Odcinek 038 - S02E18 - Epilogue
#21
Napisano 27.04.2011 - |16:47|
Zastanawiają mnie dwie rzeczy:
1. Ilość kolonistów - IMO było ich trochę mało, żeby mogli stworzyć cywilizację. W tak małych populacjach choroby genetyczne powinny szaleć. Jedynym, chociaż obawiam się, że i tak niewystarczającym rozwiązaniem, byłby specjalny sposób krzyżowania się kolonistów między sobą tak, żeby odbywało się to pomiędzy osobnikami maksymalnie mało ze sobą spokrewnionymi. No ale tego w serialu nie mogli powiedzieć - niepoprawne politycznie - eugenika. Za to dostajemy pochwałę podstawowej jednostki społeczeństwa w postaci rodziny - brednie - to jest dobre w zaawansowanym społeczeństwie względnego dobrobytu a nie u walczącej o przetrwanie garstki kolonistów.
2. 3 dzieci... 15 wnuków... - znowu perspektywa współczesnej zachodniej cywilizacji. Bez zaawansowanych leków statystycznie pewnie ponad połowa dzieci nie osiągnie wieku, kiedy sama może mieć dzieci. Jest jeszcze kwestia umieralności okołoporodowej kobiet, która przed erą antybiotyków była ogromna.
#22
Napisano 27.04.2011 - |17:20|
fanatyczny wyznawca SGU
#23
Napisano 27.04.2011 - |18:25|
A nawet jak przeszło 70 to ta liczba po pierwszej zimie (okolica wygląda na klimat umiarkowany) powinna się dość drastycznie zmniejszyć...
#24
Napisano 27.04.2011 - |19:32|
fanatyczny wyznawca SGU
#25
Napisano 27.04.2011 - |19:51|
W takim klimacie jak w odcinku marliby jak muchy na różne choróbska. Tym bardziej, że wpadli do zupełnie obcego sobie środowiska, pomiędzy (kosmiczne) bakterie, grzyby i pierwotniaki, na które nie uodparniali się od dziecka. Jeśli masz wątpliwości, pomyśl jak europejskie choroby kasowały Indian... Cały ten pomysł z kolonią, common descendant, itd. jest całkiem ciekawy ale szczegóły go zarzynają.
#26
Napisano 27.04.2011 - |21:07|
Cały ten pomysł z kolonią, common descendant, itd. jest całkiem ciekawy ale szczegóły go zarzynają.
Z tego co pamiętam z filmów dokumentalnych s-f. To gdy mówili o osiedleniu na jakiejś planecie to potrzeba statek na ilość ludzi liczoną w tysiącach a nie w dziesiątkach.
Ale odcinek bardzo dobrze się oglądało mimo tych retrospekcji, a "wątek" z exabajtami też kozak. Rush jak zawsze coś tam robił swojego już myślałem że im nie pokaże tego a jednak zmienił się.
Ocena 9/10
#27
Napisano 27.04.2011 - |21:19|
No tak, ale wiąże się to z naszą kulturą i sposobem życia. Tak jak w poprzednim odcinku mówiliśmy, by kolonia przetrwała, bez przepływu świeżych genów, potrzeba około 200 - 400 osobników i sporej różnorodności w potomstwie (brak monogamii).Z tego co pamiętam z filmów dokumentalnych s-f. To gdy mówili o osiedleniu na jakiejś planecie to potrzeba statek na ilość ludzi liczoną w tysiącach a nie w dziesiątkach.
#28
Napisano 27.04.2011 - |22:03|
#29
Napisano 27.04.2011 - |22:19|
Użytkownik Marx red edytował ten post 27.04.2011 - |22:21|
fanatyczny wyznawca SGU
#30
Napisano 27.04.2011 - |22:26|
Weźmy dla przykładu Greera, Younga, Park i TJ.
W monogamii mamy dzieci rodzaju GP oraz YT. Mogą one między sobą (nie w ramach jednej rodziny) się mnożyć i dostajemy zawsze typ GPYT z którym nie można nic zrobić.
Dla poligamii mamy dzieci rodzaju GP, GT, YP i YT. Tutaj GP może tylko z YT się połączyć oraz GT z YP, co i tak w wyniku daje nam to samo co w monogamii - typ GPYT wcale nieróżnorodniejszy od wyniku z monogamii.
Edyta podpowiada, że można jeszcze kombinować kojarzenie dzieci z wujkami i ciotkami. Więc Dziewczynka ze związku Greera i Park mogłaby z Youngiem mieć dziecko typu (GP)Y, itd. Czy tylko o to chodzi?
Użytkownik DevilaN edytował ten post 27.04.2011 - |22:31|
#31
Napisano 27.04.2011 - |22:40|
fanatyczny wyznawca SGU
#32
Napisano 28.04.2011 - |08:41|
W takim klimacie jak w odcinku marliby jak muchy na różne choróbska. Tym bardziej, że wpadli do zupełnie obcego sobie środowiska, pomiędzy (kosmiczne) bakterie, grzyby i pierwotniaki, na które nie uodparniali się od dziecka. Jeśli masz wątpliwości, pomyśl jak europejskie choroby kasowały Indian... Cały ten pomysł z kolonią, common descendant, itd. jest całkiem ciekawy ale szczegóły go zarzynają.
Może i nie uodparniali się na lokalne wirusy, bakterie itd. przez całe życie, ale zapominasz o bardzo ważnej sprawie: na Ziemi wirusy, bakterie również musiały "gonić" nas ewolucyjnie żeby być w stanie w ogóle nas zarazić / przetrwać w naszym ciele. To nie jest coś typu "hop siup" i jakieś totalnie obce organizmy (które prawdopodobnie ewoluowały pod zupełnie "innym kątem") sobie nas podjadają. Zauważ, że nawet na Ziemi choroby psów, kotów, koni, krów, itd. bardzo rzadko nas atakują, mimo tego że dzielimy z nimi ponad 80% genów. -- A co na innej planecie, gdzie wcale nie ma tych "podobnych 80%", a co bardziej prawdopodobne, nawet struktury DNA wyglądają inaczej... Moim zdaniem to bardzo częsty błąd we wszelkiej maści sf, na szczęście SGU nie poruszyło tego.
PS. Grypa atakująca ptaki też tak po prostu sama się nie przerobiła na wersję ludzką. Było to tylko możliwe dzięki odmianie ludzkiej znajdującej się w naszych organizmach, po czym doszło do wymiany genów i powstała hybryda (bardzo częste zjawisko w świecie wirusów). Tak więc przeniesienie "obcego" wirusa na człowieka dodatkowo byłoby utrudnione poprzez brak "działającego przyjaciela z podobnym kodem DNA" w ciałach osadników. W biologii nie ma magii.
#33
Napisano 28.04.2011 - |12:28|
BTW: odcinek łącznie z poprzednim oceniam pozytywnie. Ciekawy pomysł, można się spierać czy taka populacja ma szanse na przetrwanie, ale to w końcu science fiction . Myślę, że istniało większe prawdopodobieństwo na to, że przeżyją i się rozwiną niż w ogóle cofną się w czasie i trafią na Novus
Użytkownik Wraith edytował ten post 28.04.2011 - |13:56|
#34
Napisano 28.04.2011 - |15:25|
#35
Napisano 28.04.2011 - |15:36|
Tak, masz rację, w biologii nie ma magii, magia jest w serialu. A raczej nie magia tylko serialowa rzeczywistość. Ja sam w jednym z odcinków wyszedłem z tezą, którą zresztą podtrzymuję, że prawdopodobieństwo tego, że jakaś kosmiczna bakteria (albo inny mikrob) wywołałaby u człowieka chorobę zakaźną jest minimalne. Przyczyny takiego stanu rzeczy sam słusznie wypunktowałeś. Ale jak się powie A, to trzeba powiedzieć B. I tak w końcu docieramy do Z czyli faktu, że na innych planetach organizmy będą miały tak obcą biologię, że nie będzie dawało się ich nawet jeść. I tak drużyna kosmicznych pechowców nie zginie od strzałów z blasterów czy innych staffów, tylko ordynarnie pomrze z głodu. Taki rozwój wypadków fatalnie wpłynąłby na każdy serial, więc należy poczynić założenie, że życie w kosmosie to nasze zwykłe, swojskie ziemskie życie przeniesione w inne realia. A takie założenie to miecz obusieczny - z jednej strony umożliwia traktowanie wyprawy w kosmos jak wycieczki na safari, z drugiej czyni wycieczkowiczów podatnymi na mnogość kosmicznych mikrobów czających w się w ciemnych kraterach asteroid.
Ale jeśli chcesz już być tak bardzo ścisły i naukowy to muszę wytknąć ci dwie rzeczy:
1. Owszem, na innych planetach nie ma bakterii, które mogłyby zainfekować człowieka, ale to nie jest tak, że człowiek nie może zachorować na nic zakaźnego. Bakterie, wirusy i inne pierwotniaki człowiek może przynieść ze sobą - ma ich w sobie w środku i na zewnątrz całe mnóstwo. Słyszałeś zapewne o infekcjach oportunistycznych, gdzie nieszkodliwe przez większość czasu mikroby przypuszczają szturm w warunkach obniżenia odporności. A o to w warunkach społeczności polująco-zbierającej nietrudno - zimno, mokro i nie dojadają...
2. Cholera mnie bierze jak słyszę o DNA u kosmicznych organizmów. Z jakiej paki DNA ma być pangalaktycznym (a właściwie panuniwersalnym) nośnikiem informacji genetycznej? Może (to raczej pewne) obce organizmy nie używają wcale DNA tylko jakieś inne cząsteczki. No i co oznacza, że "nawet struktury DNA wyglądają inaczej"? Mają inną sekwencję zasad? Ja i moja siostra też mamy inne sekwencje zasad i co z tego? Inne zasady, cukier w nukleotydach? Wtedy już nie jest to DNA tylko coś całkiem innego.
W kwestii monogamii i krzyżowania się - genetyka populacyjna jest działką której nigdy nie miałem serca zgłębiać, ale nawet moja mizerna wiedza podpowiada mi, że w tak małych społecznościach klasyczne rodziny według zachodniego modelu nie są w stanie zapewnić odpowiedniego zróżnicowania genetycznego. Krzyżowanie się na zasadzie każdy z każdym raczej też nie - nie wiem czy nie dawałoby jeszcze gorszego rezultatu. Rozwiązaniem mogłyby być co najwyżej jakieś specjalne programy krzyżowania się kolonistów w izolowanych podgrupach z późniejszymi przetasowaniami osobników pomiędzy grupami. Ale tak jak pisałem - to jest eugenika i nikt o zdrowych zmysłach nie wsadzi takiego pomysłu do jakiegokolwiek filmu/książki/etc.
#36
Napisano 28.04.2011 - |16:00|
2. Cholera mnie bierze jak słyszę o DNA u kosmicznych organizmów. Z jakiej paki DNA ma być pangalaktycznym (a właściwie panuniwersalnym) nośnikiem informacji genetycznej? Może (to raczej pewne) obce organizmy nie używają wcale DNA tylko jakieś inne cząsteczki. No i co oznacza, że "nawet struktury DNA wyglądają inaczej"? Mają inną sekwencję zasad? Ja i moja siostra też mamy inne sekwencje zasad i co z tego? Inne zasady, cukier w nukleotydach? Wtedy już nie jest to DNA tylko coś całkiem innego.
No własnie, a dlaczego nie może być panuniwersalnym nośnikiem informacji genetycznej?? Może DNA/RNA to najstabilniejsze cząsteczki niosące informację genetyczną i tam gdzie powstało życie, były przez ewolucję promowane? Chemia to też nie magia
#37
Napisano 28.04.2011 - |16:32|
T.J. śmiertelnie chora. No tego to bym się nie spodziewała. Średni pomysł jak dla mnie. Zwłaszcza, że to ostatni sezon więc będą coś musieli szybko z tym zrobić. Poczekamy, zobaczymy.
No i muszę jeszcze powiedzieć, że spodobała mi się wizja Greera jako ojca. Urocze.
#38
Napisano 28.04.2011 - |17:00|
Dlatego, że to tak samo nieprawdopodobne jak pangalaktyczny angielski... Nigdzie nie jest powiedziane, że w pierwotnej zupie (lub pizzy) różnych planet panowały takie same warunki jak na Ziemi w początkach życia, więc stabilność DNA mogła by być inna (RNA jest niestabilne, tak gwoli ścisłości). Poza tym ja bym się tak nie przejmował tą stabilnością - ewolucja wcale nie wybiera tego co najlepsze ze wszystkich możliwości, wybiera to co jest najlepsze w danej chwili i w danym miejscu, a to nie to samo.No własnie, a dlaczego nie może być panuniwersalnym nośnikiem informacji genetycznej?? Może DNA/RNA to najstabilniejsze cząsteczki niosące informację genetyczną i tam gdzie powstało życie, były przez ewolucję promowane?
#39
Napisano 28.04.2011 - |17:03|
Międzynarodowy zespół naukowców badający meteoryt Murchison znaleziony w 1969 roku w Australii odkrył, że jeden z ważniejszych składników materiału genetycznego tworzącego DNA ma najprawdopodobniej pochodzenie kosmiczne. Zdaniem uczonych, wyniki ich najnowszych badań mogą pomóc wyjaśnić, skąd pochodzi życie na Ziemi. Naukowcy ustalili, że materiał znaleziony w meteorycie zawiera cząsteczki uracylu i ksantyny. Wyniki pracy badaczy zostały opublikowane 15 czerwca w czasopiśmie naukowym "Earth and Planetary Science Letters". Naukowcy z Holandii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych ustalili, że materiał znaleziony w meteorycie Murchison zawiera cząsteczki uracylu i ksantyny - zasad azotowych wchodzących w skład nukleotydów, prekursorów molekuł tworzących RNA i DNA. Badacze starali się sprawdzić, czy odkryte przez nich cząsteczki przybyła na Ziemię razem z meteorytem, czy są raczej efektem zanieczyszczeń, które nastąpiły już po upadku obiektu na Ziemię. Analiza laboratoryjna wskazała na tę pierwszą możliwość - nukleotydy zawierają izotop węgla, który powstaje tylko w przestrzeni kosmicznej, co oznacza, że badane przez naukowców składniki tworzące DNA także pochodzą z Kosmosu. Według dr Zity Martins z Imperial College London, odkrycie zespołu może dostarczyć kolejnych wskazówek potrzebnych do uzyskania odpowiedzi na pytanie, skąd pochodzi życie na Ziemi. "Około 3,8 do 4,5 miliarda lat temu duże kawałki skał podobnych do tych z meteorytu Murchison regularnie bombardowały Ziemię. W tym samym czasie na naszej planecie powstawały pierwsze formy prymitywnego życia, więc możliwe, że jego źródłem były cząsteczki przyniesione właśnie przez deszcz meteorytów" - powiedziała dr Martinis.
Tytan i Ziemia to jedyne obiekty Układu Słonecznego mające atmosferę, której najważniejszym składnikiem jest azot. Bardzo gęsta powłoka gazowa Tytana składa się w 98% z azotu. Obecny jest w niej również metan, a także złożone molekuły organiczne - etan i acetylen. Wykryto też cyjanowodór, związek wchodzący w skład adeniny, jednej z zasad spirali DNA
Napewno wszyscy słyszeli o nowo odkrytej planecie Gliese-581g - drugiej Ziemi. Tam są takie same pierwiastki jak na ziemi. Stąd i materia organiczna - w tym DNA powstawało z takich samych pierwiastków. Planety w innych rejonach galaktyki mogą mieć inne proporcje pierwiastków i na tym różnice się kończą. A propo: www.youtube.com/watch?v=3QH9g4H_R10
Użytkownik Marx red edytował ten post 28.04.2011 - |17:04|
fanatyczny wyznawca SGU
#40
Napisano 28.04.2011 - |17:41|
O dziwo całkiem sporo, stanowią około 1/3 - osobiście myślałem, że znacznie mniej - co jednak nie jest oszałamiającym odsetkiem. Opieram się na scenie przemowy Rusha z odcinka 12, kiedy to nawoływał to pozostania na Destiny - teoretycznie była tam cała załoga. Podczas sceny (15 minuta 18 sekunda) widać jakieś 45 osób, w tym minimum 15 kobiet, możliwe, że jest ich więcej, bo ciężko stwierdzić płeć osób stojących w ostatnich rzędach, zwłaszcza, że są to mundurowi. Załoga ogólnie liczy od 60-70 osób (zliczając osoby z ujęć z drugiej strony sali), z czego minimum 20-25 to kobiety (kolejne ujęcia). Oczywiście jak ktoś ma ochotę, czas i wersje HD może pokusić się o dokładniejsze policzenie liczby osób i liczby kobiet.Tak mnie tylko zastanawia ile kobiet faktycznie jest na statku Destiny.
Użytkownik DevilDrom edytował ten post 28.04.2011 - |17:44|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych