Ech... szkoda słów... Raz się za to uśmiechnąłem - przy waginach i minie Teal'ca. Odcinek sam w sobie denny. Już wolałem Luciusa i spółkę z Atlantis...
Tak jak podczas oglądania ostatnich odcinków Farscape nie mogłem odejść od monitora i myślałem tylko 'co będzie dalej', tak podczas oglądania tego, co nam serwują scenarzyści SG-1 zmuszam się do oglądania w oczekiwaniu na chociażby JEDNĄ SCENĘ z Ori i myślę kiedy to się w końcu skończy... Ech :/ Mam chociaż nadzieję, że dwa ostatnie odcinki wynagrodzą to, co się działo ostatnio, chociaż patrząc na opis ostatniego odcinka mam wrażenie, że się mocno zawiodę.
I gdzieś mam to, czy mogli/nie mogli przerobić scenariuszy. Faktem jest, że zamiast porządnie prowadzić wątek Ori ponagrywali pełno ścierwa pokroju Bounty, Bad Guys i Talion, a teraz zamiast 10 sezonu z Ori jako silnym wrogiem mamy popierdywanie o ojcu Vali, Teal'ca jako Rambo czy wysadzane kosmicznych pociągów z ziarnem... Zarżneli wątek Ori tak jak Wraith w Atlantis - z potężnego wroga stali się popierdółkami, które można raz na parę odcinków spotkać, skopać im dupska i ukraść statek, po czym zrobić z niego broń i wysłać im w prezencie, a oni dalej latają sobie wesoło po galaktyce i olewają Ziemię. I tak zamiast floty Ori o wiele bardziej zagraża nam ZNOWU flota Ha'taków pełna niedorozwiniętych Jaffa.
Błagam, niech zatrudnią nowych scenarzystów do 3 serialu :/
Użytkownik Muoteck edytował ten post 02.03.2007 - |20:18|
Iloraz inteligencji tłumu jest równy IQ najgłupszego jego przedstawiciela podzielonemu przez liczbę uczestników.