Amerykański Gene Hunt miałby być lepszy od Glenistera? To chyba jakaś kpina! Brytyjski Gene Hunt jest moim zdaniem najlepszą postacią telewizyjną jaka kiedykolwiek powstała. Zasługę można przypisać genialnym scenarzystom i oczywiście Philipowi Glenisterowi. Nikt tak pięknie nie wypowiada 'bastard' jak Glenister. Porównajcie sobie w którymś z odcinków LOM US, jak ta nieudolna kopia Hunta mówi 'Drop your weapon. You'r surrounded by armed bastards!' z tym samym dialogiem wypowiedzianym przez Glenistera. Śmiać się chce jak się słyszy Hunta w wersji US.
No i znów muszę wrócić do aktorów
. Co do brytyjskiego Hunta to on jeszcze faktycznie jest jedynym z niewielu jasnych punktów tej wersji. Ale brytyjski Sam Tayler? Jak zobaczyłem tego chłoptasia to myślałem że seriale pomyliłem.
I co jeszcze, może LOM UK nie ma klimatu? Jest znacznie bardziej klimatyczny niż US. Ciągłe wzmianki o aktualnej sytuacji społeczno-politycznej, ubrania, muzyka, wystrój wnętrz, urządzenia lat 70-tych, plakaty reklamowe, same reklamy, wiadomości i programy BBC lat 70-tych - to mało??
Ja o klimacie w obu wersjach też się wypowiadałem. W każdej z nich jest nieco inny, dopasowany do lat 70 w danym kraju. Mnie osobiście bardziej podoba się oprawa wizualno-muzyczna wersji US.
Moim zdaniem problem nie leży w wersji, którą się oglądało jako pierwszą, ale w tym, że z reguły większość nas ma skłonność do akceptowania tego co amerykańskie. Jakby nie patrzeć jest to jeden z największych krajów i najbogatszych krajów. Dzięki tym pieniądzom mogą kręcić masy obrazów dla kin i telewizji. Później zalewają cały świat swoimi produkcjami. Ze względu na ogromną liczbę tytułów amerykańskich jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności na naszych ekranach. Ludzie wolą oglądać to, do czego przywykli. Jeśli oglądali wcześniej 50 seriali amerykańskich, to ciężko im się przemóc, by sięgnąć po jakiś brytyjski, a nie daj boże po azjatycki. Widz woli słuchać amerykańskiego akcentu, bo do takiego przywykł w TV, kinie, radiu itd. Jeśli usłyszy Brytyjczyka, to zaraz słychać "ale oni dziwnie mówią, i jeszcze nic nie można zrozumieć". A dlaczego widz tak przywykłe do amerykańskich głosów? Bo jest ich całe mnóstwo. Są wszędzie. Jest ich dużo, to produkują nieskończone ilości materiałów audio i wideo, dlatego problemy z przebiciem się mają Brytyjczycy. Nie wykraczając poza krąg języka angielskiego, to tak samo jest z serialami kanadyjskimi, czy australijskimi. Nie cieszą się popularnością nie dlatego, że nie są dobre, ale przez to, że nie są amerykańskie. Nie tylko Polska, ale świat przywykł już do tej taniej papki, którą z reguły jesteśmy karmieniu przez USA. Nie twierdzę, że nie robią dobrych seriali, bo jest dużo tytułów, które podziwiam, uwielbiam i cenię ponad wszystko. Ale jeśli chodzi o LOM, to nie uznam wersji US za bardzo dobrą nawet jeśli okaże się, że to Gene Hunt jest w śpiączce, a Tyler to jego alter-ego.
Zgodziłbym się z twoim wywodem gdybym faktycznie nie akceptował niczego co jest non-US. Tymczasem z przyjemnością oglądam brytyjskie Doctor Who, Primeval czy Bonekickers. Także ostatnio sięgnąłem po produkcje filmowe i serialowe z Rosji i również wiele z nich przypadło mi do gustu.
Problem wasz polega na tym że uważacie wersję brytyjską Life on Mars za jakąś świętość (przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie) i nie możecie się pogodzić z tym że komuś mogła ona nie przypaść do gustu i woli wersję amerykańską. Ja szanuje wasze zdanie, mam nadzieję że wy także uszanujecie zdanie tych, którzy uważają inaczej niż wy. Bo nikt nie ma monopolu na rację.
Btw, kolejny przykład na to, jak Amerykańce potrafią schrzanić najlepsze rzeczy: właśnie na Fox Life pojawił się "Secret Diary of a Call Girl". Nie posunęli się co prawda do wyprodukowania własnej wersji, ale za to... zmienili ścieżkę dźwiękową. Zamiast doskonałych, brytyjskich przebojów mamy bezpłciową, instrumentalną pościelówę. Ogromną część klimatu tego serialu tworzył naprawdę świetny soundtrack. Widać dla jankesów za ambitny... Brak słów.
Znając życie to zapewne jak zwykle chodziło o kasę. Już się zdarzało że serial, który leciał w tv, gdy go potem wydawano na DVD miał zmienioną ścieżkę dźwiękową. Tutaj zapewne jest podobna sprawa, bo na pewno nikt ot tak sobie nie zmieniałby ścieżki dźwiękowej. Takze nie pluj już tak tym jadem.