Odcinek 036 - S02E16 - The Hunt
#21
Napisano 14.04.2011 - |17:11|
Winchell Chung
#22
Napisano 14.04.2011 - |17:23|
Nudny i przewidywalny, ale momentami śmieszny i ciekawy.
T.J. tym razem zagrała MacGyvera i zreperowała szybko radio przy użyciu tyko noża kobieta mnie zaskakuje ciekawe co w następnym odcinku zrobi nie mogę się doczekać.
Pomysł z potworami może nie oryginalny, ale zrobiony dobrze, animacja na dobrym poziomie i pomysł zrobienia z nich inteligentnych drapieżników tez ciekawy.
Rush i jego zabawy były najlepsze w tym odcinku zrobił ich jak chciał, następnym razem będą się go słuchać.
#23
Napisano 15.04.2011 - |22:06|
Gdy w SG1 i SGA z odcinka na odcinek bohaterowie "zwiedzali" obce planety które nie miały w większości przypadków nic związanego z fabułą (oczywiście fabuła to zwiedzanie planet ),a fani oczekiwali na finał sezonu który ruszy wątek z "głównym wrogiem", to w SGU w każdym odcinku pojawia się rozwój wydarzeń. Jeżeli nie związane z głównym wątkiem to związane z rozwojem głównych bohaterów - co jak co ale jest ważne dla przyszłych wydarzeń. Oczywiście można filozofować co jest fabułą - głównym wątkiem w jakiejkolwiek serii SG, ale jak dla mnie jest to oczywiste że SGU ma tak naprawdę dopracowaną fabułę. Gdy oglądałem SG1 co jakiś czas były poważne nieścisłości fabularne, co chwile odcinek z zakończeniem (tzn nierelatywny dla przyszłych wydarzeń). Nie mówię że SG1 czy SGA to tandeta i g$$$o bo uwielbiam te serie ale SGU jest lepiej dopracowane czy fani SG tego chcą czy nie. Samo to że scenarzyści mają/mieli plan na 5 sezonów mówi samo za siebie. W SG1 było płyniecie wzdłuż rzeki jak dla mnie.goral_222
(...)który nic nie wniósł do serialu
Nie w każdym odcinku będzie hiper kosmiczna bitwa czy też trzymająca napięcie akcja. To nie film To serial.
A co do samego odcinka. Stworek... super Chce takiego w domu ^^ Jak na inteligentne "zwierze" trochę głupie No ale musiało być głupie aby zaatakować ekipę bo by nic sie nie działo.
Komory... Jeśli ktoś myślał że tam będzie pradawny to... Bez komentarza. Super ekstra komora z Atlantydy daje nam powiedzmy 70 lat starzenia w przeciągu 10tyś lat. Czyli na oko nasze ciało starzeje się o rok w czasie 142.86 lat. Czyli zakładając że D leci milion lat to pradawny w komorze ma ok 7000lat A później niż po starcie D pradawni nie weszli na pokład (przy pomocy wrót). A znalezienie komory pokazuje nam że ciągle przeszukują statek a nie siedzą i nic nie robią. Ale dowcip Rusha był fajny Również obcy w komorze byłby mało prawdopodobny. Dlaczego? Komory były w sekcji statku bez jakiegokolwiek podtrzymania życia i nie wiadomo od jak dawna - ale raczej od dłuższego. Więcej chyba nie muszę pisać.
Nie najlepszy ale mimo to dobry odcinek. Nareszcie trochę zieleni i mięsko na obiad.
#24
Napisano 16.04.2011 - |00:45|
#25
Napisano 16.04.2011 - |00:52|
Komory stazy (bo to raczej "staza" a nie hibernacja, tam sie dzieje jakies hokus pokus i nie am to nic wspolnego z hibernacja) w wykonaniu Pradawnych mialy podlaczenie do sieci komputerowych, umozliwiajac operowanie wszelkim ustrojstwem czy zycie w symulacjach. Mozna wiec wysnuc teze, ze jesli ktos tam by kojtnal, to ostal by sie tam moze jego trupek (niekoniecznie-zalezy ile czasu) a on sam wyladowalby jako zapis w komputerze.
Co do zas "zapychacza" to zawsze sprzeciwialem sie naduzywaniu tego slowa w odnosnie do SG-1 i SGA, argumentujac podobnie jak ty. Pod tym wzgledem faktycznie-"Hunt" nie jest zadnym fillerem. A jednak... cala historia jest oparta na zasadzie stand-alone i zamyka sie elegancko w 42 minutach, nie majac zadnych reperkusji, za to potwierdzajac role Luckow, czyli co sie nowego dowiedzielismy? Nic. Gdyby to bylo SGA czy SG-1 to przyznalbym ci racje, bo tam cala konstrukcja serialu byla oparta na stand-alone, dlatego kazdy odcinek mozna bylo skwitowac "zapychacz" za wyjatkiem finalu i mid-fianlu. A wiec nie byla to prawda-zawsze cos nowego "wkladano" i zawsze cos nowego sie dowiadywalismy. Nazywanie tego zapychaczem bylo glupie, bo wypominalo serialowi jego strukture pomijajac tresc. Tutaj sytuacja jest inna, bo SGU nie ma konstrukcji stand-alone, tylko rosnie spirala z kazdym odcinkiem. Dlatego gdy pokazuja sie historie epizodyczne to zawsze sa one mniej lub bardziej "zapychaczami" bez wiekszych konsekwencji bo ich natura odstaje od struktury serialu, ktora to struktura narzuca tresc. Pytanie tylko czy dobre to zapychacze czy zle? "Time" byl dobry, a "Hunt" nie za bardzo.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 16.04.2011 - |00:54|
Winchell Chung
#26
Napisano 16.04.2011 - |09:04|
Osobiście myślałem, gdy ujrzałem komory, że nareszcie odnajdą Franklina, ale nie doszło niestety do tego. Wprawdzie teoretycznie w poprzednich odcinkach stwierdzono, że został przeniesiony do komputera Destiny, ale nie rozwiązuje to kwestii jego ciała oraz tego, że Rush widywał na mostku również Glorię - swoją żonę.Komory stazy/romansik Volkera/rozpierudcha na planecie. I tyle. Ostatecznie tylko dwa ostatnie nieco sie lacza, ale to wszystko. Zwazywszy na to, ze w tych komorach stazy mogli znalezc COKOLWIEK, od obcego do pradawnego (albo-dali Bog-nawet Prawdawnego) nie mozna oprzec sie wrazeniu ze zmarnowano okazje do zrobienia czegos naprawde ciekawego.
Wszystko jest możliwe. Franklin usiadł na fotelu i znikł, i do dnia dzisiejszego nie znaleziono żadnych jego śladów, nie wiadomo, co rzeczywiście się z nim stało. Oczywiście nie można wykluczyć, że rzeczywiście wyparował na krześle.O ile komory miałyby faktycznie jakieś połączenie z interfejsem neuronowym - umiejscowienie takiego osobnika jednocześnie na krzesełku i w komorze byłoby możliwe w innym wypadku za pomocą programu w robociku naprawczym (zdjąłby wyłączone ciało z fotela i zapuścił na sen prawie-jak-wieczny w komorze - choć sama idea wymaga dopracowania - na przykład takiego, czy da się kogoś zdjąć z fotela po usunięciu świadomości - że już o tej dyskusji mózgowo-świadomościowej nie wspomnę...).
A wracając do oceny, odcinek nie był jakiś wspaniały, ale całkiem dobrze zrobiony i co najważniejsze nie nudził, miło się go oglądało + kilka fajnych sytuacji, jak chociażby danie nauczki Brodiemu i Eliemu xD Ocena 7/10.
Użytkownik DevilDrom edytował ten post 16.04.2011 - |09:11|
#27
Napisano 16.04.2011 - |10:16|
Ja tu raczej spekulowałem, czy komory mają połączenie z bazą danych na Destiny. A jeśli nie mają, to skąd miałby się wziąć truposz w komorze i Pradawny w bazie danych jednocześnie.
A Gloria to był raczej taki komunikacik od AI. Coś w stylu: "Odpocznij trochę, bo coś schrzanisz". W "Trial and Error" statek nam już udowodnił, że się "troszczy" o załogę.
@Sakramentos
A tak BTW, jakby Brody faktycznie miał z tej komory jakiś dostęp do komputera statku, to nie powinien się zachować inaczej po wyjściu z niej? Zobaczcie ten fragment odcinka - on tak zareagował, jakby jego świadomość też była zatrzymana. Stazy z łączem do interfejsu neuronowego się tak nie działały (pamiętamy wszyscy te komory na Aurorze chociażby - choć tam nigdy nikogo nie zamykano na siłę). Jakby faktycznie mógł się do bazy danych stamtąd podłączyć, to by był wg mnie bardziej "świadomy", po wyjściu z komory. Zamiast dowrzeszczeć swoją poprzednią kwestię (jakby się "zaciął"), powiedziałby cokolwiek o wrażeniach z komputera . Albo cokolwiek innego.
Fakt, Time był dużo lepszym zapychadłem. Choć w nim wątek poboczny miał więcej nawiązań do wątku głównego, niż ten wątek polowania w tym odcinku. Wszak woda była zarażona, ta z odcinka szóstego, a z kolei te robaczki były lekarstwem. Szeroko później stosowanym (jeśli to nie za mocne słowo - ale kilka razy użyli tzw. "jadu obcych")
@Przemek Lipski
Och, jakiś ty bezduszny... Mnie tam osobiście ci Luckowie wydawali się przyjaźni. Chodzili sobie po wolności na Destiny od dłuższego czasu i, jak do tej pory, nie odstawiali żadnych numerów (Notabene, już raczej nie odstawią, chyba, że Varro jest fałszywkiem do granic możliwości).
Użytkownik Erthain edytował ten post 16.04.2011 - |10:26|
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#28
Napisano 16.04.2011 - |13:11|
Prawdopodobnie masz rację, ale oznacza to, że Franklin również był tylko tworem SI, a Rush wykorzystał to jedynie do przekonania Younga do wgrania Amandy oraz Ginn do komputerów Destiny. Co też miałem na myśli, ale chciałem uniknąć niejasności i podkreślić, że pamiętam słowa Rusha, bo zaraz ktoś by mi wytknął, że nie oglądałem uważnie poprzednich odcinków.@Devildrom
A Gloria to był raczej taki komunikacik od AI. Coś w stylu: "Odpocznij trochę, bo coś schrzanisz". W "Trial and Error" statek nam już udowodnił, że się "troszczy" o załogę.
Niekoniecznie, nie on zamknął się komorze, na potrzeby zamiaru Rusha było to wystarczające, nie chciał ryzykować komplikacjami - lub by wydało się, że to jego sprawka -, wiec nie inicjował żadnych dodatkowych procedur dających Brodiemu dostępu do komputerów Destiny. Wszystko pozostaje możliwe, jednakże istnienie kolejnego urządzenia (po krześle) stanowiącego okno do rdzenia Destiny wydaje się zbędne i naciągane.A tak BTW, jakby Brody faktycznie miał z tej komory jakiś dostęp do komputera statku, to nie powinien się zachować inaczej po wyjściu z niej?
Ale mogłyby stanowić element uzupełniający krzesło, stabilizujący stan osoby, która usiadła i przyswoiła informacje wgrane przez krzesło, ale jako że nie odnaleziono Franklina to prawdopodobnie będą wykorzystywane wyłącznie do przetrwania podróży międzygalaktycznych, by nie musieli się już martwić o zapasy w tym okresie.
Użytkownik DevilDrom edytował ten post 16.04.2011 - |13:24|
#29
Napisano 16.04.2011 - |16:21|
Winchell Chung
#30
Napisano 16.04.2011 - |16:25|
Jedno z drugim nie musi być, że się tak wyraże, koherentne. Gloria sobie, Franklin sobie. Franklin mógł być projekcją swojej własnej świadomości, a Gloria produktem AI. Raczej jedno z drugiego nie wynika, zwłaszcza, że Franklina spotkał również "osobno" (podczas akcji w "Trial and Error" właśnie
To już nie jest do ustalenia bez dokładnych danych, czy można coś takiego zrobić, czy nie. Choć nawet jeżeli Rush nic by nie uruchomił, lub nie wgrał do głowy Brody'ego, to i tak urządzenie z dostępem do komputera Destiny chyba by inaczej się integrowało ze świadomością bywalca komory. Tu nie widać żadnej integracji, a taki umysł, jeśli nie powinien być do niczego podłączony, to powinien być przynajmniej w stanie gotowości, do podłączenia, a po Brody'm nie było tego widać. Nawet jeżeli jedyne, co by go spotkało podczas stazy, to specyficzny rodzaj snu, to nie zachowałby się, jakby mu się zacięła płyta.
@Sakramentos
Wydaje mi się, że istnieje taka zależność. Jego, że się tak wyrażę, pamięć podręczna (albo aktualnie skonstruowany stan świadomości) wygasłaby, jeżeli znajdowałby się w innym stanie, niż całkowitego, z braku lepszego słowa, zamrożenia. Jakimkolwiek innym, a wydaje mi się, że w stanie całkowitego zatrzymania nie mógłby połączyć się z żadnym komputerem (do tego potrzebny jest odpowiedni stan umysłu - całkowicie zatrzymany mózg nie będzie mógł przyjąć do siebie żadnych sygnałów, a przynajmniej tak mi się wydaje).
Wolę trochę pokombinować, niż zostawiać takie nieścisłości w spokoju. Może się czegoś konstruktywnego dowiem, przy okazji (albo sam wymyślę).
Użytkownik Erthain edytował ten post 16.04.2011 - |16:41|
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#31
Napisano 16.04.2011 - |19:52|
Winchell Chung
#32
Napisano 17.04.2011 - |09:07|
Mi odcinek się podobał. Nie nazwę go zapychaczem. Rozwija sytuację na statku pod względem relacji między postaciami, daje załodze nowe możliwości. Komory stazy jako dobry sposób na długie podróże między galaktykami. Jest to kolejny sposób na powrót do domu po zrealizowaniu misji przeznaczenia. Rush naprawdę się zmienił, współpracuje z załogą, a jak obiekt wlazł do komory to dlaczego by nie utrzeć nosa mądralom i nie dać po sobie poznać że on wie. Biedna TJ teraz ma dylemat. Żonaty dowódca statku i przystojny dzikus, Greer chcący robić za przyzwoitkę i nagle okazuje się że i On ma coś co go przeraża. Ale tak jak powiedział jeden z moich przedmówców to nie film tylko serial. Ale to już kwestia gustu.
Pozdrawiam
#33
Napisano 17.04.2011 - |13:28|
Podsumowując, chciałem zaznaczyć, że staza na Destiny wg mnie posiada wyłącznie funkcję zamrożenia, sądząc po zachowaniu się Brodyego po wyjściu z niej.
W odcinku Aurora było powiedziane dosłownie, że bywalcy są "uśpieni i zamrożeni". Sheppard przy podłączeniu do wirtualnej rzeczywistości był wyłącznie "usypiany". Ja stwierdzam, że Brody z kolei zamiast być "uśpionym" i dopiero "zamrożonym", był wyłącznie "zatrzymany". Bez możliwości pracy mózgu. Mózgi tamtych wyglądały na postawione w "stan gotowości", aby być gotowymi na ewentualną komunikację, zaś mózg Brody'ego tak jakby całkiem się zatrzymał.
W "Aurorze" McKay dosłownie powiedział: "nie całkowitego zawieszenia". Brody dla mnie wyglądał na "całkowite"
Hmmm... Gdyby ta teoria była prawdziwa, to oznaczało by, że mogli by tam znaleźć jakiegoś Pradawnego, tyle, że znaleziony nic by nie wiedział na temat podróży, byłby myślami w tym samym momencie, w którym go zapuszkowali. Bo, będąc całkowicie zatrzymanym, mógłby nie starzeć się po drodze (ciekawym, czy to ma sens? Albo czy takie całkowite zatrzymanie, tudzież zamrożenie, unieruchomienie wszystkich funkcji organizmu jest możliwe...).
Ale to wszystko są teorie, chciałem jedynie zaznaczyć, że nie są one pozbawione sensu (ale opierają się na domniemanej znajomości i tak niedokładnie wykonfabulowanej technologii komór stazy - co sprawia, że brzmieć mogą nieszczególnie spójnie).
Użytkownik Erthain edytował ten post 17.04.2011 - |13:31|
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#34
Napisano 17.04.2011 - |14:05|
++ komory stazy
+ las, obstawiam północne rubieże Vancouver
+ drapieżnik i fauna CGI. Mogli w SGA coś takiego zrobić.
+ Lucjanie się na coś przydali
- nachalne moralizatorstwo wbijane Greerowi przez niektóre osoby
Dlatego też 9/10 ale znowu za klimat 9,5/10
#35
Napisano 18.04.2011 - |01:16|
Ja tylko wskazalem, ze fakt ze Broody nic nie wiedzial nie wyklucza uzytecznosci komor jako narzedzia fabularnego pozwalajacego wprowadzic jakiegos Pradawnego czy wiekowego kosmity na poklad w tej czy innej formie. Ty zas zaczales laczyc fantazje wlasna z rzeczywistoscia, doprowadzajac do kolejnych zderzen jednego z drugim, co jest bezowocne jak widac, bo nic z tego o czym rozmawiamy sie nie zdarzylo i nie zapowiada sie by mialo sie wydarzyc. Komory beda potrzebne-moze-w przyszlosci do uratowania kogos. Raczej watpie by znalezli tam Pradawnego.
Wracajac jednak do fikcji.
Na "Aurorze" Pradawni sie zestarzeli przez 10 tysiecy lat. Dlaczego? Bo nie byli "zamrozeni", ale tylko "uspieni" stad mogli ze soba gadac w symulacji. Podobnie jak Jack O'Niell w "New Order", kiedy Thor go odmrozil, ale nie wyciagnal w calosci, pozwalajac by jego umysl operowal urzadzeniami statku. Mozna wiec zalozyc, ze byl wtedy uspiony, co spowalnia ale nie zatrzymuje procesy organizmu.
Skoro tak, to oznacza ze te technologie stazy i sprzezenia z komputerem sa ze soba laczone od dawna. Nie byloby nic dziwnego, gdyby tak samo bylo na Destiny. A nawet jesli nie, to co z tego? Moze najpierw ktos przerzucil sie do komputera, a potem kazal jakiemus robotowi przeniesc cialo do komory stazy i zamrozic permanentnie. Przeciez do utrzymania dzialajacej komory nie potrzebne sa systemy podtrzymania zycia, tylko energia. A ta statek mial caly czas.
A, tak przy okazji: to juz oficjalne. Stargate is over, franchise is currently dead. Nie bedzie ani koncowki SGU ani filmow SGA. Kto sie cieszy?
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 18.04.2011 - |05:42|
Winchell Chung
#36
Napisano 18.04.2011 - |14:57|
No na pewno, tylko że w trzecim sezonie, którego najprawdopodobniej nie będzie (Można by je wykorzystać przy przelocie do innej galaktyki)O komory to się nie martw. Ja jestem spokojny - doświadczenie lat oglądania StarGate podpowiada, że na pewno jeszcze je wykorzystają. Takie komory nie pojawiają się bez powodu... Jeden powód już się zresztą pojawił - Rush miał okazję pokazać kto jest szefem.
Odcinek był w porządku, choć miał swoje wady. Wszyscy wybierają się na pomoc głównym bohaterom, ale los "statystów" już nikogo nie obchodzi, ich już zostawiamy na pastwę losu, nawet nikt się nie zająknął, że chętnie by po nich poszedł ale już jest zbyt mało czasu do odlotu Destiny/zbyt mało ludzi. Ostatnia scena ratunkowa też trochę taka naiwna. Dziwny stwór nas puszcza bo zobaczył ogień. A co z resztą, w spokoju zajadają się pozostałą porwaną częścią załogi?
Rush dowcipniś oczywiście na plus :]
Także 6/10, po tym co w tym tygodniu pokazało Fringe jakoś nie mogę dać więcej.
#37
Napisano 18.04.2011 - |16:16|
Lubię modzić, dopóki to kogoś nie wkurza
W sumie to całym Stargate istniało kilka rodzai komór stazy - asgardzkie mogły działać trochę inaczej, niż te pradawne. Urządzenie, w którym został zamknięty O'Neill w ogóle nie musiało być komorą stazy, bardziej komorą snu (dało mu przetrwać z wiedzą Pradawnych w mózgu ledwie kilka minut). Co nie oznacza, że Asgard nie znali komór całkowitej stazy. Technologia komór była często łączona z komputerami, ale przecież nie wszędzie (Weir w "Before I Sleep", Merlin, Sheppard w "The Last Man"). To, co powiedziałem w poprzednim poście odnośnie komór na Aurorze było dosłownym cytatem z McKaya. Oni tam mieli mózgi w stanie uśpienia a ciała w stazie, niezupełnie permanentnej. I nie pytaj mnie, w jaki sposób, ale niedawno przejrzałem ten odcinek, aby to sprawdzić. Ich móżdżki były całkowicie "padnięte" przez te dziesięć tysięcy lat, dopiero po otrzymaniu sygnału z Atlantis zostały wprowadzone w stan "aktywny". Sheppard i Rodney byli wyłącznie podłączani do "Matrixa" , bez spowalniania reszty funkcji życiowych.
Utrzymuję, że komory na Destiny były lodówkami permanentnymi , sądząc po zachowaniu się Brody'ego po rozmrożeniu.
Ale już powoli zaczynamy się z tym pętlić, jak, nie przymierzając, O'Neill w 4x06 "Window of Opportunity", więc już więcej modzić nie będę (na ten temat ).
Na skromne wykorzystanie, lub wspomnienie komórek jeszcze nie jest za późno, ale na obczajenie w nich jakiegoś kosmita już raczej tak, chyba, że zabiją ten poboczny wątek takim zdaniem: "ooo, znaleźliśmy tam kilka zamrożonych ludków, ale jeden skisł podczas mrożenia, a reszta nie wytrzymała 50 mln lat podróży, więc klops...."
A od takiego samego wniosku się zaczęło moje skwierczenie. Ale dość już o tym, ewidentnie się zapętliliśmy .
A co do tej wspaniałej wieści: uwaga, tu wchodzą trąby jerychońskie, a teraz wszyscy robimy wielkie BUUUUUUUUUUUU!!!! (a tak BTW to skąd wyciągnąłeś ta rewelację?).
Użytkownik Erthain edytował ten post 18.04.2011 - |16:18|
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#38
Napisano 18.04.2011 - |17:05|
Rozwój postaci - żaden, niewystarczający żeby uznać to za istotne.
Dowiedzieliśmy się jedynie, że Grear ma problemy egzystencjalne po oddaniu nerki. Teraz trochę na niego ponarzekam, choć go lubię.. Rozumiem, że nigdy wcześniej nie spotkał się ze śmiercią tak blisko jak podczas operacji. Rozumiem, że wcześniej to była przygoda w wojsku i "chęć sprawdzenia się jako mężczyzna", gdzie sam wystawiał się na strzały na zasadzie, co ma być to będzie, jestem młodym bogiem, zginę za Amerykę czy za Ziemię. Teraz spojrzał śmierci prosto w oczy i zobaczył, że jest wobec niej bezbronny, że karabin mu nie pomoże i uświadomił sobie, że może zejść z tego świata od tak po prostu. Zgadzam się, że uświadomienie sobie, że nie jest się nieśmiertelnym może człowieka zdołować, ale bez przesady. Z całym zrozumieniem dla Greara, jeśli ma problem z zabijaniem, to niech użyje kamieni i pogada z psychologiem na Ziemi. To, co mi się skojarzyło z Grearem w tym odcinku, to scena z filmu Hot Shots 2, gdzie marines, foki czy inny spec podczas strzelaniny płacze na ramieniu Topera Hardy'ego, że on już nie umie zabijać. Żenada. Nie popieram oczywiście strzelania ot tak sobie do "jeleni" ale kiedy stwór zżera twojego kumpla a potem skacze na ciebie, to chyba nawet pacyfista zacznie się bronić.
MacGayverowością pani doktor bym się zbytnio nie podniecał. Nożem nad ogniskiem może najwyżej potopić sobie plastik obudowy krótkofalówki. Pewnie styki baterii były brudne po tym, jak ją stwór przeciągnął przez pól lasu.
Jak zwykle przy jednej osobie opanowanej musiała się znaleźć druga jojcząca. Doktorka super logiczna, facet płaczący jak dziecko bo złamał nogę. Powiem mu to samo co Grearowi - weź się człowieku ogarnij albo zdychaj.
Kwestia komór stazy / hibernatorów czy jak je zwał. Zdaje się, że w języku polskim nie ma takiego słowa jak staza (nie w takim kontekście), więc można jedynie szukać odniesień do słów podobnych w znaczeniu, pytanie tylko których. Jak dla mnie stan stazy najlepiej chyba opisuje słowo "zawieszenie" w kontekście fizjologicznym i psychicznym, stan dokładnie na skraju życia i śmierci. Pamiętajmy, że w stazie była załoga Aurory i tam żyła w "matrixie", w stazie była też doktor Weair i z tego co pamiętam, to ona nic nie pamięta prócz tego, że się budziła by wymienić ZPMy. Zasadniczo komory stazy mają zawiesić, czytaj spowolnić do granic możliwości bez uśmiercania obiektu, wszystkie funkcje życiowe człowieka. Zapewne w takim stanie człowiek nic nie pamięta i nic nie odczuwa, analogią może być stan wstrzymania w komputerze, gdzie działa tylko tyle podzespołów żeby komputer mógł podjąć pracę na nowo. W tym czasie jednak nic nie przetwarza i nic konstruktywnego nie robi. Pewnie podobnie można zrobić z ciałem człowieka i to byłoby najlepsze wyjście w przypadku długoletnich lotów kosmicznych. Ile człowiek, czy Pradawny mógłby wytrzymać w stanie świadomości w wygenerowanym komputerowo środowisku zanim stwierdziłby, że ma dość i wysiada? Pamiętamy zblazowanie ascendowanych Pradawnych i tego jakie z nich były gbury. To właśnie przez to, że nie mieli co ze sobą zrobić. To, co widzieliśmy na pokładzie Aurory było efektem ingerencji Wraith w "zawieszenie" załogi statku. Przecież oni odtwarzali ciągle na okrągło ten sam scenariusz zdarzeń poszukując rozwiązania problemu. Jeśli się to nie udawało, program był restartowany z innymi "zmiennymi" środowiskowymi. Całym procesem zawiadywał Wraith. Teraz nie pamiętam dokładnie ale nie przypominam sobie żeby załoga Aurory w ogóle zdawała sobie sprawę, że są w stazie. Poszli "spać" aż tu się nagle Wraith podłączył i złamał system podłączając załogę do symulacji powrotu do domu. Jeśli załoga byłaby świadoma tego, że statek nie wykonał misji, na pewno zrobiłaby by coś żeby temu przeciwdziałać, jednak do czasu przybycia Wraith to się nie stało, co może chyba potwierdzać to, że załoga żadnej świadomości podczas stazy nie miała a system komputerowy Aurory zawiódł. Zaczęli mieć świadomość dopiero dzięki Wraith, ale nie taką jaką by chcieli.
Jeśli załoga Aurory chciała wrócić do domu w rozsądnym czasie, to staza nie była konieczna, jeśli wiedzieli, że im się zejdzie lepiej wyłączyć umysł i zdać się na komputer pokładowy, który w razie potrzeby wybudzi odpowiednią osobę. Poza tym do prowadzenia statku nie jest potrzebna cała "śpiąca" załoga. Śpiący mechanik do niczego się nie przyda jeśli wysiądą silniki i trzeba w nich pogmerać kluczem francuskim. Równie dobrze może nie mieć świadomości podczas stazy, wystarczy, że komputer obudzi go, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Podsumowując mój wywód o stazie: to, że Brody dokończył swoje słowa wypowiadane przed zastazowaniem jest jak najbardziej w porządku. Nikt nigdy nie powiedział w serialu, że po wejściu do komory ktokolwiek, cokolwiek myśli. Jedyny przypadek przejawu myślenia w tym stanie, to załoga Aurory i z tego, co tu napisano, przypadek O'Neilla u Thora (choć dopiero po ingerencji, tego ostatniego). Interfejs nerwowy w komorze, proszę bardzo, ale po tym jak się człowieka do tego przygotuje a nie zastazuje w pół zdania podczas walenia w szybkę. Kwestia wybrania opcji poziomu zawieszenia.
W kwestii znalezienia Pradawnego w komorze. Dlaczego by nie? Nikt nie może ze 100% pewnością powiedzieć, że parę tysięcy lat temu jakiś Pradawny nie wlazł na Przeznaczenie. Znaleźliśmy pradawną na Antarktydzie, zamrożoną, można by znaleźć Pradawnego w komorze stazy, który wlazł na Przeznaczenie i nie mógł wrócić, więc próbował przeżyć w oczekiwaniu na ratunek. Nie spodziewałbym się jednak wielkich rewelacji po odkryciach na Przeznaczeniu, bo jak do tej pory żadnego znaczącego, prócz mostka, nie odkryto. Jeśli teraz nagle coś wyskoczy, to wpisze się w kanon poprzednich seriali SG gdzie wszystko udawało się na ostatnią chwilę a rozwiązania wyskakiwały jak króliki z kapelusza (patrz chociażby napęd tunelowy dla Atlantydy). Z tego, co tu ludzie piszą, podoba im się to, że SGU jest inne od poprzednich seriali, inne w taki minimalistyczny sposób. Nie mamy powietrza, nie mamy wody, nie mamy prądu, łatwiej wymienić, co mamy. Mamy tylko statek.
Użytkownik Lucas_Alfa edytował ten post 18.04.2011 - |22:13|
- I straszna FOTA, co śmierdzi ziemiom wpatła do tłumaczy, krzyczonc UAaaaaa!
Ale że poniewarz wszystkie bajki dobże sie kończom, nie opowiem, co się stało potem.*
* sparafrazowane słowa Czesia - oryginał "Włatcy Móch"
#39
Napisano 18.04.2011 - |18:23|
Ciekawie, że wspomniałeś akurat ten odcinek. Bo to mi w sumie nasunęło możliwość skrócenia tego mojego nawijania makaronu na uszy do pojedynczego zdania: Stan Brody'ego był odpowiednikiem tego stanu, w jaki popadła Ayiana z "Frozen", o którym wspomniałeś.
Bo jego funkcje życiowe nie zostały spowolnione do minimum, ale zupełnie zamrożone, a to wynika z tego, że w jego mózgu ostał się ten rozkaz powiedzenia "doing?!?", a wg mnie zniknął by, jeżeli by to była staza spowalniająca, taka, jak te z Atlantis. Funkcje ludzi z Aurory zostały wstrzymane do minimum (ach, te analogie komputerowe ) - Wraith mógł ich móżdżki wzbudzić do myślenia i zapuścić tą symulację, prawdopodobnie bez "przyśpieszania" reszty ich organizmów.
BTW Wraith się tam przyssał dopiero wtedy, gdy do Atlantis podłączono ZPM - co sprawiło, że zostały rozesłane wspomniane w tamtym odcinku sygnały do lanteańskich krążowników. Chyba to była w związku z tym ich pierwsza tego typu symulacja (choć nie było to tam zaznaczone w tym odcinku).
Ascendendecja to raczej nie ta dyskusja - z tamtymi było trochę inaczej. Nimi rządziły te ich wielkie "zasady o nieingerencji", które zrozumieli swoimi ascędniętymi umysłami jako zalecenie posiadania wszelkiego obcego stanu rzeczy w jedynym słusznym miejscu. I stąd ewentualna gburowatość.
A jednak dalej modzę . Jakby kogoś to na serio drażniło, to wstrzymam się z ględzeniem do następnego odcinka...
Użytkownik Erthain edytował ten post 18.04.2011 - |18:28|
I nadal nic nie wiedzą... bo nie chcą widzieć obojgiem oczu, tylko jedno wytężają... odchodzą...
Małymi krokami zdążają ku ciemnościom...
#40
Napisano 18.04.2011 - |18:47|
A co do informacji o smierci Stargate-zostaly oficjalnie podane przez samego Brada Wraighta na konwencie. Wszystko padlo i nie ma perspektyw na powrot. Ponoc za dlugo to wszystko im zajelo i "window of opportunity" dla filmu SGU sie zamknelo. Patrzac na dotychczasowe doswiadczenie podejrzewam ze Stargate skonczy podobnie jak Farscape na smietniku historii. Za to beda probowali jeszcze gwalcic cos co sie do rozciagania jak guma nie nadaje-Battlestar Galactica. Tak wiec jesli chodzi o klasyczne SF that's all folks. Bo przeciez ani w TV ani w kinie niczego rozsadnego nie sa w stanie wyprodukować od dekady.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 18.04.2011 - |18:49|
Winchell Chung
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych