Patrzac na filmy ktore teraz wychodza, brakuje filmow w stylu Komedii z lat 80, nawet SF z lat 80.... kurcze nie powinienem być sentymentalny, ale nawet Horrory klasy B w latach 80 byly 100 razy lepsze niz te dzisiejsze....
Horror tak naprawdę ostatnimi laty leży i kwiczy. Przez długi czas Azja próbowała stać na jego straży, ale piąty z kolei film o tym, że straszy, bo trupa zamurowali w ścianie to już było przegięcie. Zresztą z horrorem to jest taka sprawa, że z niego się po prostu wyrasta. Jak się ma kilkanaście lat to się człowiek wszystkiego boi (przynajmniej kiedyś, bo teraz na komputerach, Internecie etc. to od małego się chowają cyborgi
) i głównie stad to wrażenie, że kiedyś horrory były lepsze. Pewnie były, bo jest wiele, które przetrwało próbę czasu, czego o dzisiejszych już bez większych zdolności jasnowidzących można powiedzieć, że za kilka lat nikt o nich nie będzie pamiętał. Ale też wiele z tych horrorów, które kiedyś się podobały teraz wzbudziłyby co najwyżej śmiech. I to w połączeniu z tym, że horrorów sensu stricte robi się teraz mało a jak już to jakieś bzdury sprawia to, że gatunek przędzie słabo.
Szczególnie horrory kręcone na poważnie mają się wyjątkowo źle, bo wśród tych z przymrużeniem oka można coś wybrać. "Feast", "Reeker", "Dead & Breakfast", "Severance" itp.
Co innego slashery. Moda na jak to nazwałeś "grupa nastolatków i..." zaczęła się od "Krzyku" i do tej pory trwa. I o ile pierwsze filmy z tego gatunku były naprawdę dobre ("Krzyk 2" uważam za jeden z lepszych filmów w ogóle) to potem namnożyło się tego szitu na potęgę i obecnie ciężko trafić na coś naprawdę dobrego. Raz, że wszystko już było, dwa, że te filmy są zwyczajnie coraz głupsze ("Hostel" i obraz Słowacji), trzy, że kręci się to w ilościach hurtowych a to nie sprzyja jakości. Tyle, że o ile wśród horrorów ciężko znaleźć coś dobrego, to wśród slasherów od czasu do czasu trafia się coś dobrego. Co ciekawe te filmy specjalnie nie różnią się od reszty pod względem fabuły itd., a jednak mają coś w sobie. I dopóki będą takie filmy to nie będę głosił upadku gatunku. Żeby nie zostać gołosłownym to rzucę takie filmy jak np. "Wolf Creek", który też jest o grupie nastolatków i... a mimo to jak się to ogląda! I jeszcze dwa tytuły z ostatniego czasu - "Vacancy", który jest zadziwiająco dobrym filmem wyreżyserowanym przez... Węgra (pewnie wśród tak egzotycznych terenów trzeba szukać świeżości
) czy absolutna perełka "Behind the Mask - The Rise of Leslie Vernon". Film jest kapitalny i rzuca zupełnie nowe światło na slasher... A cała reszta to zwykłe szity, które próbują wskrzesić kino lat 70. Pomijam remake'i tamtych filmów, ale nawet taki "Hostel" itp. w swoim okrucieństwie nie są niczym nowym i niczym nie róznią się od takich filmów jak np. "Last House on the Left" czy "I Spit on Your Grave". Przepraszam, różnią się - oprócz okrucieństwa cała reszta jest idiotyczna i zmusza do śmiechu a nie do przerażenia.
To tak o horrorach i spółce, a odnośnie reszty współczesnej kinematografii to nie jest inaczej. Filmów kręci się coraz więcej, ale niestety na jakość to nie wpływa w żadnym wypadku. Wręcz odwrotnie. Od dłuższego czasu chciałbym obejrzeć jakąś dobrą strzelaninę i nic. Marzą mi się filmy takie jak "Red Scorpion" choćby
który arcydziełem kinematografii nie jest (bo jak nim może być film z Dolphem Lundgrenem) ale przynajmniej na nic się nie sili. Strzelają się przez 75% filmu i o to chodzi. A teraz? Szkoda gadać. Komedie to samo. Kino poszło w klozetowy humor i weź się tu teraz śmiej z fart joke'ów. I tak analizując gatunek po gatunku rzeczywiście dochodzi się do wniosku, że w latach 80. wszystko było lepsze. Bo tak było. Wynika to moim zdaniem z kilku przyczyn. Choćby takich, że wtedy nikt się nie przejmował, że na ekranie widać kawałek nagiej piersi, ktoś inny krwawi z rany postrzałowej., a do murzyna mówiło się czarnuchu. Teraz w dobie poprawności politycznej szkoda w ogóle gadać. Filmy są grzeczne i trudno się dziwić scenarzystom, że ciężko im coś sensownego napisać kiedy w pierwszej kolejności muszą uważać, żeby czasem kogoś nie obrazić fakiem. Druga sprawa to możliwości techniczne. Kiedyś żeby zrobić film trzeba było coś potrafić, dzisiaj z grubsza wystarczy mieć dobry komputer. I takich przyczyn można by pewnie jeszcze kilka wymienić. I obawiam się, że może być jeszcze gorzej.
Ale jak mówię, póki trafi się choć jeden dobry film na miesiąc to jeszcze nie pora mówić o śmierci filmu. Poza tym duża nadzieja w offowych produkcjach, bo na te mainstreamowe to nie ma co liczyć za bardzo.
Porównujesz budżet zchodniego filmu do Pl a to chyba nie tak
No wiem, wiem
Tak sobie tylko żartowałem. Choć z drugiej strony to film brytyjski, tam aż takich nakładów na filmy nie ma jak w Hollywood, gdzie "niskobudżetowy" film kosztuje więcej. Inna sprawa, że Boyle to cyfrówką nakręcił to mu taniej wyszło
Bezpłciowa sygnatura zgodna z regulaminem.