 25.52%

  4. 7 (20 głosów [10.42%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 10.42%

  5. Głosowano 6 (8 głosów [4.17%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 4.17%

  6. 5 (16 głosów [8.33%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 8.33%

  7. 4 (5 głosów [2.60%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 2.60%

  8. 3 (8 głosów [4.17%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 4.17%

  9. 2 (2 głosów [1.04%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 1.04%

  10. 1 (5 głosów [2.60%] - Zobacz)

    Procent z głosów: 2.60%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#41 Atlantis

Atlantis

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 481 postów
  • MiastoKraków

Napisano 14.11.2009 - |20:24|

Czy ja zle zrozumialem czy Rush w pierwszej linii czasowej mowil ze Destiny odlatuje za 36h?

Troche dlugo trwal ten rozblysk nawiazujac do poprzednich czesci Stargate w ktorych trzeba bylo precyzyjnie okreslic czas jego wystapienia


Też mi się to rzuciło w oczy, ale nie ma co na to narzekać. Może zwyczajnie jakaś specyficzna, "niespokojna" gwiazda albo stare wrota mają takiego buga, że nie uspakajają się od razu po uspokojeniu się sytuacji na słońcu, ale tunel jak już przeskoczy tak prowadzi konkretnego punktu w czasie? ;)

(karteczka z przyszlosci o Ashenach).


Hmm... Chyba pomyliły Ci się odcinki. Karteczka z "2010" zawierała jedynie informację, by nie odwiedzać wymienionych planet. Spis rozbłysków był na notatce, którą przed wyruszeniem przez Wrota otrzymała Sam od Hammonda w "1969". ;)

Odcinek nie byl zly - scenarzysci widac ze maja pomysly (jeszcze) ale wg mnie wciaz straszna jest realizacja. Za duzo gadania.


Widać, że nikomu nie dogodzisz. W starych, dobrych czasach SG-1 krytycy narzekali, że serial byłby lepszy, gdyby mniej strzelali. ;P
  • 0
Dołączona grafika
"Władza to nie środek do celu; władza to cel"
/George Orwell - Rok 1984/

#42 Tom_Logan

Tom_Logan

    Starszy chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 2 005 postów
  • MiastoGdynia

Napisano 14.11.2009 - |20:44|

Czy ja zle zrozumialem czy Rush w pierwszej linii czasowej mowil ze Destiny odlatuje za 36h?

Troche dlugo trwal ten rozblysk nawiazujac do poprzednich czesci Stargate w ktorych trzeba bylo precyzyjnie okreslic czas jego wystapienia (karteczka z przyszlosci o Ashenach).

Precyzyjnie określić trzeba moment wejścia w tunel żeby wylądować w określonym czasie. Dla przykładu w 1969 SG-1 weszło zbyt szybko i poleciało daleko w przyszłość.

Prawidłowo rozbłysk może trwać od kilkunastu minut do półtorej godziny.
  • 0
don't try

#43 Pavlus

Pavlus

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 29 postów
  • MiastoWrocław

Napisano 14.11.2009 - |20:53|

8/10 głównie za to że odcinek opierał na podróżach w czasie co nie ukrywam bardzo lubię :)

Ale po kolei:
Na ogromny plus zasługuje nie pokazywanie przez twórców "podróży" na Ziemię i wszelkich retrospekcji głównych bohaterów na rzecz zapisków z Kino. O ile rozumiem ich potrzebę w lepszym kształtowaniu postaci to uważam ich brak za miłą odmianę. Widać nawet że bez nich można ciekawie pogłębić wiedzę o głównych bohaterach np informacje o chorobie matki Eli'a, zachowania Greera czy choćby ulubioną książkę Rusha ;)
Nareszcie też mamy do czynienia z akcją typu strzelaj i wysadzaj co od czasu do czasu nikomu nigdy nie zaszkodzi ;)
Co do samych "obcych" bardzo mi się podobały, na początku przypominały mi trochę goa'uld ale wcale mi to nie przeszkadzało. Sama dżungla zaś też mi się bardzo podobała szczególnie w nocy gdy padał deszcz, ktoś we wcześniejszym poście napisał że wyglądała sztucznie. Nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje na ten temat ja dla mnie wyglądała całkiem naturalnie.

Niestety jak zdecydowana większość z was już napisała zakończenie rozczarowuje. Może mnie tak bardzo jak was ale faktycznie twórcy mogli to lepiej rozplanować. Jak tylko Chloe umarła po raz drugi oczywiste już było co dalej się wydarzy, a szkoda bo gdyby przynieśliby te stwory po śmierci Vanessy to przynajmniej można by powiedzieć że skoro główne postacie nie mogą umrzeć to przynajmniej los tych troche mniej ważny nie jest taki pewien. Nie trafiły do mnie też wyznania Eli'a do umierającej Chole szczególnie że wszyscy naokoło to słyszeli. Mogliby przynajmniej pokazać jak mówi to gdy nikt inny nie słucha ale wtedy z kolei za bardzo trąciłoby telenowelą więc i tak źle i tak niedobrze jak dla mnie.

Spoiler

  • 0

#44 aszu

aszu

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 5 postów

Napisano 14.11.2009 - |21:06|

Skąd pomysł, że Destiny 'wiedziało' o chorobie i zaprowadziło załogę na tę konkretną planetę? Mi to wyglądało raczej na kompletny przypadek - jad spotkanego stworka po prostu neutralizuje choróbska i tyle.

To było by tak samo absurdalne jak sytuacja, że Destiny specjalnie wybrało planetę podatną na solar flare, 'wiedząc' że bohaterom nie powiedzie się za pierwszym razem..

Użytkownik aszu edytował ten post 14.11.2009 - |21:06|

  • 0

#45 graffi

graffi

    Plutonowy

  • VIP
  • 423 postów
  • MiastoŁańcut

Napisano 14.11.2009 - |21:18|

A mi się właśnie wydaje, że brak odporności jest jak najbardziej logiczny. Człowiek nigdy nie miał okazji zetknąć się z tym zarazkiem, a więc:
1) Układ immunologiczny każdego z naszych bohaterów z osobna nie miał nigdy okazji na dostosowanie się
2) W skali ewolucyjnej nasz gatunek nigdy poprzez dobór naturalny nie pozbył się genów odpowiedzialnych za słabość w obliczu takiej infekcji.
Jeśli tylko taka bakteria jest kompatybilna z nami na poziomie swojego metabolizmu (może pożywiać się materią tworzącą nasze ciała) to zapewne to zrobi. :)

A pomyślałeś o tym, że taka kosmiczna bakteria może nawet "nie wiedzieć" jak zainfekować ludzki organizm. Sęk w tym, że może trafić z wodą do przewodu pokarmowego, jeśli nie ma odpowiednich białek, wielocukrów i innych cząsteczek, które wchodzą w interakcję z organizmem gospodarza, wyleci z drugiej strony. Taką bakterię to można by sobie nawet wstrzyknąć do krwi i nic z tego - po tygodniu, dwóch układ odpornościowy wyłapie takiego gada i albo go zje, albo gdzieś odłoży jak będzie nierozkładalny.
Oczywiście może się zdarzyć, że mikrob będzie kompatybilny z człowiekiem i wtedy rzeczywiście może zrobić się nieciekawie, ale w skali kosmicznej to raczej kosmicznie nieprawdopodobne.

DNA obcych? Toż to standard w SF. IMO można sądzić, że często mowa o swoistym odpowiedniku, chociaż nikt nie mówi, że musi się ono składać za każdym razem z tych samych czterech substancji co na naszej planecie. ;)

DNA to DNA, a nie żaden odpowiednik. Gwoli ścisłości nie składa się z 4 substancji tylko z 6 o ile dobrze liczę ;). DNA obcych jest absurdalne dlatego, że nawet na Ziemi nie każdy organizm (bardziej ściśle, twór zdolny do powielania się) przechowuje swój materiał genetyczny w postaci DNA. W początkowych etapach ewolucji wszystko było jeszcze bardziej zróżnicowane i nie jest do końca wiadome dlaczego wyszło tak jak wyszło (tzn., że większość organizmów używa DNA). Fakt - do przechowywania genów jest świetne, ale to nie znaczy, że będzie występować u wszystkich żyjątek w kosmosie. W najprostszej alternatywnej wersji mogłyby nie mieć DNA tylko np. PNA czyli nośnik wykorzystujący zasady azotowe połączone ze szkieletem białkowym a nie deoksyrybozowo-fosforanowym...

Na wypadek, gdyby ktoś wpadł na pomysł rozszerzenia tego rozumowania na robienie leków z latających kałamarnic, spieszę donieść, że akurat w tym nie ma nic niedorzecznego. Antybiotyki, lub ogólnie leki (w większości (na razie...)) to substancje o (stosunkowo) niewielkich cząsteczkach które wpasowują się do różnych struktur w komórkach i np. hamują ich działanie, więc jedynym wymaganiem jest to, żeby właśnie się wpasowywały, a to czy pochodzą z probówki, piżmoszczura czy latającej kałamarnicy spoza obserwowalnego wszechświata nie ma nic do rzeczy, nawet gdyby owa kałamarnica była zbudowana z nieznanych do tej pory pierwiastków.
  • 0
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...

#46 Atlantis

Atlantis

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 481 postów
  • MiastoKraków

Napisano 14.11.2009 - |22:07|

Oczywiście może się zdarzyć, że mikrob będzie kompatybilny z człowiekiem i wtedy rzeczywiście może zrobić się nieciekawie, ale w skali kosmicznej to raczej kosmicznie nieprawdopodobne.


No właśnie wystarczy, żeby bakteria wydzielała odpowiednie substancje, które pozwolą jej rozkładać tkanki gospodarza pożywiając się nimi. Zainfekowany organizm nie spotkawszy się z takim mikrobem wcześniej może ulec dość szybko. Oczywiście wszystko opiera się na założeniu, że to forma życia kompatybilna z nami (a to przecież nie jest nieprawdopodobne - scenariusz zarazy z kosmosu w SF jest częsty). Ale jeśli tak jest to sytuacja jak z wymianą chorób między białymi a Indianami - oni dali nam kiłę, my im katar. Pierwotnie mało dokuczliwe choroby, po przeskoczeniu na inną rasę zaczęły się problemy...


DNA to DNA, a nie żaden odpowiednik.


Myślisz, że przeciętny amerykański widz będzie się wgłębiał w szczegóły biochemii? To już dobrze, jeśli pamięta ze szkoły, że DNA zawiera informacje cechach żywych organizmów. Jeśli obcy ma coś takiego to nie trzeba cały czas powtarzać, że to nie jest właściwie to samo co DNA z Ziemii, ale coś podobnego. Ważne, żeby było wiadomo o co chodzi. ;)
I tak największym przegięciem było DNA Taelonów (istot złożonych z czystej energii) z serialu "Earth Final Conflict" używane do tworzenia hybryd taelońsko-ludzkich. ;P


Gwoli ścisłości nie składa się z 4 substancji tylko z 6 o ile dobrze liczę ;)

A, G, T, C.
Adenina, Guanina, Tymina i Cytozyna. ;)
  • 0
Dołączona grafika
"Władza to nie środek do celu; władza to cel"
/George Orwell - Rok 1984/

#47 Tom_Logan

Tom_Logan

    Starszy chorąży sztabowy

  • Użytkownik
  • 2 005 postów
  • MiastoGdynia

Napisano 14.11.2009 - |22:21|

Skąd pomysł, że Destiny 'wiedziało' o chorobie i zaprowadziło załogę na tę konkretną planetę? Mi to wyglądało raczej na kompletny przypadek - jad spotkanego stworka po prostu neutralizuje choróbska i tyle.

To było by tak samo absurdalne jak sytuacja, że Destiny specjalnie wybrało planetę podatną na solar flare, 'wiedząc' że bohaterom nie powiedzie się za pierwszym razem..

Destiny nie zatrzymuje się ot tak żeby załoga mogła zaczerpnąć świeżego powietrza. Ktoś tam powiedział, że Destiny wyskoczyło z FTL, wrota zostały otwarte, poszli na planetę i znaleźli kino. Nie widzę przeszkód żeby w zbiorniku z wodą znajdował sie system badający zanieczyszczenia, który mógł wykryć rozwijające się mikroby. To że akurat po drodze trafił się rozbłysk słoneczny to już był przypadek.
  • 0
don't try

#48 graffi

graffi

    Plutonowy

  • VIP
  • 423 postów
  • MiastoŁańcut

Napisano 14.11.2009 - |23:19|

No właśnie wystarczy, żeby bakteria wydzielała odpowiednie substancje, które pozwolą jej rozkładać tkanki gospodarza pożywiając się nimi. Zainfekowany organizm nie spotkawszy się z takim mikrobem wcześniej może ulec dość szybko. Oczywiście wszystko opiera się na założeniu, że to forma życia kompatybilna z nami (a to przecież nie jest nieprawdopodobne - scenariusz zarazy z kosmosu w SF jest częsty). Ale jeśli tak jest to sytuacja jak z wymianą chorób między białymi a Indianami - oni dali nam kiłę, my im katar. Pierwotnie mało dokuczliwe choroby, po przeskoczeniu na inną rasę zaczęły się problemy...

Uważam, że porównanie kosmicznej zarazy z międzykontynentalną wymianą chorób jest zbyt daleko posunięte. Na Ziemi nie mamy problemu z kompatybilnością - ludzie i bakterie pochodzą ze wspólnego pnia w ewolucji i na poziomie biochemicznym są, co by nie powiedzieć, dość podobni.
Przypadek kosmicznej zarazy można prędzej rozważać w kategoriach "czy pałeczka czerwonki wywoła biegunkę u kury", albo nie u kury, tylko np. u muchy i vice versa czy mikroby atakujące muchy są groźne dla człowieka. Inwazja bakteryjna to nie takie hop siup - poza układem stricte immunologicznym, każdy organizm posiada nieswoiste zabezpieczenia przed inwazją mikrobów i wcale nie musi wcześniej spotkać się z nimi, żeby je zwalczać lub po prostu nie wpuścić. Wystarczy, że bakteria nie jest w stanie się przedostać przez ścianę jelita i nie ma choroby. Wcale nie potrzeba do tego przeciwciał i innych cudów, wystarczy, że bakteria nie ma odpowiednich białek adhezyjnych (a obiecywałem, sobie, że nie będę przeklinał...) i nie jest w stanie się przyczepić do komórek gospodarza.
W skali kosmicznej różnice pomiędzy organizmami są oczywiście bardziej kosmiczne, np. jak pomiędzy człowiekiem i Pratchettowskim skalnym trolem. Ludzkie bakterie nie działają na trola, a jakieś żyjątka, które hamują nadprzewodnictwo w mineralnym mózgu nie będą robić krzywdy człowiekowi.

Pomysł, żeby kosmiczna bakteria wywoływała u ludzi chorobę po prostu trawiąc tkanki jest intuicyjnie dość atrakcyjny. W końcu są enzymy, które trawią białko albo cukry niezależnie od pochodzenie. Pierwszy problem to ten przedstawiony wyżej - różnice w chemii różnych organizmów mogą być diametralnie różne. Drugi to taki, że w naturze takie mechanizmy nie występują. Nie podejmuję się dociekać dokładnie dlaczego, bo te mechanizmy są złożone (prawdopodobnie to co wiemy obecnie to wierzchołek góry lodowej), ale tak jest i tyle - być może niespecyficzne interakcje pasożyt-gospodarz to na tyle stare ewolucyjnie triki, że organizmy już dawno się przed nimi zabezpieczyły. Np. taki trywialny przykład - każdy enzym ma swoje optimum pH i temperatury poza którymi działa kiepsko, wystarczy, że pH w ludzkich kiszkach będzie inne niż optymalne enzymu bakteryjnego i już po chorobie.

A, G, T, C.
Adenina, Guanina, Tymina i Cytozyna. ;)

Zapomniałeś o deoksyrybozie i fosforanach ;)

Ale sprawdziwszy, ze następny odcinek NIE JEST kontynuacją tego, zmieniam zdanie.
SGU ssie.

To jest rzeczywiście smutne. Przyłączam się do słusznego oburzenia. Mam jedynie nadzieję, że sprawa kosmicznej zarazy i latających kałamarnic nie zostanie zapomniana i powróci za kilka odcinków np. jako wspominki ;). SGU już dwukrotnie pokazało, że taki manewr jest możliwy, więc może trochę za wcześnie, żeby się na serial obrażać z powodu braku bezpośredniej kontynuacji ;).

Użytkownik graffi edytował ten post 14.11.2009 - |23:19|

  • 0
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...

#49 Atlantis

Atlantis

    Plutonowy

  • Użytkownik
  • 481 postów
  • MiastoKraków

Napisano 14.11.2009 - |23:33|

@graffi: Przyznaję rację co do DNA - pospieszyłem się trochę. Biologię miałem ostatnio w LO, a do LO chodziłem całe lata temu. :)
Natomiast jeśli chodzi o zakażenie to hmm... Jednak będę się upierał, że w SF jest to jak najbardziej możliwe. Oczywiście - bardziej prawdopodobne jest spotkanie z baterią kompletnie niekompatybilną z nami, która nie będzie miała ochoty na jedzenie nas od środka. Wiesz jednak jak taka sytuacja będzie wyglądała na ekranie? No właśnie nijak, nie zobaczymy jej. :) Twórców interesuje ten statystycznie mniej prawdopodobny (ale wciąż możliwy) scenariusz w którym drobnoustroje okazują się być dla nas groźne.
  • 0
Dołączona grafika
"Władza to nie środek do celu; władza to cel"
/George Orwell - Rok 1984/

#50 LunatiK

LunatiK

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 764 postów

Napisano 14.11.2009 - |23:48|

DNA obcych? Toż to standard w SF. IMO można sądzić, że często mowa o swoistym odpowiedniku, chociaż nikt nie mówi, że musi się ono składać za każdym razem z tych samych czterech substancji co na naszej planecie.


W jednym sie zgadzam, nazwa DNA jest na tyle znana że można ją uznać za odpowiednik wszystkich substancji mogących spełniać podobną funkcję. Nie uznaję tego za błędu, ot zwykłe uproszczenie.
Co do seriali SF to zwykle jak jest mowa o DNA obcych to nikt tram nie mówi o odpowiedniku tylko o dokładnie tym samym. Dorzucając bonusowo potrójną, poczwórną, albo bardziej zwielokrotnioną helisę jakoby to miało wskazywać na wyższy stopień ewolucji i takie tam.
  • 0
Kapitan Bomba - Idealny SF :P

Dołączona grafika

#51 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 14.11.2009 - |23:58|

Fajna ta dyskusja o DNA i mikrobach, ale zwracam uwagę na to, co napisałem przedtem:
Otóż życie na tych planetach z wrotami nie powstało samo, tylko zostało przez Pradawnych zasiane na modłę ziemskiego. Przy czym "zasianie" może oznaczać równie dobrze zasadzenie ekosystemu podobnego jeśli nie tego samego który Pradawni znali te kilka milionów lat temu. Generalnie tam gdzie są Wrota=życie. I to życie może być bardzo podobne do nas.
Jednocześnie ten scenariusz nie wyklucza powstawania form życia bardzo odmiennych od nam znanych, a nawet całkowicie obcych (teoretyzuje się, że mamy takie organizmy na Ziemi, ale nie obserwujemy ich ze względu na zbyt duża odmienność w metaboliźmie-interpretujemy to to nie jako życie, ale procesy chemiczne), a te formy byłyby an tychże planetach obecne/mogłyby same powstać.

Tak więc jeśli życie powstawałoby z samego siebie, bez czyjejś ingerencji, to rację miałby graffi. Ale ponieważ tak w SGU nie jest, a przynajmniej nie w większości przypadków, no to sprawa jest prosta i nie ma o co się sprzeczać. No bo każda planeta z wrotami musiała kiedyś podtrzymywać życie, i tam to życie zostało zasadzone przez statki lecące przed Destiny, a to życie mogło być robione tylko na modłę ziemską, powielając DNA i inne zależności. Stąd nasza kompatybilność.

Osobną kwestią jest, czy przypadkiem scenarzyści, chcąc złączyć wszystko w jakąś całość, nie strzelili sobie w stopę-bowiem okazuje się że lekiem na chorobę jest jad stworzonek z innej planety. Logiczniej by było, albo przynajmniej mniej rażąco, gdyby i choroba i jad (lekarstwo) powstały na tej samej planecie. Jednak zważywszy na wspólne korzenie tego życia (w jakimś punkcie-planeta z Water najwyraźniej przeszła od stanu podtrzymującego złożone życie do jakiejś katastrofy a'la Wenus czy Mars) no to nie widzę problemu, by istniała taka komplementarność. No, przynajmniej jest ona w miarę wiarygodna i do obrony.

Użytkownik Sakramentos edytował ten post 15.11.2009 - |00:05|

  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#52 Zaleś

Zaleś

    Starszy szeregowy

  • Użytkownik
  • 118 postów

Napisano 15.11.2009 - |00:28|

Raczej nie do końca. Do tej pory radzili sobie z problemami w przeciągu jednego odcinka. Ciągły jest tylko wątek główny, czyli to, że mają niezbyt ciekawą sytuację na pokładzie rozpadającego się obcego statku z dala od domu. ;)

Nie wszystkie. Problem powietrza - odcinki 1x01-03 "Air part 1&2&3"; problem zasilania/energii - odcinki 1x04 "Darkness" i 1x05 "Light". Więc raczej można powiedzieć, że do tej pory w większości z problemami radzili sobie w kilku odcinkach niż w jednym (5/8 odcinków).

Skąd pomysł, że Destiny 'wiedziało' o chorobie i zaprowadziło załogę na tę konkretną planetę? Mi to wyglądało raczej na kompletny przypadek - jad spotkanego stworka po prostu neutralizuje choróbska i tyle.
To było by tak samo absurdalne jak sytuacja, że Destiny specjalnie wybrało planetę podatną na solar flare, 'wiedząc' że bohaterom nie powiedzie się za pierwszym razem..

Jak do tej pory Destiny wychodziło z FTL i wybierało adres planety (bądź nie, jak to miało miejsce w Darkness") tylko jak był jakiś problem na pokładzie i jego rozwiązanie znajdowało się na tej planecie. Aczkolwiek zgadzam się, że absurdem było by twierdzenie, że statek wiedział/przewidywał rozbłyski słoneczne i ich wpływ na wormhole'a i zastosowanie tego przez Ziemian.

Fajna ta dyskusja o DNA i mikrobach, ale zwracam uwagę na to, co napisałem przedtem:
Otóż życie na tych planetach z wrotami nie powstało samo, tylko zostało przez Pradawnych zasiane na modłę ziemskiego. Przy czym "zasianie" może oznaczać równie dobrze zasadzenie ekosystemu podobnego jeśli nie tego samego który Pradawni znali te kilka milionów lat temu. Generalnie tam gdzie są Wrota=życie. I to życie może być bardzo podobne do nas.

Hmmm, gdzie konkretnie zostało powiedziane, że wszelkie życie w innych galaktykach/na planetach z wrotami zostało zasiane przez statki poprzedzające Destiny a nie wyewoluowało samo? Jeżeli w jakimś wywiadzie z twórcami serialu to zwracam honor, nie oglądałem/czytałem żadnego. Ale nie pamiętam, żeby w samym serialu było to tak powiedziane.
  • 0

#53 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 15.11.2009 - |01:17|

Takie są założenia serialu wyjawione przez jego twórców. Zaś czysta logika każe sądzić tak samo po zobaczeniu dżungli w tym odcinku. Jest zbyt podobna do naszej. Do tego kwestia kompatybilności zarazków i znalezienia odtrutki na innej planecie. Innego wytłumaczenia nie ma, przynajmniej takiego które by nie mówiło "No wiesz, mieli dżunglę w hangarze obok to i użyli, a co byś chciał?"
No i to nie wyklucza, jak napisałem, że planety miały swoje własne życie lub że powstał jego wyjątkowy model potem. Patrz piaskowy wodochlej dwa odcinki wcześniej. Na życie "typu ziemskiego" mi nie wyglądał.
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#54 graffi

graffi

    Plutonowy

  • VIP
  • 423 postów
  • MiastoŁańcut

Napisano 15.11.2009 - |01:26|

Osobną kwestią jest, czy przypadkiem scenarzyści, chcąc złączyć wszystko w jakąś całość, nie strzelili sobie w stopę-bowiem okazuje się że lekiem na chorobę jest jad stworzonek z innej planety. Logiczniej by było, albo przynajmniej mniej rażąco, gdyby i choroba i jad (lekarstwo) powstały na tej samej planecie.

Tutaj się nie zgodzę. Przy najmniej nie do końca. Powtórzę zresztą to co napisałem wcześniej. Nie ma znaczenia skąd leki i trucizny (to w rzeczywistości jedno i to samo) pochodzą, ważne, że działają. Np. morfina jest wytwarzana przez mak jako metabolit wtórny (tzn. dobrze nie wiadomo po co...), to, że działa na człowieka tak jak działa jest w rzeczywistości przypadkiem - jej działanie na mózg nie ma żadnego ewolucyjnego znaczenia dla maku. Idąc tym torem - jakaś substancja wchodząca w skład jadu latających minikałamarnic może wykazywać działanie przeciwbakteryjne. Nie ma tutaj żadnej sprzeczności. Koincydencja. "Antybiotyk" jako składnik jadu nie ma żadnego znaczenia ewolucyjnego.
Zaproponowana przez Ciebie zależność byłaby bardziej logiczna, gdyby składnik znajdował się nie w jadzie, tylko w ciele kałamarnicy jako takim, albo był wydzielany na zewnątrz np. jako składnik śluzu. Wtedy rzeczywiście można by przyjąć, że taka substancja powstała w drodze ewolucji jako "antybiotyk".

"Sianie życia" przez Pradawnych to okropny pomysł. Taki tajny chwyt, który zamyka tych co bardziej niepokornych ;)... Nie może być takich bakterii? Eksperyment Pradawnych. DNA obcych to absurd? DNA to wynalazek Pradawnych.

Użytkownik graffi edytował ten post 15.11.2009 - |01:31|

  • 0
In the grim future of Hello Kitty there is only WAR...

#55 Keinoom

Keinoom

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 4 postów

Napisano 15.11.2009 - |01:32|

A mnie się podobało. Może dlatego że bardziej cenię elementy zaszczucia, utraty nadziei czy bezsilność u głównych bohaterów niż samą akcję. Ale i akcja była więc anty-fani SGU mogą być choć troszkę usatysfakcjonowani. Scena z Eli i umierającą Chloe trochę przesłodzona ale podobała mi się, dość naturalna moim zdaniem, T.J. też dała się poznać z dobrej "wrażliwej" strony natomiast odrzuciła mnie reakcja Scotta po przebudzeniu. Wiadomo mogło nim to wstrząsnąć ale nie tak. Jest żołnierzem podobno i chyba nie pierwszy raz widzi śmierć. No ale ok pękła mu strunka i mógł zagrać to lepiej. A tak to żółta kartka. Cały odcinek uważam chyba jak wszyscy tutaj za jeden z lepszych o ile nie najlepszy ;)

A tak z ręką na sercu który z was NA PRAWDĘ wierzył że wybijają głównych bohaterów (za darmo i to w pierwszym sezonie) i skoro jest mowa o "podróży czasie" to tego tak na prawdę nie odkręcą ? Ja się dobrze bawiłem zagłuszając tą myśl w głowie i patrząc jak wszyscy umierają :D Trochę dramatyzmu nie zaszkodzi (a wręcz dodaje smaczku) a że wszyscy wiemy jak to się skończy ... nieważne. Show must go on.

To nie BSG gdzie śmierć jest nieodwracalna ;) no chyba że się jest Cylonem.
  • 0

#56 freeman4

freeman4

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 1 postów

Napisano 15.11.2009 - |02:58|

odcinek bardzo fajny

bardzo podobaly mi sie filozoficzne, egzystencjalne przemyslenia Eli'a i Rusha

a to rzadkosc
  • 1

#57 Sakramentos

Sakramentos

    Chorąży sztabowy

  • VIP
  • 1 821 postów

Napisano 15.11.2009 - |02:59|

To nie BSG gdzie śmierć jest nieodwracalna ;) no chyba że się jest Cylonem.

Albo Karą Trace... ;)

@graffi-no dobrze, OK, mnie to kanc pomada z tym antybiotykiem, naprawdę. A co do mocy argumentu-nieważne jaki jest, ważne że prawdziwy. Nie zmyśliłem sobie tego ja, tylko twórcy.
  • 0
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung

#58 mr_gm

mr_gm

    Kapral

  • Użytkownik
  • 233 postów
  • Miastostolica Polski

Napisano 15.11.2009 - |03:14|

A mnie się ten odcinek nie podobał, bo jestem nastawiony na tajemnice kosmosu, Destiny i ogólnie twarde SF, a tu dźungla jakieś robale, choroby, wirusy itd., a takich "medycznych" odcinków po prostu nie trawię. No i to ciągłe ględzenie do Kino.
  • 1

#59 Gaj

Gaj

    Sierżant

  • Użytkownik
  • 708 postów

Napisano 15.11.2009 - |05:24|

No mi się naprawdę podobało. Odcinek mnie poruszył i ujął. Oglądanie przez załogę własnej śmierci, reakcja Chloe czy innych. Klimat osaczenia tymi robalami. No naprawdę mnie wciągnęło i było ok.
Dałem 9.10 i po raz pierwszy od początku SGU byłem naprawdę w pełni zadowolony.

Nie wiem ja się to potoczy dalej, ale należy założyć, że udało się temu żołnierzowi na końcu skasować te 2 późniejsze wersje wydarzeń i faktycznie akcja może zupełnie pominąc wydarzenia tego odcinka. Zakończenie zresztą było wg mnie bardzo dobre i raczej wskazuje na kontynuację.

Genialna w tym serialu jest logika. Postaci zachowują się sensownie. Nie ma ma cudownych rozwiązań. Ten realizm i logiczność są urzekające wręcz w swej prostocie i co gorsza zaczynam się do tego przyzwyczajać :) . To nie ma chyba zbytniej przyszłości, bo jak podejrzewam SGU przejdzie do historii jako ambitna próba realistycznego i logicznego SciFi.... :)

Szczerze to nie przypominam sobie z całych dziesięciu sezonów SG-1 czy z pięciu SGA czegoś tak mocnego, mrocznego i realistycznego. W skali SG-1 czy SGA to byłoby wg mnie trafne dać 11. No, ale ja SG-1 czy SGA traktowałem zawsze jako SciFi 2 kategorii, więc wybaczcie koledzy :) .

Ogólnie oby tak dalej. Brawa za ten odcinek.
  • 1

#60 emibe

emibe

    Szeregowy

  • Użytkownik
  • 11 postów

Napisano 15.11.2009 - |09:08|

9/10, trochę na wyrost, ale miałem w pamięci poprzedni odcinek...:)

Podoba mi się Wasza dyskusja o bakteriach, dowodzi ona jak dobrze skonstruowany jest ten odcinek i w ogóle SGU :). Patrząc pod kątem innych seriali SF gdzie taka dyskusja nie mogłaby mieć miejsca (wiem, wszystko można zagmatwać), ze względu na spore uproszczenia we wszystkich dziedzinach, których nie potrafimy do końca wytłumaczyć (daje się nazwę, wymyśla jakieś choróbsko, powiązuje z jakimiś wirusem który ma być i koniec, albo z jakimś zdarzeniem, które to choróbsko powoduje i też koniec, a tłumaczenie przyczyn, o ile takowe jest, na ogół opiera się na zwrotach nie istniejących ani w medycynie ani...nigdzie :rolleyes: ). Tu natomiast wszystko jest powiązane dość prosto, a i wystarczająco szczegółowo jak na standard SF, zarazem oszczędzająć nam lawin tego pseudo-naukowego bełkotu i to powiem, bardzo mi leży :)
Pamiętam te narzekania na brak logiki, a co gorsza brak racjonalnego wytłumaczenia w niektórych poczynaniach SG1, co sami twórcy podkreślili w 100 i 200 odcinku bodajże, naśmiewając się z samych siebie i pokazując dobitnie, że SF rządzi się własnymi prawami (kłania się, chociażby ten wałkowany do znudzenia, dźwięk w przestrzeni kosmicznej).
Więc nie obchodzi mnie jaki jaki jest % kompatybilności tej DNA tej bakterii z DNA ludzkim, nie znam się na biochemii, ale wydaje mi się, że nawet jeśli byłoby inne, albo wcale go nie było, to pewnie istnieje duuuużo w miare logicznych wytłumaczeń jak takie paskudztwo może nam zaszkodzić... No i tu zaczynają się schody...
-> A mianowicie jeden wysoki stopień: skoro "DESTINY" potrafi zeskanować wodę i wiedział o tych bakteryjkach (w sumie POWINIEN wiedzieć) to czemu nie pojawił się gdzieś napis "Skażenie biologiczne w zbiorniku z wodą", albo coś w tym stylu? Albo czemu taki statek nie ma systemu odkażania wody? bo ja wiem, jakieś wysokociśnieniowe gotowanie, albo odparowywanie i skraplanie, albo filtracja lub "coś"... przecież tak rozwinięta cywilizacja powinna sobie poradzić z problemem misjonarzy w Afryce :)
-> Nie wiemy jeszcze co kieruje DESTINY, ale skoro stara się nam pomóc i może tylko w taki sposób, to co za problem dla niej przeskanować bazę danych o możliwych lekarstwach znajdujących się na innych planetach i polecieć tam, w końcu skoro potrafili Ci Pradawni zbudować to wszystko, to może mają jakiś algorytm powiązań : ta planeta, taki rodzaj stworzeń i roślinności, mogą się rozwinąć takie a nie inne produkty ich egzystencji... nie wiem, a może nawet jakiś Ascendentyk kieruje tym wszystkim :)
-> Przenoszenie w czasie-dosyc częste w świecie SG
-> Jeśli chodzi o długość rozbłysku to porównywanie go z długością rozbłysku na słońcu jest bez sensu, nic nie wiemy o tamtej gwieździe
-> powtórzę po innych- brak wieśniaków mówiących po angielsku na drugim końcu Wszechświata jest ogromnym plusem :)
-> a tak w ogóle dobry pomysł z tą skażoną wodą :) nareszcie czasy picia, jedzenia i egzystowania na nieznanych planetach bez konsekwencji minęły :) przecież tak na dobrą sprawę SG1 na każdą planetę powinno iść w stroju anty-biologiczno-chemicznym :)

Użytkownik emibe edytował ten post 15.11.2009 - |09:14|

  • 0




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych