no dobrze weźmy na ten przykład grawitację; zastanów się no taką kwestią czarne dziury wysyłają fale grawitacyjne, ale nie umiemy ich wykryć, a mamy naprawdę super sprzęt o niezwykłej czułości;
Błąd myślowy: jesteśmy ograniczeni naszym sprzętem. Coś, czego nasz sprzęt nie wykrywa nie istnieje. To błędne koło, jak w przykładzie który dałem. Nasz sprzęt nie jest czuły, jest dokładniejszy niż to, co mieliśmy przedtem. Nie można jednak robić założenia, że osiągnęliśmy jakieś maksimum czy poziom, który pozwala na stwierdzenie z całą pewnością, że mamy czuły sprzęcior. To nonsens. Niby co jest punktem odniesienia, by tak autorytatywnie się na ten temat wypowiadać? Fakt, że nie ma lepszego/bardziej innowacyjnego/nowej generacji wyposażenia? Oczywiście że nie ma, ale to nie udowadnia, że masz rację.
powiedz mi w takim razie jaka musi być moc nadajnika i jak czuły musi być odbiornik by to miało jakiś sens?; komunikacja za pomocą fal grawitacyjnych jest tak piramidalną bzdurą, że komentowanie tego traci nawet sens;
To zależy jak się na to spojrzy, ja tylko pokazałem inną możliwość. Bo dlaczego niby ktoś inny miałby posługiwać się łatwym sposobem komunikacji, takim jak radio? Na dobrą sprawę, mógł wszystko wrzucić w kable i po sprawie
Poza tym zakładamy, że nie ma innego sposobu na komunikację, ani lepszego pomysłu na cywilizacje. Generalnie szukamy siebie samych w kosmosie, co jest nieco bez sensu. Kolejny błąd logiczny, który z uporem maniaka jest popełniany (a te same osoby śmieją się z startrekowych alienów z mordami-przecież to to samo o czym mówią, tylko w wydaniu filmowców, powinni więc być zachwyceni). Dysponując zerowej wartości próbką statystyczną-naszą cywilizacją i ziemskim życiem-decydujemy się na tej podstawie szukać życia i inteligencji we wszechświecie. Przecież to strata czasu. W bardzo podobny sposób myślą bieda-naukowcy gdy wypowiadają się na temat właśnie życia pozaziemskiego. Prędzej czy później dochodzą do wniosku, że potencjalny kosmita nie może być od nas dużo odmienny. I takie rzeczy wygadują znane nazwiska, jak choćby Dawkins. Jak raz tłumaczył, że kosmici muszą mieć ręce i kciuki, to myślałem że zejdę.
Wracając do meritum: implikacje paradoksu Fermiego i jego permutacji każą sądzić, że albo inne cywilizacje są bardzo , bardzo prymitywne, albo szalenie rozwinięte, nie mamy więc co do nich startować. Nieprawdopodobieństwem jest spotkanie kogoś na tym samym poziomie rozwoju. Tak więc jeśli chcemy wykryć cokolwiek, nie możemy zakładać, że wiemy wszystko, co do tego zadania jest potrzebne. Inne formy komunikacji na pewno istnieją i nie muszą być z naszego punktu widzenia ani ekonomiczne ani praktyczne by były w użyciu. Nie chodziło mi o wyciąganie konkretnego przykładu, ale po prostu o pokazanie irracjonalności takiego założenia. Jeśli ktoś ma problemy z zaakceptowaniem takiej "jakże śmiałej1" tezy, to wróćmy do wspomnianych kabli i komunikacji laserowej, nie radiowej. I proszę-bimbamy sobie z paradoksu Fermiego. Natomiast radio grawitacyjne wziąłem
stądJak widać rzecz jest w fazie teoretycznej i początkowej eksperymentalnej co najwyżej. Taka ciekawostka. Ale podstawy są stare jak cholera, więc żadna super-nowa fizyka nie jest tu potrzebna.
trudniejsze sposoby komunikacji są zbyt problematyczne w użyciu; dlatego przyjmuje się, że raczej komunikacja będzie odbywać się za pomocą radia;
Komunikacja? Sorry, ale chyba tylko s racja. Fale radiowe są całkowicie bezużyteczne do komunikacji międzygwiezdnej, z ledwością nadają się do operowania w pojedynczym układzie słonecznym. Dopuszczasz istnienie innych sposobów na utrzymywanie kontaktu-ale jako barierę zakładasz skomplikowanie potrzebnej technologii no i wymogi energetyczne (wiec wykluczasz rozwój cywilizacji w ogóle poza to, co obserwujemy na własnym podwórku). Zadam ci więc trochę nieuczciwe pytanie, ale obrazujące twój tok myślenia; czy łatwiej byłoby się nam porozumieć z jakimś szczepem indian za pomocą radia zasilanego elektrownią atomową czy może gołębi pocztowych? Zaręczam, że ta druga opcja jest dla indian najlepsza z możliwych (jeśli gołębi nie zeżrą): jest prosta, wysoce bezpieczna-chyba że coś gołębia połknie z listem, no i ma małe wymagania energetyczne. Tylko estetyka czasem cierpi bo gołąb sra. Z punktu widzenia indianina możliwe są inne typy komunikacji, ale logicznie założy on że one go nie dotyczą, więc jak ktoś będzie chciał z nim pogadać, to użyje gołębia. Pytanie tylko po co miałby go używać, skoro to zwykły indianin? Co, dadzą nam jakieś niesamowite leki które lecza,a które my-ludzie nauki-w swej pysze olewamy? Oh please.
Nie akceptuję takich założeń dyskursu-imo są całkowicie nielogiczne i pozbawione podstaw. Niestety wtedy eliminuje możliwość wymiany poglądów w ogóle.
Obydwie bowiem postawy-inwego, który zakłada że jak czegoś nie odkryliśmy to lepiej jest zakładać, że tego nie ma; i moja-zakładająca że jak czegoś nie odkryliśmy nie sprawia to automatycznie, że tego nie ma; są słuszne. Jedna prowadzi do klasycznego chromolenia w bambus, druga to podejście praktyczne umożliwiające pewnego dnia przejście od chromolenia w bambus do konkretów. Niestety nie nadają się one do gadania.
paradoks Fermiego nie ssie logicznie; ponieważ nie jest on skierowany w kierunku istnienia cywilizacji kosmicznych; wbrew pozorom nie mówi on nic o istnieniu bądź nie istnieniu kosmitów; jest on skierowany przeciwko założeniu o powszechności występowania życia w kosmosie; jako taki sprawdza się doskonale; jeśli zaś uważamy, że dowodzi on lub próbuje dowodzić braku kosmitów oznacza to, że po prostu go nie zrozumieliśmy; [/font]
oh rlly? Let's
see I cóż widzimy w pierwyszm zdaniu? No cóż, właśnie to, o czym mówiłem-że paradoks Fermiego opisuje prawdopodobieństwo istnienia innych cywilizacji we wszechświecie. Jakim niby cudem miałby on odnosić się do istnienia życia, ale nie inteligentnego? To całkowity, absolutny nonsens. Życie z swojej zasady nie musi być inteligentne, a jego celowść jest żadna bo to przypadkowy proces, który podlega chaotycznemu rozwojowi. Jego produktem więc może, ale absolutnie nie musi być inteligencja-nie ma takiej zależności. Z tego co wiemy -a wiemy mało-inteligencja powinna pojawić się tam gdzie życie, nie ma jednak żadnych możliwości stwierdzenia, czy życie gdzieś jest, póki się nie poleci i nie sprawdzi. Cywilizację zaś możemy namierzyć, jeśli coś emituje lub pozostawia inne ślady, które można wykryć z odległości. Ewentualnie-jak sama przyleci do nas. Życie zaś byłoby możliwe do zaobserwowania gdyby przyjęło jakąś zaskakującą formę, np. grzyba oplatającego całą planetę i emitującego szalenie silne fale radiowe, lub czegoś w rodzaju latających, kosmicznych glutów które spadłyby nam pod nogi. Ale tego paradoks Fermiego nie obejmuje-tylko właśnie obce cywilizacje. Nie wiem skąd wziąłeś inną możliwość, to śmierdzi erystyką.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 17.10.2009 - |12:27|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung