Odcinek 025 - S02E05 - Cloverdale
#21
Napisano 28.10.2010 - |00:06|
Star Trek: TNG, Voyager, Enterprise,
Space: Above and Beyond, Battlestar Galactica,
V: Przybysze, NCIS, House
#22
Napisano 28.10.2010 - |03:24|
R.I.P. StarGate
TauriCon still alive
#23
Napisano 28.10.2010 - |08:04|
W Cloverdale istotnie poruszono kilka ciekawych wątków, ale tak wcześnie nie ma miejsca na dobre przyjęcie tego typu odcinka. Dlaczego? Ponieważ znamy już postacie wystarczająco dobrze by nie musieć po raz kolejny zagłębiać się w ich psychologię. W przypadku "Changelinga" ten odcinek jako odskocznia od ciągłej akcji był nawet miły, a "Cloverdale" wpisał się w niemiłą nieodskocznię.
Wciąż uważam, że odcinek zasługuje na 1/10. Pierwszy raz w historii całego SGU oceniłem odcinek poniżej 5 i naprawdę wolałbym aby się to nie stało.
#24
Napisano 28.10.2010 - |13:48|
Halucynacje Scotta to tragedia. Szybko okazuje się, że nie są w ogóle ważne, że są po nic. W odcinku z wirtualnym światem Rusha miały jakiś cel, były też w miarę ciekawe. Podobnie na myśl przychodzi mi odcinek z SGA i dr Weir w podobnej sytuacji. Tam też o coś chodziło, było jakieś napięcie. Tutaj? Kompletnie w żaden sposób nie mające wpływu ani powiązania z fabułą. (normalnie jak w Lost ) Jak oni lubią tworzyć wątki nie wzbudzające emocji
Reszta? Niby ot taka eskapada w starym stylu. Zagrożenie, walka o życie, uratowanie na końcu. Ale znowu pojawia się cały szereg denerwujących rzeczy, część już wspomniana wcześniej:
- Roślinki nie przechodzą od razu pod 'barykadą'
- Chloe odchodzi na boczek przywitać się z roślinką (no to co, bronią tej barykady, nie bronią? Po co strzelają z miotaczy do nich, jak w innym miejscu roślinka sobie stoi przed i grzecznie czeka)
- instant transfusion
- zakażenie odpada od razu
- nie wpuszczą Mata na pokład bo nie wiadomo jak może się rozprzestrzenić. Spoko. Że nie można zakładać, że nie przedostaną się w powietrzu itp. Ale to równie dobrze całej załogi mogli nie wpuszczać, bo mogła się też w ten sposób zarazić.
Wiadomo, że często występują uproszczenia, uogólnienia, skróty, że nie ma sensu wszystkiego się czepiać, że pewne rzeczy da się jakoś próbować wytłumaczyć, a na inne trzeba przymknąć oko, ale wtedy, gdy to czemuś służy, ale nie gdy jest fabułą samą w sobie.
Czyżbyśmy mieli znowu powrót do statusu quo?
W poprzednim odcinku Rush zwerbował Chloe, uwolnił od konieczności odseparowania, żeby mogli razem spiskować. Nawet nie zdążyli poruszyć tego wątku, a już Chloe będzie spowrotem pod obserwacją, tyle, że razem z Matem. Bosko.
#25
Napisano 28.10.2010 - |14:24|
Owszem, najlepszy odcinek to nie był i ma wyraźne walory skłonności serialobójczej u scenarzystów. Ale tak totalny zapychacz jak tu piszecie to ten odcinek nie jest.
Po pierwsze jest całkiem ciekawy obcy. Obcy z którym nijak się nie można porozumieć, który jest agresywny, rozprzestrzeniający się, choć na pozór piękny i spokojny.
Po drugie jest humor - bo to obcy z całego nurtu kolorowych leciwych filmów s-f. Już prawie widzę Raczka i Kałużyńskiego w "Perłach z lamusa" jak się nim ekscytują I zamiast tej wizyty w kinie ja bym wstawił telewizję z włączoną TVP2 anno domini 2000 i posadowił przed nim Chlorynkę i wojaka M. Rozporka:) To by mieli deliryk senny jakby oni zaczęli nawijać po polsku. Zelenka z pepiczkowaniem to by tu wymiękał.
Ja poszedłbym dużo dalej i w tej leciwej konwencji poświęciłbym jakiegoś załoganta. A niechby kogoś kwiatek schrupał - ubaw byłby przedni.
Po trzecie rozwiązanie nie było z kapelusza tylko było realnie pełnokrwiste w dosłownym znaczeniu tego słowa. Za inne bym się obraził. Oczywiście, że przewidywalne ale o to biega. W tych warunkach realistyczne. transfuzja nawet bez patogenu to jedna ze starszych "procedur leczniczych". Tu bym się też nie obraził za jakieś pijawki z pierwszosezonowej zadżunglonej planety.
Że w sumie nie założono, że reszta z grupy wypadowej jest zarażona - no grzybek rósł szybko więc logiczne było stwierdzić, że reszty może nie zgrzybiała. Zostawić wojaka M. Rozporka to jeszcze mała strata ale doktorka i paramedyczkę i matmaszynę Eliego. To już przesada
Po czwarte były wrota i to sensownie użyte - prostota rozwiązania w takich wypadkach tylko mnie cieszy, i lewitująca decha była i bimbro-miotacze
****
Nie żeby minusów nie było. Były. Majak senny, poza wstawką kinową, mi się nie podobał. To nie jest kwestia aktorstwa - taki był mało z jajem. Aż się prosiło ponaśmiewać z tego, co Rozporek ma w głowie. Kelnereczka mogła mu odpalić, że zrobisz mi bachora i się nawet nie zrzucisz na skrobankę a na mgławicę liczyć nie będzie. Ksiądz Rush mógłby coś wspomnieć, że w kwestii pana młodego to można tylko się zachlać na śmierć tymczasem strzeli se moc-kawę. Chloe z koleżanką mogłaby stwierdzić, że !też! swój pierwszy raz z Rozporkiem wspomina ze schowka na szczotki. A Eli mógłby znowu zasadzić się z kamerą na prysznic na jakąś ładną najlepiej żonę Younga z Telfordem w akcji. Potem szeryf mógłby się przechwalać, że posuwa taką jedną połowicę kumpla (i tu akcja chodnikowa z sierpem od Younga, lub scena typu buziak od Gaety dla fanek BSG). Druhna z Asian-Lesbos mogłaby przerwać przysięgę i wyznać kryptomiłość Chlorynce. A w barze mogliby serwować True Blue. Eliasz zasuwałby na fliperze odpalając kolejne szewrony z obowiązkowym pradawnym literkami i tajmerkiem na ekraniku. No już jest z czego tkać i byłoby fajno. W wersji z odcinka jakoś ta potencjalnie pojemna majak-mieścina porywająca nie była. Mieliśmy kawalerskie, gdzie aż się prosiło powstawiać Lucki i zrobić porządną barową rozpie*duchę z piersiastym negliżem np lucjańskich wojowniczek na rurach w tle. Sanitariuszka co krewkim zakładałaby dźwigienkę transportową, ikkio lub Nelsonika przed opatrywaniem obrażeń (zbliżenia na dekolt). Przy T-bagu zbliżenie na więzienną dziarę. I dałbym muzyczkę tej dziewczyny z kokiem z klubu z pierwszego sezonu. I ktoś by mógł rzucić, że ona nie smęci jak empetrójka Rusha. No i Young mógłby powiedzieć, że szkoda, że nie ma RDA, ale podobno rzuca ze złości kaczki !kamieniami! po stawie jak się zorientował, że są tam ryby.
A nad ranem Rozporek powinien wyznać Chlorynce, że rękę by sobie dał odciąć ale jej nigdy nie zdradził. A ona na to, że mu wierzy ale w razie co Eliasz widział na Gwiezdnych jak się robi sensowne protezy......ręki .... i że jak dalej się Rozporek będzie tak prowadzal to na pewno złapie grzyba! A ona nie wie czy byłaby na niego odporna.... bo ona w tych kwestiach nie skacze z kwiatka na kwiatek...
Ale było, jak było.
I nawet piwo mieli z niebieską etykietą ostrzegawczą stąd nawet jako fan nijak sobie nie mogę wyjaśnić jak Rozporek złapał kaca.
7/10
PS. Już nie mogę, nakręciłem się i idę zapić epa paląc kiepa (a to w kwestii trunki czy papierosy)
Użytkownik johnass edytował ten post 09.01.2012 - |16:09|
#26
Napisano 28.10.2010 - |16:24|
Główna myśl, która przychodzi po oglądnięciu odcinka jest taka, że SGU jest na prostej drodze, żeby skończyć jak TSCC. Niewykluczone, że twórcy planują historię sporo w przód i z perspektywy czasu będzie to odcinek kluczowy, ale powinni, IMO, mieć na względzie to, żeby tą historię być w stanie opowiedzieć. Niestety wychodzi na to, że brak im instynktu samozachowawczego.
Sam odcinek pomimo, że dalece niewybitny oglądnąłem bynajmniej się nie nudząc. Swoje tempo miał, nawet jeśli było to tempo niespieszne. W ogólnym rozrachunku daje się strawić i jest IMO lepszy od poprzedniego. Rozmieniając się na drobne można natomiast ładować w epa ile wlezie i pewnie nigdy nie będzie dość. Bo tak to jest, że jak historia, którą się chce opowiedzieć jest sztampowa i schematyczna, a taka była, to przy najmniej można nadrobić to sposobem w jaki się taką historię opowiada. Tak się niefortunnie składa, że to też poległo. Przede wszystkim zmarnowano haluny i o to mam wielki żal. Porządne haluny powinny być tak odrealnione i deliryczne jak to tylko możliwe. Widać, że poczyniono w tym kierunku jakieś kroki, ale niestety za mało. Mogło wyjść całkiem ciekawie - wyludnione miasteczko, w którym kilkoro ludzi żyje nie zauważając absurdu tego co się dzieje dookoła - taka fajna duszna atmosfera. Przede wszystkim wsadzili tam za dużo ludzi, przez co z odrealnionego miasteczka zrobiło się miasteczko całkiem przeciętne. Poza tym mogli trochę popracować na jakimś montażem czy czymś takim i podkręcić oświetlenie albo niektóre kolory tak, żeby było bardziej psychodelicznie.
Jak zwykle mam ochotę poznęcać się nad idiotyzmami medycznymi. Transfuzja rozłożyła mnie kompletnie. Mógłbym napisać, że dostałem opadu szczęki, ale nie napiszę, bo nie dostałem - seriale uodporniły mnie częściowo na tego typu bzdety, no i miałem chwilę czasu na to, żeby się przygotować. Dobrze, że mieli kompatybilne grupy, bo inaczej szybko by się zabawa skończyła. Poza tym szybkość działania tego "lekarstwa" też mnie powaliła. Wróciło SG-1/A w swojej najgorszej postaci.
Główne pytanie które stawiam sobie po oglądnięciu odcinka, to skala kontroli jaką obca osobowość ma nad Chloe - w chwili, kiedy dała się ukłuć temu echinopsowi (kto grał w Wiedźmaka, ten wie o co chodzi ) wyglądała na przełączoną w tryb zombiaka. Ciekawe też co powoduje efekt przejęcia. Jeśli to jakiś nanowirus, to "zakażenie" i transfuzja mogłyby stanowić chytry plan obcego na rozprzestrzenienie się.
Użytkownik graffi edytował ten post 28.10.2010 - |16:28|
#27
Napisano 28.10.2010 - |17:19|
Główne pytanie które stawiam sobie po oglądnięciu odcinka, to skala kontroli jaką obca osobowość ma nad Chloe - w chwili, kiedy dała się ukłuć temu echinopsowi (kto grał w Wiedźmaka, ten wie o co chodzi ) wyglądała na przełączoną w tryb zombiaka. Ciekawe też co powoduje efekt przejęcia. Jeśli to jakiś nanowirus, to "zakażenie" i transfuzja mogłyby stanowić chytry plan obcego na rozprzestrzenienie się.
Doskonale ujęty problem. Też mi to chodzi po głowie.
Ale wolałbym biowirus tudzież jakiegoś miniobcego - bo nano już przerabialiśmy, raziliśmy prądem, kontrowaliśmy innymi nano, uśmiercaliśmy nosiciela, ogarnialiśmy wszelakimi polami i rezonowaliśmy na wsze sposoby. I potencjalnym skrytoreplikatorom mówię stanowcze nie.
Tryb "zombiak" wielce prawdopodobny bo jakoś nic ostatnio "nieświadoma" Chloe nie myszkowała - przynajmniej nic o tym nie wiadomo.
A co do halunów, to ja odebrałem majak-miasteczko bardziej jako próbę dowcipu (nieudaną) coś jak okrągły odcinek - ale policzmy: 20+5 okrągłe nie jest. Bo w sumie role przypisane postaciom i ich atrybuty (jak kamera, gwiazda szeryfa, uniformy) były w miarę sensowne. Szczególnie celnie była dobrana rola szefa knajpy, jako bonus za jego bimbrownictwo:)
Aż zerknąłem czy może tytuł tego hitu kinowego coś tam znaczy ale książka na amazonie o tym tytule na to nie wskazuje.
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 28.10.2010 - |17:47|
#28
Napisano 28.10.2010 - |19:18|
Biowirus to inaczej taki zwykły, ordynarny wirus. Nanowirus to też w gruncie rzeczy śmieszna nazwa, taka nowomowa SF . Zwykłe wirusy też są nano - przeciętnie mają kilkadziesiąt - sto kilkadziesiąt nanometrów. Te najbardziej wielgachne to albo circa kulki 400nm albo walce, które potrafią być bardzo długie (ponad mikrometr) ale bardzo wąskie (ok 100nm). Dla porównania - najbardziej okrojona wersja bakterii, mykoplazmy (trudno powiedzieć czy to na prawdę bakterie - kiedyś je tak zaklasyfikowano, ale klasyczne klasyfikacje mają to do siebie, że są niewiele warte), ma mniej więcej 200nm, więc też w sumie są nano, tyle, że nie słyszałem jeszcze w żadnym SF o nanobakteriach - to dość kiepsko brzmi .Ale wolałbym biowirus tudzież jakiegoś miniobcego - bo nano już przerabialiśmy...
Więc wszystko jedno czy nano i mikro czy tera i peta - ciekawe jest to jak w założeniach twórców mają wyglądać modyfikacje, które zrobiono Chloe. Sam widzę to jako system w pewien sposób równoległy do połączeń neuronów w mózgu - coś jak Dukajowy grzyb z Czarnych Oceanów albo implanty hybrydowców z uniwersum Przestrzeni Objawienia. Czas pokaże czy SGU w ogóle podejmie ten temat. W sumie mają bardzo szerokie pole do popisu, bo przy najmniej jak na razie załoga nie ma dostępu do żadnych nowoczesnych metod diagnostycznych (poza torakoskopią przy pomocy Kino ), więc twórcy mogą sobie w tej materii poszaleć.
#29
Napisano 28.10.2010 - |19:32|
Zakażenie ręki, a raczej, rozbijająca się infekcja. Zdawało mi się że to jego komórki się zmutowały (nie kontrolowany rozrost czy coś), a tak to nie realnie wyglądało.
Bezmyślność Chloe była na prawdę powalająca z nóg, jak dla mnie to powinni ją za te skłonności samobójcze(bo czym może być specjalne zarażenie się nie znaną chorobą, która prawdopodobnie jest zabójcza?) mieć na oku i najlepiej nie wypuszczać z Destiny. Z drugiej strony ukazuje to jaką miłością darzy Scotta aczkolwiek było to słabo zaakcentowane jak dla mnie.
No cóż to zapewne dalszy wstęp do dalszego rozwinięcia, ale to nie wymówka, tym bardziej że nie znamy ciągu dalszego.
Miałem coś jeszcze napisać ale wyleciało mi z głowy, w razie czego dopisze później a póki co wstawiam 6.
#30
Napisano 28.10.2010 - |20:12|
A co do biowirusków, wirusków zwykłych, nanitków, nanonanitków, mezowirusków. No właśnie chodzi o to, żeby było to coś nowego w miarę w SG, żeby ten brak ustrojstwa diagnostycznego dał światłym umysłom na pokładzie pole do popisu i aby nie było za szybkich rozwiązań.
I nie przeszkadza mi tempo odgrzybiania za sprawą użycia owego patogenu, dopóty jego samego nie da się równie szybko wyplewić. A na razie sympatycznie parę odcinków się przyczaił i odzyskał mą sympatię dla mrocznego oblicza nosicielki.
#31
Napisano 28.10.2010 - |21:11|
Ciekawe spostrzeżenie co do Chloe... Jak się rozwinie jej "choroba", widzimy ciekawe objawy, czy przeniosą się na Matta? - swoją drogą - widzicie? jednak coś odcinek wnosi do serii.
R.I.P. StarGate
TauriCon still alive
#32
Napisano 28.10.2010 - |21:40|
Ja jeszcze o tyle miałem źle że oglądałem w tv więc miałem ekstra bonus w postaci amerykańskich reklam... Połączenie było po prostu tragiczne. Gdyby skrócili motyw "ślubu" a dodali więcej akcji na planecie - typu zatrzymanie statku, zbiórka przed wyprawą i sama wyprawa ze sceną zainfekowania a potem walka - o było by znacznie lepiej...
Co do poruszonego tematy miotacza ognia to muszę zauważyć że został on stworzony w momencie gdy nasi bohaterowie nie posiadali żadnych roślinek - z których można by było wytworzyć jakiekolwiek "paliwo" - a jedyne co mieli z wycieczek to "piasek" i lód, więc komponenty i paliwo było dostępne już na statku (coś tam przecież musi być - były pokazane sceny na których widać sporą ilość "skrzyń" w których coś musiało być).
- nie wpuszczą Mata na pokład bo nie wiadomo jak może się rozprzestrzenić. Spoko. Że nie można zakładać, że nie przedostaną się w powietrzu itp. Ale to równie dobrze całej załogi mogli nie wpuszczać, bo mogła się też w ten sposób zarazić.
wzzzzzz - było w sposób prosty powiedziane że jak już to coś się rozwinie to może przenosić się w powietrzu. Ale jak zauważono rozprzestrzenia się poprzez kontakt bezpośredni.
Stawiam na coś bio a nie nano Jak widać zmienia kod genetyczny więc łatwo nie będzie można tego wyleczyć, ale co jest bardzo irytująceAle wolałbym biowirus tudzież jakiegoś miniobcego - bo nano już przerabialiśmy...
Ileż oni mają możliwości i ile wyobraźnia mogłaby się wyszaleć gdyby tylko ciągnięty był wątek kosmiczny a nie np. lesbijsko-dramatyczny i inne męczące mózg farmazony. Ja chcę oglądać stargate a nie tracić czas na takie gnioty.
To już zupełnie inne SF niż SG-1 czy SGA. I to w tym jest najlepsze. A odc 2x04 był fajny, świetnie pokazał przez co przechodzą ludzie na D. Oni nie są tam na wycieczce... Oni chcą spier...ć do domu Jedynie Rush chce tam być
#33
Napisano 28.10.2010 - |22:02|
Winchell Chung
#34
Napisano 28.10.2010 - |22:03|
W tym jednoznacznie zobaczyliśmy Chloe. Jako kobieta zakochana, żeby zostać na planecie z Mattem, była gotowa oddać swoje życie. Tylko chorą, zakażoną równie jak Matt, zostawiliby załoganci Destiny, nie mając innego wyjścia. Stan Matta przecież wskazywał na nieuleczalny przypadek, w ocenie Chloe i reszty. Tak naprawdę to Ona, poprzez zakażenie wiedziała, że ulegnie transformacji, podobnie jak Matt z perspektywą ostateczną. Zyskała w moich oczach znacznie.
#35
Napisano 29.10.2010 - |06:34|
Jak zwykle mam ochotę poznęcać się nad idiotyzmami medycznymi. Transfuzja rozłożyła mnie kompletnie. Mógłbym napisać, że dostałem opadu szczęki, ale nie napiszę, bo nie dostałem - seriale uodporniły mnie częściowo na tego typu bzdety, no i miałem chwilę czasu na to, żeby się przygotować. Dobrze, że mieli kompatybilne grupy, bo inaczej szybko by się zabawa skończyła.
Mógłbys coś więcej napisać?
Bo nie bardzo rozumiem czego się czepiasz (ty i Sakramentos).
Skoro mieli zgodne grupy krwi to nie widzę tu żadnego babola.
Tak się (bezpośrednio) przetaczało krew wieki temu (być może teraz się o tym na studiach medycznych nie mówi)
ale i teraz są odpowiednie urządzenia do bezpośredniego przetaczania krwi: np: TUTAJ
Więc jakbyś mógł coś więcej napisać to byłbym wdzięczny.
Użytkownik psjodko edytował ten post 29.10.2010 - |06:34|
::. GRUPA TARDIS .::
#36
Napisano 29.10.2010 - |08:46|
Faktycznie, prawdziwe trolle zawsze muszą mieć przy sobie kuszę i miecz - inaczej są "usztucznione"[...]to tylko trollki, takie małe snotlingi co zamiast mieczy i kusz noszą przy sobie zastrugane leszczynowe kije
Co do halunów z idiotyzmów pierwsze co mi się rzuciło to to, że Scott się rozglądał w autobusie na lewo i prawo czy nie widać rodzinki i ich nie zauważył, po czym po wyskoczeniu z busa nagle i niespodziewanie oni wszyscy stali przy zaparkowanym samochodzie wyglądając jakby czekali tam od wieków. Zawsze można to jednak wytłumaczyć, że się schowali aby zrobić mu niespodziankę ;-)
Obce formy życia kwiatopodobne nie przedostają się na drugą stronę barykady? Pewno dlatego, że poruszają się płytko pod ziemią, a w pewnym momencie widzimy, że zbiorniki są wkopywane w ziemię.
#37
Napisano 29.10.2010 - |09:06|
Widzę, że nagle napływ trollów się zwiększył. Co poradzić, każdy ma inną opinie, w końcu jesteśmy ludźmi, mamy odmienne zdania.
#38
Napisano 29.10.2010 - |10:12|
Odcinek (12 minut) podobał mi się i dostał by bardzo mocne 8 ale te wizje zmneijszają do 4...
Gdyby chociaż więcej było tych wydarzeń na planecie a nie w stosunku minutowym 30:12...
#39
Napisano 29.10.2010 - |10:16|
Ja też nie widzę babola. Nawet powiem, że w konwencji SG nie przeszkadzałoby mi nawet parę kropel krwi Chlorynki do Rozporkowego krwioobiegu. Jak się mogę hivem zarazić krwawą brzytwą u golibrody to czemu tak nie ma być w SGU. A co do szybkości jego rozprzestrzeniania się w organizmie i szybkości działania .... przyjąłem na fanowską wiarę
Użytkownik xetnoinu edytował ten post 29.10.2010 - |10:19|
#40
Napisano 29.10.2010 - |10:52|
dlaczego?
SGU miało być nową jakością, poważną sci-fi drama w świecie stargate. a wrzucają tu najbardziej badziewnych alienów, jakich dawno nie widziałam. dobrze to wyglądało w Starship Troopers (btw film, który uwielbiam), ale tylko dlatego, że tam ironia i sarkazm zączyły się z każdego dialogu. tutaj natomiast mamy strasznie poważne i "dramatyczne" sceny z jakimiś przerośniętymi rosiczkami.
jedynym plusem była kreacja aktorska Louisa Ferreiry jako ojca Scotta w jego majakach - wypadł naprawdę przekonująco. Za to aktorka grająca Chloe - nawet nie chce mi się szukać, jak się nazywa - ze swoją umęczoną miną, którą gra cały odcinek - niech sobie odpuści. Szkoda, że jej postać będzie kluczowa dla tego serialu.
ogólnie kiepsko. mimo to czekam na kolejny odcinek, w nadziei na lepsze jutro =]
- I think you're hugging wrong.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych