Oglądałeś jakiegoś Treka? Warp jest po prostu prędkością nadświetlną i nie ma nic wspólnego ze skokami. Żadnych wormholi. Lecą w normalnej przestrzeni i jest to całkowicie naturalne, że coś może oddokować od statku w takim momencie. W Treku nawet walczyli lecąc z prędkościami warp.ech i mechanika napędu FTL jakaś taka naciągana... lecą sobie i lecą i lecą, jakiś statek oddokowuje i lecą lecą... w BSG przynajmniej były efektowne skoki
Odcinek 003 - S01E03 - Air (Part 3)
#21
Napisano 10.10.2009 - |12:21|
#22
Napisano 10.10.2009 - |12:25|
No i jak to nie ma obcych. Podejrzewam że ten wicherek spijający wodę to nie był miraż Scott'a tylko jakaś bezcielesna forma życia. No i stateczek na końcu daje do myślenia chociaż nie napalałbym się że zobaczymy prawdziwych obcych przed połową sezonu.
Myślałem tylko że pociągną wątek z tą dwójką, która uciekła przez wrota. Mogli przecież wysłać za nimi kogoś z pilotem do wrót. Historyjka o tym że poszli na śmierć jest odrobinkę naciągana.
Plus odcinka. Sierżant Greer przestał mnie drażnić czyli jest jeszcze dla niego nadzieja.
Minus odcinka to o czym pisałem przy okazji końcówki poprzedniego epizodu czyli powrót na statek w ostatnich sekundach przed skokiem. Na wyrost przewidywalna sytuacja.
A jakiego to typu tragedia bycie z rodziny robotniczej bo jakoś nie łapię? Odnośnie Scott'a i księdza to tam też tragedia wynikała z czegoś zupełnie innego. Matka Chloe strzeliła sobie setke bo dowiedziała się że jej mąż zginął a córka nigdy nie wróci do domu w dodatku mówi jej o tym będąc w ciele obcej osoby, no sory ale sam byś sobie wypił. Daleko tu do alkoholizmu.odcinek strasznie rozciągnięty, przynudnawe retrospekcje (wiem że wprowadzają w przeszłość bohatera, ale nie tak nudniee...) w ogóle to wszyscy tam przeżywają jakieś tragedie, ten z rodziny robotniczej, tamten wychowany przez księży, ta z pijącą matką... melodramat a nie serial na miarę SG.
ech i mechanika napędu FTL jakaś taka naciągana... lecą sobie i lecą i lecą, jakiś statek oddokowuje i lecą lecą... w BSG przynajmniej były efektowne skoki
Użytkownik Tom_Logan edytował ten post 10.10.2009 - |12:31|
#23
Napisano 10.10.2009 - |12:30|
ehhhech i mechanika napędu FTL jakaś taka naciągana... lecą sobie i lecą i lecą, jakiś statek oddokowuje i lecą lecą... w BSG przynajmniej były efektowne skoki
Byłyby skoki to narzekałbyś że znowu zrzynają z BSG, nie ma skoków to że w BSG lepiej wyglądało.
Albo mi sie zdaje albo niektórzy chcieli by z SGU zrobić serial który byłby takim BSG2 i jednocześnie nie miał z nim nic wspólnego.
#24
Napisano 10.10.2009 - |12:49|
- kamienie działają w obie strony
Z tego wynika, że będziemy mieć nieograniczoną ilość specjalistów na statku.
- nie ma wroga. A dokładnie wróg (o ile to jest wróg) znajduje się na "granicy poznawalności" jak pisałem przy poprzednim odcinku.
I mam nadzieję, że poznamy go w całości dopiero gdzieś koło 2 a najlepiej 3 sezonu.
- świetnie pokazany aspekt poznawczy.
Zarówno odkrywanie nowych planet jak i odkrywanie wnętrza nowych bohaterów.
Pragnę przypomnieć, że w początkach SG-1 również mieliśmy takie odcinki. I dzięki nim znaliśmy głównych bohaterów "na wylot".
- bardzo dobra muzyka.
-minimalna ilość dłużyzn.
Ja chcę jak najwięcej takich odcinków jak ten.
Widzę jednak po wpisach tutejszych oglądaczy, że bardzo szybko nastąpi cancel. .
Przykro.
No dobra. A teraz pytanie/spostrzeżenie:
Brakuje im powietrza na statku?
To dlaczego na te 12 godzin nie przenieśli się wszyscy na planetę,
żeby pooddychać świeżym powietrzem i nie marnować tlenu na statku ?
A przy okazji zwiększyliby szansę na znalezienie potrzebnych ingrediencji dla systemów statku.
Użytkownik psjodko edytował ten post 10.10.2009 - |13:02|
::. GRUPA TARDIS .::
#25
Napisano 10.10.2009 - |12:56|
#26
Napisano 10.10.2009 - |13:05|
do tego napęd dzięki któremu lecimy w naszej? rzeczywistości szybciej od światła, ale jest to niemożliwe bo żaden obiekt nie może lecieć z prędkością c i większą, jeśli jego masa spoczynkowa nie równa się 0.
Ta teoria jest fałszywa
Podobnie jak teoria kwantowa i wiele innych.
::. GRUPA TARDIS .::
#27
Napisano 10.10.2009 - |13:08|
Ja tam bym wolał aby były jeszcze lepsze.Ja chcę jak najwięcej takich odcinków jak ten.
Widzę jednak po wpisach tutejszych oglądaczy, że bardzo szybko nastąpi cancel. .
Przykro.
A swoją drogą czekam kiedy jakiś debil w necie wyjedzie z kolejną genialną akcja z cyklu tym razem "Kill Universe".
Hmm Ty tak na serio ?Ludzie, ale wiecie co mnie denerwuje najbardziej? Zawsze się opierali na jakiś normalnych teoriach fizycznych SG1 i SGA, zawsze któryś z bohaterów Carter czy Mckay odwoływał się do różnojakich teorii, a tutaj nic, do tego napęd dzięki któremu lecimy w naszej? rzeczywistości szybciej od światła, ale jest to niemożliwe bo żaden obiekt nie może lecieć z prędkością c i większą, jeśli jego masa spoczynkowa nie równa się 0.
To serial więc nie musi być w 100% zgodny z naszą wiedzą, rzeczywistością choć dobrze jeśli dobrze się na niej podpiera i prawidłowo wykorzystuje obecny stan wiedzy.
Niemniej to, że wtedy mówili jakieś teorie to nie znaczy, że je prawidłowo wykorzystywali.
A do tego ludzie, to jest dopiero, ile oni tam są na pokładzie, KILKA/naście GODZIN góra dobę z kawałkiem a nie tydzień jaki Wam minął od ostatniego odcinka.
Niektórzy by chcieli aby już byli przynajmniej na etapie rozwoju i wiedzy jaki wcześniejsze SG-teamy osiągnęły w 3 sezonie w SG-1/A.
Użytkownik biku1 edytował ten post 10.10.2009 - |13:08|
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#28
Napisano 10.10.2009 - |13:09|
Napęd prawdopodobnie opiera się na zaginaniu czasoprzestrzeni, więc w swoim lokalnym układzie odniesienia statek porusza się poniżej prędkości światła. Na marginesie - to co uprawiali Carter i McKay nie miało najczęsciej nic wspólnego z rzeczywistą fizyką, podobnie jak różne działania Beckett'a nie miałby nic wspólnego z prawdziwą biologią i medycyną. SG nigdy nie było universum w którym rygorystycznie przestrzega się praw rządzących rzeczywistością.Ludzie, ale wiecie co mnie denerwuje najbardziej? Zawsze się opierali na jakiś normalnych teoriach fizycznych SG1 i SGA, zawsze któryś z bohaterów Carter czy Mckay odwoływał się do różnojakich teorii, a tutaj nic, do tego napęd dzięki któremu lecimy w naszej? rzeczywistości szybciej od światła, ale jest to niemożliwe bo żaden obiekt nie może lecieć z prędkością c i większą, jeśli jego masa spoczynkowa nie równa się 0.
Myślę, że szybko. Już się od czasu do czasu pojawia magiczne hasło "cancel".A swoją drogą czekam kiedy jakiś debil w necie wyjedzie z kolejną genialną akcja z cyklu tym razem "Kill Universe".
Użytkownik graffi edytował ten post 10.10.2009 - |13:14|
#29
Napisano 10.10.2009 - |13:17|
Wiesz co innego jest coś prorokować a co innego chcieć i celowo "niszczyć" innym serial.Myślę, że szybko. Już się od czasu do czasu pojawia magiczne hasło "cancel".
W każdym razie czekam kiedy i gdzie się znajdzie taki pierwszy "pies ogrodnika, sam nie zje to i innym nie da" i tu w wypadku serialu jemu się nie podoba to trzeba skasować aby i inni nie mieli.
A ja bym chciał, żeby chociaż raz znalazł się jakiś rozsądny człowiek który założyłby jakąś pozytywną akcję typu "Jak poprawić .... (tu co chcemy) ".
OK, dosyć tego offtopa i wróćmy do odcinka.
Użytkownik biku1 edytował ten post 10.10.2009 - |13:18|
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#30
Napisano 10.10.2009 - |13:30|
W SG1 i SGA byli od samych pilotów
Jestem naprawdę pełen podziwu.
#31
Napisano 10.10.2009 - |13:45|
He, he.... czepiasz sięBrakuje im powietrza na statku?
To dlaczego na te 12 godzin nie przenieśli się wszyscy na planetę,
żeby pooddychać świeżym powietrzem i nie marnować tlenu na statku ?
A przy okazji zwiększyliby szansę na znalezienie potrzebnych ingrediencji dla systemów statku.
Ale skoro w Sg1/SGA nie uzywali (?) chyba pojec warp i ftl, to po co teraz wprowadzac te okreslenia? Dla mnie to zbyteczne.@Ogrodnik:
FTL to raczej rodzaj/klasa napędu, a nie nazwa własna. Uważam, że jest to napęd podobny do trekowego warp, ale jeśli ktoś nazwałby go "warp" to dopiero byłoby nadużycie...
ps. a przy okazji jeszcze jedno - pare godzin po zobaczeniu odcinka: pal licho aktorow, ale same postacie są niedopracowane. Ja nie rozumiem czesto dlaczego ktos w danej scenie zachowuje sie tak, a nie inaczej. Przyklad - zachowania ludzi na pustyni. Jakby wszyscy sie najarali czegos. Dla mnie czesto te zachowania sa niezrozumiale. I tutaj widze problem.
Użytkownik Ogrodnik edytował ten post 10.10.2009 - |13:48|
#32
Napisano 10.10.2009 - |13:54|
W SG jak dotąd tylko raz mieliśmy do czynienia z prędkością bliską prędkości światła. Nadświetlnej sobie nie przypominam.Ale skoro w Sg1/SGA nie uzywali (?) chyba pojec warp i ftl, to po co teraz wprowadzac te okreslenia? Dla mnie to zbyteczne.
Więc co w tym złego
#33
Napisano 10.10.2009 - |13:59|
ehe, i dlatego Atlantis przylecialo na Ziemie w ostatnim odcinku SGA z innej galaktyki w pare chwil.W SG jak dotąd tylko raz mieliśmy do czynienia z prędkością bliską prędkości światła. Nadświetlnej sobie nie przypominam.Ale skoro w Sg1/SGA nie uzywali (?) chyba pojec warp i ftl, to po co teraz wprowadzac te okreslenia? Dla mnie to zbyteczne.
Więc co w tym złego
#34
Napisano 10.10.2009 - |14:15|
Draznia mnie te podobienstwa do BSG. Nawet naped tak samo sie teraz nazywa jak u nich? Hm...
No teraz to się zwyczajnie bezczelnie czepiasz. Tak jakby ten akronim był zarezerwowany dla BSG... O ile dobrze mi się wydaje pojawiał się w SF o wiele wcześniej, w "Red Dwarfie" chyba nawet coś takiego mieli. Zaraz zaczniesz się czepiać, że akcja dzieje się na statku - tak jak w BSG. Albo pani medyk jest blondynką - zupełnie jak Starbuck. ;P Wrzućcie na luz z tymi uwagami odnośnie rzekomego ściąganie z BSG.
Oczywiście - serial wytyczył nowe standardy i jakieś piętno odciśnie na nowszych produkcjach, ale żeby doszukiwać się podobieństw tam, gdzie ich nie ma???
Na dłuższą metę to on wcale tego tak dużo nie zabrał nie wiemy na ile starczy im ilość tego składnika ...
Na ile by nie wystarczyło teraz mają zapas i następnym razem czas ich nie będzie gonił. Wystarczy, że zawczasu powiedzą statkowi czego potrzebują a on znajdzie im podobną planetkę. Nawet jeśli się nie uda w 12h to zawsze będą mieć rezerwę czasu na przynajmniej kilka kolejnych podejść.
Tutj zapowiada sie tak nudno. Nikt nikogo nie lubi. Pozabijaja sie pewnie nawzajem.
Wiesz, kiedy masz do wyboru:
a) Umrzeć na jakiś starym, zatęchłym statku z niedotlenienia
Umrzeć na jakiejś gorącej, pustynnej planecie z odwodnienia
c) Udać się na obcą, nieznaną planetę, gdzie coś cię może zjeść tuż po przejściu przez Wrota
To chyba jakoś nie szczególnie żarty się człowieka trzymają. To krótkie nawiązanie do "Planety Małp" w wykonaniu Eli to aż nad to jak na sytuację w której się znajdują. Myślę, że będzie więcej SG humoru, gdy ich sytuacja się w końcu nieco unormuje.
Ludzie, ale wiecie co mnie denerwuje najbardziej? Zawsze się opierali na jakiś normalnych teoriach fizycznych SG1 i SGA, zawsze któryś z bohaterów Carter czy Mckay odwoływał się do różnojakich teorii, a tutaj nic, do tego napęd dzięki któremu lecimy w naszej? rzeczywistości szybciej od światła, ale jest to niemożliwe bo żaden obiekt nie może lecieć z prędkością c i większą, jeśli jego masa spoczynkowa nie równa się 0.
Co Ty nie powiesz? :> Wiesz, nie chcę być złośliwy, ale właśnie przekreśliłeś mnóstwo kultowych produkcji. Tutaj nie chodzi o "konwencjonalne" rozpędzania statkuy do momentu, aż przekroczy c x razy. Tutaj chodzi o znalezienie alternatywnego sposobu - tak właśnie było choćby w Star Treku. Statek nie znikał z naszej przestrzeni, ale "kombinował" z jej własnościami lecąc szybciej światło. Możliwe były walki podczas lotu w warp itp. W Treku po jakimś czasie także zaczęły się pojawiać tunele czasoprzestrzenne, skoki itp. W SG-1 zwyczajnie mieliśmy ten typ napędu od początku i dość mocno się do niego przyzwyczailiśmy. Stąd zdziwienie wielu fanów co do tego napędu. Niemniej w SF to nic nowego.
Już 3 odcinek, a tu nadal nie ma wieśniaków.
W SG1 i SGA byli od samych pilotów
W SG-1 nie było wieśniaków aż do odcinka "Demons"!!! Później zresztą też nie pojawiali się za często. To była bolączka SGA, najgorsze zresztą było to, że wieśniacy z "Atlantis" przypominali tych z "Xeny".
Nie wiem jak można określać mieszkańców Abydos albo "Świata Światła" (ci z "Brocka Divide") tym mianem... Mieszkali przecież w całkiem ładnych miastach, tyle tylko, że stali na dość prymitywnym stopniu rozwoju.
ps. a przy okazji jeszcze jedno - pare godzin po zobaczeniu odcinka: pal licho aktorow, ale same postacie są niedopracowane. Ja nie rozumiem czesto dlaczego ktos w danej scenie zachowuje sie tak, a nie inaczej. Przyklad - zachowania ludzi na pustyni. Jakby wszyscy sie najarali czegos. Dla mnie czesto te zachowania sa niezrozumiale. I tutaj widze problem.
Spędź kilka godzin na pokładzie rozlatującego się statku z wizją śmierci przez uduszenie. Wtedy pogadamy.
W SG jak dotąd tylko raz mieliśmy do czynienia z prędkością bliską prędkości światła. Nadświetlnej sobie nie przypominam.
Więc co w tym złego
Nic. Jeśli ktoś dokładnie oglądał stare odcinki SG-1 to zauważy, że ten napęd nie pojawił się po raz pierwszy w finale SGA. Asgardczycy byli w stanie podróżować między Ziemią a swoją rodzimą Galaktyką w ciągu kilku sekund. Dopiero mając Prometeusza na holu musieli lecieć na wolniejszym napędzie międzygalaktycznym. Prawdopodobnie właśnie w ten jego rodzaj zostały wyposażone ziemskie statki, sądząc po czasie potrzebnym na podróż z Pegaza do Drogi Mlecznej.
Co do piosenki z końcówki odcinka... Nie wiem dlaczego nikt nie zauważył, ale to wprowadza zupełnie nowy klimat w SG. Do tej pory mieliśmy tylko JEDEN taki przypadek. Creedence Clearwater Revival - Have You Ever Seen the Rain w "Unending". Bardzo mocne zagranie ze strony scenarzystów. Chyba już do śmierci ten kawałek będzie mi się kojarzył z SG-1, tak jak "All Along the Watchtower" z BSG.
W SGU piosenki będą pewnie chlebem powszednim...
Użytkownik Atlantis edytował ten post 10.10.2009 - |14:19|
#35
Napisano 10.10.2009 - |14:16|
Nie przenieśli się wszyscy ponieważ taka wielka grupa ludzie przy takiej temperaturze zużyłaby kolosalne ilości wody, której prawdopodobnie też nie mają zbyt wiele.Brakuje im powietrza na statku?
To dlaczego na te 12 godzin nie przenieśli się wszyscy na planetę,
żeby pooddychać świeżym powietrzem i nie marnować tlenu na statku ?
A przy okazji zwiększyliby szansę na znalezienie potrzebnych ingrediencji dla systemów statku.
#36
Napisano 10.10.2009 - |14:31|
Jakiej temperaturze?? Skoro sie nie pocili, znaczy sie - nie było im gorąco. Goscie na pustyni wygladali i byli odpowiednio ubrani jak na wiosennym spacerze w ŁebieNie przenieśli się wszyscy ponieważ taka wielka grupa ludzie przy takiej temperaturze zużyłaby kolosalne ilości wody, której prawdopodobnie też nie mają zbyt wiele.Brakuje im powietrza na statku?
To dlaczego na te 12 godzin nie przenieśli się wszyscy na planetę,
żeby pooddychać świeżym powietrzem i nie marnować tlenu na statku ?
A przy okazji zwiększyliby szansę na znalezienie potrzebnych ingrediencji dla systemów statku.
..moze i tak, ale prosze, nie wprowadzajmy tutaj terroru rownego watkom o BSG, gdzie istniał kategoryczny zakaz pod grozbą chłosty wypowiadania krytycznych opinii o serialuNo teraz to się zwyczajnie bezczelnie czepiasz. /.../Draznia mnie te podobienstwa do BSG. Nawet naped tak samo sie teraz nazywa jak u nich? Hm...
Użytkownik Ogrodnik edytował ten post 10.10.2009 - |14:34|
#37
Napisano 10.10.2009 - |14:34|
#38
Napisano 10.10.2009 - |14:37|
Bingo - i właśnie to mi sie rzuciło od razu w oczy. Nie było uzasadnienia, zeby tyle pic wody. Poza tym, to w kinie sprzed II WS było tak, ze jak komus slabo bylo, to od razu krzyczeli - Wody!. W dzisiejszym kinie wyglada to zdziebko zabawnie...W takim razie musieli być po jakiejś suto zakrapianej imprezie bo nieźle ich suszyło
#39
Napisano 10.10.2009 - |14:55|
Odcinek nie wciągnął na początku tak, jak pilot. Przy pilocie nie zauważyłem nawet, kiedy mi minęło półtorej godziny. Tutaj przez pierwszą 1/3 odcinka z niepokojem obserwowałem przesuwający się pasek postępu. Za szybko to leciało i za mało się działo. Nie należy jednak zapominać, ze Air part 3 jest częścią większej całości i de facto jest finałem pilota. Należy się, panie i panowie, przyzwyczaić do innego typu narracji niż dotychczas. Gdy w poprzednich serialach jakiś wątek trwał dwa odcinki, to był wielki, a jak miał skutki w kolejnym docinku, to był mega hiper wypasiony i przygniatał epickością. Tutaj zaś historia będzie toczyć się wielotorowo i wieloodocinkowo.
Potem jednak tempo przyśpieszyło i zrobiło się interesująco. Nie mieliśmy tu akcji urywającej jaja, ale szlifowanie bohaterów. Teksty naszego geeka rozwalają-"Widziałem statuę wolności zakopaną w piasku" po prostu wymiata, podobnie jak jego prychnięcia i krótkie komentarze. Po prostu świetne. To stary dobry humor z SG, śmianie się w twarz śmierci, choć w oprawie poważnej-bo wszyscy dookoła mają kaktusy w d***, ale nic dziwnego bo przecież walczą o przeżycie. To nie to, co histeryczny McKay walący tekściorami w środku ostrzału i Sheppard patrzący na niego krzywym okiem i poganiający, ale jest blisko. Na tyle blisko by widziec w tym element wspólny.
Na tym tle O'Neill prezentuje się dziwacznie. Odniosłem wrażenie, że trochę dusi się w swojej roli, w pilocie był raczej sobą ("Do I look like someone who'd be standing here if I didn't already know everything there is to know about you?" oraz "We will beam you to our spaceship"). Natomiast w Air part 3 zdawało się, że chce strzelić minę, walnąć jakiś komentarz ale nie pozwalano mu na to. Pamiętam, że zawsze mnie denerwował styl jego grania w pierwszych sezonach SG-1 i dopiero z czasem przyzwyczaiłem się i polubiłem jego postać. Do tego czasu uważałem, że to pajacowanie zupełnie nie na miejscu i z innej bajki, psujące klimat serialu. A teraz mi tego zabrakło-O'Neill jako poważny i wszechmocny szef Homerworld security dający filozoficzne wtręty... Ot, siła przyzwyczajenia.
Dobrze, że nie następuje totalne zerwanie z wątkami ziemskimi, jest więc nadzieja na ich rozwinięcie. To mocno uatrakcyjni fabułę serialu. W SGA problemem był właśnie brak wątków ziemskich, przez co traciło się to wrażenie, że to są współcześni ludzie. Pośród Wrót, statków międzygalaktycznych, obcych, bitew i eksplozji planet i futurystycznej technologii trudno było o poczucie, że to "nasi chłopcy" z tu i teraz. Tymczasem w SGU można spodziewać się na równoległe wątki z Destiny i Ziemi-i te drugie wcale nie są mniej ważne. To automatycznie stawia fabułę w lepszej pozycji. Jest bogatsza i ciekawsza. Można liczyć na wiele interesujących wydarzeń, rozwiązań i koncepcji.
Są jednak potknięcia. Widać, że SGU jest pod mocarnym wpływem trendów których ucieleśnieniem są BSG czy Lost.
Nie uważam tych inspiracji za złe, ale nie sądzę, by wychodziły one serialowi do końca na dobre. Ludzie zawsze będą patrzeć na SGU i mówić, że zżyna od poprzednich produkcji, kalkuje i małpuje i mu to różnie wychodzi. I będą mieć rację. Tak samo jak "Equilibrium" czy "Underworld" były ciężko krytykowane za używanie wszystkich Matrixowskich sztuczek (Zwłaszcza "U") z SFX. Teraz weszły one do kanonu, ale w tamtych czasach patrzono krzywo na jawne zżynanie, jakim był bullet time i parę innych chwytów.
Tak samo jest z SGU. Ludzie będą na nie patrzeć i kręcić głową, że za bardzo trąci poprzednimi produkcjami. W dodatku wątpliwie to się udaje-scena z ciągnięciem z szklaneczki była przesadzona, na siłę udramatyzowana. Przesterowana niemal jak w BSG gdzie każdy był chędożonym Szekspirem. Wiem, że jestem znany z tego, że "sam bym to zrobił lepiej" ale tą scenę rozwiązałbym inaczej. Skupił się raczej na tym, jakim szokiem jest zobaczenie obcej osoby, która mówi, zachowuje się i porusza jak ktoś nam bliski i wziął poprawkę na absurdalność całej wiedzy, jaką mi właśnie przekazano (SG program, galaktyki, mind downloading... przecież to jakaś masakra). Mówi się nam, że to nasza rodzina, ale jednak widzimy że tak nie jest. Brakowało mi dystansu między córką a matką jaki powinien powstać w takiej sytuacji. Zamiast tego mamy żłopanie, płacze i leżenie na podłodze z tuleniem do piersi. Dajcie spokój. Sztampa i banał.
Ale niezaprzeczalnie na plus jest to, że SGU nie gubi informacji i nie przeskakuje nad czymś, ale stara się wszystko wyjaśnić. Tego brakowało i w SG-1 i w SGA. Uznawano że na takie rzeczy szkoda miejsca, nie ma czasu, i po co to w ogóle. Przez to cierpiała integralność fabuły i postaci. Wielu rzeczy trzeba było się domyślać, a rozwój charakterów, nasze z nimi zaznajomienie się było mocno ograniczone. A często dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Na przykład-pilot SG-1, Teal'c pojawia się w SGC. I co? O'Neill mówi, że to jego fumfel i chwatit, stoi sobie i z nimi gada. Dopiero w następnym odcinku siedzi w celi, podczas gdy powinni go tam od razu wsadzić-Hammond zaś spokojnie sobie odchodzi i nie przejmuje się niczym...
SGU nie zapomina o szczegółach. Może przez to tracimy an tempie akcji, ale dla mnie taki sposób opowiadania historii to jest to. Buduje klimat, daje informacje, uzupełnia detale.
Postacie-Chloe tam w ogóle jest na wystrzelenie z śluzy, jej jedyną rolą jest bycie rolą dla innych ról. Sama z siebie ma mało do pokazania. Nie jest ani szczególnie charakterystyczna ani interesująca. Zdaje się, że istnieje tylko po to, by Scott miał w kogo się lampić. Swoją drogą-masakryczna postać. Przesterowana-bez rodziców, wychowana przez księdza... który też ginie. Dajcie spokój. Prawie Mary Sue. To jest w każdym poradniku pisarskim, by takich postaci nie tworzyć...
Natomiast Geera coraz bardziej lubię. Już w pilocie zwrócił moja uwage ("What in the heeeel was that?"). Teraz tylko wzmocnił tamto wrażenie. Świetna interakcja Geera z Rushem, świetna scena. Podobała mi się-tak samo zresztą jak Geer (Czy Greer? Sprawdzać mi się nie chce ). Może to zasługa głosu tego aktora i jego mimiki- w połączeniu z jego badassowością robi niezłe wrażenie. No i Rush-dostaje kopa w plery, tłucze się z Greerem, mamy kłótnię-całkiem fajnie to wygląda, miło popatrzeć na te postacie jak skaczą sobie do oczu.
Telford-nie sądziłem że go jeszcze zobaczę w jakiejś znaczącej roli, a tu proszę-szykuje się że będzie dosyć ważny. Trudno coś więcej na razie powiedzieć, tylko tyle że ma w nosie jak używa ciało które akurat posiada (chyba że to jego własne).
Brak współpracy, strzelanie do swoich-i to Rushowe wytłumaczenie "Greer do niego strzelił"-zapomniał tylko dodać, że to on mu kazał... Bardzo dobrze, widać że to nie lubiący się pasjami eksperci, którym tylko jeden Kavanagh psuł krew.
Co do treści odcinka-nie za wiele jej. Ale pojawił się pierwszy obcy-i tak jak zapewniali twórcy (oczywiście NIKT o tym kurna nie pamięta i wszyscy czekali od tygodnia na wieśniorów tudzież forehead aliens) nie było to nic wyglądającego znajomo. Z wywiadów można się dowiedzieć, że taki kierunek ma być utrzymany. Więc by bye humonoids (ale kto wie, bo patrząc na wrzask pseudo-znawców, dla których SG bez wszelkich głupot w stylu wieśniaków nie jest SG, to może w kolejnych sezonach dadzą ten syf z powrotem). Na końcu epizodu mamy plot twiścik-coś odłącza się od Destiny-ale nie ma sensu snuć spekulacji co to i jaki będzie miało wpływ na fabułę. Pokazano to tylko dlatego, by narobić smaczku na następny odcinek. Z tego, co widać raczej można wywnioskować, że jest to część statku-wahadłowiec, kapsuła lub coś innego w tym stylu. Nie liczyłbym na to, że to coś obcego, choć taka możliwość istnieje. Równie dobrze statek mógł wysłać kapsułę ratunkową po dwójkę tych debili, co się odłączyła.
Co do "głównego wroga"-oczywiście znowu NIKT nie pamięta, że ma go nie być,a na pewno nie w pierwszych odcinkach pierwszego sezonu. Można to zaliczyć na poczet dezinformacji, by nie zepsuć nam oglądania, ale ja w to wierzę. Nie liczcie na to, że za tydzień wyskoczy jakiś badass starship i jego właściciele będą gonić Destiny po wsze czasy lub polecą zaatakować Ziemię.
Kolejna sprawą jest sposób kręcenia-jest świetny, choć trąci BSG. Trochę brak mi statycznych kamer i stabilnych ujęć, choć takie też oczywiście są. Wszystko wydaje się wyważone, choć pierwsze wrażenie było mieszane i trochę na niekorzyść. Za to na wielki plus respekt dla przestrzeni-w pilocie długie ujęcie Destiny na początku, powolne budowanie klimatu sceny. Tak samo tutaj-łażenie po pustyni, zdjęcia robione z odległości by pokazać pustkowie. No i muzyka wkomponowana w to wszystko w ciekawy sposób. Wynik końcowy-bardzo dobry.
Właśnie, muzyka. Wrażenie po pilocie-niekorzystne. Totalna zżyna z klimatów BSG. Ale teraz słychać, że kompozytor tylko trochę bawił się takimi dźwiękami (nie jego wina jak je wykorzystano i w jakiej ilości), eksperymentował by wpisać się w charakter serialu. Ale jednocześnie słychać w tym stare SG-na przykład w pierwszej scenie marszu na planecie. Brzmi znajomo, choć inaczej.
Ale całkowita porażką jest pioseneczka na koniec. Mam gdzieś, że jej słowa jakoś tam pasowały do treści odcinka. Panowie twórcy-walcie się z takimi elementami. Nie życzę sobie i już.
Brak czołówki serialu-szkoda, lubiłem jak była. SGA miało świetną, wraz z podniosłą i charakterystyczną muzyką. Była mocna, była efektowna-i to się pamiętało. Bak czegoś takiego w SGU może podnosi rangę serialu (czołówki mimo wszystko są kiczem i najszybciej się starzeją z całego serialu...). Natomiast sposób przypominania treści poprzednich odcinków jest zabawny-są to bowiem urywki widziane przez obiektyw kino, tak jakby to było jakieś reality show, długi dokument.
Ogółem-jest nieźle, ale nie rewelacyjnie. Daję 7/10, mniej niż pilotowi który u mnie dostał 7.5 a to dlatego, bo mimo wszystko trzeci odcinek nie przykuwał tak uwagi na całej rozciągłości.
PS
A dlatego nikt nie przeszedł na planetę, by tam oddychać, bo musiano by zużyć cała wodę, jaka została by przeżyć. Zauważcie, że oni tam byli pół doby, a cierpieli na halucynacje, odwodnienie-dosyć skrajne np. w przypadku Rusha czy Scotta-oraz solidnie się poparzyli. Warunki na planecie określono jako ledwo nadające się do przeżycia. To nie nasza Sahara panowie, a nawet tam nie da się wytrzymać długo siedząc w słońcu w temperaturze sięgającej 50-60 stopni Celsjusza. Chodzenie w czymś takim to jak wsadzanie głowy do rozgrzanego piekarnika, wierzcie mi. Woda z was paruje w strasznym tempie. A ta planeta była jeszcze gorsza.I nie, pot nie pokazuje się na waszym ciele wielkimi kroplami ani ciemnymi plamami na ubraniu-bo natychmiast paruje, chłodząc organizm. Można wsadzić łeb pod wodę a potem po 5 minutach stwierdzić, że włosy prawie wyschły. Dlatego, jak można zauważyć choćby studiując atlas, nikt tam nie mieszka. Osoba nie przyzwyczajona do takich warunków-tj, choćby zbliżonych-po 20 minutach ma dość. I naprawdę chce się jej cholernie pić. Jest poirytowana, drażliwa i szybko się męczy. Wiec-wszystko było OK.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 10.10.2009 - |15:20|
Winchell Chung
#40
Napisano 10.10.2009 - |15:29|
Zacznę od tego co mi się nie podobało:
- Scott w kościele, skoro uprawiał seks z nieletnią to co on robi na wolności? Poza tym jakoś tak cała ta scena mi się nie podobała, choć z drugiej strony poznajemy co nieco o jego przeszłości.
- Motyw krzyża na pustyni w miejscu gdzie znajduje się to, czego potrzebują
- Rozmowa Chloe z matką a szczególnie groźba ujawnienia programu SG światu. Za taka prośbę powinni ją bacznie obserwować i ewentualnie zamknąć. Ale rozumiem, że matka sięga po wszelkie środki, które mogą doprowadzić do powrotu córki.
- Samowolne podjęcie decyzji o powrocie do wrót i przejście na inną planetę z jedynym pilotem jaki grupa posiada przez trójkę ludzi z drużyny Eli'ego
-Skąd wiedzieli że pilot od KENO'a pełni również funkcję DHD? W pierwszym odcinku nic o tym nawet nie było wspomniane.
- Żart Eli'ego nawiązujący do Planety Małp. Jak dla mnie było to zbyt sztuczne i wymuszone wprowadzenie humoru, który ni jak się ma do fajnego, lekkiego i "naturalnego" humoru jaki znamy z SG-1.
Co mi się podobało:
- Greer nadal zachowuję się trochę jak niezrównoważony maniak (podróż z Rush'em), ale pokazał również lepszą stronę swojej natury (powrót po Scott'a narażając się na pozostanie na planecie). Poza tym podobał mi się brak wahania przy powstrzymaniu tego trzeciego gostka przed przejściem przez wrota.
- Sposób spacyfikowania Telforda przez T.J. chroniącą ciało Young'a.
- Obca forma życia nie będąca humanoidem a nawet nie wykazująca posiadania materialnego ciała.
- Końcówka. Jeszcze nie wiemy nic o tym, kto umieścił tą sondę (jeżeli to jest sonda) na kadłubie Destiny, ale dowiadujemy się, że ktoś ma ten statek na oku. Mam nadzieje, że podobne drobne poszlaki będą podawane przez kilka kolejnych odcinków a czegoś bardziej konkretnego dowiemy się dopiero w drugiej połowie sezonu.
- Brak długiej rozbiegówki, dobre zaoszczędzenie tak gdzieś z minuty na cele fabuły odcinka, poza tym i tak wszyscy przewijają ją jak jest.
- Muzyka, jeżeli podobny klimat muzyki będzie się dalej utrzymywał to będzie świetnie.
Widzę że moja teoria co do kontaktu Rusha z Ziemią i uszkodzeniem urządzenia komunikacyjnego się nie sprawdziła :/ . Poza tym Rush w tym odcinku nie wydaje się taką maniakalno-psychopatyczną postacią jak w poprzednim odcinku. Zobaczymy co dalej wyniknie z tej postaci, bo to że nie będzie nudna to jest pewne.
Young nadal nie rozwinął skrzydeł, ale też wydaje się że będzie fajną postacią.
[Szybki EDIT]
Odnośnie pocenia się i zapasów wody na pustyni. Tak na prawdę na pustyni nie ma fizycznych śladów pocenia się. Połączenie wysokiej temperatury i niskiej wilgotności powoduje, że pot momentalnie paruje z powierzchni skóry. Osoba pocąca się nawet nie zauważa utraty wody z organizmu do czasu wystąpienia objawów odwodnienia.
Użytkownik Zaleś edytował ten post 10.10.2009 - |15:35|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych