Odcinek 009 - S01E08 - Brief Candle
#41
Napisano 15.02.2009 - |01:19|
Dla mnie 8.
#42
Napisano 18.02.2009 - |21:01|
Ogólnie zamysł dobry fajne klimaty i kobitki
Naprawdę szkoda że Jack przespał się z ta Argosanką nie z Sam
Nanobociki to ciekawe stworki
#43 Gość_Lowrey23_*
Napisano 22.02.2009 - |11:27|
#44
Napisano 07.04.2009 - |00:22|
Dzisiaj obejrzałem od 1x02 do tegoż, i coś czuję, że przez kolejne dni nie będę nic innego robił jak oglądał.
Czy to jest to uzależnienie, o którym niektórzy wspominają czasami?
Miałbym takie pytanka, może nie wynikają one do końca z tego odcinka, ale wynikają z wiedzy jaką ma ktoś kto obejrzał tylko tyle: (a nie chce wchodzić na tematy typu 'nie bój się zapytać', bo tam pewnie każdy post to spoiler dla mnie):
1. Dlaczego prawie gdziekolwiek nie przejdą na inną planetę to wszyscy mówią po angielsku? Czy jest to pójście na łatwiznę, by nie komplikować zbytnio, czy też jest/będzie to jakoś wytłumaczone?
2. Czy dobrze rozumiem, że odcinki pokazują nam tylko niektóre przygody SG-1? We wczesnych odcinkach była mowa o jakichś poprzednich przygodach, jakieś wspominki z czegoś co nie było ani w serialu ani w filmie. Serial pokazuje wydarzenia zgodnie z chronologią wydarzeń, ale są to 'wyrywkowe' sceny z ich życia, nie ma tu ciągłości wydarzeń?
Użytkownik Grzebul edytował ten post 07.04.2009 - |00:23|
#45
Napisano 07.04.2009 - |00:44|
2. Tak. Na początku żeby było o czym gadać właśnie tak robią. Ale później jak już będą mieli więcej "rzeczywistych" doświadczeń, to częściej będą wspominać wizyty na planetach, które zostały spisane i zrealizowane przez skrybów Wrighta i Glassnera .
Użytkownik Hans Olo edytował ten post 07.04.2009 - |00:44|
BSG s04e10 - "Oh, Earth...hmm we got frakked out"
#46
Napisano 16.06.2009 - |11:32|
Mój znienawidzony wątek zmian fizycznych, które znikają momentalnie, bez efektów ubocznych.
Ponadto OK, można przyspieszyć rozwój i starzenie się organizmu. Jest taka choroba związana ze skazą genetyczną, nie pamiętam jak się nazywa, ale bardziej fascynujące jest to, ze jak Goa’uldowie ludzie rodzą się z wiedzą. A właściwie posiadają ją stosownie do wyglądu.
Jeden ze słabszych odcinków całej serii
#47
Napisano 18.12.2010 - |21:54|
Ja chciałbym tylko dodać, że jest to kolejny odcinek, który zadaje pytanie, czy bunt Ziemian przed Ra był ostatnim okresem podróżowania przez wrota na Ziemi. No bo w końcu co jak co, ale kultura starogrecka istniała dopiero w ostatnim tysiącleciu p.n.e.
Podsumowanie całego "Dextera":
#48
Napisano 13.08.2011 - |10:58|
Mój znienawidzony wątek zmian fizycznych, które znikają momentalnie, bez efektów ubocznych.
Ponadto OK, można przyspieszyć rozwój i starzenie się organizmu. Jest taka choroba związana ze skazą genetyczną, nie pamiętam jak się nazywa
Ta choroba to progeria. Właściwie są dwie różne jednostki chorobowe spowodowane mutacją genową, odpowiedzialne za przedwczesny starczy wygląd. jedną jest zespół Hutchinsona-Gilforda. Dotyczy dzieci w pierwszej dekadzie życia. Objawy pojawiają się u dwu-, trzyletnich dzieci. Druga natomiast, zespół Wernera, występuje u ludzi dorosłych. Pierwsze objawy pojawiają się w okresie dorastania i rozwijają się w pełni w wieku 20, 30 lat. Trzeba jednak zaznaczyć, że w przypadku obu zespołów, zmiany zachodzące w organizmie są nieodwracalne. I to wydaje się logiczne. "Imitowanie starzenia" przez nanocyty wydaje się mocno naciągane. Bo czy imitowałyby również problemy z prostatą i stawami? Ale właściwie nie o tym chciałam powiedzieć.
Co mi się w tym odcinku podobało? Na pewno to, że mogliśmy zobaczyć O`Neilla nie tylko jako żołnierza, ale też pełnego refleksji nad życiem i śmiercią człowieka. Nie był wcale histeryczny, jak to miało miejsce na samym początku, po śmierci syna. Raczej pogodzony z losem i tym co musi w końcu nadejść. Nie pasuje mi tylko łatwość z jaką pakuje się do łózka dopiero co poznanej kobiety. Przecież na tym etapie serialu jeszcze myśli o swojej byłej żonie? Oczywiście, za pierwszym razem jest pod wpływem narkotyku. Potem jednak już nie. No i jak sam twierdzi, to nie jest prawdziwa miłość. A mimo to pozwala, by Argosanka go uwiodła. Ale to może jego nowe motto: carpe diem?
Natomiast pozostali członkowie zespołu zasługują na naganę. Nie mieści mi się w głowie, że nie dostrzegli, że Jack jest czymś odurzony. Głupkowaty śmiech i rozkoszne "hello girls" skierowane do pozostałych kobiet powinno im dać do myślenia. Zamiast tego mają niezły ubaw, bo jakaś babka leci na ich dowódcę. To chyba mało wojskowe podejście.
Podsumowując. Odcinek nie jest może porywający, ale na pewno bardzo sympatyczny. Ładni ludzie, ładna scenografia, ładny Jack O`Neill w samym prześcieradle... Myślę, że jeszcze nie raz wrócę do niego, po to by się trochę rozerwać, a akurat nie będzie mi się chciało za bardzo myśleć.
Pozdrawiam.
Ten, który walczy z potworami, powinien zadbać, by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań, otchłań spogląda również na nas.
F. Nietzsche
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych