Jak dla mnie rażącą niekonsekwencją było, już wcześniej omawiane wypuszczenie nie zamaskowanego Skoczka. Pewnie geneza takiej sceny jest następująca: wydaliśmy już tyle kasy na efekty , że wykorzysta się jakąś gotową scenę - ale szefie, tam wylatuje nie zamaskowany skoczek - e tam, nikt się nie skapnie.
Ja bym do tego podszedł nieco inaczej, aczkolwiek od podobnej strony.
Scena była znajoma, chociaż na tyle krótka, że nie jestem w stanie przypomnieć sobie odcinka z którego pochodzi, ale to, że była użyta po raz enty jest dość pewne. (Nota bene scena maskowania miasta też pochodziła z odzysku).
Ale o co mi chodzi - twórcy stanęli przed wyborem - albo dajemy takie ujęcie, albo żadne, bo jak pokazać zamaskowanego skoczka z zewnątrz?
A to nie ambitny Firefly, aby próżnia była głucha, lub w tym wypadku - kamera śledziła niewidoczny obiekt.
Odcinek naprawdę dobry, bo bez happy endu. No i w końcu podejście do Todda jakie być powinno - jeżeli znowu potraktowaliby go jak starego znajomego chyba bym zwymiotował...
Co mnie rozbawiło - Marines. Każdy chyba uśmiechnął się, gdy Wolsey kazał ich zabrać. To już ma taką samą rangę jak redshirts
Użytkownik Shinad edytował ten post 08.12.2008 - |17:47|