ja to rozumiem tak:
P. stworzyli R. do walki z W.; z powodów znanych tylko sobie uznali to za zły pomysł; więc zniszczyli ich; kilka nanitów przetrwało i odbudowało R. z orginalnym kodem zawierającym rozkaz ataku na W.; R. atakują W.(co następuje po wojnie z PvsW- słowa Wraith z tego odcinka ); R. zostają przeprogramowane prze W. i cieszą się swoją splendid isolation;
To jest świetny przykład tego, jak ludzie potrafią interpretowac tą samą rzecz zupełnie inaczej. Wraith powiedzieli, że galaktyka należała do nich, a nie że pokonali Pradawnych. Ja to rozumiem zupełnie inaczej:
P stworzyli R do walki z W. R pokonywali W, aż do momentu, gdy ci zmienili ich kod. R poza tym zaczęli atakować ludzi (nanitowa zaraza). P zniszczyli R, zostało parę nanitów, odbudowały R. Ale przyznaję, że bardziej prawdopodobna jest twoja wersja. Sformułowanie "galaktyka była nasza" jest pojemne, ale wskazuje na pierwszą propozycję.
Co do powodów porzucenia eksperymentu, to jestem niemal pewien, że po prostu R zinterpretowały swoja rolę tak, by zniszczyć ludzi, źródło pożywienia dla W. Dlatego P ich zniszczyli. A poza tym co to za układ-skasowanie jednego, słabszego technologicznie przeciwnika by wyrósł drugi, dorównujący nam pod każdym względem.
Jednocześnie jest to jednak modelowy wręcz przykład tego, o czym mówiłem w temacie "Skąd się biorą drony?". Nie mamy pojęcia o wojnie P vs W, więc wydawanie pochopnych sądów jest tyleż łatwe, co bezsensowne.
Ale mniejsza o interpretacje.
Uważam odcinek za bardzo dobry. To jest SGA jakie pamiętam i jakie lubię, a nie jakieś trzecio-sezonowe flaki z olejem. Na początku byłem lekko przerażony, że jest 22 minuta, i nic się jeszcze nie dzieje, a gdy zaczęli łazić po tej placówce to pomyślałem "no fajnie, będą łazić, strzelać do Wriath i uciekać-co za strata czasu", ale przyjemnie mnie zaskoczyli informajcami na temat poprzedniej wojny Replikatory vs Wraith. No i ten replikator w polu siłowym. Mniamniusie. Mina McKaya gdy pada zasilanie-bezcenna. I ten tekst "Comapring to us you are amateurs!" Bomba.
Na początku w tej "nudnej" cześci zwróciłem uwagę tylko na sceny w SGC z Telaciem. No no, nasz jaffa prawi mądrości jak stary buddysta Zen i wydaje się znać członków SG-1 lepiej, niż ktokolwiek. Wszystko na swoim miejscu, ten facio ma już ponad sto lat po "Unending". I faktycznie ma prawo mówić to, co mówi. Ale zaskoczyło mnie to, że okazał tak wiele emocji. Dobra scena, która pokazała wszyskto to, czym jest SG-1, a czym nie jest SGA i co sprawia, że nigdy SG-1 nie zastąpi.
Bardzo liczę na to, że zapowiedź "wpadania" do Atlantis zaowocuje np. wizytą "Odysei" z starą ekipą na pokładzie, rozwaleniem kilku Hive Ship czy czego tam, takie pokazanie Tauri might. He he he. Ciągle chcę powtórki z sukcesów "The Siege".
Co do przewidywalności fabuły, to fakt, to że to byli zdrajcy zaczął być oczywisty dosyć szybko, chociaż ja pewności nabrałem dopiero tuż przed tym, zanim stało się to faktem. Ot, dotąd nie skupiałem się na tym wątku (zapewne podświadomość odsuwała go ode mnie, bym sobie nie popsuł oglądania całkowice. Dobra podświadomość, dobra
)
Podobała mi się placówka Wriath, podobał mi się motyw wriath-Replikaotry, a nie jakies zapychacze na siłę bez związku, podobało mi się starcie "słodka" Carter vs Ronon ("I'm not doctor Weir"). Natomiast to, że Carter poszła na misję, to sądzę, że to chwilowa abominacja, żeby mogła się pokazać z tej strony i zakomunikować, że teraz dowódca może władować trochę ołowiu w przeciwnika, a nie siedzieć i pokazywać zmarszczki na ryju i chudy, normański nos.
Apropos roli Carter-gdyby miała klepać rolę Weir, i nie wcinać się w naukowe aspekty ani militarne srpawy, to to byłaby totalna paranoja, zmarnowanie charakteru i jego potencjału. Bzdura, jakiej bym nie zniósł. To po co by ją dawali do SGA? po co wyrzucaliby Weir?> Ludzie, czy wyście poszaleli?
Ogólnie oceniam docinek na 8/10. Może to trochę na wyrost powiedzą niektórzy, ale mnie ten epizod przypomina pierwsze dwa, dobre sezony SGA, kiedy Wriath byli tematem perzewodnim i w każdym odcinku był ten wątek rozwijany-tak czy inaczej.
Teraz spokojnie czekam na Dopelgangera, modląc się, by jakoś wyjaśnili, skąd w dwóch galaktykach taka sama forma życia.
PS. Kurde, przez chwilę,z anim nie odpaliłem odcinak, łudziłem się, ze polecą, odbija Dr Weir w brawurowej akcji i odnanitują ją jeszcze błyskotliwiej, ona złoży rezygnację i tak to się skończy, dosyć tego recyklingu wątków. Ale nie
chociaż nie mam co narzekać
EDIT: myliłem sie w sprawie W vs R, nie dosłyszałem jednej kwestii, która jest jasna jak wybuch o sile 5 TT: "We defated the Ancients". Mea culpa.
Użytkownik Sakramentos edytował ten post 14.10.2007 - |10:13|
"If you watch NASA backwards, it's about a space agency that has no spaceflight capability, then does low-orbit flights, then lands on moon."
Winchell Chung