Można się powtarzać, a także także tylko świadczyć to o tym, że ma się wybujałe ego w stylu - wszyscy głupi, ja mądry. Nie, ma się tylko inne zdanie.
Ta. Problem w tym, że czasami wie się, że ma się rację, bo to elementarna wiedza; druga strona zaś upiera się przy jakichś pierdołach i doprowadza nas do cholery, a w końcu wychodzi jakaś mała gnida i strzela tekstem w stylu "trzeba być tolerancyjnym" albo "należy szanować cudze opinie". Sęk w tym, że opinia przestaje być opinią, gdy jest zbudowana na ignorancji. Wtedy staje się głupotą. Jeśli ktoś niepotrzebnie to wytknie, zaraz zostaje zmiażdżony jako wychylający się mądraliński i przeprowadza się na niego rajd pod tytułem "ty tez gadasz głupoty". Próba zmiany czyjejś w taki sposób błędnie skonstruowanej opinii to pewny bilet do bycia zaszczutym. W obecnych w tym temacie wątkach dostrzegam właśnie taką potencjalna sytuację. Mamy zestaw faktów, który różne osoby różnie interpretują, ale za żadne skarby świata tej interpetacji nie zmienią; nawet jeśli nastąpi jakaś rewizja będą ciągnąć rzecz dalej w nieskończoność, choćby nie mieli racji.
Najabrdziej kłopotliwą kwestią przy prowadzeniu rozmów tego typu o SG jest to, że nie ma czegoś takiego, jak kanoniczna wykładnia faktów przedstawionych. Wydawać by się mogło że w serialu tak prostym, by nie rzec prostackim w metodzie przedstawiania świat i jego prawideł wątpliwości nie powinno być, niestety jednak są. Dla jednych drona to broń ostateczna, dla innych zwyczajny pocisk; dla jednych drona sama w sobie nic nie wskóra i ważne jest celowanie, które wszystko załatwia i nawet Aurora padnie po jednym takim strzale (zabawne, w takim razie jak dobrze wyceluję droną, to rozwalę planetę, ciekawe). No i tak dalej. A wszystko to jest oparte głównie na osobistych preferencjach piszącego i jego własnych przypuszczeniach-nie na faktach, które są rozmydlane. Najgorzej jest w rozmowach dotyczących wojny z Wriath, gdzie generalnie ścierają sie dwie frakcje-faktowców i bajarzy. Dla faktowców ważne jest jaki jest input i output osłon oraz moc dron-wszystko inne to zbędne dane. Twierdzą uparcie, że osłony pradawnych są niezniszczalne, jeśli podłączyć je do ZPM (nieważne jest, że 4x12 udowodnił, że tak nie jest, oni nadal swoje), że pradawni przegrać nie mogli, bo to technicznie niemożliwe, że wpuszczanie niezniszczalnych okręów na teren wroga to głupota (niezniszczalnych-bo tak twierdzą, a głupota-bo zostały przechwycone. Sprzeczne, ale jakoś im to grai) i tym podobne bzdury; bajarze natomiast kontrują to swoimi wyssanymi z palca (i z innych części ciała) opowieściami o tym, co mogło sie stać-ale faktów w tym za grosz. Teorie to zmyślne, ale całkowicie bezużyteczne i równie dobrze mogły by pozostać tam, skąd zostały wyssane; Jedyne co osiągają, to wzruszenie ramion faktowców, którzy dalej pieprzą jak Piekarski na mękach o rzekomych możliwościach technologii pradawnych, taktyce (która dla nich sprowadza się po stronie P do wyliczeń, ile dron idzie na zniszczenie HSa, a po stornie W do pokornego dostawanie bęcków i działania w ten sam sposób, by za pomocą scenariuszowego deus ex machina wygrać tak czy siak, bo ktoś po prostu
skrewił przy wymyślaniu story) W końcu po paru postach wszyscy mają dość i idą do narożników odpocząć. Jeśli to jest dyskusja, to jest ona wyjątkowo frustrująca, męcząca i nierzeczowa. Ja taką robotę chromolę.
Grunt to być elastycznym. Mnie na przykład myśl, że Dedalus czy Apollo mógłby osłonami zatrzymać pojedyncze drony, po prostu mierzi i z chęcią bym ten fakt wywalił. Niestety, to się zdarzyło, to pokazano i trzeba to zaakceptować, a nie dorabiać niestworzone teorie próbujące to ominąć i wytłumaczyć po swojemu.
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung