jakies takie ... no bylo to juz przeciez... w pierwszym sezonie. No ale trudno. Przerysowane bylo wszystko do granic mozliwosci. No ale ogladalo sie dobrze nawet.
+ Text Rodneya
+ ciekawa kreacja Mitchella na wozku inwalidzkim
+ Hammond
+ No nie wiem. Moze jeszcze fajnie bylo zobaczyc Prometeusza, tym razem jako Air Force One;) Hihi
Hmm A tak poza tym jest to kolejny odcinek o Samancie w zasadzie. Ten i poprzedni, probuja w nich jakos zwiazac emocjonalnie Sam z zespolem. Wczesniej to nie bylo potrzebne, bo byl Jack. Ale od 9 sezonu jakos tak wydaje sie tam niepotrzebna(?)... Ale to nie moja teoria...Ktos juz o tym pisal przy okazji poprzedniego odcinka:)
Kurde. Zaszokowalo mnie uzycie tej laski do tortur na tym gosciu, ktory cos tam krzyczal. Poza tym Landry czesto siedzial w cieniu i robil klimat
hehe.. Ciekawe, jak sobie poradza bez "swojej" major Carter teraz tam..
- Dziwne to puszczenie Carter
- Ori - gamonie
- ostatnia scena. Jakas taka sztuczna, nawet to tulenie Vali. takie to wszystko na sile. Takie wrazenie.
Teraz pytanie mnie sie nasuwa tylko: Czy owa akcja w innej rzeczywistości naklada sie jakos na akcje w "naszej"?? Tak jak to bylo w SG-1 (sezon1).. Ori juz leca do Ziemi?