Odcinek 093 – S05E13 – Inquisition
#21
Napisano 25.10.2008 - |23:38|
Winchell Chung
#22
Napisano 26.10.2008 - |02:25|
Nastawilem się troszke źle na niego, przez to ze przeczytałem pierwszy raz od wielu spoiler
ale po całym odcinku zmieniłem zdanie.
Mimo ze ogladalem go o 1 w nocy to wlasnie pasowal mi do tej pory, tak cos na sen zeby sie odprężyć.
Plusy moim zdaniem:
- Sceny Woolsy'ego, (ale to juz praktycznie wszyscy potwierdzili)
- Powtórki sięgające pierwszych sezonów a nie tylko pierwszych odcinków aktualnego sezonu,
miło było zobaczyc twarze ludzi z początków.
- Koncowa scena, cygaro i popatrzmy sobie z balkonu jak te nasze miasto na wodzie ładnie wygląda.
Minusy... to raczej to co reszta napisała wiec niechce mi sie powtarzac
ogólna ocena 6/10 bo szkoda ze mają zamiar skonczyc serial i dlatego robią zapychaj dziure zamiast jakis porządny odcinek.
A tak pozatym, Woolsy'ego też uśpili jak go sprowadzali na tą planete?
te ich implanty to tylko działają w obrębie jednej planety, tylko Todd miał taki nadajnik podprzestrzenny czy jakos tak...
Miło by było jakby Woolsy przyszedł do tej rady a potem wszyscy przetransportowani na Dedala i tam dalsze sądzenie
albo zaproszenie na atlantyde i tam dokończyć
noo i zapomnialem dodac ze nasza grupka na samym poczatku wchodzi do pokoju (tego gdzie ich zagazuja)
a tam od samego poczatku widac ze cos jest nie tak,
ekstra grube są drzwi i jakos tak nie mają klamki od środka (pokój bez klamek)
tutaj zawiedli strasznie, zawsze jakies podstępy wykrywają bardzo szybko... a tu nic...
pojawia się gaz, nagle panika... juz mogli się nie szarpać tylko jakaś uwaga z cyklu "not again" i padnięcie na ziemie ;-)
Użytkownik BigMaxX edytował ten post 26.10.2008 - |02:31|
zbieram na rzutnik
#23
Napisano 26.10.2008 - |07:41|
Szczerze mówiąc, Atlantis miał u mnie mały plus za to, w stosunku do SG-1, że jego odcinki powtórkowe mimo wszystko prowadziły jakiś wątek. Aż do teraz . Ten odcinek przypominał tamte rozmowy dowódców czy zamknąć wrota albo co z nimi zrobić, co w późniejszych odcinkach okazuje się, nie miało znaczenia. Przewinąłem ponad połowę odcinka.
Jedyne co ratuje ten odcinek to Woolsey. Zyskał u mnie parę punktów, ale to i tak za mało. Swoją drogą, jeden z sędziów (ten po naszej lewej) kogoś mi przypominał, jakby grał już w SG-1. Oświeccie mnie może?
3/10
#24
Napisano 26.10.2008 - |08:20|
Sędzię tego po lewej czyli Kelore grał ten ----> http://www.imdb.com/name/nm0522704/ jak widać 2 razy już grał w SG-1.Swoją drogą, jeden z sędziów (ten po naszej lewej) kogoś mi przypominał, jakby grał już w SG-1. Oświeccie mnie może?
Natomiast tego posłańca Myrusa co przyszedł na Atlantyde grał ---> http://www.imdb.com/name/nm1561796/ i również 2 razy pojawił się w SG-1.
Ech przy okazji szukania tych powyższych opisów trafiłem na Gateworld niechcący na nowe zdjęcia do ostatniego odcinka a właściwie to kliknąłem na jedna miniaturkę i ta szczególnie [nie wchodzić] ---> http://www.gateworld...php?pos=-230464 zasugerowało
Użytkownik biku1 edytował ten post 26.10.2008 - |08:30|
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#25
Napisano 26.10.2008 - |11:25|
Sprawa oskarzenia Atlantis ma zjednoczyc te nowa federacje. Ma pokazac, ze Atlantom nie mozna ufac (na czym zyskuja Geni, jako jedyni prawowici obroncy Galaktyki). Geni zapewne wyszli by z ukracia przy okazji jakiejs malej potyczki, zyskujac miano bohaterow broniacych federacje itp.. Jest to wykonalen, bo skoro ludziska nie wiedza, co Atlantis wyczynia w galaktyce (nie wierzyli w ilosc zniszczonych Rojów, struktur Wraith)... Mogliby troche ten watek odslonic bardziej, bo dla mnie to wlasnie tak wyglada.. No chyba, ze to jeszcze wroci
Odcinek w sumie jest bardzo podobny do jednego z SG-1, kiedy to Teal'c był sądzony (Co'rai?).
#26
Napisano 26.10.2008 - |14:01|
#27
Napisano 26.10.2008 - |16:23|
#28
Napisano 28.10.2008 - |07:21|
Chodziło mi bardziej o to żeby wykończyć ta rade, jeśli z tego co napisałem wynika inaczej to nie tak miało być.Pomysł, żebyśmy zaczęli strzelać do wieśniaków...fail
A tak to generalnie brakuje mi w tym serialu takiego pragmatycznego podejścia do wojny jak BSG, możecie powiedzieć ze to jest właśnie coś co odróżnia te seriale w BSG było poważnie i pragmatycznie a w SGA jest wesoło i irracjonalnie... I właśnie temu serial został skasowany. Czy niemożna zrobić serialu z humorem i fabula dla inteligentnych ludzi gdzie wszystko ma sens i bohaterowie zachowują się racjonalnie. Założę się ze można. Czas wymienić wszystkich scenarzystów piszących odcinki seriali SG. No ale to jest już wołanie po fakcie... cancel nastąpił.
Greed is eternal.
#29
Napisano 28.10.2008 - |08:44|
No ale przecież tutaj imo zachowali się racjonalnie. Zauważ, że byli zdani na łaskę tych kmiotów, wrogów zrobili sobie przyjaciół i jeszcze poszerzyli swoje wpływy w Pegazie. Jak dla mnie to jest racjonalne. Załatwianie cichcem przywódców wieśniaków jakoś racjonalne mi się nie wydaje. To to się wiąże z tzw. backclashem, czy jakoś tak-że nam to w twarz wybuchnie. Da się zastraszyć wieśniaków, ale potem wkurza się dzieci tych, których sprzątnęliśmy. A na miejsce starych przywódców przyjdą nowi, albo co gorsza-kilkaset nowych, na pewno gorszych i zrobi się burdello. Coś jak w Iraku-sprzątnęli jednego sku*** ale zamiast niego wyskoczyło kilkuset małych s[beeep]y***nków, bo tamten duży trzymał ich wszystkich za mordę.Czy niemożna zrobić serialu z humorem i fabula dla inteligentnych ludzi gdzie wszystko ma sens i bohaterowie zachowują się racjonalnie.
Właśnie nieracjonalnie byłoby szukać zemsty, do kogoś strzelać, robić sobie jeszcze więcej nieprzyjaciół, spowodować że lokalna ludność by się od nas odwróciła.
Winchell Chung
#30
Napisano 28.10.2008 - |17:31|
#31
Napisano 28.10.2008 - |20:56|
Pomysl jak z jakiegos questa z cRPG'a klasy d.Chodziło mi bardziej o to żeby wykończyć ta rade,
W ktorym miejscu BSG jest niby racjonalne? Jak na siebie krzycza, szeptaja, bija po mordach albo wykonuja jakies teatralne gesty?A tak to generalnie brakuje mi w tym serialu takiego pragmatycznego podejścia do wojny jak BSG, możecie powiedzieć ze to jest właśnie coś co odróżnia te seriale w BSG było poważnie i pragmatycznie a w SGA jest wesoło i irracjonalnie... I właśnie temu serial został skasowany. Czy niemożna zrobić serialu z humorem i fabula dla inteligentnych ludzi gdzie wszystko ma sens i bohaterowie zachowują się racjonalnie.
Racjonalny to byl Woolsy w tym odcinku - takie cos nazywa sie polityka, w BSG tego nie znajdziesz.
Użytkownik graffi edytował ten post 28.10.2008 - |20:58|
#33
Napisano 28.10.2008 - |22:16|
Ke... Jedyna racjonalna decyzja polityczna w BSG bylo wprowadzenie stanu wojennego przez Tigh'a. Reszta to tragedia. "Czas zebrac rodzine z powrotem razem" czy jakos tak. Wizje. Mysliwce, ktore wskazuja kierunek. Szkoda, ze jeszcze nie wroza z flakow.W BSG racjonalna jest polityka, ale tylko przy pominięcie faktu iż są tam resztki ludzkości uciekające przed wrogiem. W normalnych warunkach rządziłby ten kto ma najwiekszą siłe rażenia.
Tu zgoda. Niestety Woolsy przyszedl troche za pozno i jest go za malo.Woolsy w SGA jest jedyną "rzeczywistą" postacią w SGA.
Poza Woolsy'm jednak tez nie jest zle patrzac na racjonalnosc decyzji z perspektywy calego serialu. Duza czesc decyzji pomimo, ze wymyslana "na kolanie" jest calkiem trafna i logiczna, np. poswiecenie Weir na planecie replikatorow, oszukanie replikatorow i wyslanie ich w proznie, nie wspominajac juz o watku Todd'a - trudno odmowic temu pragmatyzmu i wyrachowania.
#34
Napisano 28.10.2008 - |23:06|
Dlatego mówiłem o pominięciu podstawowego elementu BSG (konca rasy ludzkiej, ucieczka przed robocikami). To klasyczny przykład amerykanskiego systemu politycznego. W normalnym swiecie w takim przypadku dowódca sił zbrojnych przejmuje władze.Ke... Jedyna racjonalna decyzja polityczna w BSG bylo wprowadzenie stanu wojennego przez Tigh'a. Reszta to tragedia. "Czas zebrac rodzine z powrotem razem" czy jakos tak. Wizje. Mysliwce, ktore wskazuja kierunek. Szkoda, ze jeszcze nie wroza z flakow.
To "czas zebrac rodzine" jest akurat dobrym chwytem psychologicznym. Posiadanie celu dyscyplinuje załoge.
Weir klasyfikuje sie zaraz po Woosleyu ( i pomyslec ze nie podobał mi sie pomysł by on sie pojawił ) ale ciągłe wymyślanie na kolanie krytycznych decyzji już irytuje.Tu zgoda. Niestety Woolsy przyszedl troche za pozno i jest go za malo.
Poza Woolsy'm jednak tez nie jest zle patrzac na racjonalnosc decyzji z perspektywy calego serialu. Duza czesc decyzji pomimo, ze wymyslana "na kolanie" jest calkiem trafna i logiczna, np. poswiecenie Weir na planecie replikatorow, oszukanie replikatorow i wyslanie ich w proznie, nie wspominajac juz o watku Todd'a - trudno odmowic temu pragmatyzmu i wyrachowania.
A Todd nie jest człowiekiem wiec sie nie liczy. ;>
#35
Napisano 28.10.2008 - |23:26|
Co do nierealności SGA-to nierealne tam jest miejscowe przecukrzenie(nieee, teog nei zrobimy!) czy głupkowate zbiegi okoliczności (rozwaliłem układ słoneczny, na ciebie zawaliło się pięćset ton gruzu, a teraz chodźmy na herbatkę wymijając te ślepe kichy co do nas strzelają). Cały setting polityczny i militarny jest jednak logiczny. Problem tylko w tym, że jest momentami ukazywany tragicznie i w takim uproszczeniu, że idzie się załamać.
Co do off topu BSG: nie zgadzam się. Tam jest logicznie pokazane, skąd jest taka a nie inna sytuacja w tym pseudopaństwie. Decyzje choć momentami kontrowersyjne, są tylko zwyczajnymi, prozaicznymi nadużyciami władzy, które całe szczęście, że nie kończą się katastrofa; tam mamy do czynienia z czymś innym niż w SGA. Tam nie ma państwa, nie ma normalnego świata, jest jakaś porąbana postapokalipsa. Co do wróżenia z flaków-na pewno to robią, bo taka jest ich religia i wierzenie dookoła niej; Pytia i te sprawy. Widać, że wiara w symbole i takie tam, przeznaczenie, jest mocno silna w tej kulturze, co dodając sytuację w jakiej się znaleźli tylko wzmacnia te tendencje; demokracja została jako tako zachowana, bo dobrały się dwie osoby rządzące, które zresztą już wskakują sobie do łóżka; nadto Roslin ma specyficzna role w wierzeniach ludzi i można ją uznać za naturalną opozycje wobec władzy militarnej która symblizował Tigh-nie dość, ze demokratka, to jeszcze przywódca religijny coś a'la święty; normalnie to tka jakby próbować zdyskredytować Dalajlamę.
Oba seriale maja swoje prawidła i swoja logikę i oba są raczej racjonalne politycznie, nie wiem czego się czepiacie, chyba tylko formy, która w SGA przypomina radosne plumplum cirlu cirlu, podczas gdy w BSG to mieszanina amerykańskiej przypowieści z mesjanistyczną wkładką. Trzeba to wszystko ogarnąć całościowo, a nie brać fragmenty na klatę, bo się wtedy obraz fałszuje.
Winchell Chung
#36
Napisano 29.10.2008 - |06:04|
Dobrze to ująłeś.Oba seriale maja swoje prawidła i swoja logikę i oba są raczej racjonalne politycznie, nie wiem czego się czepiacie, chyba tylko formy, która w SGA przypomina radosne plumplum cirlu cirlu, podczas gdy w BSG to mieszanina amerykańskiej przypowieści z mesjanistyczną wkładką. Trzeba to wszystko ogarnąć całościowo, a nie brać fragmenty na klatę, bo się wtedy obraz fałszuje.
Dokładnie coś takiego chciałem napisać, ale nie ma się co powtarzać więc powiem tylko ,że się z tym zgadzam.
Dużo ludzi nie wie, co z czasem robić. Czas nie ma z ludźmi tego kłopotu .
RIP BSG, Caprica
RIP Farscape
RIP Babylon 5
RIP SG-1, SG-A, SG-U
RIP SAAB, Firefly
RIP ST: TOS, TNG, DS9, VOY, ENT
#37
Napisano 29.10.2008 - |10:01|
Ale tych sytuacji kryzysowych jest masa, z czego większosc powstaje własnie na skutek braku logicznego myslenia u dowódcy.Przecież taka jest specyfika pracy w sytuacji kryzysowej-trzeba wymyślić rozwiązanie na kolanie...czego wy się spodziewacie?
Druga sprawa to że te wszystkie uproszczenia o których wspominasz zabijają cały realizm polityki. Porwanie i przetrzymywanie dyplomaty (a w takim celu udała sie misja w tym odciku) to nie jest zwykła nieuprzejmość ale zwykła agresja prowadząca do konfliktu. O tym że do misji dyplomatycznej powinni zostac wysłani dyplomaci to juz nawet nie wspomne.
#38
Napisano 29.10.2008 - |12:42|
Taki job->lądujesz w innej galaktyce i nie ma szans na stosowanie szablonów. Każda sytuacja jest inna i nasi często dają robić się w konia bo czegoś tam się nie spodziewają. Ilosć zaś sytuacji kryzysowych odpowiada po prostu skali działań. Myślisz że jak wygląda robota dyplomacji takich Stanów Zjednoczonych? oni maja przerąbane, bo interesy mają na całym świecie i zawsze coś się gdzieś wali. Tak samo SGA->cała galaktyka to take care. Zdolność wymyślania rozwiązań na kolanie jest bardzo przydatna. Wystarczy spojrzeć na to, jak zarządzane są u nas sytuacje kryzysowe, to też są rozwiązania na kolanie i jedno nie wystarcza.Ale tych sytuacji kryzysowych jest masa, z czego większosc powstaje własnie na skutek braku logicznego myslenia u dowódcy.
Oczywiście, że uproszczenia zabijają te zalety, ale co do porwania dyplomaty, to niestety ale nijak to się ma. Po pierwsze, Woolsey sam się oddał w ich ręce, po drugie-to co z tego? Ja nie słyszałem o wypadku, że jakiegoś dyplomatę porwano i z tego tytułu zbombardowano cały kraj. Wręcz przeciwnie, często negocjowano z porywaczami. Wystarczy wspomnieć przechwycenie amerykańskiej ambasady w Iranie. Nieudana akcja odbicia, a potem pertraktacje... Iran za wypuszczenie zakładników dostał nawet granty od USA, wysyłano potem do Iranu broń i kasę. Nikt nie chciał kraju bombardować, bo nam ambasadę rozwalili. Dlaczego? po pierwsze, bo to głupie, po drugie-bo można osiągnąć to samo niższymi kosztami, po trzecie-bo by USA zlinczowano na arenie międzynarodowej, po czwarte-bo ZSRR by się wkurzyło. Po piąte, najważniejsze-osłabienie Iranu nie wchodziło w grę, bo wtedy lokalną potęga stałby się Irak. USA zależało na zachowaniu równowagi sił miedzy tymi dwoma krajami, by żadne z nich nie stało się hegemonem regionu. (coś, o czym zapomnieli ostatnio i widać, jaki jest z tego pożytek). Ale wg. twojej logiki powinni zrzucić na Teheran bombe atomową. Na całe szczęście polityki się w ten sposób nie prowadzi, bo mielibyśmy gorzej niż prawo dżungli i obecnie kułbym te słowa na skale.Druga sprawa to że te wszystkie uproszczenia o których wspominasz zabijają cały realizm polityki. Porwanie i przetrzymywanie dyplomaty (a w takim celu udała sie misja w tym odciku) to nie jest zwykła nieuprzejmość ale zwykła agresja prowadząca do konfliktu. O tym że do misji dyplomatycznej powinni zostac wysłani dyplomaci to juz nawet nie wspomne.
Tak samo w tej sytuacji z SGA-gdy tylko zaczął się ten żałosny sąd, zacząłem się zastanawiać, dlaczego nie zaczną się układać z wieśniakami, nie zgodzą się na jakiś sojusz, by zakończyć unilateralne akcje Atlantis szkodzące populacji Pegaza, dlaczego nie pokażą, że mogą być ważnym sojusznikiem, tylko coś tam nawijają od biedy. Woolsey dobrze zagrał i chwała mu za to.
Poza tym wieśniacy pokazali, jak cała ta nasza technologiczna potęga jest bezbronna wobec starej metody zawiązania oczu i transportu w inne miejsce. Nic chyba dobitniej pokazać nie może, że lepiej mieć ich po swojej stronie, choć militarnego pożytku z nich wielkiego nie ma. Robienie sobie wrogów wsród ludności lokalnej do pierwszy krok do przegrania każdej wojny, próba zaś kasowania ich przywódców to najszybsza droga do tego. SGA nie może zależeć na takich celach, bo dopiero wtedy byliby [beeep]mi i debilami (nie mówiąc o tym, że to dziadostwo). Ze względu na na ilość środków i ogólną sytuację SGA wychodzenie w negocjacjach z poziomu siły byłoby najgłupszą rzeczą jaką można zrobić.
Akt agresji? Ale zauważ, jak ta sytuacja wyglądała, o co im chodziło i to, że kurde mieli rację...poza tym za wszystkim i tak stali Genii. Bierz sprawę całościowo, nie wyrywkowo.
Co do dyplomatów: po pierwsze, bycie dobrym dyplomata jest niezależne od formalnego wykształcenia. Przykładów jest setki, że jest to zbędne. Wykształcenie pomaga, ale nie sprawia, że ktoś jest dyplomatą. W istocie często jest na odwrót, wykształcenie przeszkadza w byciu skutecznym. Często-gęsto laik radzi sobie znacznie lepiej (przykładem jest np. były minister spraw zagranicznych Polski, niedawno zmarły Stefan Meller, który żadnym dyplomatą nie był, a krótko rzecz ujmując był najlepszym specem od dyplomacji w kraju). Po drugie-Woolsey jest dyplomatą, tak samo jak była Weir. Właśnie od tego są na Atlantis i taka ich rola.
Po prostu powiedzmy sobie wprost; wszyscy żałujemy, że nie pokazał się Dedal i nie pokazał, an co go stać i i wieśniacy w pokorze, kłaniając się w pas, nie oddali naszych. Tu chodzi tylko o to, że tka "byłoby fajnie" i byłoby na co popatrzeć, nasze serca by urosły itd. Ale żeby kula w łeb-co to za pomysły?
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 29.10.2008 - |12:53|
Winchell Chung
#39
Napisano 29.10.2008 - |15:16|
A tutaj bonusowo (jak to w SG) na siłe chcemy wprowadzić amerykanski styl bycia.
Teraz musimy sie zajmowac galaktyką?? kilkuset ludzi, 1 placówka i 2 statki kosmiczne działające głównie w roli taksówek, już to widze. A galaktyka sobie sama poradzi. W zasadzie to sobie radziła lepiej bez nas.
W kwestii porwania to nie chodziło mi o Woosleya. Chodziło mi o Shepparda i reszte.Byli na misji dyplomatycznej, mieli pogadać o tej całej federacji co już jest bzdurą. Drużyny to jednostki zwiadowcze, ściśle militarne. Na gadanie z dyplomatami wysyła sie dyplomatów a nie żołnieży. Logiczniejsze byłoby wysłanie Woosleya w niewielkiej obstawie. Dowodziłoby to że federacja jest dla nas ważna.
Druga sprawa, to czy zaufałbyś gościowi który najpierw cie zaprosił a potem dał przez łeb? Tak samo wygląda sprawa z porwaniem dyplomatów. Sytuacja na ziemi jest inna niż w Pegazie. Ty twierdzisz że musieli sie układać, ja twierdze że wyszli na słabych.
#40
Napisano 29.10.2008 - |16:15|
Może, ale chyba wtedy bysmy jż "dednęli"W nowym miejscu na starcie należy zachowywać sie szblonowo.
Czyli najpierw orientujesz sie co sie dzieje a dopiero potem działasz. Nie odwrotnie.
A tutaj bonusowo (jak to w SG) na siłe chcemy wprowadzić amerykanski styl bycia.
Teraz musimy sie zajmowac galaktyką?? kilkuset ludzi, 1 placówka i 2 statki kosmiczne działające głównie w roli taksówek, już to widze. A galaktyka sobie sama poradzi. W zasadzie to sobie radziła lepiej bez nas.
No juz już, tylko bez jeżdżenia po Hameryce, że się wszędzie wcina, bo zaraz walne jakiś elaborat na 10 tysiecy słów i będzie problem z moderatorami, bo off top bo sprawa nie jest taka prosta, a widze ze kolega ma poglądy dosyć europejskie i tendencyjne, brak w nim zrozumienia motywów i sytuacji farmerów zza oceanu.
Wracając do tematu: niestety Atlantis musi się mieszać, bo taka jest nasza pozycja. Siedzenie cicho nie wchodzi w grę, bo sami jestesmy celem. Wraith w każdej chwili moga nas znaleźć. Wtedy na 100% się zjednoczą i będzie kolejne oblężenie. A jak Atlantis padnie (a padnie), to Ziemia jest zgubiona. Tak wiec w interesie Tauri jest mieszać się w sprawy Pegaza, a zwłaszcza szkodzić Wraith.
Problem w tym, że chyba nie dosłyszałeś pierwszych kwestii z odcinka-koalicja poprosiła właśnie o drużyne Shepparda i z nimi chciała gadać, z nikim innym. To byłoby sporym nietaktem, posyłać kogoś innego, poza tym w tym konkretnym przypadku nie było powodu, by kombinować jak łysy pod górkę.W kwestii porwania to nie chodziło mi o Woosleya. Chodziło mi o Shepparda i reszte.Byli na misji dyplomatycznej, mieli pogadać o tej całej federacji co już jest bzdurą. Drużyny to jednostki zwiadowcze, ściśle militarne.
To może zaproponuj wyjście z tej sytuacji, które nie wymagałoby układów, a dałoby ten sam, jeśli nie lepszy wynik. Bo na razie to to są puste słowaDruga sprawa, to czy zaufałbyś gościowi który najpierw cie zaprosił a potem dał przez łeb? Tak samo wygląda sprawa z porwaniem dyplomatów. Sytuacja na ziemi jest inna niż w Pegazie. Ty twierdzisz że musieli sie układać, ja twierdze że wyszli na słabych.
Winchell Chung
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych