Nikt nie lubi prostych rozwiazan
#1
Napisano 08.01.2007 - |20:09|
Niedawno tak naprawdę trafiłem na to forum i tak czytając ten cały dział o teoriach, jak i "szalone" teorie na Lostpedii, postanowiłem napisać coś od siebie. Nie jest to tyle co moja teoria, co po prostu przemyślenia odnośnie tych wszystkich domysłów na temat tego serialu, tudzież podważanie wszystkiego. Zresztą częstym zabiegiem udowadniania danej teorii jest jej zaprzeczenie.
Akurat do wszystkiego podszedłem dość racjonalnie. Sam serial zresztą wbrew pozorom imho ma taki charakter. Czy naprawdę myślicie że autorzy nam zaserwowali kolejne Archiwum X (czyt. kosmici i jakieś paranormalne efekty) , kolejny Twin Peaks, Wielki Brat patrzy ?! Ja osobiście uważam inaczej.
Może to co powiem teraz będzie dość śmiałym stwierdzeniem, ale Lost dla mnie nie jest historią paranormalną. Można stwierdzić że to tak jakby moja teoria dla tego serialu, ale uważam że Lost nie jest tak do końca skomplikowany jak wszyscy uważają. Stwierdziłbym że jest dość prosty. Choć może samo słowo prosty nie do końca dobrze tu pasuje. Może tak: jest logiczny, do wytłumaczenia .
Uważam że na wyspie nie ma żadnych zdarzeń nie z tego świata. Że nie jest to żaden sen. Ze nie ma tam żadnych zjawisk paranormalnych itp.
Oczywiście, każdy w Lost widzi to co chce widzieć.
Ale przyjrzyjmy się temu bliżej. Czy naprawdę wydarzyło się tam coś takiego czego nie można by wytłumaczyć w racjonalny sposób ? Czego człowiek mając kupę pieniędzy nie mógłby sam dokonać ? Sam samolot mógł się rozbić przez przypadek, to jest moja teoria.
Żaden z bohaterów (Łącznie z Desmondem) nie ma większego celu w tym żeby miał się znaleźć na tej wyspie. Po prostu się rozbili i teraz mamy serial
A teraz kilka faktów. Może nie tyle z samego serialu, co z życia.
- Fakt Abrams stworzył coś wspaniałego. Scenariusz jest świetny. Jednak trzeba pamiętać, że autorzy to też zwykli ludzie. Gdzieś czytałem że tworząc kolejne sezony biorą pod uwagę opinie widzów, tj. robią więcej odcinków dla danego bohatera jeśli on się spodoba publiczności, przykład Mr Eko. To co chce powiedzieć, że naprawdę ciężko jest zrobić jakieś dzieło bez 0 pomyłek. A Lost jest tak zakręcony że pomyłki w scenariuszu mogą się pojawić. To do czego pije to Lostpedia. Popatrzmy na to, czy jakiś inny serial miał takie zaplecze które go analizowało do najmniejszego szczegółu.
- W serialu jest bardzo dużo takich "połączonych elementów" . Główny to chyba numery. Że gość który wygrywa nimi w totka, później widzi je m.in. na włazie. To kolejna moja teoria odnośnie serialu: 70% wydarzeń to zbieg okoliczności. Osobiście nie uważam żeby ktoś bohaterów Losta ściągnął specjalnie na wyspę. Oraz nie wierze w teorie Locke ze to ich przeznaczenie. Znaleźli się na dość specyficznej wyspie, trudno. I tak mieli szczęście że samolot rozbił się nad jakimś lądem
- Także uważam że scenarzyści bardzo mocno bawią się widzami (TAK widzami, a nie z widzami !!). Robiąc im z mózgów jeszcze większą siekę
Przez co ludzie widzą jakieś pola chroniące wyspę, zamiast racjonalnych rzeczy .
Uważam że sam serial ma dość spore podłoże psychologiczne. Ludziom w głowach można robić co się chce i sprawiać żeby wierzyli w to co mają wierzyć. Same liczny, można to odnieść do czegokolwiek. Nawet chyba istnieje tzw. teoria 23 (nie z Losta).
Imho to właśnie robią Inni.
Manipulacja i jeszcze raz manipulacja. I tu kolejna bardzo ważna rzecz. Wiele osób opiera swoje teorie o działania i wypowiedzi Innych. A ja osobiście uważam że 80% tego co robią i mówią inni to kłamstwa. Zresztą takie przesłanie nam dali scenarzyści na samym początku.
Także podchodzę do tego od strony scenarzystów. Co chcą nam powiedzieć. Nie tyle doszukuje się związków między wszystkim, co po prostu staram się oddzielić mity od faktów. Przykładowo zgadzam się z jedną z wypowiedzi Bena Że oni są tymi dobrymi. Swoją kwestie wypowiedział będąc już wolnym, nie mając nad sobą żadnych kajdan.
- Kolejna rzecz na temat robienia samych filmów, czy innych rzeczy jak np. gry. Tzw. easter eggs. Bardzo często autorzy wrzucają to do swoich dzieł. Co koniec końców nie ma nic wspólnego z fabułą. Myślę że tego w Lost jest masa. Ale tak jak napisałem Lost ma bardzo ogromne zaplecze fanów którzy to wychwytują i biorą to jako fakt z fabuły. To jakby moje dopełnienie tego ze Abrams & Co bawią się mocno nie z widzami, a samymi widzami.
Teraz podsumowując to wszystko. Gdyby ktoś naprawdę podszedł do serialu w logiczny sposób. Oddzielił "ziarno od plew" Wziął pod uwagę masę zbiegów okoliczności. Pomyślał przez chwile o tym co może siedzieć w głowach twórców (nie chodzi o zakończenie, tylko co chcą powiedzieć pisząc każdy z dialogów). W końcu jak rozciągnąć serial który miał mieć początkowo ile? 4 sezony na dużo więcej.
Oczywiście jakaś tajemnica wyspy niewątpliwie istnieje. Ale uważam że całość jest zdecydowanie bardziej prosta do wytłumaczenia niż to wielu osobom się wydaje. Bo co tak naprawdę paranormalnego się tam wydarzyło. Że ludzie mieli przywidzenia ? To sam Jack w serialu wytłumaczył.
Zresztą Hurley poza wyspą też miał.
Jest dużo aspektów psychologicznych. Dodajmy do tego różne teorie, jak np. teorie tłumu. Albo czasami ludzie widzą coś ze swojej wyobraźni. Przykładowo będąc w całkowitej ciemności i widząc jakieś kształty, mózg człowieka dorysowuje sobie resztę. To co dzieje się w głowach Lostowiczów nie musi być faktem.
Że wyspa ma właściwości jakieś nadnaturalne / zdrowotne. Tego nie wiemy. Rose nikt nie zbadał że jej rak zniknął. Nie wiemy jak Locke stracił władze w nogach. Mógł ją odzyskać w wyniku katastrofy. Że wszystkie rany szybko się leczą ?! Trzeba wiedzieć że to Hollywood, komercja itp. Taki Sawyer nie może się leczyć przez cały sezon i leżeć w łóżku bo nikt by tego nie oglądał. To kolejny ważny aspekt do założenia.
Tym bardziej. Rose została wyleczona, a Ben nie może ?!
Elektromagnetyzm i jakieś pola chroniące wyspę ?! No dajcie spokój. Desmond mógł nie odpłynąć poprzez zwykłe wariacje kompasów i innych urządzeń. I pływać cały czas w kółko. To jest więcej niż prawdopodobne.
Dharma - fakt to jakaś tajemnica. Ale mnie nie tyle zastanawia ta jej cała historia, co taki drobny fakt. Jak oni zbudowali na tej wyspie takie bunkry. A mianowicie jak tam mogą rosnąć tak wysokie drzewa które potrzebują ile, kilkaset lat ? Jak tam można było jeździć koparką ? Właśnie na takie pierdoły ludzie nie zwracają uwagi, a patrzą na misia polarnego, c'mon
Także uważam że serial został by zniszczony jeśli okazałoby się że za wszystkim stoi zwykła jakaś duża korporacja, Wielki Brat , rząd stanów zjednoczonych itp.
Po prostu odrzucam sam teorie które już wiele razy przewijały się w innych dziełach. I sądzę że właśnie prostota, logiczne podejście, może być wytłumaczeniem całości. I tak mogą nas zaskoczyć autorzy. Bo jak czytam różne teorie, to w tym momencie każdy się spodziewa jakichś cudów niewidów i nadprzyrodzonych zjawisk. A co jeśli koniec końców wszystko będzie proste ?
Dodatkowo także moja opinia, bardziej odnośnie rozwiązania wszystkiego. Kto tak naprawdę powiedział że tam jest tylko jedna tajemnica, jedno zakończenie serialu. Jak czytam opinie nawet samych aktorów, tworzą stwierdzenia że jakieś jedno zjawisko / wydarzenie stoi za wszystkim. Ale nikt nie powiedział że za wszystkim stoi Dharma. Że czarny dym jest z tym połączony. A co jeśli Inni mają swoje zakończenie, Dharma swoje, Desmond swoje, czy też katastrofa samolotu także ma zupełnie inne.
Osobiście uważam że serial nie będzie miał jednego zakończenia. Po prostu uważam że na wyspie jest kilka niezależnych od siebie rzeczy które będą miały swoje zakończenia.
Myślę że dziewczyna Desmonda będzie miała duży wpływ na zakończenie kwestii rozbitków i chyba prędko na wyspie się nie pojawi
Na koniec jeszcze żeby nie było. Fakt jest dla mnie jedna bardzo mocna zagadka, ciężka do zrozumienia. Mianowicie Czarny dym aka potwór wyspy. To staram się ułożyć w swojej głowie i jest mi strasznie ciężko podejść racjonalnie do tego. Ponieważ zakładam że autorzy pokazują nam to co naprawdę się wydarzyło, czyli że to ten "potwór" zabił Mr Eko. Ale myślę że i to jakoś koniec końców da się wytłumaczyć. Ale tak, to jest dla mnie największa zagadka.
DHARMA to dla mnie tło do wydarzeń. Nic nadzwyczajnego. To samo bardzo prostym do wytłumaczenia jest związek laski Desmonda, jej ojca i zakończenia 2 sezonu czyli stacji na jakimś śnieżnym terenie. Sama ona powiedziała że zawsze będzie go szukać, a pewnie od staruszka dowiedziała się czego szukać.
To tyle. Osobiście żałuje że lost nie zakończy się na 4ech sezonach. Bo gdy w grę wchodzą pieniądze to scenarzyści coraz bardziej partaczą swoje dzieło. I to co mogło być na początku fenomenem, może się skończyć jak zwykła lipa :/
A jak Wy byście odebrali to gdyby Lost zakończył się w bardzo racjonalny i wbrew pozorom "prosty" sposób. Wiem że nikt nie lubi prostych rozwiązań
#2
Napisano 08.01.2007 - |20:40|
teoria przeznaczenia jest bardzo elagancka, gdyz prosto wyjasnia, dla czego taka a nie inna grupa ludzi się tam znalazła - było to ich przeznaczenie, które sie wypełniło. Więcej juz udawadniac nei trzeba.Osobiście nie uważam żeby ktoś bohaterów Losta ściągnął specjalnie na wyspę. Oraz nie wierze w teorie Locke ze to ich przeznaczenie. Znaleźli się na dość specyficznej wyspie, trudno. I tak mieli szczęście że samolot rozbił się nad jakimś lądem
Na takie właśnie zakończenie liczę.na początku fenomenem, może się skończyć jak zwykła lipa :/
A jak Wy byście odebrali to gdyby Lost zakończył się w bardzo racjonalny i wbrew pozorom "prosty" sposób. Wiem że nikt nie lubi prostych rozwiązań
Użytkownik Jonasz edytował ten post 08.01.2007 - |20:40|
Genesis
#3
Napisano 08.01.2007 - |21:04|
#4
Napisano 08.01.2007 - |21:08|
Tego racjonalnie nie da się wytłumaczyć, chyba że jakieś nowe teorie naukowe stworzą
#5
Napisano 09.01.2007 - |15:45|
Masz rację pisząc, że wydarzenia na Wyspie próbujesz tłumaczyć w racjonalny i logiczny sposób. W taki właśnie sposób próbowałem udowodnić, że wyspy są dwie: http://forum.gwrota....?showtopic=8605
Ale pozwolę sobie nie zgodzić się z resztą twojej wypowiedzi.
Przypadkowa katastrofa samolotu. O ile samolot nadleciał nad Wyspę przypadkiem , po tym , jak piloci zawrócili maszynę z kursu , to w jego katastrofie przypadku już nie ma. Być może samolot się rozbił , bo Desmond nie wcisnął przycisku na czas. Ale wątpię. Być może był to zbieg okoliczności, albo były inne przyczyny. Od strony technicznej: samoloty tak po prostu nie łamią się w powietrzu na pół. Zakładając, że samolot musi wytrzymać najbardziej karkołomne ewolucje w powietrzu, do jakich jest zdolny i się ani nie rozbić, ani nie rozpaść, to jest to 100% wytrzymałości. Wszystkie samoloty buduje się z zapasem wytrzymałości i dla odrzutowców pasażerskich jest to 150% nominału. Samolot nie ma prawa stracić skrzydła ani się złamać na pół. Takie sceny to można oglądać w tandetnych filmach typu „Pearl Harbour” i nie wierzę, żeby twórcy „Lost” zaliczyli taką wpadkę. Katastrofę lotu 815 poprzedziło krótkie trzęsienie ziemi, do którego Inni w Othersville byli przyzwyczajeni. Natychmiast po trzęsieniu wyszli na dwór i zaczęli się rozglądać, szukać... Aż zobaczyli nisko lecący odrzutowiec pasażerski, który na ich oczach się przełamał. Zbieg okoliczności? Nie sądzę. Sądząc po ich reakcji, to nie był pierwszy taki przypadek na Wyspie... Osobiście uważam, że samolot został zaatakowany i uszkodzony przez jakąś formę mechanizmu obronnego/zaczepnego Wyspy, być może przez Czarny Dym, gdyż inaczej nie miałby prawa odpaść ogon.
Twierdzisz, że Ben ma rację, mówiąc, że Inni są tymi „dobrymi”. Nic bardziej mylnego. Zapewne, gdy powstała Dharma, Ben miał poczucie misji, że robi coś ważnego i z pożytkiem dla ogółu społeczeństwa, czy ludzkości. Być może tak było na początku. Ale upłynęło wiele czasu i zarówno Dharma, jak i Ben przebyli długą drogę. Nie zrozum mnie źle, Inni to nie jest grupa barbarzyńców żyjąca w anarchii. Mają swój kodeks, swoje prawa i obyczaje ( np. obrządek pogrzebowy) i przestrzegają go, ale tylko w stosunku do siebie. W stosunku do obcych na Wyspie obowiązuje zasada „cel uświęca środki”. Ben jako przywódca innych na bezludnej Wyspie bardzo dawno temu zatracił umiejętność rozróżniania dobra i zła. Ben ma cel i go realizuje. Prawo, moralność, przyzwoitość go nie obchodzą. Gdyby Inni trafili z powrotem do Stanów, to za to, co zrobili rozbitkom ( nieudzielanie pomocy rannym po katastrofie, porwania, morderstwa, zmuszanie do niewolniczej pracy, odurzanie narkotykami) każdy z nich dostałby dożywocie bez prawa do przedterminowego zwolnienia. Lub krzesło.
Czy Wyspa leczy ludzi? Moim zdaniem tak. Twierdzisz, że nie ma dowodów, że Rose została wyleczona z raka. Racja, nie ma. Nie wiadomo też, jak Locke stracił władzę w nogach, mogło to mieć podłoże psychiczne. Ale zapominasz, że Wyspa wyleczyła Jina, którego bezpłodność została zdiagnozowana przez lekarza. Z drugiej strony Sun mogła go okłamać Ale dlaczego Wyspa nie wyleczyła z raka Bena? Widzę dwa wyjaśnienia. Ponieważ na Wyspie umierają ludzie, być może Wyspa jest w stanie leczyć ludzi przewlekle chorych lub upośledzonych, jednakże tylko takich, których choroby lub obrażenia nie stanowią bezpośredniego i rychłego zagrożenia dla życia. Zaś nowotwór Bena rozwija się zbyt gwałtownie, aby Wyspa mogła go powstrzymać. I drugie wyjaśnienie: Wyspa leczy tylko dobrych ludzi, a Ben, jak napisałem wyżej, się do nich nie zalicza.
A więc Desmond wrócił na Wyspę z powodu awarii kompasu lub innych urządzeń. Tuś walnął z grubej rury. Kompasu to można używać w harcerskich marszach na orientację. W nawigacji morskiej używa się żyrokompasów, GPS-u i rodioboj. O ile dwa ostatnie można zagłuszyć, lub zakłócić, to żyrokompasu nie da się zakłócić. Poza tym Desmond uczestniczył w samotnych regatach dookoła świata, a jest to najbardziej ekstremalny sport na świecie. O ile na szczycie Mount Everestu stanęło do tej pory około 15.000 osób (piętnaście tysięcy), to samotnie opłynęło świat mniej niż trzystu. Co z tego wynika? Des to nie [beeep], to wyjątkowo twardy zawodnik, a żeglarstwo ma w małym palcu. Gdyby jego instrumenty nawigacyjne były uszkodzone, natychmiast by się w tym zorientował i używałby do nawigacji słońca i gwiazd. I dlatego jego powrót na Wyspę to dla mnie jedna z największych zagadek, tym bardziej, że płynął cały czas na zachód.
Jak zbudowano bunkry. Chińczycy też nie mieli koparek, a zbudowali Chiński Mur. Było ich po prostu dużo . Poza tym palmy to nie dęby, w klimacie tropikalnym roślinność rośnie kilka razy szybciej, niż w umiarkowanym, są takie rejony świata , gdzie plony zbiera się dwa razy do roku. A jeśli się przyjrzysz uważniej wnętrzu „Łabędzia”, to zauważysz, że został zbudowany we wnętrzu naturalnej jaskini.
A co do Czarnego Dymu. Myślę, że stosując tutaj brzytwę Ockhama, najprostszym wyjaśnieniem będzie założenie, że dymek to efekt eksperymentów Dharmy w zakresie fizyki, parapsychologii, magnetyzmu, czy też może meteorologii.
Dharma jako zwyczajne tło wydarzeń. Tuś przywalił z Grubej Berty. Gdyby nie było Dharmy, to lot 815 rozbiłby się na zwyczajnej bezludnej wyspie, gdzie jedynym zagrożeniem dla rozbitków byłyby dziki i możliwość, że nigdy nie zostaną odnalezieni. A jeśli to, co napisałem wyżej o katastrofie samolotu jest prawdą, to w ogóle by się nie rozbili i dolecieliby spokojne na Tahiti. Ale wtedy by nie było serialu... Dharma Initiative jest istotą tego serialu. Skutki jej działań na Wyspie, a także tajemnica, która ją otacza, stanowią główny wątek, myśl przewodnią i siłę napędową tego serialu. Wszystko, czego doświadczają rozbitkowie na Wyspie jest spowodowane pośrednio i bezpośrednio przez Dharmę. Wszyscy, których spotkali na Wyspie mają związek z Dharmą. Nie rozumiem, jak mogłeś tak napisać...?!
#6
Napisano 10.01.2007 - |09:37|
@ash - w ten sposób, jak napisałes, myślałam o całym serialu, dopóki Locke nie odkrył bunkra :afro:
Dharma jako tło? Szczerze wątpię, Dharma to póki co istota tego serialu (lub "zasłona dymna" do czegoś jeszcze bardziej poważniejszego). To jest "Lost", tu nie ma prostych rozwiązań, tu są tajemnice...
Wyjaśnienie może być racjonalne (czyli bez kosmitów i parapsychologii) i naukowe, ale nie proste...
#7
Napisano 10.01.2007 - |19:48|
Jak miło czyta sie takie kilometrowe posty i równie długie odpowiedzi na nie :afro:
Też tak sądze :afro:
[quote name='Asignion' date='9.01.2007 |15:45|' post='214845']
Czy Wyspa leczy ludzi? Moim zdaniem tak. Twierdzisz, że nie ma dowodów, że Rose została wyleczona z raka. Racja, nie ma. Nie wiadomo też, jak Locke stracił władzę w nogach, mogło to mieć podłoże psychiczne. Ale zapominasz, że Wyspa wyleczyła Jina, którego bezpłodność została zdiagnozowana przez lekarza. Z drugiej strony Sun mogła go okłamać Ale dlaczego Wyspa nie wyleczyła z raka Bena? Widzę dwa wyjaśnienia. Ponieważ na Wyspie umierają ludzie, być może Wyspa jest w stanie leczyć ludzi przewlekle chorych lub upośledzonych, jednakże tylko takich, których choroby lub obrażenia nie stanowią bezpośredniego i rychłego zagrożenia dla życia. Zaś nowotwór Bena rozwija się zbyt gwałtownie, aby Wyspa mogła go powstrzymać. I drugie wyjaśnienie: Wyspa leczy tylko dobrych ludzi, a Ben, jak napisałem wyżej, się do nich nie zalicza.
Według mnie to Stacja Łabędz, a dokładnie elektromagnetyzm z niego leczył. Bunkier implodował. Eko zginął, a Ben bez operacji również by zginął.
#8
Napisano 10.01.2007 - |21:42|
Powszechnie przyjmujemy, że Wyspa uzdrawia, ale oparte jest to czeterch przypadkach, które nie sa potwierdzone. To raczej interepretacja.
1. Odzyskanie władzy w nogach Locka. Po pierwsze nei wiemy jaki charakter miało jego kalectwo. Równie dobrze mogło to być jakiegoś rodzaju psychosomatyczne, a nie pourazowe. Przeżycia katastrofy mogły odblokować barierę. Mamy pewne przesłanki by to podejżewać. Gdyby Locke był sparaliżówany, nie robił by żadnej terapii. W Walkabout - widzimy przy jego łóżku urządzenie do stymulacji mięśni.
2. Rose - tutaj opieramy się wyłacznei an jej przeczuciach. Nikt nie zrobił badań, czy rzeczywiscie jej nowotwór się cofa. Przed katastrofą, mimo zaawansowanego stadium, ciągle czuła się nienajgorzej. Fakt, że byął w stanie odbyć tak długa podróż, dobitnie o tym świadczy. W jej przypadku, pzreżycia katastrofy mogły spowolnić rozwój choroby. Być może ciągle ma raka.
3. Odzyskanie pdłodności pzrez Jina, jest najsłabiej poparte faktami. Sun w Whole Truth, zapewniała go że nie była z innym mężczyzna. W Glass Balerina widzimy ją w scenie erotycznej z Jea.
5. Drugie uzdrowienie Locke. Usunoł usztywnienie nogi w sześc dni po przycisnieciu przez grodzie. Jak na zrośnięcie kości to rzeczywiście mało. Nie ma jednak pewności, że kość została złamana. Jack postawił diagnozę w oparciu o domysły. Byc może tylko został uszkodzony mięsień. W ciągu tygodnia, mógł się już w penym stopniu zagoić.
Tak więc, nie ma pewności, czy Wyspa uzdrawia. Może też być tak, że uzdrawia wybranych. Początkowo, w pierwszym sezonie, twórcy podkreślali, ze Wyspa nei ejst scena wydarzeń, lecz jenym bohaterem filmu. W drugim sezonie jakoś to zprestało być akcentowane, ale nie mozemy wykluczyć celowosci i wybiórczości w działaniu Wyspy. Uzdrawia jednych, odbiera życie innym.
Genesis
#9
Napisano 10.01.2007 - |23:01|
Jesli coś leczyło, to był to "elektromagnetyzm wyjątkowy pod względem geologicznym" (słowa Kelvina) lub inaczej mówiąc anomalia, na której zbudowano "Łabędzia". Do podobnej anomalii w Australii Bernard zabrał Rose. Nie sądzę, żeby zniszczenie bunkra coś tu zmieniło.
@ Jonasz
Jesli Wyspa rzeczywiścia działa wybiórczo i celowo, np. zabijając Eko przy pomocy Czarnego Dymu, to może dymek nie jest wynalazkiem Dharmy, lecz raczej nieprzewidzianym i niepożadamym efektem ubocznym ich eksperymentów. Dharma obudziła Świadomość Wyspy, a Czarny Dym jest fizyczną materializacją Woli Wyspy, narzędziem, które umożliwia Wyspie manipulację otoczeniem i wpływanie na bieg wydarzeń. Być może Czarny Dym, zabijając personel naukowy na Wyspie, był przyczyną Rozłamu w Dharmie i przyczynił się walnie do zakończenia programu badawczego D.I. - Rebelianci pod wodzą Bena uznali, że przekroczono pewną granicę i że dla własnego bezpieczeństwa nalezy dalsze badania przerwać za wszelką cenę - nawet zabijając tych w Dharmie, którzy uważali inaczej. Kontynuatorzy oryginalnych celów Dharmy, którzy przysyłali operatorów do "Łabędzia" mieli zdanie zupełnie przeciwne i zapewne stąd ta zbrojownia w "Łabędziu" : pistolety, karabiny, nawet karabin snajperski ...Wszystko po to, żeby "Łabądź" działał i mógł byc pewnego dnia przywrócony do stanu pierwotnego.
No proszę, a jednak pojawiła się parapsychologia
#10
Napisano 10.01.2007 - |23:12|
Moją teorią, która propaguję już od miesięcy i która ma swoich zwolenników, jest teoria Demona Wyspy. Jest ona w pewnym sesie dualistyczna. Z jednej strony Demon jest samą Wyspą, a raczej jej inteligencją i wolą, z drugiej narzedziem objawiania się - halucynacje (także zbiorowe), czarny dymek, szepty itp.Jesli Wyspa rzeczywiścia działa wybiórczo i celowo, np. zabijając Eko przy pomocy Czarnego Dymu, to może dymek nie jest wynalazkiem Dharmy, lecz raczej nieprzewidzianym i niepożadamym efektem ubocznym ich eksperymentów. Dharma obudziła Świadomość Wyspy, a Czarny Dym jest fizyczną materializacją Woli Wyspy, narzędziem, które umożliwia Wyspie manipulację otoczeniem i wpływanie na bieg wydarzeń. Być może Czarny Dym, zabijając personel naukowy na Wyspie, był przyczyną Rozłamu w Dharmie i przyczynił się walnie do zakończenia programu badawczego D.I. - Rebelianci pod wodzą Bena uznali, że przekroczono pewną granicę i że dla własnego bezpieczeństwa nalezy dalsze badania przerwać za wszelką cenę - nawet zabijając tych w Dharmie, którzy uważali inaczej. Kontynuatorzy oryginalnych celów Dharmy, którzy przysyłali operatorów do "Łabędzia" mieli zdanie zupełnie przeciwne i zapewne stąd ta zbrojownia w "Łabędziu" : pistolety, karabiny, nawet karabin snajperski ...Wszystko po to, żeby "Łabądź" działał i mógł byc pewnego dnia przywrócony do stanu pierwotnego.
No proszę, a jednak pojawiła się parapsychologia
Zgodnie z tą koncepcją Dharma starała sie okiełznać, skanalizować i wykorzystać moc Wyspy. Ostatecznie jednak z negatywnym skutkiem.
Użytkownik Jonasz edytował ten post 10.01.2007 - |23:16|
Genesis
#11
Napisano 10.01.2007 - |23:59|
W swoim poście chciałem napisać, że naukowcy przekroczyli pewną granicę i obudzili demona. I choć miałem tego demona na mysli, to z niego zrezygnowałem
Dużo się nasze teorie nie róznią. Jedyna różnica to taka, że wg Ciebie demon był przed Dharmą , a wg mnie demon, czy Świadomość Wyspy zostały chcący lub nie powołane do życia przez Dharmę (eksperymenty parapsychologiczne) . Mógłbym też się np. zastanawiać, czy Demon powstał w wyniku Incydentu w "Łabędziu" , czy też może był jego przyczyną ..... Dużo miejsca do spekulacji.
Ach ... i jeszcze jedno. Wg mnie Dharma wybrała Wyspę jako lokalizację swoich eksperymentów ze względu na anomalię elektromagnetyczną wyjatkową pod względem geologicznym
Użytkownik Asignion edytował ten post 11.01.2007 - |00:02|
#12
Napisano 11.01.2007 - |19:01|
I tak prawdopodobnie ostatni odcinek tylko jest w stanie rozwiać wszystkie teorie, więc też nie ma sensu się sprzeczać na siłę dowodzić swojego. Być może to ja bardzo się rozmijam z faktami.
Tylko w woli dyskusji na forum. Odnośnie tego co napisałeś o Innych. Nie zapominaj o ich słowach: Ze to ich wyspa . To pasażerowie są tam można powiedzieć nieproszonymi gośćmi. bo chyba nie ma wątpliwości że Inni nie mieli wpływu na rozbicie / pojawienie się ich na wyspie.
A powiem szczerze że po wszystkich wydarzeniach to "rozbitkowie" zachowywali się ciut agresywniej. Fakt że Ben jak i pozostali Inni mogli zatracić jakieś cząstki moralności. Poprzez właśnie dążenie do swoich celów.
Jeśli to ich wyspa, zrobili sobie tam taką [beeep]istą osadę, mają jakiś większy cel w pobycie na tej wyspie, a tu nagle im jacyś ludzie z buciorami włażą
Co do Dharmy. Może źle to tam ująłem, fakt że bez tego by tak naprawdę Losta nie było. Bardziej chodziło mi o to że taka Dharma wcale nie musi być niczym wyjątkowym. Jeśli tam jest jakaś stacja naukowa, stworzona przez milionerów / rząd jakiegoś kraju, to takiego czegoś jest na świecie multum. Chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego że w różnych zakamarkach świata są albo to opuszczone stacje naukowe, albo nadal aktywne.
I po prostu to w cale nie musi być koniec końców takie ważne co Inni, czarny dym, katastrofa, numery (pomimo że z dharma powiązane są ). Chodziło mi o samo istnienie tych baz, że to dla mnie tło.
Źle to napisałem za pierwszym razem.
Btw. Jeśli ktoś wierzy w to całe przeznaczenie rozbitków i że znaleźli się oni tam z konkretnego powodu. To może niech ktoś pomyśli o całości katastrofy. Ile tam osób leciało tym samolotem bo nie pamiętam ? Coś pewnie koło 200. Ilu przeżyło ? koło 50 . Czyli przeznaczeniem 150 osób była zwykła śmierć ?
Jak ma się stosunek przeznaczenia Locke żeby odzyskał wiarę w coś tam , do przeznaczenia zwykłej śmierci od kulki Ana-lucia ?
Dharma która robi jakieś badania dla ludzkości, być może, miałaby zabijać 100 osób ? Ja jakoś w całym serialu, łącznie z retrospekcjami, jakoś nie doszukałem się osoby / organizacji która mogłaby od tak zabić tyle osób. Dlatego bardziej wierze w teorię: Nie myl przeznaczenia z przypadkiem, niżeli: Nie myl przypadku z przeznaczeniem.
Ogólnie jestem ciekaw czy ktokolwiek na wszelkich forach po serialu będzie mógł powiedzieć: A nie mówiłem Czy jednak scenarzyści są aż tak oryginalni że kilka milionów ludzi nie mogło trafić w teorie losta.
#13
Napisano 11.01.2007 - |19:30|
Niemal w każdej ludzkiej kulturze, nawet tych najbardziej krwawych i bezwględnych obowiazywał imperatyw pomagania rozbitkom. Inni zaś nic nie zrobili by ratować rannych, choc mieli ku temu techniczne możliwości. Mówienie więc o tym, że rozbitkowie zachowywali sie nieco agresywnie jest zupełnie nie na miejscu. Oni się bronili, gdyz Inni zaniechali ogólno przyjętego obyczaju powitania na swej ziemi. Chocby tylko po to uświadomis rozbitkom, że sa nieproszonymi goścmi. Zamiast tego od poczatku rozpoczeli skryte działania pzreciw nim.Nie zapominaj o ich słowach: Ze to ich wyspa . To pasażerowie są tam można powiedzieć nieproszonymi gośćmi. bo chyba nie ma wątpliwości że Inni nie mieli wpływu na rozbicie / pojawienie się ich na wyspie.
A powiem szczerze że po wszystkich wydarzeniach to "rozbitkowie" zachowywali się ciut agresywniej. Fakt że Ben jak i pozostali Inni mogli zatracić jakieś cząstki moralności. Poprzez właśnie dążenie do swoich celów.
Jeśli to ich wyspa, zrobili sobie tam taką [beeep]istą osadę, mają jakiś większy cel w pobycie na tej wyspie, a tu nagle im jacyś ludzie z buciorami włażą
Genesis
#14
Napisano 11.01.2007 - |22:17|
Inni pod wodzą Bena żyli sobie spokojnie na swojej Wyspie, aż tu nagle pewnego dnia nad Wyspą rozbił się samolot. Co gorsza, grupa około 70 pasażerów miała czelnośc przezyć katastrofę i co jeszcze gorsze, natychmiast, gdy tylko wyszli z wody, zaczęli knuć i spiskować jakby tu Innym odebrać Wyspę. Na szczęscie dla Innych, Ben jako ich lider przewidział to, gdy jeszcze na ziemię opadały szczątki samolotu i nie dajac się zwieśc swojemu wrodzonemu poczuciu humanitaryzmu, natychmiast wysłał dwóch swoich zaufanych ludzi, żeby mieli tych podłych spiskowców na oku. Kiedy sobie przypomnimy, jaką smiercią z rak tych potworów zgineli Goodwin i Ethan, to mozemy sobie wyobrazić, do jakiej niewyobrażalnej tragedii by doszło, gdyby Ben dał się oszukać i wysłał tam większą liczbę swoich ludzi z misją niesienia pomocy tym tak zwanym "rozbitkom".
Pozdrawiam
#15
Napisano 12.01.2007 - |00:23|
Ale chyba nie sądzicie że Ci cali Inni zamieszkali na tej wyspie od tak po prostu i będą witać z otwartymi rękami każdego rozbitka tam ? Niewątpliwie oni mają jakiś swój sekret którego raczej nie chcieliby zdradzać. I co mieli teraz nagle wyjść na plaże, przedstawić sie obcym ludziom (których nie znali), pomóc im , zdradzić wszystkie swoje tajemnice łącznie z tą jak Inni utrzymują kontakt ze światem poza wyspą i później tylko czekać na tzw. "pytania" ?
Inni fakt wysłali dwie osoby do rozbitków, no ale raczej w celach zwykłej infiltracji tych osób. Może zbadać po prostu jakie zagrożenie mogą stanowić itp.
Fakt gdyby to była normalna wyspa, a Inni to zwykli mieszkańcy tej wyspy i rozbitkowie by na nich natrafili to myśle że można by liczyć na pomoc. Ale chyba sęk w tym że Ci Inni nie chcieli zdradzać swoich tzw. tajemnic. Przecież na początku nawet udawali jakichś wsioków z bezludnej wyspy . Nie chcieli pokazać że mają kontakt ze światem, że nie są zacofani i wiedzą jak opuścić wyspę.
Weźmy takiego Bena który niby całe życie spędził na tej wyspie. "Walczył" pewnie o jakąś dla siebie słuszną sprawę.
No nie wiem ale jakoś mam takie wrażenia że każdy by "walczył" o swoją sprawę.
Inna rzecz to że antypatie do tych całych Innych podsycała nieustannie ta Rousseau .
Ale fakt biore do swojej świadomości że się mogę mocno mylić. Po prostu ten serial, i w szczególności zachowanie Innych swoją budową (scenariusza, postaci, układanie dialogów itp) bardzo mi przypominają postać Jigsaw z filmów Saw. W szczególności drugiej części. Niby "zły człowiek / morderca" . Ale budowa jego wypowiedzi była taka że gdyby się choć trochę w niego wsłuchało to każdy by na tym lepiej wyszedł. Kto z nas odebrał w pozytywny sposób słowa z Saw 2: Po prostu siedź i rozmawiaj ze mną, a zobaczysz swojego syna całego i zdrowego. Też się koleś strasznie lubił bawić psychiką innych osób. I tak samo myślę jest z Innymi.
Zresztą poczekamy zobaczymy. Kolejny odcinek z retrospekcją Juliet może być strasznie ciekawy. Imho to jest dopiero wredna manipulatorska osoba
#16
Napisano 12.01.2007 - |00:47|
A Roussou niczego nie musiała podsycać ... To Ethan najpierw porwał Claire i niemalże zabił Charliego, a potem jeszcze zabił jednego z rozbitków.
A co do Bena, który jak twierdzi całe życie spędził na Wyspie. Ja myslę, że on to mówił raczej w przenośni, chodziło mu o całe jego dorosłe życie po studiach. Podwójna tożsamość Henrego Gale to była mieszanka prawdy i kłamstw, zawierała prawdziwe elementy życiorysu Bena (studia w Stanach) i tożsamość Henrego.
#17
Napisano 20.01.2007 - |20:44|
Więc teoria ,że to wszystko to wielki przypadek jest totalną głupotą.
2. Co do teorii Locke ,że to było przeznaczenie może być prawdą bo przecież do tak samoloty nie łamią się w pół i spadają na niezwykłą wyspę. Wszystko co się dzieje na wyspie jest napewno w dużym stopniu związane jest z Dharmą i z ich eksperymentami na zwierzętach czy pracy nad anomaliami meteorologicznymi.
3. Jeżeli chodzi o liczby nie wierze ,że przypadkowo Hugo wygrał nimi na loterii , ktoś podawał je jako wiadomość , były na włazie czy trzeba je wpisywać do komputera. Uważam ,że mają one przenośne znaczenie.
4. Co do sezonów uważam ,że pięć jakich planują nie jest liczbą dużą a jak sami twórcy mówią każdy sezon opowiada o innych wydarzeniach. Będą cztery głowne sezony a piąty to taki mini-sezon który ma wyjaśnić wszystkie tajemnice. Więc nie ma tu dużo komercji i dążenia do zbicia jak najwięcej kasy. Twórcy opracowali taki scenariusz żeby nie był za długi ale wyjaśniał w miarę wszystko i oczywiście zaskakiwał widzów bo jak sami mówią nie chcą popełnić błędu między innymi seriali X-Files który według nich trwał o dwa sezony za długo.
5. Paranormalność wyspy według mnie istnieje. Jeżeli chodzi o wizje naszych bohaterów może to być spowodowane działalnością wyspy , organizacji Dharma albo poprostu urazem po katastrofie.
Patrząc jednak na Lostzille jest ona najbardziej tajemniczym elementem wyspy ponieważ nie wiadomo czym jest , potworem? elementem ochrony wyspy? Czy ktoś nią steruje? Skąd wiedziała o przeszłości Mr. Eko?
6. Co do możliwości leczniczych wyspy , uważam ,że są one prawdziwe a nigdy nic nie wiadomo. Kalectwo Locke- narazie nie wiadomo czym zostało spowodowane. Wypadkiem ? a może to podłoże pschologiczne ?.
Rose- niestety nie wiadomo czy jej choroba naprawde się cofnęła.
Co do tego ,że wyspa nie uleczyła Ben'a to może być kilka możliwości:
a)Wyspa leczy tylko ludzi dobrych
b)Ben naprawde jest zdrowy
c)Wyspa naprawde nie leczy ale opóźnia rozwój choroby.
7. Uważam ,że Dharma ma wielkie znaczenie dla serialu i to wszystko się co dzieje się na wyspie jest ich dziełem.
#18
Napisano 21.01.2007 - |01:11|
1. Po co by się pchał na stół operacyjny ?
2. Jack natychmiast po otwarciu pacjenta na stole rzuciłby tekstem: "Co tu sie do diabła dzieje?! To jakiś żart?! "
#19
Napisano 21.01.2007 - |11:02|
3. Jeżeli chodzi o liczby nie wierze ,że przypadkowo Hugo wygrał nimi na loterii , ktoś podawał je jako wiadomość , były na włazie czy trzeba je wpisywać do komputera. Uważam ,że mają one przenośne znaczenie.
No bo to nie było przypadkowe użycie tych liczb. Jego kumpel z psychiatryka był w wojsku i słyszał te liczby przez radio. Wpadł w psychozę i ciągle tylko wymawiał te liczby. Hugo sobie z nich skorzystał, ale za jaką cenę.
I ta cena jaką zapłacił Hugo jest potwierdzeniem o złych możliwościach tego zbioru liczb. Według TLE te liczby są częścią z równania Valenzettiego, która oblicza co do sekundy koniec naszego świata. I nie wykorzystanie tych liczb w odpowiednich sposób tragicznie się skończyło dla Hurleya.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych