Po pierwszym, ciekawym odcinku Prison wraca do formy. Czyli znów jest totalnie naciągany i co gorsza, "naciągnięte" elementy wypaczają fabułę.
Na początku mały blooper: początek odcinka, ktoś nalewa wodę. Skofild dostaje malutko, tak na dwa palce. Odchodzi. Kolejna scena, przebitka, i już ma pół szklanki. Domyślam się, że taki gość jak on bez problemu mnoży atomy dowolnej cieczy
.
Potem okazuje się, że Majkel znalazł rozległe podziemia wielkości Warszawy, do których każdy ma dostęp. Wykrywa tez metodą "na macanego" dlaczego woda nie płynie i tu mamy pierwszy zonk. Domyślam się, że wyczuł ręką, w którym miejscu rura jest mokra, a w którym sucha i na tej podstawie osądził gdzie jest zator. Jednak gdy wrzucał "bombę" do rury to przed zatorem także nie było żadnej wody, więc nie było możliwości by ocenić "na macanie" miejsca gdzie jest zator. Pomijając odkręcenie zardzewiałego otworu, Skofild miał dużo szczęścia, że wspomniany zator znajdował się niemalże dokładnie pod tym zaworem. Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności
.
Przy okazji widzimy Mahona który dzielnie odpiera ataki trzech napakowanych gości za pomocą kawałka metalu. Całe szczęście, że nie jest już na głodzie i że nie trzęsą się mu ręce. Aha, nie zapominajmy, że przed chwilą rozwalił metr kwadratowy muru i targał Łislera. Cóż, tacy agenci jak on nie wiedzą co to zmęczenie.
I coś co najbardziej mnie wkurzyło. Otóż wyobraźcie sobie Linkolna który wchodzi do dowolnej biblioteki w Panamie. Podchodzi do lady i mówi:
- Piękny dziś dzień mamy w tym hiszpańskojęzycznym kraju, leżącym setki kil od USA! Poproszę taki oto przewodnik ornitologiczny, tylko, żeby mi był dokładnie taki sam! Przeczuwam, że w moim hotelowym pokoju czai się kobieta która chce odebrać mi mój egzemplarz.
Na co pani ekspedientka ochoczo otwiera karton z identycznymi przewodnikami i wręcza jeden Linkolnowi.
- Proszę bardzo. Te poradniki są u nas bardzo popularne, zwłaszcza, że Panama jest w innej strefie klimatycznej niż USA i występują u nas inne gatunki ptaków.
Dziękuję za uwagę.